Na
wstępie chcę podziękować wszystkim, którzy skomentowali
poprzedni rozdział. Nawet nie podejrzewałam, że odzew z Waszej
strony będzie tak duży. I że tyle osób będzie wciąż czekać na
kolejne rozdziały. Dziękuję bardzo, to mocno mnie zmotywowało do
napisania ósemki. :) Myślę, że tym razem nie musieliście długo
czekać, tydzień w porównaniu do kilku miesięcy to całkiem dobry
wynik.
Jeszcze
raz dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania rozdziału,
który jest trochę dłuższy niż poprzedni. (Tak mnie
zmotywowaliście :D)
Kilka
gorzkich słów
Ranek
przyszedł szybciej niż Aleks by chciał, wraz z bólem głowy i
nieprzyjemną suchością w ustach. Przekręcił się na bok, bo
słońce wpadające do pomieszczenia przez okno, w którym zapomniał
zaciągnąć zasłony, raziło go w oczy i tylko jeszcze bardziej
utwierdzało w przekonaniu, że życie na kacu nie miało żadnego
sensu. Złapał za kołdrę i spróbował przykryć swoje odkryte
ramię, gdy napotkał opór i czyjś niezadowolony pomruk. Zmarszczył
brwi, nie rozumiejąc z początku, kto wydawał takie dźwięki,
walcząc z nim jednocześnie o przykrycie, przecież...
Przecież
wczoraj całował się z Jasiem i pomimo wypicia hektolitrów
alkoholu, jego ciało wydawało się gotowe do akcji, a przynajmniej
jego penis, który zareagował na bliskość dzieciaka bardzo ochoczo
(byłoby pewnie znacznie słabiej, gdyby faktycznie miałoby do
czegoś dojść, wtedy to już mógłby nie stanąć na wysokości
zadania). Później Młody zarzygiwał Remkowi łazienkę, a on,
niczym dobroduszna matka Teresa, pomógł mu w tych trudnych
chwilach. Nawet, cholera, herbatę mu zrobił. Do łóżka
dotaszczył!
To...
to z pewnością była długa noc. Długa i dziwna, pomyślał, kiedy
odwracał się przodem do śpiącego Jasia. Chłopak wcale nie
wydawał się być zmarnowany tym, co działo się kilka godzin temu.
Wręcz przeciwnie, wyglądał dość zdrowo, jakby wcale nie próbował
zwrócić swojego żołądka. Cholerny, głupi szczęściarz, może
go chociaż kac nie ominie, pomyślał z nadzieją Aleks, a jego
dłoń, zupełnie jakby była częścią odrębnego ciała, sama
powędrowała do czoła Janka i odgarnęła mu z niego pasemko
włosów.
Co
miał teraz robić? – zastanawiał się. Udawać, że wszystko było
okej? Że żaden pocałunek nie miał miejsca? Tylko... miał
przecież dwadzieścia cztery lata! Takie zagrywki były dla
nastolatków, powinien podejść do tematu ze znanym sobie cynizmem.
Może trochę ponabijać się z dzieciaka? A później wytykać mu w
najmniej przyjemnych momentach, że źle całuje, że się za bardzo
ślini i że zarzygał sobie spodnie? Aleksandrowi najwidoczniej
druga opcja nie wydawała się wcale dziecinna, jak ta pierwsza, więc
uśmiechnął się z zadowoleniem, że doszedł do takich konkluzji i
położył tuż obok Jasia, któremu w przypływie dobrego humoru
pozwolił dalej spać. Nie wiedział ile tak leżał, przyglądając
się jego zadartemu nosowi, lekko uchylonym wargom i drżącym przez
sen powiekom. Nie wiedział albo nie chciał wiedzieć, bo ciężko
byłoby mu znieść myśl, że nie potrafił oderwać od niego
wzroku. W Jasiu było to coś, coś, co niezbyt łatwo można
zauważyć na pierwszy rzut oka, zwraca się na to uwagę dopiero po
dłuższym przyglądaniu się mu. W końcu Janek wydawał się bardzo
przeciętnym nastolatkiem, którego nawet ciuchy z najnowszej
kolekcji Zaary nie ratowały przed byciem zwykłym. Oprócz
niesamowitego koloru oczu, Aleks na początku nie zwrócił uwagi na
nic innego i dopiero teraz doszedł do wniosku, że chłopak był
ładny. Naprawdę bardzo ładny, miał ciekawie zarysowany podbródek,
lekko wystające kości policzkowe, słodki, zadarty nos i te urocze,
ciągle zmarszczone brwi. Już wczoraj Aleksander pomyślał o nim
jako o czarującym psiaku, teraz z całą pewnością mógł
podtrzymać tę myśl i...
Nie,
nie, nie. Białecki, nie, koniec, o czym ty myślisz? Na jakie tematy
ty schodzisz? Słodki nosek? Urocze brwi? Nie zagalopowałeś się
trochę za daleko przez przypadek? Zaraz całe pomieszczenie zalejesz
tęczą, jeżeli w porę się nie ogarniesz. To cały czas ten sam
Młody, irytujący, głupi dzieciak, który tak cię wkurzał, nie
zapominaj zanim zaczniesz rozpływać się nad jego pryszczem na
samym środku nosa. A miał pryszcza, oj miał, nawet dwa! Na
policzkach za to trochę zaskórniaków, brodę pochlastał sobie
przy goleniu tych swoich jeszcze niewyrośniętych łoniaków i
generalnie, kiedy Aleksander spoglądał na niego, gdy już ochłonął,
nie wydawał się tak ładny jak wcześniej.
