Rozdział 4. Dziwny, przerażający mężczyzna
Wiedział już, że musi znaleźć sobie jeszcze jedną pracę. Pewnie będzie do domu wracać skonany, ale chciał wreszcie przenieść się do miasta, a na to potrzebował więcej pieniędzy.
Och, kiedyś otworzy własną aptekę, w końcu już się trochę na tym znał. Będzie zarabiać krocie i w końcu nie będzie martwić się o przyszłość.
Westchnął ciężko, lecz zaraz się uśmiechnął, widząc jak kolejna osoba przechodzi na drugą stronę drogi wyłożonej kocimi łbami, byle tylko nie przejść tuż obok niego… A dokładniej tego, co szło obok jego nogi. Spuścił wzrok na Xinusa, który grzecznie kroczył tuż przy nim, patrząc cały czas przed siebie i od czasu do czasu zerkając tylko na właściciela.
Minęli grupkę jakichś dzieciaków i Demio prawdopodobnie nie zauważyłby ich nawet, gdyby nie obelgi, które zaczęli do niego wykrzykiwać.
Wiedział już, że musi znaleźć sobie jeszcze jedną pracę. Pewnie będzie do domu wracać skonany, ale chciał wreszcie przenieść się do miasta, a na to potrzebował więcej pieniędzy.
Och, kiedyś otworzy własną aptekę, w końcu już się trochę na tym znał. Będzie zarabiać krocie i w końcu nie będzie martwić się o przyszłość.
Westchnął ciężko, lecz zaraz się uśmiechnął, widząc jak kolejna osoba przechodzi na drugą stronę drogi wyłożonej kocimi łbami, byle tylko nie przejść tuż obok niego… A dokładniej tego, co szło obok jego nogi. Spuścił wzrok na Xinusa, który grzecznie kroczył tuż przy nim, patrząc cały czas przed siebie i od czasu do czasu zerkając tylko na właściciela.
Minęli grupkę jakichś dzieciaków i Demio prawdopodobnie nie zauważyłby ich nawet, gdyby nie obelgi, które zaczęli do niego wykrzykiwać.
- Baba!
- Dziwak!
- Dajesz facetom? – Chłopak nie mógł zrozumieć, jak zaledwie dziesięcioletnie dzieci mogły mieć pojęcie o takich rzeczach i jeszcze być do nich tak krytycznie nastawione. Społeczeństwo i wychowanie robiło swoje…
Xinus stanął nagle, oglądając się na dzieciaki i powarkując przy tym cicho. Demio spojrzał na wilka z lekkim przerażeniem. Przecież dobrze wiedział, że gdyby tylko zwierzak chciał się na nie rzucić, to by to zrobił. Prowizoryczna smycz nie stanowiła tu żadnej przeszkody.
Ruszył jakby nigdy nic przed siebie, lekko pociągając za linę. Xinus spojrzał na niego, po czym z powrotem grzecznie szedł przy jego nodze, na co Demio odetchnął z ulgą. Dopiero po chwili uśmiechnął się pod nosem, gdy zdał sobie sprawę, że wilk mógł widzieć w tych dzieciakach jakieś zagrożenie. Oczywiście nie byłoby najlepiej, gdyby coś im zrobił, ale przecież później od razu go posłuchał. Nieraz ciężko spotkać tak dobrze ułożonego psa, nie mówiąc już o wilku, którym zajmuje się dopiero kilka dni. Przecież wilki zawsze kojarzyły mu się z dzikością, z czymś, czego nie można tak po prostu sobie podporządkować. Xinus był inny pod każdym względem. Wydawał się nadzwyczaj inteligentny.
Chłopak zatrzymał się przy piekarni, obok której właśnie przechodzili. Jego uwagę przykuła kartka wisząca na drzwiach, informująca, że szukają pracownika.
