niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 40. (Zostawić rzeczywistość)

Niebetowany
CZĘŚĆ DRUGA

Za nietracenie życia

Nerwowe spojrzenie na zegarek wbudowany w białą mikrofalówkę, następnie wbicie wzroku w ekran telefonu komórkowego, na którym widniał krótki esemes przeczytany już kilkanaście razy. Później jeszcze opuszczenie ręki z komórką w dół i znowu cofanie się z powrotem do początku tego dziwnego rytuału.
Denerwowałem się? Wcale. Absolutnie nie. Dlaczego miałbym się denerwować? Za pół godziny spotkam się z Danielem, ale to przecież nic nie znaczy. To tylko jedno głupie spotkanie z kimś, kogo znam przez Internet, kogo nigdy nie widziałem.
I choćbym wmawiał sobie, że wcale mnie to nie obchodzi. Że podejdę do tego normalnie, tak jak spotkanie z kolegą ze studiów, Kacprem na przykład, to i tak miałem świadomość, że to jednak nie jest taki zwykły Kacper. Z Danielem łączyło mnie coś więcej, wiedział o mnie wszystko, ja również wiedziałem dosyć dużo o nim, ale tak czy inaczej znaliśmy się na odległość. Ani ja nie widziałem jego, ani on nie widział mnie.
- Pewnie będzie przystojny, co? – powiedziałem nagle do Lamba, który od dłuższej chwili wpatrywał się we mnie jak w jakiś bardzo ciekawy okaz do obserwacji. Przekrzywił głowę, machając powoli, zdawałoby się że leniwie, ogonem. – Jak ktoś z takim głosem mógłby być brzydki? – mówiłem dalej, wyglądając przez małe, kuchenne okienko, skąd rozprzestrzeniał się wspaniały, jakże zapierający dech w piersiach widok na drugi szary blok. Nie lubiłem tego widoku. Zawsze mnie przygnębiał, niezależnie od pory roku, czy też dnia, bo zawsze był tak samo szary i nudny. Bo nawet drzewa rosnące na placu zabaw i pokrywająca go latem zielona trawa nie potrafiła dodać mu optymistycznego wyglądu. Wszystko psuł ten piętrzący się w tle szary, komunalny blok.
Kiedyś się wyprowadzę. Nie będę dłużej mieszkać w takiej okolicy, gdzie ciężko znaleźć kawałek wolnej przestrzeni na to, aby psy mogły sobie swobodnie pobiegać. Gdzie wszystko dookoła zatrzymało się w czasach PRL-u, a jedynym dowodem na to, że mamy dwudziesty pierwszy wiek są samochody, których ciągle przybywa, a miejsca parkingowego jak na złość jest za mało.
Nagłe wibrowanie telefonu komórkowego, którego trzymałem w dłoni wyrwało mnie z zamyślenia. Spojrzałem na ekran. Jedna nieprzeczytana wiadomość.
„Jestem już na parkingu. Wyjdziesz po mnie? Stoję tuż obok placu zabaw.”
Przyjechał. Za chwilę go zobaczę. Zaraz skończy się ta nasza pseudo anonimowa znajomość.
Przekląłem siebie w myślach i sprzedałem sobie mentalnego policzka. Muszę się wziąć w garść. W końcu to tylko spotkanie, co może się takiego wydarzyć? Przecież potrafię z nim przegadać kilka godzin przez telefon, więc twarzą w twarz nie powinno być inaczej… no nie?
Pies jeszcze raz posłał mi spojrzenie swoich bystrych, brązowych oczu, po czym podniósł się z zimnych, kuchennych płytek i pognał do przedpokoju, jakby wiedział, że za chwilę wyjdę i jakby chciał odprowadzić mnie do drzwi.
– Dobra – zamruczałem pod nosem i ruszyłem za psem. Szybko wsunąłem na nogi nieco znoszone już, ciemne trampki, po czym odetchnąłem ciężko i wyszedłem na korytarz.