–
Co się tak wiercisz? – usłyszał niezadowolony głos Janka, na co
prawie podskoczył, nie spodziewając się tego.
–
Bo śpisz już za długo – warknął, nie mogąc zapanować nad
swoim poirytowanym tonem głosu. Zresztą nawet nie chciał, ta
relacja stawała się coraz bardziej niebezpieczna, mimo że Białecki
jeszcze w ten sposób o tym nie myślał. – I wydawało mi się, że
ci trochę za wygodnie, więc przychodzę z pomocą – prychnął i
wstał, nie omieszkując przy tym odkryć Jasia i zrzucić mu kołdrę
na podłogę.
–
Czy ciebie pojebało? – warknął Jaś, który na wskutek
zetknięcia się jego rozgrzanego ciała z niezbyt wysoką
temperatura panującą w pomieszczeniu (w końcu była zima i chyba
nie odkręcili wczoraj wieczorem kaloryfera) zadrżał. Od razu
wychylił się po przykrycie, a Aleksander aż się zaśmiał.
–
Trochę szacunku dla tego, który wczoraj nie pozwolił ci zdechnąć
na kafelkach w łazience – odpowiedział, specjalnie nawiązując
do poprzedniego wieczoru, ciekaw reakcji chłopaka. Kątem oka
uważnie obserwował jego wyraz twarzy. Jaś zmarszczył brwi, jakby
w zastanowieniu, patrzył na Aleksandra nierozumiejącym spojrzeniem,
przez które w głowie Białeckiego zapaliła się czerwona lampka
ostrzegawcza.
–
Wymiotowałem wczoraj? – zapytał, a Aleks aż zamarł. Spodziewał
się wszystkiego, zawstydzenia, obrażenia, wytykania mu wszystkiego,
ale nie tego, że Jaś mógł nie pamiętać.
–
Wymiotowałeś? Ty rzygałeś dalej niż widziałeś! – prychnął
i naciągnął na siebie koszulkę, chowając przed wzrokiem Janka
swoją chudą pierś. Zresztą, chłopak wcale nie wydawał się być
zainteresowany swoim półnagim kolegą z zespołu, ani przez chwilę
nie spojrzał na Białeckiego trochę inaczej niż zazwyczaj. Może
to co się wczoraj wydarzyło to po prostu dzieło przypadku? Obaj
byli pijani i tak się po prostu złożyło... Tak, na pewno tak
było. A on, jak ostatni idiota, roztrząsał wszystko, jakby doszło
między nimi nie do zwykłego miziania się, a do jakichś wzniosłych
deklaracji.
Rany
Boskie, Białecki, co się z tobą dzieje? O czym ty w ogóle
myślałeś? I czego oczekiwałeś? Jaś nie jest zainteresowany
tobą, a ty nim, prosty rachunek. Zresztą, to szczyl, ty jesteś
dorosłym, dojrzałym facetem, który powinien zająć się tak samo
dojrzałymi facetami. I w tym momencie przypomniało mu się o
Macieju, o którym ostatnio prawie zapomniał. Powinien się z nim
znowu umówić i zacząć myśleć o mężczyznach w swoim wieku, a
nie o jakichś podrostkach.
–
Serio? – zapytał Jaś ze skonfundowaną miną.
–
Nic nie pamiętasz? – zapytał Białecki, wmawiając sobie, że w
jego głosie wcale nie pobrzmiewała nadzieja.
–
Nie, nic.
–
Jak piliśmy w salonie zanim wybiegłeś też nie? – I po co on
męczył ten temat? Przecież to nieistotne. Dzieciak nie pamiętał,
tyle. A to był tylko jeden niewinny pocałunek, do łóżka nie
poszli, dzieciaka nie spłodzili, nie powinien aż tak się tym
ekscytować.
– W
ogóle, czarna dziura. – Wzruszył ramionami, a w Aleksie aż się
zagotowało.
–
Kaca chociaż masz? – zapytał jeszcze z nadzieją, kiedy sięgał
po swój telefon leżący na stoliku po stronie łóżka, na której
spał.
–
Nie, na szczęście w ogóle – odpowiedział i uśmiechnął się
wesoło, wyraźnie z siebie zadowolony, na co Białecki aż zmielił
przekleństwo pod nosem. Głupi dzieciak.
– A
powinieneś – warknął, już nad sobą nie panując. Wyszedł z
sypialni i trzasnął drzwiami, tak, że aż ściana zdawała się
zatrząsnąć. Kiedy zbiegał po schodach wszedł w tryb pisania
wiadomości, a zanim wyszedł z remkowego domu, wysłał już
Maciejowi SMS-a.
„Spotkamy
się?”
***
Aleks
posłał Jasiowi zirytowane spojrzenie, ale dzieciak nawet go nie
zauważył, zbyt zajęty rozmową z Adamem nad możliwym repertuarem
na festiwal. Mogli zagrać dwa utwory i ten szczyl jak zwykle miał
obiekcje co do wybranych przez nich już wcześniej piosenek. Głupi
gówniarz z pamięcią krótkotrwałą, zaklął, prawie zabijając
nieszczęsnego chłopaka wzrokiem.