Rudzielec zmarszczył brwi. Właściwie… chciał przecież znaleźć pracę. A praca w piekarni z pewnością byłaby o wiele lepsza niż praca w porcie przy jakiejś łajbie. Już chciał się rozejrzeć za jakimś miejscem, gdzie zostawiłby Xinusa, żeby móc wejść do środka i zapytać dokładniej o ofertę, gdy nagle przed nim pojawił się wysoki mężczyzna.
Demio zamrugał, aż odsuwając się o krok, zaskoczony. Gdy tylko spojrzał w te czarne, puste oczy, uderzyło go dziwne uczucie, podpowiadające mu, że już gdzieś tego człowieka widział. Obok jego nogi rozległo się gardłowe warczenie, ale zignorował je. Zmarszczył brwi w zastanowieniu. Był przecież klientem w aptece! Wtedy też roztaczał taką nieprzyjemną aurę.
Brunet zmierzył go nieprzychylnym spojrzeniem, łapiąc za klamkę od piekarni i spuszczając wzrok na wilka, by po chwili znów spojrzeć chłopakowi prosto w oczy, po czym bez słowa wszedł do sklepu.
Demio odetchnął ciężko, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że wstrzymywał przez tę chwilę oddech. Rany, ten mężczyzna był straszny! Poluźnił dłoń, którą zaciskał na kawałku sznura, czyli prowizorycznej smyczy Xinusa.
Po chwili zerknął na wilka, który ciągle przybierał postawę gotową do ataku, wpatrując się w zamknięte drzwi piekarni. Jego sierść najeżyła się groźnie, ale jego oczy rozglądały się dookoła, jakby w panice.
- Ej – powiedział miękko Demio, starając się utrzymać łagodny ton głosu. – Spokojnie. – Pogłaskał go przelotnie po głowie, w ogóle nie obawiając się, że zwierzak mógłby coś mu zrobić. Zdążył się już przecież przekonać, że wilk nie ma względem niego żadnych złych zamiarów.
Xinus odetchnął ciężko, a jego sierść na grzbiecie powoli opadała, dając chłopakowi znak, że zwierzak naprawdę próbuje opanować nerwy.
Był tylko ciekawy, co go tak zdenerwowało? Czyżby i jemu nie spodobał się ten mężczyzna? Zmarszczył z zastanowieniem brwi, ruszając w stronę szczupłego pnia drzewa i przywiązując do niego wilka. Na odchodnym powiedział jeszcze coś uspokajającego, spoglądając przy tym głęboko w niebieskie ślepia. Xinus pomachał ogonem, co Demio wziął za potwierdzenie, że już się uspokoił i że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Ruszył do piekarni, odprowadzany przez tęskne spojrzenie wilczych oczu. Wszedł do środka, podchodząc do lady, gdzie stał ten dziwny mężczyzna.
Teraz Demio miał trochę więcej czasu na to, żeby ocenić jego wygląd. Wcześniej, w aptece, niezbyt się nim zainteresował, ale teraz, po tym dziwnym incydencie, nie mógł sobie odmówić oceny.
Nieznajomy wyglądał na pięćdziesiąt lat, no, może czterdzieści parę, ale nieuchronnie zbliżał się do tej pięćdziesiątki. Czarne, sięgające uszu włosy wydawały się być lekko przetłuszczone, ale mimo tego mężczyzna nie wyglądał na kogoś z problemami finansowymi. Już sam jego ubiór - wypastowane buty i dobrze skrojony strój - zdradzał jego pozycję.
- Chciałbym się dowiedzieć czegoś o ogłoszeniu – mruknął Demio do dziewczyny stojącej obok obsługującej nieznajomego sprzedawczyni. Blondynka spojrzała na niego zza grubych okularów, uśmiechając się pod nosem nieśmiało do chłopaka, na co ten aż jęknął w duchu, zniechęcony.
- Szukamy kogoś do pomocy przy prowadzeniu piekarni – wyjaśniła cichutko, spuszczając wzrok na ladę. Demio nie lubił takich sytuacji, bo z wiadomych podwodów nie przepadał za kobietami.
