Już wcześniej zastanawiałam się nad
napisaniem Wam takiego posta, w którym wypunktuję wszystkie moje
założenia na najbliższe wakacje. Myślę, że w ten sposób będzie
mi łatwiej dotrzymać moich postanowień, a Wy będziecie wiedzieć,
czego możecie ode mnie oczekiwać. :) Jako że jestem studentką i
wakacje mam trochę dłuższe (no i sesja poszła mi bez problemów,
więc wrzesień wolny :D), chciałabym ten czas poświęcić blogowi.
Nim jednak zabiorę się za to, muszę
Wam podziękować. Miniony czerwiec zapisał się w historii bloga
jako miesiąc rekordów.
Jak widać na powyższym screenie, tyle
wejść zostawic-rzeczywistosc nie zanotowała nigdy, przez cały
swój okres istnienia (a to już pięć i pół roku!). Wczoraj aż
nie wierzyłam co się dzieje, strona była wyświetlana półtora
tysięcy razy! Odkąd wróciłam do Was po przerwie, czyli jakoś w
połowie marca, blog nagle ożył. Mimo że gdy zamilkłam, powoli
zaczęło robić się tu coraz ciszej (co zresztą wcale nie jest
dziwne), to po wznowieniu publikacji „Americany” nie
zostawiliście mnie. Wciąż tu tłumnie wpadacie i śledzicie moją
twórczość. Jesteście najlepsi. :)
Jeżeli mam być szczera, nie wyobrażam
sobie teraz życia bez tego bloga. I może baba, która ma
dwadzieścia dwa lata na karku nie powinna żyć takimi bzdurami, ale
kurde... jesteście ze mną naprawdę bardzo długo. Wiele się w
moim życiu prywatnym przez ten czas wydarzyło. Zaczęłam pisać
Zostawić Rzeczywistość w wieku szesnastu lat, dwa lata później
wydałam książkę, Słońce za chmurami, a umowę z wydawnictwem
podpisywali jeszcze moi rodzice, bo nie byłam pełnoletnia. Teraz
jestem już na studiach, za rok będę bronić licencjatu i nie
zapowiada się na to, by blog nagle przestał być dla mnie ważny. W
końcu był już przy moich maturach (swoją drogą, podczas matur
zamiast się uczyć, pisałam ZTP...), przy wyprowadzce z rodzinnej
Bydgoszczy do Krakowa i przy wielu, wielu naprawdę ważnych etapach
mojego życia. Wszyscy znajomi już nawet wiedzą, że piszę, tak
samo rodzina. I co najśmieszniejsze, nikt już się nie dziwi, że
skupiam się na tematyce homoseksualnej, chociaż na samym początku
padały komentarze i pytania typu: „dlaczego nie piszesz zwykłych
romansów?”. Już nawet mój chłopak zaakceptował, że jest on i
zostawic-rzeczywistość, która również wymaga ode mnie uwagi. Gdyby
nagle bloga zabrakło, to myślę, że nie potrafiłabym się
odnaleźć.
I właśnie dlatego chcę wykorzystać
te wakacje najlepiej jak się da. Bo tak naprawdę mogę już nie
dostać takiej szansy na pisanie. W końcu nie jestem już
najmłodsza, zaraz trzeba będzie się ogarnąć i zostawić
blogowanie dla prawdziwego życia. ;)
Rany, ale się sentymentalnie zrobiło.
Nigdy jednak, na żadne urodziny bloga nie pisałam takich notek. W
tym roku piątą rocznicę także pominęłam, bo po prostu mi
umknęła. Myślę, że raz na jakiś czas wypadałoby tak podsumować
całą swoją pracę.
Przechodząc już do meritum,
postanowiłam wypunktować sobie wszystkie założenia na ten lipiec,
sierpień i wrzesień. Tak łatwiej się w tym wszystkim połapać.
1. Dokończyć „Americanę” –
najprostszy w rozumieniu punkt. Brzmi logicznie, w końcu jeżeli
chce się gdzieś dojść w pisaniu, to swoje teksty powinno się
kończyć. Mam jednak wrażenie, że to wcale nie będzie takie
proste. Jeszcze tydzień temu planowałam maksymalnie trzydzieści
rozdziałów. Nawet rozmawiałam o tym z pewną osobą, twardo wtedy
stojąc przy tym, że trzydzieści i finito. Rzuciła żartem, że
jeszcze się zdziwię, gdy się rozrośnie. Wykrakała.
2. Dokończyć „Gówniarza” i
rozpocząć publikację „Kickflipa” – jako że z „Gówniarzem”
jestem dopiero na początku swojej przygody, wszystkie plany, jakie
stworzyłam, zarysowują mi się dość klarownie i zwięźle. Na tym
etapie wiem ile będzie rozdziałów. Gorzej jeżeli „Gówniarz”
posmakuje losu „Americany”.
3. Wydać „Akademik” – na razie
nanoszone są poprawki. Chciałabym udostępnić Wam tekst z jak
najmniejszą ilością błędów, żeby cena była adekwatna do
jakości. Myślę, że pojawi się na beezarze jeszcze w lipcu. :)
4. Stworzyć plany opowiadania
postapokaliptycznego w klimacie steampunku – nie wiem czy uda mi
się w wakacje już to opublikować. Chciałabym jednak dopracować
jego fabułę i osadzić w konkretnym uniwersum.
5. Za trzy punkty – to tylko tak tu
zostawię bez dłuższego komentarza.