–
Nie będziemy nic zmieniać – powiedział wreszcie Białecki
wyniosłym tonem, a gdy Janek obejrzał się na niego, posłał mu
pełne wyższości i pogardy spojrzenie. Nie chciał się już dłużej
zastanawiać, dlaczego tak go irytuje fakt, że Jaś nic nie
pamiętał. Nie chciał się zastanawiać, więc tego nie robił, ale
przecież nic nie stało na przeszkodzie, by trochę bardziej
uprzykrzyć Jankowi za to życie. Teraz pożałuje, że w ogóle
pomyślał o dojściu do zespołu jako wokalista, pomyślał Aleks z
mściwą satysfakcją i już po chwili sukcesywnie zaczął wcielać
swój plan w życie. Wystarczyło tylko, że wyłapał jakiś niezbyt
czysty dźwięk, momentalnie przestawał grać i wytykał wszystko
Młodemu, denerwując przy tym też Remka i Adama.
–
Nie fałszowałem! – krzyknął czerwony na twarzy Jaś, patrząc
na Aleksa z nienawiścią równą nienawiści bijącej z oczu
Białeckiego. Młody nie lubił, gdy wytykało mu się błędy,
stwierdził Aleksander z zadowoleniem i już wiedział, że aż tak
łatwo nie odpuści. Był zły, że on pamiętał każdy moment
tamtego wieczoru; duże, wilgotne usta, które tak go wtedy namiętnie
całowały, a teraz układały się w grymas pełen niechęci. Ciche
pomruki Młodego, lekkie drżenie jego ciała no i oczywiście
wypukłość w spodniach... Właściwie, to taki zdenerwowany Jaś
też wyglądał dość uroczo, myślał, pozwalając sobie na coraz
więcej. I momentami przestał się już hamować, co wcale go nie
zadowalało. To było chore, Aleks miał zbyt wiele dumy w sobie,
żeby tak po prostu przyznać, że naprawdę lubił tego dzieciaka.
Właśnie, dzieciaka.
Macieja
też przecież lubił, nawet bardzo. To był mężczyzna, od którego
nie potrafił oderwać wzroku, ale mężczyzna stanowiło tu słowo
klucz. O Młodym tak powiedzieć nie mógł, Jaś był chłopcem.
Podrostkiem. Kochanym przez rodziców, wyczekiwanym dzieciaczkiem, na
którego pewnie dmuchali i chuchali od urodzenia. A on? A on już od
małego nauczył się, że polegać może tylko na sobie, zawsze był
sam. To nie mogło wyjść, zresztą, nawet nie chciał by wyszło.
Bo co? Będzie sobie hasać z tym gówniarzem za rączkę i szeptać
sobie do uszu ckliwe słówka? Nie, cholera, nie. Aleks, ty naprawdę
musisz się w końcu ogarnąć.
–
Fałszujesz jak ja pierdolę, nie potrafisz wyciągnąć już na
samym początku – prychnął Aleks, nawet nie podnosząc tonu
głosu. Był w tamtym momencie przerażająco spokojny, nawet
zakolczykowana brew mu nie drgnęła, kiedy to mówił.
–
Zajmij się lepiej wsłuchiwaniem w Adama, bo często się rozmywacie
– odwarknął, jak zwykle na krytykę reagując krytyką. Głupi,
niedojrzały dzieciak, powinien wziąć sobie te rady do serca, a nie
wykręcać kota ogonem! Aleksandrowi najwidoczniej jednak nie
przeszło nawet przez myśl, że robił podobnie. I że tak samo jak
Jaś nie przepadał za takimi uwagami.
–
Zacznijmy znowu – rzucił Adam znudzonym tonem i dla rozgrzewki
walnął kilka razy w gary.
Utwór
zaczynał się od solówki Remigiusza, później wchodziły bębny i
bas, na samym końcu dołączała się gitara Jasia i jego głos. I
właśnie w tym momencie Aleksander już kilka razy im przerywał,
robiąc Młodemu uwagi, czasem bardzo na wyrost. Tak też stało się
i po chwili, gdy zaczęli grać, a Janek zdążył zaśpiewać dwie
zwrotki tekstu. Białecki prychnął, przyłożył całą dłoń do
strun swojego basu, by go wyciszyć i zamarł, wpatrując się w
chłopaka z pobłażliwym uśmiechem.
–
Słyszysz ty w ogóle siebie? – zapytał, ale tym razem już nie
obeszło się bez reakcji osób trzecich, Remigiusz nie wytrzymał.
–
Do cholery, Aleks! – krzyknął, marszcząc groźnie brwi. Był
naprawdę wkurzony, Białecki nieczęsto go takiego widział i,
niestety, ale musiał przyznać, na początku trochę się
przestraszył. Remigiusz zazwyczaj był pogodnym człowiekiem, który
mógł wiele znieść, ale tym razem humory Aleksandra nawet jemu
zalazły za skórę. – Ile można, co? Sam nie jesteś idealny!
Fałszujesz co chwilę, nie trzymasz tempa! Wrzuć raz na luz i
zagrajmy to chociaż do końca, co? – sapnął, kręcąc głową.
–
Ktoś tu chyba wstał lewą nogą – prychnął Jaś, a
niewtrącający się w nic Adam, tylko im się przyglądał,
popijając co chwilę energetyka.
–
Ty za to w niedzielę byś w ogóle nie wstał, gdyby nie ja –
prychnął Aleks, nie wytrzymując. – Utopiłbyś się w tym kiblu.