- Jak wyglądałaby pensja? – zapytał rudzielec, czując nagle na sobie przeszywające spojrzenie mężczyzny stojącego obok.
- No… Dwa talary za dzień pracy – szepnęła. – Niezbyt dużo, bo to nieciężka praca, ale…
- Szukasz pracy? – odezwał się nagle nieznajomy, sprawiając, że Demio prawie podskoczył na miejscu. Przerażał go ten mężczyzna!
- Tak – powiedział, potakując.
- Kupiłem dom, niestety potrzebuję kogoś, kto by się nim zajął – mruknął, wciąż wbijając w rudzielca spojrzenie czarnych oczu. – Płaciłbym siedem talarów na dzień.
Demio aż otworzył szerzej oczy, po czym zaniemówił na chwilę. Siedem talarów?! O takim wynagrodzeniu mógłby tylko pomarzyć, nawet Mazhar mu tyle nie płacił!
- Mówi pan poważnie? – zapytał z niedowierzaniem.
- Tak – odparł swoim wypranym z emocji głosem. – Jeszcze chleb – powiedział nagle do sprzedawczyni. – Jak najbardziej poważnie. Jutro o dwunastej, Aleja Dessona – mruknął, szukając w kieszeni sakiewki.
- Dobrze – odpowiedział Demio, nawet wiele się nie zastanawiając. Nie mógł przepuścić takiej okazji. – Do widzenia jutro! – pożegnał się, wybiegając z piekarni.
- No mówię ci, że to wilk! – krzyknął Sentis, aż się odsuwając, gdy Xinus łypnął na niego groźnie.
- To pies! Jaki wilk? Biały wilk w tych rejonach?! W ogóle, wilk w tych rejonach? – Pokręcił sceptycznie głową, chociaż sam uważał, że to, co siedzi przy jego nodze, raczej psem nie jest. Ale przecież nie mógł powiedzieć tego blondynowi, miał więc tylko nadzieję, że kochanek przyzna mu rację.
- Niby tak… - zaciął się, marszcząc brwi i taksując wzrokiem zwierzaka, który również spoglądał na niego tak, jakby miał ochotę co najmniej go zagryźć. Demio jednak nie zauważał tego wzroku, wciąż głaszcząc Xinusa za uchem. Wiedział już, że COŚ pomiędzy nimi było. Ten zwierzak rozumiał go jak nikt inny.
Siedzieli na ławce w parku, otoczeni przez krzaki. Na dodatek słońce chyliło się ku zachodowi, więc robiło się coraz ciemniej, co tylko utrudniało ujrzenie ich przez przechodniów.
Obaj uwielbiali to miejsce i dlatego bardzo często się tutaj spotykali, gdy akurat rodzice Sentisa byli w domu. – Nie, Demio. – Pokręcił nagle głową. – On jest za duży na psa! Nie widzisz, jakie ma łapska…? Spójrz na ten pysk! Nawet nie chcę wiedzieć, jakie ma kły! – Aż się wzdrygnął, krzywiąc na samą myśl o tym.
Rudzielec przewrócił oczami, kładąc głowę na ramieniu kochanka i będąc przy tym bacznie obserwowanym przez niezadowolonego wilka, czego jednak nie mógł dostrzec.
- Sentis, to pies. Jest łagodny… Wiesz, jaki Xinus jest mądry? Chyba się do mnie przywiązał – Uśmiechnął się z rozmarzeniem, co spotkało się z prychnięciem ze strony blondyna.
- Nie przesadzaj. To coś łagodne? Widzę jak na mnie patrzy – burknął pod nosem. Demio zerknął na wilka, przyglądając mu się przez chwilę.
- Jak patrzy? – Uniósł jedną z rdzawych brwi. – Normalnie patrzy – Wzruszył ramionami, nie dostrzegając tego, co zauważył Sentis.
Kochanek rudzielca westchnął cierpiętniczo, po czym zapanowała pomiędzy nimi chwilowa cisza.
