Niebetowany
Najprawdziwsza z prawdziwych ciot
Przyglądałem się Wojtkowi i Sebastianowi z
boku, popijając smętnie piwo. Jedyne co robiłem, to przesłuchiwałem się ich
rozmowie, nie uczestnicząc w niej. Rozmawiali o motorach, czyli o czymś, o czym
wiedziałem tyle, co nic. Kto by pomyślał, że Sebastian marzył o motocyklu? Aż
zacisnąłem dłoń na kuflu, mierząc go zezłoszczonym spojrzeniem. Nigdy mi nic
takiego nie powiedział! Jak byliśmy razem, to ciągle opowiadał o koszykówce,
myślałem więc, że niczym innym się nie interesuje. Najwidoczniej z Wojtkiem (w
ogóle, co za głupie imię!) miał o wiele więcej wspólnego. Musieli się długo
znać. Właściwie to mógłbym nawet stwierdzić, bo już przecież tak długo ich
obserwowałem znad tego mojego piwa, że chyba coś pomiędzy nimi kiedyś było. A
jak Wojtek (imię naprawdę głupie) położył dłoń na ramieniu Sebastiana, tego
było już za wiele. Odstawiłem niedopity browar na stół i wstałem. Żeby to,
cholera, jeszcze chociaż zwróciło na mnie jego uwagę. To nie. Nawet na mnie nie
spojrzał, tylko dyskutował o wyższości Yamahy nad motocyklami BMW. Że niby BMW
musi się jeszcze wiele nauczyć, że kopiuje od innych znanych marek, że Japonia
równa się precyzji, no do kurwy nędzy!
A Wojtek jeszcze kiwał żwawo głową i
przyznawał mu rację. Och, jasne! Też tak
uważam. Miałem BMW rok temu, pozbyłem się go najszybciej jak mogłem. Tak,
tak, liż mu dupę, to może ci się poszczęści i się do niej dobierzesz, warczałem
w myślach, kiedy zabierałem kurtkę z kanapy i jeszcze na odchodnym spiorunowałem
ich wzrokiem. Nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi, no bo niby po co?
Cholera, już chyba wolałbym zostać na tamtej żałosnej imprezie. Przynajmniej nie
musiałbym oglądać Sebastiana flirtującego pół metra dalej z jakimś palantem.
Przystojnym, bo przystojnym, ale palantem. Po co mnie, do kurwy nędzy,
zaprosił, skoro miał zamiar na moich oczach zarywać jakiegoś Wojtka? –
warczałem w myślach, przeciskając się przez ludzi i w końcu wychodząc z klubu.
Odetchnąłem ciężko, sfrustrowany po czym oparłem się o zimny mur budynku i
wsunąłem ręce w kieszenie kurtki. Chwilę przyglądałem się jakimś bardzo
zniewieściałym chłopakom. Obcisłe spodenki, skórzane kurteczki w typie
ramoneski, wyżelowane włoski… Boże kochany, gdzie ja byłem?
– Niezbyt dobry humor? – usłyszałem niski,
wibrujący głos tuż obok. Obejrzałem się i spojrzałem na wysokiego faceta (tak,
tu byłem już stuprocentowo pewny, że pomiędzy nogami miał jaja, czego o
chłopakach stojących naprzeciwko powiedzieć nie mogłem), nie aż tak starego,
ale mógł zbliżać się do czterdziestki. Na sobie miał świetnie układające się
ciemne dżinsy i jasny sweter. Uśmiechnął się do mnie szeroko, w wyniku czego w
kącikach ust powstały mu lekkie zmarszczki.
Był przystojny, nie można powiedzieć że nie.
Wyglądał trochę jak wysoki Johnny Depp z tym swoim ciemnym wąsikiem i bródką.
Włosy miał dosyć długie, ale idealnie ułożone i zaczesane do tyłu, co jednak
nie drażniło mnie tak, jak w przypadku grupki chłopaków (kobiet? Naprawdę,
łatwo o pomyłkę) stojących niedaleko. U niego dalej wyglądało to męsko, a nie
przesadnie ciotersko.
Zastanowiłem się chwilę, co odpowiedzieć. Nie
wiedziałem, czy w ogóle chcę cokolwiek odpowiadać. Nie mój przedział wiekowy,
dodatkowo – Johnny Depp to nie mój typ. Wolę Heathów Ledgerów. A wszystko to
wina pieprzonej piegowatej mendy.
– Jak widać – odezwałem się, nie zachęcając
go jednak do dalszej rozmowy swoim niezbyt przyjemnym spojrzeniem. Ale on
najwidoczniej nie miał zamiaru odejść, bo znowu się uśmiechnął, po czym sięgnął
do kieszeni spodni.