–
Co racja, to racja – mruknął w pewnym momencie Adam tym swoim
niezaangażowanym w nic tonem. Zupełnie, jakby ktoś w tej chwili
kazał mu się odezwać, a on zrobiłby to dla świętego spokoju,
chcąc przy okazji zużyć jak najmniej energii. – Aleks ostatnio
się tobą zaopiekował – dodał, a Białecki aż się na niego
obejrzał, nie dowierzając, że Adam mówił coś takiego. I z
jednej strony to wcale nie brzmiało źle, bardziej jak nawiązanie
do tego, że Jaś powinien być mu wdzięczny, ale z drugiej... Czy
przypadkiem to nie podburzało przez lata wypracowanej postawy
Aleksandra, który wszystko i wszystkich miał gdzieś?
Jaś
też wydawał się zaskoczony, jednak Białecki nie wiedział czym
bardziej, tym, że uświadomił sobie kto wycierał z niego ślady
rzygów w sobotę, czy tym, że Adam zabrał głos w ich sporze.
Przez ten czas, odkąd Janek stał się częścią Dzieci Ludwiczka,
zdążył już poznać perkusistę i zorientować się, że jego
ulubionym zajęciem było ignorowanie wszystkiego dookoła.
–
Serio? – zapytał Remigiusz, który z powodu rozcięcia sobie w
sobotę ręki zbitą butelką po wódce, nie był w temacie.
– A
co, miałem tego obrzygańca zostawić na pastwę toalety? –
prychnął Aleks i przewrócił oczami, chociaż nie mógł sobie
odmówić rzucenia krótkiego spojrzenia w stronę Jasia, który stał
lekko zgarbiony i jakby... zawstydzony? Nie, niemożliwe, pomyślał
i aż zamrugał, a gdy zdał sobie sprawę, że na twarzy Jasia
pojawił się lekki rumieniec, zamarł na kilka chwil.
–
Grajmy – mruknął Janek, ewidentnie zmieniając temat.
Najwidoczniej zapomniał, że za przeciwnika miał Aleksa, a gdy
Białecki na coś raz się uparł, to dążył do celu, chociażby po
trupach.
–
Powinieneś mi podziękować – rzucił i aż uśmiechnął się
lekko. Humor mu się trochę poprawił, temu zaprzeczyć nie mógł.
Janek
spojrzał na niego najgroźniej jak tylko umiał, na co Aleksander
zareagował odwrotnie niż Młody by chciał. Pokazał swoje krzywe
zęby w jeszcze szerszym uśmiechu, a po chwili już otwierał usta,
by znów coś dodać, gdy w tym momencie znów między nich wkroczył
Adam.
–
Grajmy, nie ma czasu – mruknął, coraz bardziej zadziwiając
Białeckiego swoją dzisiejszą chęcią do odzywania się. – Chcę
wracać do domu i spać – dodał i w jednej chwili powrócił ich
stary, dobry Adam, który nie przepuściłby żadnej okazji do snu.
***
– A
nie chciałbyś poznać bliżej tego chłopca? – zapytał
Krzysztof, a Aleksander aż drgnął. Wziął głęboki oddech,
licząc w myślach do dziesięciu. Właśnie dlatego nie chciał tu
przychodzić, z Krzychem nie miał już żadnych innych tematów,
tylko tego pieprzonego dzieciaka. Mężczyzna wciąż wałkował
sprawę, nie dając mu ani na chwilę o niej zapomnieć, mimo że
czasem, gdy nie widział się długo z Krzysztofem, był już temu
bliski. Aleks miał ciekawą zdolność do zakopywania problemów, po
prostu o nich zapominał. Na chwilę coś było ważne, coś go
zdenerwowało, zirytowało, zaniepokoiło, ale po tygodniu starał
się to wrzucić na dno umysłu. I zazwyczaj świetnie mu takie
zagrzebywanie nieprzyjemnych spraw wychodziło, ale tym razem było
po prostu niemożliwe do zrobienia. Krzychu za każdym razem
przypominał mu o bracie, chłopcu, w którym widział swoje odbicie.
Właśnie dlatego zaczął ograniczać kontakty z mężczyzną, miał
już go po dziurki w nosie. Czasem chciał po prostu wstać, złapać
coś, co miał najbliżej pod ręką i wepchnąć mu to do gardła,
byleby tylko zamilkł.
–
Nie – odwarknął nieprzyjemnie, wyciągając nogi na stolik do
kawy, a nos wtykając w ekran telefonu. Starał się wyglądać na
całkowicie niezainteresowanego tematem, może wtedy Krzysztof da mu
spokój. Wszedł w skrzynkę odbiorczą, któryś raz z rzędu
sprawdzając, czy aby na pewno nie pominął wiadomości od Macieja.
Mężczyzna mu nie odpisał na ostatniego SMS-a, co zaczęło
strasznie Aleksa drażnić, nie lubił być olewany. W szczególności,
gdy chodziło o osobę, która tak mu się podobała. Ale z drugiej
strony ostatnio też za bardzo nie ubiegał się o uwagę ze strony
tego faceta, właściwie to na chwilę zapomniał o jego istnieniu, a
to wszystko przez Krzysztofa. Jego gadanie o tym dziecku doprowadziło
Białeckiego do takiego stanu, że przez kilka dni nie miał ochoty
wychodzić z mieszkania.
A
później pojawił się Jaś, który nagle wydał mu się całkiem w
porządku. Momentami aż zbyt w porządku, cholera.
Ale
przecież Maciej był dorosłym, dojrzałym facetem, w porównaniu z
Jaśkiem bił go na głowę. Nie powinien przejmować się tym
szczylem, skoro na wyciągnięcie ręki miał takiego mężczyznę,
powtarzał sobie już któryś raz z kolei.