- Nie mów, że chcesz go zatrzymać – odezwał się nagle, aż zaciskając mocniej dłoń na biodrze chłopaka. Demio podniósł na niego swoje zdziwione, zielone oczy.
- A dlaczego nie?
- Bo to wilk? – podsunął.
- Nie?
- Tak, Demio. Do cholery, to wilk! – uniósł się, puszczając rudzielca i wstając z ławki, co spotkało się z głuchym warknięciem ze strony Xinusa, który także się podniósł, zaalarmowany nagłym ruchem obserwowanej osoby. – Widzisz?! Taki jest łagodny! – sapnął, mimo wszystko robiąc kilka zapobiegawczych kroków w tył. Bał się, że to wielkie bydle się na niego rzuci. Nie był jakimś tchórzem, ale takiego potwora każdy by się bał! No… z wyjątkiem Demio.
- Xinus – zrugał zwierzaka, na co ten automatycznie zamilkł, spoglądając na swojego właściciela łagodnie. – Słucha mnie – burknął, tarmosząc dłuższą sierść na szyi wilka. – On jest mądrzejszy niż ci się wydaje, nawet jeżeli jest wilkiem!
- Dobra, już dobra – westchnął blondyn, zajmując z powrotem miejsce na ławce i pocierając nos przy nasadzie.
Demio zagryzł wargę, przysuwając się do kochanka i obejmując go ramieniem. Chciał poprosić Sentisa o coś, na co ten normalnie by się nie zgodził, więc musiał zrobić do tego odpowiedni wstęp. Był już z nim na tyle długo, że wiedział, w jaki sposób go ugłaskać.
Wtulił twarz w jego szyję, przesuwając po skórze zimnym, przez chłodne, wieczorne powietrze, nosem.
- Uwielbiam twój zapach – szepnął mu do ucha, całując przy żuchwie. Aż się uśmiechnął w duchu, gdy poczuł oplatające go ramię nieświadomego blondyna.
- Mhm. Żałuję, że nie mamy, gdzie się dzisiaj podziać, bo już mnie podnieciłeś – zaśmiał się, wsuwając dłoń w długie, rude włosy kochanka, wcześniej rozwiązując wstążkę, która podtrzymywała pukle. – Ale jutro nikogo nie będzie w domu… - Odsunął od siebie Demio, żeby spojrzeć mu w oczy. Chłopak uśmiechnął się radośnie, całując go w kącik ust,
- No, nie wypada, żebym wziął cię w parku – zachichotał, aż nieco zadzierając brodę.
- Tym razem to ja byłbym na górze – prychnął, mimo wszystko się uśmiechając.
- W snach to może i tak. – Uśmiechnął się wyjątkowo złośliwie, nachylając się do niego i całując go zaborczo, na co Sentis westchnął zdziwiony.
Temu wszystkiemu przyglądał się Xinus, który wydał z siebie niezadowolone burczenie. Najpierw trącił zimnym, mokrym nosem rudzielca w udo, lecz został zignorowany, co mu się najwidoczniej nie spodobało. Znów warknął coś pod nosem, chcąc zwrócić na siebie uwagę, jednak jego próby na nic się zdały. Poirytowany, złapał więc nagle za materiał płaszcza rudzielca i stanowczo pociągnął go do tyłu.
Zdziwiony Demio otworzył szerzej oczy, spadając z ławki i dosyć boleśnie uderzając pośladkami o ziemię. Zdezorientowany spojrzał na pysk wilka, który nagle pojawił się nad nim, a duży język zaczął muskać jego policzek.
- Xinus! Złaź! – jęknął, spychając z siebie wielkie cielsko. Wilk zamruczał coś pod nosem, nieukontentowany, ale wykonał polecenie, siadając na trawie.
Rudzielec odetchnął ciężko, zajmując z powrotem miejsce na ławce.