– Papierosa? – zapytał, podsuwając mi pod nos
papierosy. Aż się skrzywiłem, patrząc na cieniutkie, bardzo pedalskie
L&M’y. Zawahałem się przez chwilę, ale w końcu doszedłem do wniosku, że
hej, i tak jestem w klubie dla ciot, taki papieros w ręce to chyba nie
największy przypał. Sięgnąłem więc po niego i obróciłem między palcami.
– Ogień? – powiedziałem, patrząc na niego
pytająco. Naprawdę, nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze stał i próbował ze mną
nawiązać jakiś kontakt. Spojrzenie którym go obdarzyłem nie należało do
najmilszych. W ogóle, nie wyglądałem jak ktoś, kto chciałby towarzystwa.
– Jasne – odpowiedział i uśmiechnął się.
Wyciągnął zapalniczkę i dał mi znak, że sam chce podpalić mi peta. Zmarszczyłem
brwi, ale nic nie powiedziałem, tylko wsunąłem go pomiędzy wargi i nachyliłem
się do ognia, nawet nie chcąc myśleć o tym, jak bardzo pedalsko to wyglądało.
Zaciągnąłem się mocno i wypuściłem dym nosem. Jeżeli myślałem, że gdy zapalę to
chociażby pół mojego zdenerwowania odejdzie w zapomnienie, myliłem się. Byłem
tak samo poirytowany jak chwilę wcześniej. – To co się stało?
Spojrzałem na niego podejrzliwie. Właściwie…
Co taki stary (okej, może nie aż TAK stary, ale łatwiej mi było jednak z myślą,
że był stary, a że przystojny, to już zupełnie inna para kaloszy) dziad mógłby
zrobić z wiedzą, dlaczego jestem wkurwiony?
– Chłopak, z którym kręcę właśnie siedzi –
ruchem głowy wskazałem na wejście do klubu – i flirtuje z jakimś gorącym
kolesiem. Niby się znają, ale wku… denerwuje – sam nie wiem, dlaczego się
powstrzymałem – mnie to. I jeszcze ignorują mnie, jakbym był pieprzonym
powietrzem, a na dodatek ta łajza, która mi się podoba – zaznaczyłem – sama
zaprosiła mnie do tego pedalskiego przytułku – Chyba w tym momencie powinienem
od któregoś „pedała z pedalskiego przytułku” zarobić w mordę. Szczęście, że nie
zarobiłem. – A mógłbym być teraz na innej imprezie – nie musiał wiedzieć, że na
cholernie żenującej, z samymi rzygającymi i zaćpanymi małolatami – ale jestem
tu, palę twojego pedalskiego L.M’a, gadam z tobą i pewnie daję ci jakieś znaki,
że z chęcią bym się z tobą przespał. Ale nie, nie przespałbym się. – Naprawdę
nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, żebym to powiedział. Po prostu wyrzucałem z
siebie słowa, a moja irytacja, wkurwienie i to wszystko, co odczuwałem jeszcze
chwilę wcześniej, spłynęło.
Facet patrzył na mnie chwilę w osłupieniu.
Tego pewnie się nie spodziewał, cholera, książkę mógłby napisać. Po kilku
sekundach uśmiechnął się jednak, a nawet zaśmiał. Nie no, zabawne, naprawdę.
– To fakt, masz prawdziwy problem – przyznał,
jednak bez kpiny. – Nie wiem co ci poradzić… Ale wiem co zaproponować. Może
piwo? – Uśmiechnął się.
– Jasne. – Przewróciłem oczami. – Myślisz, że
jak mnie trochę upijesz, to będziesz miał szanse? – Nie mam pojęcia, skąd w
tamtym momencie zebrała się we mnie taka pewność siebie. Nie byłem nawet pijany,
ledwo dwa piwa wypiłem.
– Nie – powiedział i znowu się zaśmiał. – Po
prostu stwierdziłem, że będzie zabawnie wypić z tobą to jedno piwo. Nawet
jeżeli kręcą mnie młodsi. – Mrugnął do mnie, a po moich plecach aż przeszedł
nieprzyjemny dreszcz.
– Zapędy pedofilskie? – prychnąłem i
dopaliłem papierosa (te L.M’y strasznie szybko się paliło, jak można w ogóle
coś takiego lubić?), po czym rzuciłem niedopałek na beton. – Nie mam osiemnastu
lat jeszcze. – Co z tego, że za dwa miesiące będę mieć. Wiedzieć nie musiał.
– Mówię, że nie – powiedział i pokręcił
głową. – Ale ciszej z tym, nie afiszuj się swoim wiekiem. – Pamiętam, że w
tamtym momencie zapisałem sobie w głowie słowo „afiszować” i obiecałem, że
sprawdzę, co ono znaczy. Denerwowało mnie to, że znowu byłem gorszy. Może to
dlatego Sebastian gadał teraz z Wojtkiem? Był bardziej elokwentny? –
Ochroniarze jeszcze usłyszą. – Uśmiechnął się szeroko i machnął na mnie. –
Chodź, postawię ci piwo.