–
Mógłbyś od czasu do czasu mnie posłuchać... – zaczął
Krzysztof, a Aleks już wiedział, że dłużej tego gadania nie
zniesie. Wstał, odkładając telefon na stolik.
–
Idę się odlać i umyć – powiedział, patrząc na mężczyznę z
góry obojętnym wzrokiem. – Mam wrażenie, że czasem zapominasz
po co się spotykamy – dodał, po czym wyminął go i ruszył do
łazienki, nie oglądając się już na zaskoczony i jakby trochę
zasmucony wyraz twarzy Krzysztofa. Mężczyzna chciał mu pomóc, to
Aleks wiedział doskonale. I to, że momentami Krzychu przekraczał
granicę sponsorowanego i sponsora także, jednak on tego nie chciał.
Wolał utrzymać ich relacje na stopie łóżkowej, przecież nawet
go nie lubił, Krzysztof za każdym razem tak cholernie go drażnił,
a teraz było tylko gorzej. Gdyby nie fakt, że nie miał pieniędzy,
dawno już by zostawił tego żałosnego faceta, nie przejmując się
niczym, bo nie potrafił docenić tego, że był dla kogoś ważny.
Może nawet najważniejszy. Zawsze żył sam i przejmował się tylko
sobą, więc jasne, że uczucia jakiegoś starego, zakompleksionego
geja nie będą go obchodzić bardziej niż zeszłoroczny śnieg.
A
Krzysztof dalej trwał w tym chorym układzie, jakby nie zauważając,
że był Aleksowi obojętny. Nie potrafił tego tak po prostu zerwać,
bo ten naburmuszony rockowiec w jednej chwili wywrócił jego świat
do góry nogami i przedefiniował wartości, którymi kierował się
w życiu. Już mu nawet nie chodziło o seks, chciał po prostu, żeby
Białecki był szczęśliwy. Rzadko się przy nim uśmiechał, ale
kiedy już to robił, wszystko nagle jakby stawało się lepsze.
Wiedział
jednak, że nie może zbyt wiele wymagać od Aleksandra i ciągle
sobie to wmawiał, ale czasem było to po prostu niemożliwe. Nie
wtedy, kiedy chłopak do niego przychodził, dawał mu się
przytulać, całować i po prostu być przy sobie.
Westchnął
ciężko i na kilka długich chwil zamarł w bezruchu, wpatrując się
tępo w wyłączony telewizor. Przez moment błądził wzrokiem po
lekkich odciskach palców widocznych na ciemnym ekranie. Może
powinien trochę odpuścić, żeby tak nie podduszać sobą
Aleksandra? Chłopak przecież zawsze lubił mieć swoją przestrzeń,
a on nie chciał go wystraszyć. Nie chciał też myśleć, że
wystarczy, że Białeckiemu napatoczy się ktoś lepszy,
przystojniejszy i z kasą, wtedy na pewno pójdzie w odstawkę.
Przetarł twarz dłonią, wsłuchując się w szum prysznica, który
roznosił się po jego cichym apartamencie. Nie wiedział ile tak
siedział, zastanawiając się nad tym, co powinien zrobić, by
Aleksandrowi też zaczęło zależeć, gdy jego rozmyślania przerwał
dźwięk telefonu. Smartphone chłopaka (de facto zakupiony przez
Krzysztofa) zawibrował, ogłaszając nadejście wiadomości.
Krzysztof wpatrzył się w ekran i aż go poraziło, kiedy dostrzegł,
że to od niejakiego Macieja. Zamarł w bezruchu, zerkając co chwilę
na komórkę, której wyświetlacz już się ściemnił. To ten
Maciej? – zastanawiał się gorączkowo, ale przez kilka minut nic
nie zrobił, by się przekonać, czy jego obawy są słuszne. Nie był
tym typem człowieka, który przeglądał komuś prywatne wiadomości,
zawsze brzydził się taką inwigilacją.
Tym
razem jednak nie wytrzymał. Nie potrafił. Coś go ścisnęło w
gardle na samą myśl, że jego Aleksander mógł spotykać się z
tym mężczyzną. Że mógłby mieć kogoś poza nim, mimo że
wiedział, że takie myślenie jest niedorzeczne. Tkwili w układzie,
który niczego nie obiecywał, nic sobie przecież nie deklarowali,
mimo że dla Krzysztofa Białecki był jedyną osobą, z którą
sypiał. I wcale nie chciał nikogo innego, nawet sobie tego nie
wyobrażał.
Wiedziony
chorą ciekawością, złapał za telefon i odblokował, Aleks nie
ustawił sobie żadnego symbolu czy kodu, więc Krzysztof od razu
mógł wejść w wiadomości. Aż zacisnął usta, kiedy przekonał
się, że jego obawy były słuszne. Chodziło dokładnie o tego
samego Macieja, o którym myślał.
„Hej,
jasne, że możemy się spotkać. Dzisiaj u mnie? Brakuje mi już
ciebie, coś ostatnio zamilkłeś” – przeczytał SMS-a i przez
kilka chwil po prostu siedział z telefonem w ręku, bijąc się z
szalejącymi w jego głowie myślami. Nie usłyszał nawet, że Aleks
wyszedł już z łazienki.