6. Pamiętacie tę okładkę?
Kiedyś zapowiadałam Wam ten tekst. Jest już prawie skończony, może do września uda mi się go ogarnąć.
Kiedyś zapowiadałam Wam ten tekst. Jest już prawie skończony, może do września uda mi się go ogarnąć.
7. „Za zamkniętymi drzwiami” –
nie, nie chcę dokańczać tego tekstu. Chcę wykorzystać pomysł,
który od kilku lat siedzi mi w głowie. Uważam że sam koncept tego
opowiadania był bardzo dobry. Chciałabym napisać w końcu jakieś
opowiadanie grozy na tle polskiej wsi i historii PRL-u.
Jest dość ambitnie, trzy miesiące to
mało, by zrealizować w stu procentach każde z siedmiu założeń,
w szczególności że inne moje postanowienie brzmi, aby nie siedzieć
tyle w domu. Mam zamiar trochę podróżować, więc jeżeli mam być
szczera, to wiem, że są punkty, które tylko liznę. Ale chciałabym
je właśnie chociażby liznąć.
Zobaczymy jak to będzie. :)
Na zakończenie jeszcze raz dziękuję
Wam, że jesteście. :) Dla tych którzy dotrwali, wypatrujcie
kolejnego, ostatniego, który będzie udostępniony na blogu,
rozdziału „Akademika”.
Pozdrawiam i do napisania.
:-)
OdpowiedzUsuńTrochę mi wstyd, bo śledzę Cię praktycznie od początków "ZTP", a moich komentarzy jest tutaj tyle, że aż dwa.
OdpowiedzUsuńChcę jednak Ci przekazać, że wykonujesz kawał dobrej roboty. Naprawdę, siedzę w Twoich historiach po uszy. Nawet nie wiesz jaka była moja radość, kiedy to po Twojej dość długiej nieobecności pojawił się nowy post. Uwielbiam Twój styl pisania, bardzo podobają mi się wykreowane przez Ciebie postacie i ich historie, a nawet świat w którym żyją i podziwiam Twoją umiejętność kierowania losów bohaterów w sposób, który wydaje mi się być adekwatny do tejże osoby.
Nigdy jednak nie byłem w stanie ubrać moich myśli w satysfakcjonujące mnie słowa, dlatego też mam nadzieję, że udało mi się przekazać to, co chciałem zwięźle i czytelnie.
Na koniec dodam, że mam nadzieję na to, by Krzysztofowi się również jako-tako ułożyło (musiałem to gdzieś napisać) i oczywiście życzę Ci dużo weny i trzymam kciuki za Twoje plany!
Nawet nie masz pojęcia, jak cieszą mnie takie komentarze. :) Bo bez Was, czytelników, nie pociągnęłabym tego przez pięć lat i jeszcze nie wróciła do pisania. Ale nie będę ukrywać, podczas mojej przerwy czułam ogromną pustkę. Piszę na tym blogu już kawał czasu, ciężko byłoby mi teraz znaleźć jakiś zamiennik. Wciąż jestem takim dzieckiem cieszącym się z każdego komentarza i z rosnących statystyk. A myśl, że kiedyś będę musiała pod tym względem dorosnąć i wybrać priorytety mnie przeraża. Bo gdybym mogła to bym tylko siedziała, pisała i szkoliła swój warsztat. ;)
UsuńCo do Krzysztofa, wydaje mi się że jest najbardziej niedocenioną postacią w tym opowiadaniu. Obiecuję że to zmienię, jeżeli nie w "Americanie" to w jakimś króciutkim dodatku.
Dziękuję za życzenia i kciuki!
Śledzę Twój blog jakoś od 3-4 lat, właśnie wtedy zaczęłam szperać po internecie w poszukiwaniu opowiadań i natrafiłam na ten. Przyznam, że czytałam dużo opowiadań, teraz już mniej, ale powiem Ci, że niezmiennie od tych 4 lat właśnie Twój jest moim ulubionym. Uwielbiam Twój styl pisania, postacie i historie które kreujesz. Nie potrafię za bardzo przelewać swoich myśli na słowa, ale wiedz, że w małym zakątku Polski masz wiernego czytelnika, który szanuje i docenia Twoją pracę włożoną w to co tutaj robisz. :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :) Nawet nie masz pojęcia, jak mnie takie słowa motywują do dalszego pisania. Gdy dostaję od Was informacje, że to moje pisanie ma jakiś sens, bo umila ludziom dzień, czuję, że powoli osiągam swój cel. Chociaż może i poziom moich tekstów nie jest jeszcze taki, jaki bym chciała, wiem, że idę bardzo małymi kroczkami do przodu.
UsuńDziękuję :)
Gratuluje zadanej sesji! Choć kiedy trzeba się uczyć najczęściej robi się wszystko inne :D przynajmniej u mnie tak zawsze było haha :D
OdpowiedzUsuńPlany bardzo ambitne, ale trzymam mocno kciuki! :D
Okładka wydaje się znajoma, ale jakoś nie mogę sobie nic przypomnieć...
Muszę przyznać, że punkt 4. bardzo jest interesujący xD :D
To teraz pozostaje mi życzyć powodzenia! :DDD
Pozdrawiam,
Elda
Z tym robieniem wszystkiego co możliwe w czasie sesji to niestety prawda i teraz widzę to jak na dłoni. Sesję spędziłam bardzo produktywnie jeżeli chodzi o pisanie opowiadań, napisałam z 20 stron. Niestety, pierwszy tydzień mojej wolności już tak ambitnie nie wygląda. ;D
Usuń