- On jest o ciebie zazdrosny – mruknął Sentis, przyglądają się uważnie Xinusowi. Wilk zwrócił na niego swoje spokojne, niebieskie ślepia, patrząc na niego – jak się wydawało blondynowi – z pogardą.
- Przesadzasz – westchnął, obejmując go ramieniem. Nie kontynuował jednak pocałunku, w końcu nie mogli pozwolić sobie na zbyt wiele w miejscu publicznym. – Um, no bo właśnie – Nastrój prysł przez wilka, ale wiedział, że ciężko będzie ten nastrój odbudować, więc po prostu przeszedł do sedna. – Znalazłem pracę – oblizał powoli wargi, układając sobie szybko w głowie to, co zamierzał powiedzieć. – Bo chciałbym się przeprowadzić do miasta…
- W końcu! – przerwał mu. – Jak będziesz chciał, to pomogę ci znaleźć jakieś tanie mieszkanie – zaproponował.
Demio pokiwał powoli głową, zastanawiając się, jak ugryźć tę sprawę.
- No, więc znalazłem tę pracę – Powrócił do tematu. – Będę sprzątać w domu takiego faceta, a nie mam, z kim zostawić Xinusa – spojrzał na kochanka niemal błagalnie, a ten już wiedział, o co chodzi rudzielcowi.
- Nie ma mowy! – powiedział od razu.
- Kochanie, no – westchnął. – Nie wezmę go przecież do tego domu, a też nie zostawię go u siebie! – Wydął usta. Wiedział, że przecież mógł go wypuścić, zostawić na dworze, ale bał się, że wilk po prostu nie wróci.
- Nie zostawisz mi go! – Pokręcił odmownie głową.
- Proszę? – Przesunął palcami po wierzchu dłoni kochanka, ręka jednak zaraz została zabrana.
- Nie – odmówił po raz kolejny, chociaż ciężko było mu to robić, gdy spoglądały na niego te intensywnie zielone tęczówki.
- Sentis, zrobię, co zechcesz – jęknął prosząco. Na te słowa blondyn zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś głęboko, a dookoła zapadła chwila ciszy.
- Przyjdziesz do mnie po pracy i dasz się przywiązać do łóżka – powiedział nagle, całkowicie poważnie.
- Jesteś niewyżyty! – zaśmiał się rudzielec, kręcąc z niedowierzaniem głową. – Dobra, jutro przyprowadzę ci Xinusa.
Dębowe drzwi zamknęły się za Demio, a Sentis zaczął powoli odczuwać niepokój. Spojrzał na siedzącego tuż obok wilka, który wbijał nieruchome spojrzenie w drewno, zdawał się w ogóle nie zauważać blondyna.
Chłopak westchnął, pocieszając się w duchu, że zostanie za to poświęcenie wynagrodzony. Aż się uśmiechnął, gdy przed oczami pojawił mu się obraz zakneblowanego i przywiązanego do łóżka rudzielca, którego piegowate policzki pokrywał słodki rumieniec…
Demio nie był wcale delikatniejszej urody. Miał mocno zarysowaną szczękę, posiadał idealnie wyrzeźbione ciało i był dosyć wysoki, ale mimo to czasem zachowywał się naprawdę uroczo, a przy okazji podniecająco. Robił to w taki sposób, jaki nie przystoi wizerunkowi mężczyzny w ich kraju, ale Sentis nie narzekał, bo bardzo mu się to podobało. Uwielbiał go zniewalać, w szczególności, że sam był drobniejszy od rudzielca… Czuł się wtedy panem i władcą.
- Dobrze, idziemy – powiedział do wilka, ruszając w stronę schodów. Gdyby pani Laver – ich gosposia – zobaczyła tego bydlaka, chyba dostałaby zawału. Już stawiał nogę na pierwszym stopniu, oglądając się za siebie, jednak nie zobaczył Xinusa przy swojej nodze. Zwierzak dalej siedział, obserwując drzwi. – Xinus! – zawołał, ale został zignorowany.