–
Co ty, kurwa, robisz!? – Nie zdążył się nawet obejrzeć, a
chłopak już wyrywał mu telefon. – Pojebało cię!? – Spojrzał
na niego z taką nienawiścią, że Krzysztof na moment poczuł się
naprawdę winny. Ale później zdarzyło się coś, czego Aleks by
się po nim nigdy nie spodziewał – zmarszczył brwi i szybko
podniósł się z kanapy, po raz pierwszy nie trzymając swoich
emocji głęboko w sobie.
–
Spotykasz się z nim! – krzyknął, mimo że nigdy przy Aleksandrze
tego nie robił. Zawsze tonował swój głos, zawsze był spokojny i
ułożony, momentami nawet wycofany i niepewny. Jednak tym razem nie
chciał taki być, zrozumiał, że za chwilę może stracić
Białeckiego, że ten jego sen o stworzeniu z chłopakiem czegoś w
parodii związku zaraz się rozpadnie.
– I
co z tego? – prychnął, nie przejmując się tym, że stał przed
Krzysztofem praktycznie nagi, jedynie z ręcznikiem obwiązanym
dookoła bioder. – Nie będziesz mnie chyba kontrolować, stary
zboczeńcu! – wydarł się, nie panując już nad sobą.
Nienawidził, gdy ktoś chciał go w jakikolwiek sposób ograniczać,
w szczególności, gdy był to Krzysztof. Wybuch jego złości był
tak silny, że przestał nad sobą panować. Emocje z kilku ostatnich
dni kumulowały się w nim i właśnie teraz znalazły idealną drogę
ujścia. – Myślisz, że co?! Że tak przyjemnie jest mi dawać ci
dupy? Albo pieprzyć tę twoją, pomarszczoną i obwisłą?!
Zapominasz chyba, jaki mamy układ! Chodzi tylko o kasę! –
wyrzucał z siebie, a w głowie miał kompletną pustkę. Nie
zauważył nawet zmiany postawy u Krzysztofa, który tylko się
zgarbił, a jego oczy jakby zaszły łzami. Wpatrywał się w
Aleksandra ze smutkiem, przyjmując na siebie każdy jego cios
słowny, nie przerywał mu, po prostu słuchał. – Nie wtrącaj się
w moje życie! Nie chcę cię w nim! Za dużo sobie, kurwa,
wyobrażasz! Ten dzieciak też jest mi obojętny, to ty robisz z tego
wielką aferę. I myślisz, że co? Że będę wdzięczny, jak mi
pomożesz? – zapytał i zaśmiał się złośliwie, zakładając
ręce na piersi i patrząc na Krzysztofa z pogardą. – Gówno mnie
obchodzisz. Nie wiem co sobie wyobrażasz ze mną, że co? Stworzymy
związek? Będziemy kochającą się parą? Spójrz na siebie, jesteś
starym, łysym, zakompleksionym gejem po rozwodzie z żoną. Jesteś
żałosny – powiedział już ciszej, ale w jego głosie
pobrzmiewała mściwa satysfakcja. Kiedy tak patrzył na Krzysztofa,
który stracił wszystkie resztki swojej pewności siebie,
zmiażdżonego pod potokiem jego gorzkich słów, czuł się niczym
zwycięzca, mężczyzna nie potrafił odeprzeć chociażby jednego z
zarzutów.
–
Wyjdź – odezwał się cicho, na co Aleks znów się zaśmiał.
– Z
wielką przyjemnością. Ale nie licz na to, że ktokolwiek cię
zechce – dodał jeszcze i odwrócił się, by pójść do łazienki
po swoje rzeczy. Szedł wyprostowany i dumny jak paw, wreszcie mu to
powiedział, wreszcie go zniszczył, wreszcie czuł się wolny.
Kiedy
opuszczał mieszkanie Krzysztofa, nie miał wyrzutów sumienia.
Jeszcze. Nie podejrzewał nawet, że te w końcu nadejdą, w tamtej
chwili wydawało mu się, że ten mężczyzna był nic nie znaczącą
postacią w jego życiu. Ot, pionkiem w grze, który dawał mu
profity. Znajdzie sobie innego, może głupszego, ale
nieprzywiązującego się w żaden sposób. Przecież to tylko
Krzysztof, kto by się nim przejmował?
W poprzednim rozdziale wrzuciłam Wam
zdjęcie Aleksa, no to czas na moje wyobrażenie Jasia. Myślę, że
ten chłopak całkiem dobrze go odwzorowuje. I nic dziwnego, że
Białecki nie mógł oderwać od niego rano wzroku, sama bym tego nie
zrobiła. ;)
Mam cichą nadzieję, że Jasiek jednak pamięta wszystko, ale udaje, że ma pustkę w głowie.
OdpowiedzUsuńCo do wybuchu Aleksa, to, łoł, się porobiło... Ostre słowa i nawet szkoda mi się zrobiło Krzysztofa.
No i mam nadzieję, że kolejny rozdział już wkrótce.