Rozejrzałem się po parkingu zapełnionym samochodami przeróżnych marek. Czułem się bardzo dziwnie. Z jednej strony byłem zdenerwowany, a z drugiej podekscytowany, jednak dopiero, gdy dostrzegłem Go, bo musiał to być On, zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, że zdenerwowanie które odczuwałem chwilę wcześniej, nijak miało się do tego, które czułem w tamtej chwili.
- Cholera – zamruczałem pod nosem bardzo cicho, chociaż może nawet wypowiedziałem to w myślach, nie wiem, nie pamiętam. To jest On? To jest ten Daniel z cudownym, męskim głosem?
Przełknąłem ślinę, przeklinając się w myślach za swoją powierzchowność. Przecież ten facet był dla mnie jedyną podporą przez ostatnie dni, a ja jestem zawiedziony z powodu jego wyglądu.
Uśmiechnąłem się, trochę wymuszenie, ruszając w stronę szczupłego, dosyć niskiego mężczyzny. Jednak dopiero gdy podszedłem bliżej, a on odwzajemnił uśmiech, stwierdziłem, że ma ładną twarz. Nie przystojną, ładną po prostu, mimo delikatnych zmarszczek w kącikach oczu i na czole.
- Cześć – powiedział, wyciągając rękę. Uścisnąłem mu dłoń, odpowiadając tym samym, lecz trochę bardziej sztywnym:
- Cześć.
Nagle uśmiech Daniela powiększył się.
- Miałem rację z tym seksownym studencikiem. – Jego głos był taki sam jak przez telefon. Tak samo seksowny i głęboki, szkoda tylko, że kłócił się z tym chudym ciałem.
Mimowolnie parsknąłem śmiechem, a całe zdenerwowanie ze mnie opadło. To był przecież ten sam facet, z którym przegadałem wiele godzin. Czego innego się spodziewałem?
- Dobra – zmienił nagle temat – znasz jakąś dobrą restaurację? Umieram z głodu.
- Co powiesz na Manekina? – Mimowolnie przesunąłem wzrok na samochód stojący tuż za Danielem i lekko mnie zamurowało. Czarny, wręcz mieniący się Lexus z przyciemnianymi szybami zdawał się wdzięczyć w czerwcowym słońcu, jakie go zalewało z każdej strony.
- Brzmi świetnie – odparł Daniel i jakby nigdy nic zaprosił mnie do tego swojego błyszczącego Lexusa.

Manekin, jak to Manekin, zapełniony po brzegi. Ale nam najwidoczniej dopisywało szczęście, gdyż akurat jak weszliśmy jedna bardzo młodziutka para zwolniła dwuosobowy stolik.
- Często tu jesz? – zapytał, siadając naprzeciwko mnie. Powinienem być skrępowany, prawda? Nie byłem.
- Nie zapominaj, że jestem studentem – odparłem, rozsiadając się na krześle. – Zazwyczaj brakuje mi na to kasy. Mam mieszkanie i psy na utrzymaniu.
Daniel ani na chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku i uśmiechał się przy tym delikatnie. Dopiero teraz dostrzegłem, że ma absolutnie cudowne oczy. Ciemne, prawie czarne, otoczone gęstymi rzęsami. Jak tak na mnie patrzył, nie raz miałem wrażenie, że przewierca mnie na wylot.
- Myślałeś o pracy? – Nie odpowiedziałem, zignorowałem to pytanie albo po prostu nie usłyszałem, w zamian za to palnąłem:
- Mówił ci ktoś, że masz obłędne oczy?
No tak. Cudownie, czasem naprawdę mam ochotę odgryźć sobie język, a później zakopać go kilkanaście metrów pod ziemią.
Uniósł brwi, zdziwiony, po czym pokręcił głową cały czas się uśmiechając. I uśmiech też miał cudowny. W ogóle, jak już mówiłem – twarz miał ładną. A w Manekinowym świetle zdawałem sobie sprawę, że mimo tego chudego i dosyć niskiego ciała, był pociągającym mężczyzną z cudownym głosem, uśmiechem i oczami.
Gracjan też jest chudy, przemknęło mi przez myśli, ale szybko o tym zapomniałem. Wolałem nie porównywać Daniela do Gracjana. Przecież to były dwie różne osoby… Tylko że Gracjan z początku też był wspaniały pod względem charakteru.
Koniec. Nie mogę tak myśleć, Daniel to przyjaciel. Jedyny jakiego mam, nie licząc psów.
- Mam pomysł – powiedział Daniel, odkładając menu, które niedawno podała nam kelnerka. – Zjemy, przejdziemy się po Bydgoszczy, a wieczorem porozmawiamy szczerze przy piwie, co ty na to?
Uśmiechnąłem się szeroko. Tak, ten weekend zapowiadał się całkiem przyjemnie.
- Pasuje. A jutro możemy odwiedzić klub.
- Idealnie. Jak myślisz, ten naleśnik z kebabem będzie dobry?

- W wakacje koniecznie będziesz musiał odwiedzić mnie w Poznaniu – powiedział Daniel, parkując samochód. Mimo godziny dwudziestej pierwszej, na dworze robiło się dopiero szaro, a słońce zdawało się bardzo leniwie zachodzić. I za to kochałem lato. Długie dnie, krótkie noce.
Niedaleko dwie mendy spacerowały blokowymi uliczkami, trzymając na smyczach swoje otyłe pieski. Zaraz pewnie wrócą do domu i położą się spać. A sen będzie przerywany na podsłuchiwanie sąsiadów, oczywiście, żeby później móc opowiedzieć Basi spod siódemki, co takiego ten z czwórki wyprawia nocą. Nie raz przez przypadek, kiedy wychodziłem z klatki i napotkałem się na plotkujące mendy, usłyszałem kilka ciekawych historyjek o moim sąsiedzie.
Już miałem odwrócić głowę w stronę Daniela, gdy kątem oka zobaczyłem Go. Stał sobie całkiem niedaleko, zaledwie kilka metrów od samochodu, rozmawiając z jakimś mężczyzną. Młodym, wyglądającym na przystojnego w szarości wieczora.
Daniel sięgnął dłonią do klamki, kiedy ja złapałem go za ramię. Nie, nie teraz! Nie mogę stąd wyjść. Nie chcę…
- On tam jest – szepnąłem, zupełnie jakby Gracjan mógł mnie usłyszeć.
- Kto? – spytał głupio, rozglądając się. – Ach – zrozumiał. – On to…?
- Ten wyższy – wyjaśniłem i gdy już miałem dodać: „przystojniejszy” ugryzłem się w język. Całe szczęście, że zdążyłem to zrobić.
Daniel przyjrzał się Gracjanowi, zresztą tak samo jak i ja. Tyle że ja nie potrafiłem oderwać od niego wzroku odkąd go tylko zobaczyłem.
- No, to idziemy, co? – wychylił się z fotela, sięgając po worek z puszkami piwa, leżący na tylnym siedzeniu.
- Nie! – Chyba zareagowałem zbyt gwałtownie. Odchrząknąłem, po czym dodałem już spokojniej: – Nie.
Jedna z brwi Daniela uniosła się w trudnym do zrozumienia grymasie ni to zdziwienia, ni to politowania. Przeniosłem spojrzenie na Gracjana spokojnie rozmawiającego z nieznanym mi mężczyzną. Szybko znalazł pocieszenie, naprawdę.
Zagryzłem wargę, zdenerwowany, gdy mężczyzna podszedł do niego, skracając tym samym dzielący ich dystans. Jeszcze chwila i zaczną się całować na moich oczach.
- Masz zamiar chować się tutaj jak jakiś szczur? Będziesz go unikać? Nie zapominaj że mieszkacie w sąsiedztwie, unikanie w tym wypadku będzie trochę trudne. – Tak, Daniel i ta jego prostolinijność, która nie raz zadziałała na mnie jak kubeł zimnej wody. Tym razem wcale nie było inaczej. Miał racje, unikanie nic nie da, chociaż nadal nie chciałem wychodzić z samochodu. Przecież siedziałem w Lexusie, na fotelu obitym świecącą, czarną skórą…! 
Każda wymówka jest dobra, a ja naprawdę nie chciałem spotykać dzisiaj Gracjana.
- Racja – mruknąłem. – A co ty na to, żebyśmy poudawali parę? – wypaliłem nagle, jak zwykle nawet tego nie poddając przemyśleniu.
- Jak dzieci w podstawówce? Rany, Filip, dorośnij. – Zaśmiał się, kręcąc głową i wysiadł z samochodu. No tak, miał racę. Taka scena byłaby godna nastolatkom. Nabrałem głęboki haust powietrza, po czym złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- Mam ochotę na jakiś durny horror – powiedział Daniel, najwidoczniej chcąc wywołać atmosferę luźnej, niezobowiązującej rozmowy. I to chyba najbardziej mi w tamtej chwili odpowiadało.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi, a Daniel załączył alarm. Spojrzałem jeszcze na ten samochód, kryjąc lekkie obawy co do zostawienia takiego pojazdu na blokowym parkingu. No ale skoro Daniel nie widzi w tym nic złego…
- Lubisz horrory klasy b? – Podszedłem do niego, całą swoją uwagę koncentrując na rozmówcy, chociaż kątem oka obserwowałem Gracjana. Jeszcze nas nie zauważył, ale na pewno to zrobi, bo będziemy musieli przejść obok.
- Te są najlepsze – odparł. Jeszcze kilka kroków i zaraz będziemy koło Gracjana. Gdy już miałem nadzieję, że ten może mnie nie zauważy, jak na złość, spojrzał na mnie, jednak ja szybko odwróciłem wzrok, wbijając go w profil Daniela.
- Też tak uważam. Fajnie, że nie tylko ja lubię oglądać taki syf – powiedziałem, kiedy ich mijaliśmy. A teraz szybko do klatki.

- Nie powinieneś go unikać. – To było już nasze trzecie piwo, więc w głowie zaczynało nam szumieć. Oczywiście nie były to poważne oznaki upojenia alkoholowego, bo to trzecie Tyskie, ale język zaczynał się rozwiązywać.
Siedzieliśmy w salonie. On na kanapie z głową Lambo na kolanach, ja na fotelu z Tessą przy nogach. I był to naprawdę przyjemny wieczór.
- Ale ja nie chcę go widywać. Nie po tym co mi zrobił – mruknąłem, wpatrując się w czerwony napis na puszcze piwa. – Wiesz, ciężko jest zdobyć moje zaufanie – zdradziłem.
- Naprawdę? Nie zauważyłem – parsknął, po czym wziął dużego łyka trunku. – A może jest inaczej niż ty myślisz? Może dopisujesz sobie jakieś bajki?
- A jak tam z twoim byłym? – zmieniłem temat, gdyż już od pół godziny rozmawialiśmy o Gracjanie. Ile można męczyć jeden wątek?
Daniel spojrzał na mnie z zastanowieniem, tak jakby oceniał, czy jestem odpowiednią osobą do zwierzeń. Nim cokolwiek powiedział znów wziął łyk piwa i odetchnął jakby z rozkoszą.
- Doszedłem do wniosku, że go nie kochałem – powiedział, stukając palcami w boki puszki. – Wmawiałem sobie, że mi na nim zależy, ale kiedy to wszystko się skończyło, było mi lżej.
Zamrugałem, zdziwiony. Przecież wydawał się być załamany stratą kochanka…
- Wydawało mi się, że przejąłeś się tym, że cię zdradził.
- Bo tak było. Wmawiałem sobie, że coś do niego czułem. Ale tak naprawdę nie ma co tracić życia na idiotów, bo on był idiotą. Nie pasowaliśmy do siebie, chociaż mi wydawało się, że jest odwrotnie. Wiesz co, Fifi?
- Filip – poprawiłem.
- Fifi brzmi fajnie. – Wzruszył ramionami. – Nie traćmy życia na debili, i tak nie wiemy ile nam go jeszcze zostało, możemy umrzeć w każdej chwili, więc… - Wychylił się z puszką w moją stronę, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, również się wychylając.
- Za nietracenie życia – powiedziałem, a nasze puszki obiły się o siebie, po czym szybko wypiliśmy resztkę piwa, jakie w nich zostało.
***
Rozdział należy do lżejszych, ale mimo wszystko mam nadzieję, że nie powiewa nudą, chociaż muszę przyznać, że ZRz mnie męczy. Nawet bardzo, bo widzę w nim masę błędów i najchętniej rzuciłabym to opowiadanie w kąt. Ale postaram się chociaż zrobić coś z jego końcem, jakoś poprawić, aby końcówka miała inny, wyższy poziom niż początek. 

Z prawej strony macie nową ankietę. Byłoby mi miło, gdybyście wzięli w niej udział :) Oczywiście oddany głos do niczego Was nie zobowiązuje.

19 komentarzy:

  1. Meh, łatwy lekki i przyjemny. Po różnych ekscesach (xD) potrzeba trochę rozluźnienia. Aleee i tak wiem, że Fifi wróci do G(r)acka, nie oszukujmy się xD.

    Pozdrawiam, Niepozpozorny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, czy książka będzie miała taki sam tytuł jak tutaj? I wiadomo kiedy się ukaże :P?

      Niepozpozorny

      Usuń
    2. Tak, będzie miała taki sam tytuł :) A data jest jeszcze nieznana, ale właścicielka wydawnictwa powiedziała, że zrobi wszystko co może, aby książka została wydana jeszcze w tym roku.

      Usuń
    3. Nuu :D To postaram się kupić... Tylko cza będzie wykombinować jak. Trochę dziwnie by to wyglądało, gdyby chłopak zakupywał taką książkę xD

      Niepozpozorny

      Usuń
    4. Okładka będzie bardzo niepozorna :) Właściwie to trzeba byłoby zajrzeć do środka, w tekst, żeby dowiedzieć się o czym jest.

      Usuń
    5. ZAMAWIAM EGZEMPLARZ Z AUTOGRAFEM I ODCISKIEM OPOMADKOWANYCH WARG !!!! :D

      Usuń
  2. Mi się rozdział bardzo podobał. Jestem ciekawa jak dalej rozwinie się znajomość Daniela i Filipa. No i mam nadzieję, że dokończysz to opowiadanie, bo je uwielbiam :)

    alex.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie bardzo przyjemny rozdział. Bardzo miło się go czyta i przyznaje ze w ciekawy sposob poprawia nawet humor ;D
    Co do ankiety koniecznie zaglosowalam! ;D Zreszta czekam z zapałem na tę książkę. Informuj nas jak wygląda sytuacja i kiedy można będzie ją wydać. A może jakiś specjalny podpisik na książce uda się uzyskać od samej autorki ;D;D;D
    Nie wiem czy chwaliłam już szate graficzną, pewnie tak. Ale ponownie musze ją pochwalić! Bo nie da sie odciągnąć wzroku od tego mężczyzny hihi.
    To serdecznie pozdrawiam! I wiele weny życzę do ZRz, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań :D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamiast wydać miało być kupić*
    Widać że czytanie po nocy nie jest dobrym wyjściem a dokładniej pisanie ;D w moim przypadku oczywiscie.
    Jeszcze raz pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział.
    Czekam, aż w końcu Gracjan z Filipem znowu wrócą do siebie..
    Daniel wydaje się być fajny..
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^^

    A co do książki to cieszę się, że z okładki nie widać o czym jest.
    Bo tak to są większe szanse, że kupię ^^
    i będę mówiła ludziom, że to książka o miłości (no bo jest tylko pominę fakt, iż miłości 2 gejów xD)

    Pozdrawiam
    Ai~chan

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się podobało :D Nie mogę się doczekać jaką wymówkę znajdzie Gracjan o laluni w jego mieszkaniu i o tym facecie na parkingu xD

    Pozdrawiam, Ana-chan

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczoraj odkryłam twojego bloga i dziś oto czeka na mnie niespodzianka w postaci nowej notki. Miło. Oficjalnie mogę stwierdzić, że się zakochałam od pierwszego wejrzenia (ten facet jest obłędny) oraz przeczytania. No cóż chyba przez dłuższy czas będziesz miała mnie i moją niecierpliwość na karku bo blog strasznie mi się spodobał. Powodzenia w pisaniu i wydawaniu ;*
    Antek

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział nie był nudny, a wręcz odwrotnie :) Szkoda, że opowiadanie Cię nuży, bo w sumie sam pomysł na nie jest super. Może jak już je zakończysz, odpoczniesz od niego, to kiedyś się skusisz na poprawkę i wydanie?:) Tak wiesz, żeby SzC miało towarzystwo :D

    buziak ;*

    Kkohaku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej pobawię się w dziennikarza i przeprowadzę kilka wywiadów z lekarzami i znajomymi mojego przyjaciela :) A jak już to będzie odfajkowane to zabiorę się za ponowne napisanie tej powieści, a wtedy to kto wie :D
      No ale jak na razie trzeba myśleć o SzC, przecież jeszcze jest niewydane.

      Usuń
  9. Super rozdział i w końcu! ;P WENY! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    tak, tak kochana już mogę na bieżąco komentować rozdziały (jak chcesz to pod poprzednim postem jest mój komentarz ostatni ;]) rozdział ciekawy, w końcu Fifi poznał Daniela, ciekawe co zrobi teraz Gracjan, zwłaszcza po tym jak widział Filipa. I kim był ten chłopak, z którym rozmawiał...
    Weny...
    Pozdrawiam gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    Muszę Ci powiedzieć, że rozdział obłędny xD.
    Zgadzam się z Basią, Fifi nareszcie poznał Daniela...
    Naprawdę świetnie mi się czytało, ale Kochana dlaczego tak krótko ? T_T
    Ja chcę więcej xD
    Czekam na kolejne, i naprawdę nie wiem co Ci się nie podoba w tym opowiadaniu, ja tu nie widzę zbyt wiele błędów...
    Tylko od czasu do czasu jakieś mniej znaczące ;P.
    Dream życzę Ci dużo weny i jak już mówiłam, czekam na kolejny rozdział :D
    Sortia

    OdpowiedzUsuń
  12. Wielbię to opowiadanie i z robalami w tyłku czekam na następny rozdział. Życzę dużo pomysłów na kolejne rozwinięcia akcji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie marudź bardzo fajne opowiadanie, ale kiedy będzie reszta??? Przeczytalem w ciągu jednego dnia naprawdę jest ciekawe. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.