Sentis odetchnął cierpiętniczo, podchodząc do wielkiego stworzenia i stając mu w polu widzenia, za co został obdarzony pogardliwym spojrzeniem… Przynajmniej tak mu się wydawało, że jest pogardliwe. Bo… czy wilki potrafią rozróżniać emocje? – Do góry! – wyciągnął rękę przed siebie, wskazując mu kierunek, gdzie ma się udać, na co oczy stworzenia zwęziły się groźnie.
Blondyn przełknął ślinę, przypominając sobie, że ma do czynienia z najprawdziwszym wilkiem. Przecież mógłby go zabić jednym kłapnięciem szczęk! Na samą myśl aż się wzdrygnął.
Naprawdę, chciałby zostawić tutaj to bydlę, ale wiedział, że nie może. Już nie miał pojęcia, co robić, gdy nagle przypomniał sobie, że Demio mówił mu o niezwykłej inteligencji wilka.
- Proszę? – Och, Boże. Poniża się przez zwierzęciem! – Pójdziesz do góry?
Xinus ziewnął rozdarcie, wstając i odwracając się do schodów. Już po chwili znalazł się na półpiętrze, a Sentis nie wierzył własnym oczom.
Teraz ten wilk jeszcze bardziej go przerażał.
Spojrzał z lekkim zdenerwowaniem w stronę budynku ozdobionego ornamentami w przeróżnych kształtach. Wyglądało na to, że jego pracodawca nie narzekał na brak pieniędzy, mieszkał nawet w jednej z najbogatszych dzielnic w Scythe.
Jego wzrok powędrował na sąsiednie domy, które wcale nie wyglądały na biedniejsze od tego, przed którym właśnie stał. Przepych panujący dookoła zaczął powoli go przygniatać, ale coś mu podpowiadało, że przygnieciony to on się dopiero poczuje, jak znajdzie się w środku.
Pokonał stopnie prowadzące do okazałych drzwi. Wziął jeszcze jeden głębszy oddech, sięgając do mosiężnej kołatki. Zapukał nią dokładnie trzy razy, po czym odsunął się od wejścia, podziwiając jeszcze zdobienia na drzwiach, które nagle się otworzyły.
W progu stanął ten wysoki mężczyzna, mierząc go swoimi pustymi oczami. Po ciele Demio przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy przez myśli przemknęło mu pytanie: „Czy on w ogóle cokolwiek odczuwa?”
- Dzień dobry – przywitał się lekko drżącym głosem.
- Dzień dobry – odparł mężczyzna tonem całkowicie wypranym z emocji, odsuwając się od drzwi i wpuszczając chłopaka do holu. Demio aż otworzył szerzej oczy, nie wiedząc, gdzie patrzeć. Czy na połyskującą, marmurową podłogę, czy może na wysoki sufit wzbogacony ogromnym, złotym żyrandolem? A może na schody rozchodzące się w połowie na dwie strony domu?
- Dzisiaj chciałbym, abyś zajął się kuchnią i łazienką na tym piętrze – powiedział mężczyzna, przechodząc do konkretów. – Umówmy się, że pracujesz do szesnastej, później będzie mi przeszkadzać twoja obecność. – Demio zaczął zdejmować swój płaszcz, ciągle czując na sobie uważne spojrzenie pracodawcy. – Nie zaglądaj nigdzie. Dzisiaj do twoich obowiązków należą tylko te dwa pomieszczenia, nie chcę widzieć cię nigdzie indziej.
Rudzielec uniósł brew, dziwny facet… Ale skoro tyle płaci za głupie sprzątanie? Może się przecież poświęcić.
***
Wydaje mi się, że to ostatni rozdział z serii "nudnych". Koniec wprowadzania w sytuację ;).
Zachowanie Demio jest strasznie słodkie, tak jak akcja z Xinusem w parku. Zazdrość w jego wykonaniu jest nieziemsko urocza. Rozpływam się~ Sentis będzie miał ciężkie życie z wilczkiem u boku swojego ukochanego, ciekawe czy z tego powodu nie zrezygnuje z niego. Co do poprzednich rozdziałów nie były nudne, zawierały akcje które strasznie mi się podobały aż czytałam je po kilka razy. Coś mi się zdaje że Xinus okaże się całkiem niezwykłym wilkiem. Pozdrawiam i weny życzę Mirai.
OdpowiedzUsuńA tam, nudne. Nudne wcale nie jest, zaintrygował mnie ten facet. Co on w ogóle robi po tej szesnastej? xD Chociaż nie, nie chcę nawet tego wiedzieć, chyba bym się przeraziła. Coś tak czuję D:
OdpowiedzUsuńCzyżby Xianus wyczuwał złą aurę od wszystkich wokół? Bo zazdrosny to on na pewno o Demio jest, na więcej niż 100% o.o
Łoho, no noooo : D nie było nudno, aleeee później to się będzie dopiero fajno robić : D ale cicho *udaje, że nic nie wie*
OdpowiedzUsuńlofloflofloflof : D *patataja na różowym kucyponku*
Oficjalnie padłam i nie mogę wstać xD. Ten kucyś to oczywiście Pinkie Pie!
UsuńNo dokładnie, nic nie wiesz :D
lofloflof <3
No nie wiem, czy od razu 'nudnych', może po prostu... Z mniejszą ilością akcji ;P. Ale ten jakoś bardziej mi się podoba niż poprzednie. Lubię Demio.
OdpowiedzUsuńXianus jest taaaaaki słodki a zarazem dziki i wilczy, że ja nie mogę :D Aż samemu chciałbym sie zając takim wilkiem ;p
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że mam psa zazdrośnika w domu nie uwierzyłabym, że zwierzaki potrafią się tak zachowywać. Ale mam takiego, który warczy na każdego kto mnie choćby dotknie a potem pcha się pod ręce, żeby go drapać za uszami :D.Uwielbiam zwierzęta!
OdpowiedzUsuńJuż od dłuższego czasu zastanawiam się czy Xinus nie jest czasem jakimś zaklętym w wilka człowiekiem... Niby wiem, że niektóre zwierzaki są wyjątkowo inteligentne, ale Twój wilk bije je na głowę.
Jestem ciekawa kim jest ten straszny i tajemniczy gość, który zatrudnił Demio. Brrr... strachaśny!
Mam nadzieję że Xinus nie zje Sentisa, albo na odwrót i czekam na kolejną notkę.
Sorata.
Nie nudnych, nie nudnych.
OdpowiedzUsuńXinus jest bardzo zaborczym wilczkiem. Już widzę tę akcję, jak Sentis jest w łóżku z Demio, a Xinus wpada do sypialni. To dopiero by był seks z widownią xD
Wena i pomysłów
Scena zazdrości Xinusa była genialna. xD Myśl o przywiązanym Demio jest bardzo apetyczna. ^^ Jejciu, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Ciekawi mnie kim jest ten facet-pracodawca? Strasznie tajemniczy i z pewnością przerażający. ; )
OdpowiedzUsuńJeżeli nie dodasz nas do linków będę zmuszona zignorować Twoje zgłoszenie do oceny.
OdpowiedzUsuńLina,
Krytycznie-nieustraszeni.blog.onet.pl
Jak te rozdziały miały być nudne, to nie mogę się doczekać tych ciekawych :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z reguły nie fascynują mnie jakoś szczególnie opowiadania z motywami zwierzęcymi, ale muszę przyznać, że to zaczyna mi się podobać. Postaci Demio nie da się nie lubić, a i Sentis wypada całkiem nieźle. Moje małe serduszko dalej pozostaje oddane ZRz, niezbyt zainteresowane 'Słońcem za chmurami' i zaintrygowane 'Wilczym Skowytem'. Keep writing ^^.
OdpowiedzUsuń