Pozdrawiam i weny życzę. :)
PS Tam chyba powinno być zaskórników, a nie zaskórniaków. :)
Tak, oczywiście że zaskórników. Dzięki za wytknięcie, już poprawione. :)
UsuńWow... weszłam na Twojego bloga po naprawdę długiej przerwie i szczerze mówiąc miało to być takie symboliczne rozstanie się. Rozrachunek z przeszłością, ale na całe szczęście bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Super, że jednak wróciłaś do tego opowiadania, bo naprawdę spodobali mi się bohaterowie oraz ten specyficzny klimat tego tekstu- tak inny od np. ZTP <3
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to jak prowadzisz tutaj akcję. Dzięki temu bohaterowie wydają się bardzo ludzcy i łatwo się z nimi utożsamiać :D
Osobiście mam słabość do Jasia, a teraz jak jeszcze dołączyłaś zdjęcie, które ma go obrazować, to normalnie jeszcze bardziej mi się podoba! Szczerze mówiąc, to nie wygląda na 'zwykłego' jak to Aleks usilnie starał się sobie wpierać XD Uroczy, młody, zbuntowany <3 Tak, tak- Aleksa też uwielbiam ;)
Ogólnie chłopcy są super, no i też mam nadzieję, że Jasio jednak sobie wszystko przypomni. Byłoby ekstra, gdyby to Aleks mu to powiedział w trakcie jednej z tych kłótni, awww ale by się mógł wtedy zawstydzić, albo obaj nawet! No cóż, już układam milion różnych scenariuszy <3
Trochę mi szkoda Krzycha, no bo jednak mu zależało na chłopaku, ale sam sobie na to zapracował. Wiedział, że nic z tego nie będzie, więc trochę na wyrost się łudził, ale w jakimś tam stopniu nawet potrafię go zrozumieć.
A Adaś zasługuje na dłuższe chwile sławy! Super jest ta jego olewcza postawa wobec świata <3
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ich historii!
Życzę dużo zdrówka, weny, czasu i przyjemności z pisania ;)
Ściskam!
Bardzo się cieszę, że nie musiałaś się ze mną żegnać. Szczerze mówiąc to w lutym ten blog obchodził piąte urodziny... ciężko byłoby mi ot tak porzucić projekt, któremu poświęciłam tyle czasu (chociaż wiem, że ostatnie dwa lata najszczęśliwsze dla zostawic-rzeczywistosc nie były).
UsuńCieszę się, że Twoim zdaniem to opowiadanie ma inny klimat niż ZTP. Cały czas pisząc DL mam w głowie tamten tekst i obawę, że może jest trochę podobny. Nie chcę tworzyć wszystkiego na przysłowiowe "jedno kopyto", chciałabym umieć wykreować różne postacie. I jeżeli mi się to udało, misja wykonana. ;)
A co do Adasia, też mam do niego słabość. Remek Remkiem, ale Adasia ciężko mu pobić. :)
Dziękuję bardzo za komentarz, jest bardzo motywujący, bo po przeczytaniu go naszła mnie ochota na pisanie. Tak więc może utrzymam tempo. :)
Pozdrawiam,
DW.
Aż oczom nie mogłam uwierzyć! Rozdział w TYDZIEŃ. I chyba nawet niecały. To jest zbyt piękne ;-; Rozpieszczasz mnie. Jak tak dalej pójdzie, to zacznę cię nachodzić i poganiać do pisania, bo będę chciała więcej, coraz więcej. Nie nudzę się zbyt szybko i nie poddaję. Jak ostatnio jedna autorka zawiesiła bloga, pisałam jej komentarze tak długo, aż zamknęła bloga xD Także ten.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to z jakiegoś powodu zachowanie Aleksa wydało mi się na miejscu, jeżeli chodzi o Jasia. Nie, żebym nie uważała go za porywczego, dziecinnego i upartego osła, ale po prostu ta reakcja była taka naturalna i właściwa dla jego osoby. To podsyca moją ciekawość, jak ich relacja dalej się rozwinie.
Ale jeżeli chodzi o Krzysztofa, to jest idiotą. Stracił swoje bodajże jedyne źródło finansowe. Ciekawe, co zamierza zrobić, gdy się zorientuje, że nie ma hajsu. Do pracy chyba nie pójdzie, jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić. Może będzie liczył na Macieja, ale ten raczej jest daleki od utrzymywania go. Raczej woli ruchać za darmo. Ty, może w jakiś sposób zwróci się o pomoc do Jasia (mniej lub bardziej bezpośrednio) i tak się spikną? Niee, Aleks jest raczej zbyt dumny i uparty. Chociaż, jak kiszki zaczną mu grać marsza, to może nabierze świeżej perspektywy... XD
No ok, to byłoby na tyle, jeżeli chodzi moje przemyślenia. Pamiętaj, że czekam na następny rozdział i zawsze gdzieś tam będę czekać :D
A, btw., właśnie sb przypomniałam! Jak Aleks powiedział o tych ZASKÓRNIAKACH na twarzy, to jebłam prawdziwie xD Najpierw chciałam ci zwrócić na to uwagę, a potem pomyślałam, że może to tak specjalnie, że niby Białecki się nie zna, no bo raczej nie sprawia wrażenia chłopaka, który interesowałby się wyglądem. Wyglądaniem też. Więc co mu tam po zaskórnikach. Za to o zaskórniaki powinien się martwić xd
UsuńMam nadzieję, że nie będziesz musiała tu wchodzić i mnie poganiać, bo nawet nie wiesz jak bardzo chcę zakończyć to opowiadanie. Myślę, że dzięki niemu mogę się wiele nauczyć i rozwinąć, dlatego naprawdę chciałabym doprowadzić je do końca (w szczególności, że często porzucałam opowiadania, zakończenie jest więc dla mnie wyzwaniem).
UsuńCo do zaskórniaków, to niestety Word mi poprawił, a ja nawet nie zauważyłam. Ale przyznam - błąd całkiem zabawny. :)
Dziękuję bardzo za komentarz, naprawdę się cieszę, że są ludzie, którzy tu wchodzili z nadzieją, że zobaczą kolejny rozdział. Jesteście najlepsi :)
Pozdrawiam,
DW.
Cześć. :)
OdpowiedzUsuńSzczere gratulacje! Bardzo mnie cieszy, że kontynuujesz opowiadanie, bo jest naprawdę udane. Nie ma naciąganych wątków, jakiś nierealnych "zbiegów okoliczności" i tym podobnych. Nie trudno jest sobie wyobrazić, że akcja toczy się gdzieś na naszym świecie, dlatego staje się tak bliska sercu.
Liczę, że wena Cię nie opuści i niedługo będziemy mogli czytać kolejne części "Dzieci Ludwiczka".
Pozdrawiam,
Kajna.
Cieszę się, że opowiadanie prezentuje się realnie. Zawsze starałam się do tego dążyć w przypadku obyczajówek. :)
UsuńPostaram się nie zwlekać z dodaniem dziewiątego rozdziału. Wiem, że gdy zbyt długo się zwleka, to wtedy coraz ciężej się wraca do pisania. Postaram się tego błędu już nie popełnić. :)
Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)
Wow wow wow!!! <3
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita, kobieto! Uwielbiam Cię za to, że wróciłaś :*
Twoje tempo jest super, nie mogłam uwierzyć, że w tydzień dodałaś nowy rozdział <3 awwwwww
Jaram się jak biblioteka w Aleksandrii ;P
Super rozdział i fajnie, że Aleks w końcu pojechał Krzysztofowi. Wkurzający typ... ciągle się wtrącał w jego życie, ech
Akcja między Jasiem i Aleksem coraz lepsza <3
Czymam za nich kciukacze!
Weny i czasu~!
Postaram się to tempo utrzymać albo maksymalnie przeciągnąć tylko do dwóch tygodni. Na razie cieszę się weną, więc ją wykorzystam. :)
UsuńNie spodziewałam się tak szybko rozdziału i bardzo się na niego ucieszyłam, tym bardziej, że nie ma to jak nowa notka wyczekiwanego opowiadania, po ciężkim dniu ^^
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Jasiek co nieco sobie przypomniał po tej uwadze Adama, ale to nic pewnego, tym bardziej, że po dużej ilości alkoholu pamięć, jak najbardziej, może być zawodna :D
A co do końcówki. No, przyznam, że ktoś tu jest bardzo, bardzo złym i brzydkim człowiekiem! Żeby aż tak nerwy puściły? Krzych musiał się poczuć jak niezłe gówno, czemu w ogóle się nie dziwię, tym bardziej, że mało kogo by takie słowa nie obeszły. Nie zmienia to jednak faktu, że owy Krzysztof, jest dosyć "cipowatą" postacią w tym opowiadaniu, a ze względu na swoje własne doświadczenia z takim jednym Krzysztofem (w którego wypadku bycie Krzysztofem to nie było "posiadanie takowego imienia", a "Krzysztofowanie" jako typowy rodzaj bytu) nie jest mi go jakoś wybitnie szkoda, bo dochodzi jakaś głupia satysfakcja, że przynajmniej w opowiadaniu dostanie "prawdą w twarz" ;)
Mimo wszystko jednak, mam wrażenie, że Aleks odrobinę za bardzo "się uzewnętrznił". Jak na dorosłego przystało, powinien z gracją rozwiązać zaistniałą sytuację trudną. Tyle jednak dobrego, że się zwyczajnie wyżył i wykrzyczał. Mam nadzieję, że z prawdopodobnymi wyrzutami sumienia jakoś zgrabnie sobie poradzi.
I co do tego Macieja, to mam nadzieję, że nabierze rozumu i kopnie faceta w tyłek, no bo bez jaj. Ślepy jest, że nie widzi, że facet jest z kompletnie innej bajki i zwyczajnie mają inne oczekiwania co do siebie (ładnie ujmując..) ?
Ach, i oczywiście, niemalże zapomniałam wspomnieć. Twój obrazek bloga... nie wierzę, że znalazł się na nim klip z mojego ulubionego filmu wszech czasów :D Bardzo mnie ucieszył ten widok ;)
Pozdrawiam ;)
Muszę się zgodzić co do tego, że Krzysztof jest wykreowany na typową "cipę", zakompleksionego, cichego geja, który zawsze zniknie w tle, gdy dookoła znajdzie się więcej osób. Nie mam jednak zamiaru rozstrzygać sprawy, czy słowa Aleksandra były słuszne. Jego sumienie jest dość ciężkim zagadnieniem, raz się ujawnia, raz nie. Ale myślę, że mimo wszystko ma tam jakieś pokłady dobra w sobie, bo żaden człowiek nie jest do końca zły. :)
UsuńCo do kadru z "Zupełnie inny weekend", to niestety, nie oglądałam, mimo że jest na mojej liście. Zdjęcie po prostu bardzo mi pasowało do scenerii łóżkowej. Ale mimo wszystko obejrzę. Dobrze wiedzieć, co ma się na nagłówku. ;)
Bardzo dziękuję ze długi i wyczerpujący komentarz. Nawet nie wiesz ile sprawiłaś mi nim radości. Z tego wszystkiego aż się zabrałam za dziewiątkę. :)
Pozdrawiam,
DW.
Cześć.
OdpowiedzUsuńTo znów ja. :P
Nie rozumiem niechęci do Krzysztofa, którą reprezentue część komentujących. Oczywiście nie neguję, że jest żałosny i zakomplesiony, czy "cipowaty", ale nie widzę powodu, by go za to krytykować. