Dokładnie chwilę temu na platformie wydaje.pl opublikowałam e-booka. http://wydaje.pl/e/chlopcy-z-bronkesfeild - tutaj macie do niego link. Jak już mówiłam, pracowałam nad nim sama, jedynie Akari mi pomogła, nie jest to więc nic profesjonalnego. Proszę Was jednak o oceny i opinie, nawet, jeżeli miałyby mieć tylko kilka zdań :)
Wesołego Nowego Roku, kochani. Spełnienia marzeń, a raczej dążenia do ich spełnienia, bo nic niestety z nieba nie spada. A sobie życzę jeszcze większej chęci do pracy, by 2014 zaowocował w całą masę zakończonych projektów :)
Mogłabyś mi wytłumaczyć jak to jest z tym e-bookiem? Bardzo chciałabym przeczytać, ale nie wiem na czym polega to kupowanie i wgl xD
OdpowiedzUsuńPostępuj zgodnie z instrukcją :) Kiedy klikniesz "kup ebooka" przekieruje Cię do koszyka. Następnie będzie coś w stylu "zapłać" i powinno pojawić Ci się okienko z wyborem banku :)
UsuńDroga Dream, próbowałam kupić, ale tak się składa, że nie ma tam mojego banku ;-; Czy można to jakoś obejść? Mogłabym nawet Tobie przelać, bez różnicy, ale chciałabym przeczytać to opowiadanie ;-;
OdpowiedzUsuńJeżeli masz facebooka wejdź na mojego fanpejdża i napisz mi wiadomość prywatną :) A jak nie to podam maila.
UsuńJa juz przeczytalam :D Kocham miec karte i moc za wszystko sobie nia placic przez internet!
OdpowiedzUsuńNie lubię "My, Dzieci z Dworca ZOO" i nie lubie "Chlopcow z Bronkesfeild". To nie sa zle teksty. Dotykaja waznych problemow. Trzęsą światopogladem czlowieka. Sprawiaja, ze czytelnik zaczyna myslec: przeciez sa ludzie, ktorzy maja o wiele gorzej niz ja. A ja nie lubie tak myslec. Bo nie wiem wtedy, czy cieszyc sie, ze do nich nie naleze, czy raczej zalamywac nad nimi rece i rozpaczac. Bo pomoc im nie jestem w stanie w tej chwili. Moze kiedys, jakims pojedynczym jednostkom. Ale nie teraz, gdy mam na glowie swoje problemy.
Po przeczytaniu "Dzieci z Dworca ZOO" wiedzialam, ze juz do tej ksiazki nie wroce. I teraz tez wiem, ze nie wroce do tego opowiadania. Bo mna zatrzeslo.
(Tak sobie mysle, ze nie do konca napisalam to, co chcialam. Ale inaczej tego wyrazic nie umiem, a komentarz chce zostawic.)
I wkradl ci sie do tekstu blad. Masz: "z miną zwycięscy", a powinno byc "zwycięZcy". "Zwycięscy" to poprawna forma, ale nie w tym zanaczeniu, dlatego Word jej nie podkreslil jako blad.
UsuńDzięki za wytknięcie :) Trochę mi wstyd, że przeoczyłam coś takiego, bo to w końcu błąd ortograficzny, jak dla mnie jeden z najpoważniejszych błędów. W najbliższym czasie na pewno to poprawię.
Usuńhaha xD akurat w tym wypadku moglo sie zdarzyc, a taki blad wiekszosc czytelnikow przeoczy ;)
Usuńod jakiegoś czasu śledzę Twoją twórczość i z pewną dozą niepokoju patrzyłam na e-booka, którego w dodatku kupić trzeba. oczywiście kwota jest śmieszna i problemu nie stanowi, ale mam bardzo złe doświadczenia, jeżeli chodzi o stopień skomplikowania samego płacenia. a tu proszę, poszło wyjątkowo bezproblemowo i sprawę ogarnęłam w dosłownie 2 min :)
OdpowiedzUsuńteraz zabieram się do czytania :)
viv
Rzadko komentuję. Mam jakąś blokadę przed zostawianiem swoich myśli w Internecie. Przełamuję się, kiedy przeczytam coś (w mojej ocenie) naprawdę dobrego.
OdpowiedzUsuńW pierwszej chwili "Chłopcy z Brokensfield" skojarzyli mi się z "Dziećmi z dworca Zoo". Skojarzenie oczywiste, ale chyba prawidłowe, skoro zapukało nie tylko w moją czaszkę, a wzmianka pojawia się nawet w opowiadaniu. Książka nie jest łatwa, chwilami boli. Dodatkowo jest świetnie napisana, czytelnik niemal czuje zapach panujący w mieszkaniu chłopaków, zimno na ulicy, jakby stał obok Johna. Nie będę rozwodzić się nad Twoim warsztatem, powiem tylko, że uwielbiam Twój styl (ale to czytasz pod wszystkimi swoimi opowiadaniami :>).
Bohaterowie. Tu skupię się na głównej dwójce, reszta (mimo że istotna) niewątpliwie pełni rolę tła, wpływającego na bohaterów, istotnego, ale wciąż tła.
Johny jest dla mnie postacią dobrze przedstawioną, wiarygodną. Jego przemyślenia chwilami szokują. Widzi problem, ale nic z nim nie robi, przekonany o bezcelowości podejmowania jakichkolwiek działań w kierunku poprawienia swojej sytuacji. Ewoluuje pod koniec w kierunku, który mnie odrobinę zaskoczył, ale w gwałtowności tej zmiany jest coś pozytywnego.
Arthur - tu mam drobny problem. Niewiele się zmienia (co nie znaczy, że wcale). Z początku myślałam, że to źle. Po ponownym prześledzeniu tekstu zmieniłam zdanie.
Więź łącząca tę dwójkę jest specyficzna. Dobrze nakreślona, ostrożna. Widać, że obaj zostali skrzywdzeni, ale razem lepiej znoszą rzeczywistość (nawet jeśli Johny musiał dostać jeszcze większego kopa od życia, żeby to dostrzec i się do tego przyznać).
Mimo wszystko, tekst nie jest pozbawiony wad. Konkretnie jednej, za to poważnej - jest za krótki. Moje narzekanie nie jest tym typowym dla zachwyconej nastolatki, ale efektem niemal fizycznego braku, jaki odczułam przy kreacji Arthura. Rozumiem, że kto inny jest narratorem, wchodzimy w jego głowę, słuchamy jego przemyśleń, ergo poznajemy go lepiej. Przy Johnym Arthur chwilami wypada płasko, ale - jak wspomniałam - to w pewnym stopniu "winna" narracji.
Ludzie lubią szczęśliwe zakończenia. Cieszyłam się, kiedy doszłam do ostatniej kropki. Jak wspomniałam na wstępie, tekst nie jest prosty, niektórych przytłoczy. Mnie najpierw uderzył, potem (jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi) zachwycił, a na końcu poczułam ulgę. Z pewnością jeszcze do niego wrócę. Kiedyś.
Pozdrawiam i życzę weny
Igor
Droga autorko kiedy pojawi się ostatni rozdział ZTP - bądź tak dobra i zakończ to opowiadanie jakoś... dobrze dla Kacpra. Nie trzymaj już nas w niepewności czy aby nie przyjdzie nam czekać do nieskończoności....
OdpowiedzUsuń