– To nielegalne, wiesz? – warknąłem do niego,
ale poszedłem za nim. Co będę odmawiać darmowemu piwu?
– Powiedzmy, że nie wiem ile masz lat. –
Wzruszył ramionami i już po chwili znaleźliśmy się w głośnym wnętrzu klubu.
Musieliśmy krzyczeć, żeby druga osoba usłyszała. Dlatego właśnie nie cierpiałem
tego typu miejsc.
Usiedliśmy przy barze i już po chwili przede
mną wylądował kufel piwa. Dossałem się do niego, nawet nie myśląc o tym, co ten
facet mógłby chcieć osiągnąć przez takie kupowanie mi alkoholu. Bo gdybym
pomyślał, już by mnie tam nie było.
– A bliznę skąd masz? – zapytał nagle. –
Chyba jest świeża – powiedział odkrywczo. No shit, Sherlock!
– Ojciec przywalił mi z wazonu, bo wylałem mu
piwo do zlewu – odparłem z łatwością, o jaką nigdy bym się nie spodziewał. Nie
lubiłem opowiadać o moich domowych sprawach, to było tylko pomiędzy mną, Pawłem
i Arkiem, tylko oni znali prawdę. A teraz tak po prostu opowiedziałem to
facetowi, którego imienia nie znałem, co więcej, nawet nie wiedziałem, czy mi
się przedstawił czy nie. Po prostu ten moment jakoś mi umknął.
Wyglądał na zaskoczonego. No kto by nie był,
gdyby nowo poznana osoba powiedziała mu coś takiego i to jeszcze z godną
pogratulowania obojętnością?
– Twój chłopak – że co? Że mójchłopak? – wie o tym?
– To nie jest mój chłopak – prychnąłem i
poczułem się jakoś dziwnie. Chyba nie miałbym nic przeciwko, pomyślałem w
tamtym momencie, gdyby nim był. Bo wtedy miałbym pewność, że o żadnego
pieprzonego Wojtka nie musiałbym się martwić.
– Okej. – Kiwnął głową. – Więc tamten
chłopak, który ci się podoba…
– Z którym kręcę – uprościłem. Potaknął.
– Więc chłopak z którym kręcisz – spróbował
po raz kolejny – wie o tym?
Pokręciłem głową. Szczerze mówiąc, nie
wyobrażałem sobie nawet, że mógłbym zwierzyć się Sebastianowi. Z jednej strony
wydawało mi się, że on dobrze wie, że podejrzewa, a z drugiej… cholera, co go
obchodzą moje problemy? Pewnie traktuje mnie jak przyjaciela do seksu. Bo
fajnie się robi nawzajem laskę. Fajnie się dotykać. Całować. Spotykać. Ale
pomiędzy nami nie było nic więcej.
– Co ty – prychnąłem. – On i ja to dwa
przeciwne bieguny – wspiąłem się na wyżyny poezji. – On jest szczęśliwym
dzieciakiem z bogatymi, kochającymi rodzicami. Nie ma w ogóle problemów, tylko
dużo obowiązków. – Wzruszyłem ramionami. – Myślisz, że chciałby słuchać o mnie?
O tym, jaką beznadziejną sytuację mam w domu, że jak kilka miesięcy temu umarła
moja mama, to zamiast tkwić w żałobie, zrobiło mi się lżej, co więcej, że w
momencie, kiedy powinienem mieć tę żałobę, gniotłem się z nim w łóżku i
olewałem brata?
Znowu się zmieszał. Zaczęło sprawiać mi to
chorą satysfakcję.
– Nie jest ci łatwo.
Doprawdy? – prychnąłem w myślach, ale nic nie
powiedziałem, tylko znowu napiłem się piwa.
– Mógłbyś spróbować mu powiedzieć. –
Uśmiechnął się i kiwnął głową. – Tak w ogóle, jestem Bartek – przedstawił się.
Och, więc jednak nie zrobił tego wcześniej.
– Kacper – powiedziałem i dopiero po fakcie
zdałem sobie sprawę, że lepiej by było, gdybym zmyślił jakieś imię. Za dużo już
ten facet o mnie wiedział.
Nagle poczułem ucisk na ramieniu. Spojrzałem
w górę, prosto na twarz Sebastiana, który nie wyglądał w tamtym momencie na
najszczęśliwszego chłopaka na ziemi.
– Szukałem cię – powiedział.
– Nie chciałem tobie i Wojtkowi – ledwo co
wycedziłem to imię – przeszkadzać w rozmowie. – Kątem oka spojrzałem na Bartka.
Uśmiechał się lekko, obserwując sytuację. Tylko mu, cholera, popcornu w łapie
brakowało i okularów 3D.
– Ale widzę, że to ja ci przeszkodziłem w
rozmowie z… – Spojrzał na mężczyznę i zmierzył go niezbyt przychylnym wzrokiem.
– Bartkiem – odpowiedział i uśmiechnął się,
po czym zeskoczył z barowego krzesła i dopił piwo. – To ja lecę – zwrócił się
bardziej do mnie, niż do Sebastiana. – Powodzenia – dodał i mrugnął, po czym
klepnął mnie w ramię (w to, na którym Seba nie trzymał swojej ręki), po czym
wcisnął mi coś w dłoń.
Spojrzałem na jakąś zgniecioną karteczkę, a
następnie na miejsce, w którym jeszcze chwilę temu stał.
– Świetnie się bawiłeś? – zawarczał
Sebastian, najwidoczniej nie zauważając tego, że Bartek mi coś przekazał. Nie
miałem zamiaru go o tym informować, więc wcisnąłem sobie papierek w kieszeń
spodni.
– Zajebiście, ale ty chyba lepiej –
prychnąłem i spojrzałem na niego ze złością, której nawet nie potrafiłem ukryć.
Zmarszczył brwi i popatrzył na mnie z
zastanowieniem.
– Jesteś zazdrosny – powiedział i już po
chwili uśmiechnął się jak ten głupi do sera. Zrobiło mi się gorąco.
Prawdopodobnie w tamtym momencie kolorem przypominałem jakiegoś pieprzonego
pomidora.
Byłem zazdrosny, odpowiedziałem sobie w
duchu. Byłem cholernie zazdrosny, ale przecież się nie przyznam. Wtedy to już
mógłbym przygotowywać się do skakania z mostu.
– Idiota, o kogo niby? – warknąłem i żeby
jakoś ukryć swoje zdenerwowanie, sięgnąłem do piwa. Dopiłem je do końca. –
Spadam – powiedziałem i już miałem wstać, gdy Sebastian przyszpilił mnie do
oparcia barowego krzesła, całując mocno.
Sapnąłem zaskoczony. Złapał mnie w silnym
uścisku za kark i atakował moje wargi, nie dając mi nawet chwili, żebym wdrążył
się w pocałunek i jakoś odpowiedział.
– Chodź do mnie – sapnął, gdy już się
odsunął. Spojrzałem na niego i niewiele myśląc, kiwnąłem głową.
Co z tego, że znowu wystawiam Pawła. Co z
tego, że się z nim pokłócę.
Pieprzony Sebastian. To wszystko jego wina.
Nie wiedziałem, czy mama i ojciec Sebastiana
byli w domu. Prawdopodobnie ich nie było, skoro zaczął mnie mocno całować już,
gdy tylko wysiedliśmy z taksówki, przemierzyliśmy drogę spod bramy do drzwi
wejściowych i minęliśmy próg. Złapał mnie za poły kurtki, pchnął na najbliższą
ścianę i przygniótł do niej całym swoim ciałem, całując niecierpliwie. Nadał
bardzo szybkie tempo, ledwo za nim nadążałem, ale czułem, że zaczyna mi być
gorąco w wiatrówce. W ogóle – w ubraniach. Mógłby je ściągnąć, pomyślałem,
wsuwając dłoń w jego przydługie na czubku głowy włosy.
Kuł mnie nieco swoim kilkudniowym zarostem i,
o cholera, to było bardzo seksowne. W tamtym momencie nie wiedziałem, jak
pocałunki od kobiet mogą podniecać. Przecież te ostre włoski, zahaczające o
usta, brodę, policzki… Wydaje mi się, że od tego zrobiłem się twardy. Chociaż,
kto tam może wiedzieć, bo może to była ręka Sebastiana, która pojawiła się pod
moją koszulką? A może kolano pomiędzy moimi udami, uciskające moje krocze? Albo
zapach. O Jezu, ten to był nieziemski. Pachniał jakimiś drogimi perfumami, na
które mnie w życiu pewnie nie będzie stać. Tak, przez te wszystkie bodźce
mogłem zrobić się twardy.
Stęknąłem, jęknąłem, sapnąłem, sam już nie
wiem co wydobyło się z moich ust, ale z pewnością nie było męskie. Klub w
którym byliśmy chwilę temu zrobił swoje, zamieniałem się w najprawdziwszą z
prawdziwych ciot. Jeszcze chwila, a będę mówić w formie żeńskiej, jak te pedały
z Lubiewa.
Gdyby Paweł się dowiedział, że czytałem tak
gejowską książkę, zabiłby mnie. Znalazłem ją w bibliotece, bo przez przypadek
zaplątała się w dziale fantastyki i jak tylko przeczytałem, że jest o gejach –
czyli o mnie też – sięgnąłem po nią, a później żałowałem, że nie wypaliło mi
oczu.
Sebastian odsunął się ode mnie na chwilę,
złapał za nadgarstek i pociągnął w górę schodów. Biegliśmy tak szybko, że
plątały nam się nogi, prawie się wywracaliśmy na tych głupich stopniach,
których było o wiele za dużo, a podczas ruchu nasze erekcje nieprzyjemnie
ocierały nam się o materiał spodni, które w tamtym momencie wydawały się za
ciasne.
Ale w końcu dotarliśmy. Nie miałem czasu
oglądać pokoju Sebastiana i bałaganu w nim panującego, bo chłopak pchnął mnie
na niezasłane łóżko i przycisnął do materaca całym swoim ciałem.
Znowu całował mnie mocno, pozbywając się to z
siebie, to ze mnie, ubrań. A ja tylko oddawałem pocałunki, przesuwając ręką w
jego włosach, a drugą sunąc po jego plecach. Odpowiadało mi coś takiego. To, że
Sebastian zajmował się wszystkim. Gdzieś pojawiła się nawet myśl, że podoba mi
się wizja bycia zdominowanym, ale tak szybko jak się pojawiła, tak też
zniknęła, bo chłopak zacisnął dłoń na moim wyprężonym członku, a następnie
zsunął się na jego wysokość i objął główkę ustami.
Wierzgnąłem dziko i już po kilku sekundach
doszedłem, nie wytrzymując. Sebastiana najwidoczniej ten nagły orgazm zdziwił,
ale przełknął wszystko i spojrzał na mnie. Zaczął mnie masturbować,
najwidoczniej chcąc, abym znów był twardy.
Odetchnąłem ciężko i przyciągnąłem go do
pocałunku. Lubiłem to robić. Miał przyjemne w dotyku usta, nieco szorstkie, ale
miękkie. Nasze zęby otarły się o siebie, bo całowaliśmy się niezgrabnie.
Szybko, mocno, męsko.
I już po chwili znowu mój wacek był gotowy do
działania, tym razem jednak Sebastian zostawił go w spokoju. Pieścił przez
chwilę moje jądra, na co ja odchyliłem nieco mocniej uda i już po chwili
poczułem palce tam, gdzie nie powinno ich być. Spiąłem się i spojrzałem na
niego nieco spanikowany.
– Co ty…? – sapnąłem, gdy dotyk zrobił się
nieco bardziej nachalny, ale przy tym przyjemny (cholera, nie tak powinien
mówić prawdziwy facet, widać, zciotowaciałem do reszty).
Sebastian spojrzał na mnie i pocałował mocno.
Skapitulowałem. Właściwie… chciałem go poczuć. Zobaczyć jak to jest być na
dole. Pod kimś. Nie, nie pod kimś,
pod nim.
Kazał mi się odwrócić. Powiedział coś, że tak
będzie mniej boleć. Momentalnie zdenerwowałem się jeszcze bardziej. Jak, do
cholery jasnej, boleć? Czy seks z natury nie powinien być przyjemny? Jakoś nie
nakręcała mnie myśl o tym, że ta konkretna partia mojego ciała będzie piec.
Ale nic nie powiedziałem. To niepodobne do
mnie, bo milczałem jak zaklęty, przyjmując każdy dotyk. Całował mnie po
plecach, chyba na uspokojenie, chociaż nie chciałem tak o tym myśleć.
Spróbowałem w ogóle się wyłączyć. Odciąć od tego pokoju, domu. Od myśli, że
zaraz będę pieprzony.
Nie było przyjemnie, gdy zaczął mnie
rozciągać. Nie podobało mi się ani trochę, panikowałem. Zaczynało boleć, ale
zabolało tak naprawdę dopiero wtedy, gdy we mnie wszedł. Chyba nawet coś
stęknąłem pod nosem, zaciskając dłonie na poduszce pachnącej Sebastianem.
Ale minęła chwila. Jedna, druga, aż w końcu
zrobiło się… przyjemnie? Tak do bólu przyjemnie. Trafiał w jakieś miejsce, nie
miałem nawet pojęcia, że coś takiego tam jest i jedyne co mogłem, to tylko
jęczeć pod nim i prosić o więcej.
Szybko skończyłem, ale co najdziwniejsze,
nawet nie dotknąłem swojego członka. Doszedłem od, o cholera, aż wstyd, samego
pieprzenia mnie w tyłek. Naprawdę, mogę przybić piąteczki największym ciotom z
klubu, w którym kilkadziesiąt minut temu byliśmy.
Opadłem na poduszkę zmęczony, a po chwili i
Sebastian przygniótł mnie swoim ciałem. Od razu jednak zreflektował i
przewrócił się na bok, oddychając ciężko.
– I jak? – zapytał, po czym pochylił się do
mnie i pocałował w łopatkę. Uśmiechnąłem się leniwie patrząc na niego kątem oka
z połową twarzy wciśniętą w poduszkę. Nie odpowiedziałem, bo co miałem
powiedzieć? Że super? Że mi się podobało?
Ale zrozumiał. Zaśmiał się nawet i przytulił
do mnie. Trochę w tamtej chwili przypominał misia. Albo psa. Tak, jednak
SonGoku to on się nie wyprze.
Leżeliśmy chwilę w luźnym uścisku,
uśmiechając się do siebie jak dwaj idioci. Dopiero teraz zauważyłem, że w
gorączce podniecenia udało nam się zapalić światło, ale znów zapowiadało się,
że będzie się tak świecić do rana.
– Kocham cię – usłyszałem nagle i zamarłem.
Spojrzałem w dół, na Sebastiana, który przyciskał policzek do mojej piersi.
Serce biło mi szybko, jednak nie miało to nic wspólnego z wysiłkiem, jaki
przeżyłem chwilę wcześniej. Zdenerwowałem się?
– Co? – zapytałem. Może się przesłyszałem? –
myślałem gorączkowo. Ale po chwili zauważyłem, że Sebastian już śpi.
Ja jednak nie mogłem zasnąć. Nie po tym, co
usłyszałem. Zastanawiałem się, czy powiedział to nieświadomie, w fazie półsnu.
A jak to była prawda? Tylko zawsze wydawało mi się, że Sebastian jest kolesiem,
który nie myśli na poważnie o naszym dziwnym układzie. Takie wyznanie zupełnie
mi do niego nie pasowało.
W końcu jednak zasnąłem. Dzięki Bogu mi się
to udało, bo już zaczynała boleć mnie głowa od natłoku myśli.***
To najkrótszy jak dotąd rozdział ZTP. Ale czasami po prostu nie można nie uciąć w danym momencie :)
Nie można nie uciąć? Ught. Taki tok myślenia jest wredny i wgl zły dla czytelnika xP
OdpowiedzUsuńNo ale rozdział cudny. podobała mi się rozmowa Kacpra z Bartkiem. Mam dziwne przeczucie, że z tym panem jeszcze się spotkamy. Obstawiam, że podał swój numer telefonu. Ciekawe czy nasz Kacperek z niego skorzysta.
Wyobraziłam sobie minę Bartka jak to Kacper mówił że jego ojciec walną go wazonem i wgl jak mówiło swoich problemach. Musiała być bezcenna xD
No i wyszło, że Kacper był zazdrosny zresztą Seba również był. No i wylądowali znowu w łóżku.. Tylko tym razem Kacper był na dole..
Ten rozdział najbardziej zapadnie mi w pamięci ostatnim wyznaniem Sebastiana. Kurczę! Jak to się potoczy! On serio tak powiedział? Serio kocha Kacpra?
Nie mogę się doczekać porannej rozmowy. A coś czuję, ze będzie ciekawa. No i mam nadzieję że nie przemilczą ostatnich słów Sebastiana (a znając Kacpra wszystko jest możliwe)
No i ciekawe jak Paweł zareaguje na nieobecność brata. Też nie mogę się doczekać tego momentu.
Najkrótszy rozdział powiadasz? To może w przyszłym tygodniu będzie rekompensata w postaci najdłuższego rozdziału, co? xD
Pozdrawiam i życzę dużo weny! ♥
Łał! Szybko poszło :D
OdpowiedzUsuńKacper zdążył zapomnieć o świstku, który ten cały Bartek wcisnął mu w rękę xD I bardzo dobrze :D
Jestem bardzo szczęśliwa, że dodałaś ten rozdział tak szybko...szkoda tylko, że taki krótki. Miło się czytało, akcja nabiera tępa. To "Kocham Cię", które powiedział Sebastian było urocze, naprawdę z niecierpliwością czekam jak dalej się to potoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i weny życzę!
Zakończyłaś rozdział w świetnym momencie :DDD
OdpowiedzUsuńBardzo dobre ostatnie dwa rozdziały ;] Nadrobiłam :D
Ciekawe co to będzie dalej.. :D
Pozdrawiam!
uuuu ♥ jak miło, że kolejny rozdział już jest :D
OdpowiedzUsuńach! ta akcja :D
"zciotowaciałem" - to słowo mnie rozwaliło xD
Bastek, miszcz z Ciebie! powiedzieć coś takiego i zasnąć xD
lubię to!
czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. ♥
weny!
Ż.~
To w ramach rekompensaty za tak krótki rozdział (ale za to jaki uroczy ^^ ) liczę na to, że następny będzie 2x dłuższy <3
OdpowiedzUsuńKurczę, musiałam się w końcu zabrać za ten komentarz, bo co chwilę się cofam do słów Sebastiana, no i ile można? :P
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie, że Kacper tak automatycznie wygadał się temu Bartkowi, chociaż w sumie, za długo to w sobie trzymał. Migiem potoczył mi się ten rozdział; ledwo Kacper gadał z Bartkiem, a już po chwili znalazł się w łóżku z Sebastianem. I zdziwiło mnie, że pozwolił na to, by być na dole. Mam nadzieję, że rano tak szybko nie zwieje z domu Sebastiana jak ostatnio. Kurczę, a to wyznania Sebastiana... tak mnie rozczuliło, że chyba z tysiąc razy będę do tego wracać, zanim pojawi się nowy rozdział. Mam nadzieję, że mówił szczerze. Dla Kacpra to raczej nie są byle słowa, bo chyba nigdy wcześniej tego od nikogo nie usłyszał, wiadomo jak ma rodzicami, a Paweł, choć go kocha, to pewnie nie oświadczył tego słowami.
Z ogromną niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;)
Uśmiechałam się jak głupia na widok "16 rozdział" :). Szkoda, bo tak miło się czytało,a tu koniec. Choć zgodzę się, że to doskonały moment, by zakończyć rozdział :).
OdpowiedzUsuńRozdział był przecudowny. Nie spodziewałam się, że Kacper tak dużo powie... Bo znając go zwykle nie jest aż tak rozmowny, a szczególnie z obcymi ludźmi. Zastanawiam się, czy Sebastian usłyszał co Kacper powiedział Bartkowi.
I znów chłopcy wylądowali w łóżku. Mam nadzieję, że Kacper z rana nie zwieje z tego domu niczym struś pędziwiatr. I to co powiedział Sebastian... Rozczuliło mnie :). Dla Kacpra musiał być to taki mały szok ze względu na to,że do tej pory myślał, że jest tylko obiektem seksualnym, jak również pewnie był to pierwszy raz,w którym usłyszał takie słowa :).
I ciekawi mnie co z Pawłem. Jak Kacperek mu się wytłumaczy.
Pozdrawiam i weny!
Po raz pierwszy piszę komentarz pod jakimś opowiadaniem...a przeczytałam jak ich całkiem sporo. (chyba nie ma się czym chwalić ale i tak tu jestem anonimowaXD).
OdpowiedzUsuńCzuję iż muszę to skomentować, ponieważ bardzo podoba mi się twój blog. To tak naprawdę (obok nieprzecietnej i bolesnej czy jak to było) jeden z moich ulubionych.
Swoją drogą opowiadania 'Książe" przez długi czas nie uda mi się wyrzucić z głowy. Jest naprawdę cudowne.
To jest inne, i czytając pierwsze rozdziały byłam nastawiona raczej sceptycznie. Wkurzały mnie zachowania Pawła, Arka...ale uświadomiłam sobie że dzięki nim to opowiadanie jest prawdziwe. Nie wiadomo kiedy uzależniłam się, i teraz z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Proszę pospiesz się bo zwariuję!
nie przestawaj pisać bo znajdę i uduszę. :*
Pozdrawiam serdecznie. :)
Rozdział bardzo mi się podobał i, jak już pisałam ci na gadu, był jednym z lepszych ostatnimi czasy. Rozmowa Kacpra z Bartkiem świetnie wyszła i ja miałam takie dziwne wrażenie, że oni pasowaliby do siebie lepiej niż... Kacper i Sebastian. Tak dobrze im się gadało, wiesz. Wg rozwaliłaś mnie porównaniem Bartka do Johnnego Deepa (tylko na Brada Pitta czekać!), najpierw, jak już wiesz, myślałam, że to główny bohater SzCh xDDD Naprawdę słowo honoru byłam pewna, ze go tam wrzucisz. Wracając jednak: ja myślę tak, że coś jednak musi być na rzeczy, że Kacper tak łatwo mu się zwierzył. Sebastianowi nie mówił, ukrywał przed nim prawdę, a znali się już od jakiegś czasu. Jasne, nie chciał wyjść na gorszego, na udręczonego, słabego, ale jakoś... wydaje mi się, że Kacperek nie jest typem, który łatwo się komuś zwierza, który ma długi język. Jest raczej zamknięty w sobie, to że powiedział tyle rzeczy Bartkowi jest... wyjątkowe? Dla mnie tak. I ta karteczka, numer, jakaś wskazówka? Chuj wie D: Ojej, przeklinam, dzisiaj to już osiągnęłam level master w tym, ciekawe czy mi blogspot zaakceptuje komentarz. Zaryzykuję.
OdpowiedzUsuńJak już ci pisałam wcześniej (dzień jak co dzień xD) seks był świetny. Najlepsza scena zbliżenia według mnie w ztp. Gorąco, namiętnie, z pasją, bomba. I dla mnie od zawsze Krystian był buttonem. Powinien sobie taką koszulkę kupić jak mają chłopcy-sama-wiesz-jacy. Scena seksu była super, w ogóle Sebastian jest super, ale po poznaniu Bartka mam wrażenie że... nie pasuje do Kacpra. Że Bartek pasuje do niego bardziej, uh.
No to chyba tyle, przez ten rozdział mam wiele wątpliwości, bo ten Bartek, cholera no, nie wiem już sama. Wierzę, że się jeszcze pojawi. Schematycznie myśląc pewnie nie odegra zbyt dużej roli, ale kto go tam wie? Wyczekuję następnej części i pewnie wyłudzę ją od ciebie jeszcze przed publikacją, hihihi <3
Nie chce mi się sprawdzać, więc za zdania-mutanty przepraszam.
KIEDY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńNa takie pytanie (w sumie to niebędące nawet pytaniem, nie ma pytajnika) aż chce się odpowiedzieć: NIGDY.
UsuńI dobrze tak właśnie się odpowiada na takie pytania! Rób to ! Kaboom!
UsuńSerdecznie pozdrawiam Mariah
PS tak jestem jebanym zboczeńcem i lubię pojarać się pare razy rozdziałami o ostrym jebaniu :D... chyba trochę przeginam...Sory... nie oceniaj!
Witam,
OdpowiedzUsuńoch cudny rozdział.... Sebastian jak widać zrobił się zazdrosny o tego Bartka.... a na koniec to wyznanie Sebastiana....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
To jest naprawde zajefajny rozdzial, jestem dotychczas pod olbrzymim wrazeniem!! Jestem ciekawa kiedy nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuńps. Sorry za bledy, w ipodzie nie mam polskiej klawiatury
To opowiadanie wciąga i nie daję odsapnąć ani na chwilę :P przeczytałam je wczoraj jednym ciągiem i już nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów :D a Sebastiana to po prostu ubóstwiam :*
OdpowiedzUsuńja przeoczyłam czy tu na serio nie ma opisu wyglądu Kacpra?
OdpowiedzUsuńPrzeoczyłaś.
Usuńno pięknie czytam to chyba z 5 raz i nie mogę znaleźć :P no widzę, że zanosi się na jeszcze 1 . tak dla ułatwienia w którym rozdziale? :D a w ogóle to zarąbiste to jest ;P
UsuńNie wiem w którym, ale Kacper stoi przed lustrem i mówi coś o sobie. Plus w rozmowie o fryzjerze z Pawłem jest wzmianka o jego fryzurze.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJest moc! Jaka beka! Jakoś Kacperowski pasuje mi tam na dole! Ale musi zacząć sie kontrolować bo jak będzie tak szybko dochodził to rozdziały bedą jeszcze krótsze :( A tego byśmy nie chcieli!
OdpowiedzUsuńUh! Najlepszy moment dzisiejszego dnia! Idę paść na ryj! XD
Mariah
długo jeszcze trzeba będzie czekać na kolejny rozdział? :P bo nie mogę się doczekać:D
OdpowiedzUsuńOdpowiem to, co zawsze odpowiadam na tego typu pytania: zapraszam do zaglądania na fanpejdża strony. Odnośnik po prawej. Wszystko tam jest napisane :)
Usuńdziękuje za odpowiedź, życzę weny i błagam nie porzucaj tego opowiadania :D
Usuń:) świetny rozdział ! To jest praktycznie najlepsze opowiadanie tego typu które do tej pory przeczytałam!
OdpowiedzUsuńZNALAZŁAM CIE!!!
OdpowiedzUsuńRany a już myślałam że nigdy się nie dowiem co będzie dalej... znaczy dal po 15 rozdziale XD
Rozdział cudowny chociaż krótszy niż zwykle. Strasznie mi się podobały te zazdrosne rekcje obu chłopaków :D. Och, i to wyznanie! Aż podskoczyłam z radochy. Wiem, że może być tak że to przedwczesna radość, ale i tak się cieszę, bo bardzo chciałabym żeby byli razem, bo mi do siebie pasują :D
Weny, weny i jeszcze więcej weny, już się nie mogę doczekać co będzie dalej
Przepraszam, po prostu nie mogłam tego nie skomentować... To było takie niespodziewane słowa... Do tej pory byłam święcie przekonana, że dla Sebastiana to tylko pożądanie... Okej, lecę dalej z rozdziałami.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, po prostu nie mogłam tego nie skomentować... To było takie niespodziewane słowa... Do tej pory byłam święcie przekonana, że dla Sebastiana to tylko pożądanie... Okej, lecę dalej z rozdziałami.
OdpowiedzUsuńCzytam to drugi raz. Jest tak samo zajebiście jak za pierwszym. Tak całkiem poważnie natchnelo mnie, żeby wrócić do tego opowiadania. Tak niby od niechcenia. Okazało się,że mój mózg (dzięki mu za to) prawie całkowicie zapomniał co się w tej historii działo. Także na nowo mogę się w najlepsze bawić czytając opowiadanie które notabene mnie do ciebie przywiązalo od 4 lat. Kurde jakoś trzeba tę rocznicę opić pozdrawiam czekam na McDonalda XD
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja już sama nie pamiętam o co chodziło w ZTP. Pamięć złotej rybki, niestety. Mam jednak nadzieję, że jakieś tam różnice między stylem w ZTP a w McDonaldzie czy Gówniarzu są jednak widoczne, bo inaczej słabo ze mną. :D A że cztery lata... Boże, poczułam się staro.
Usuń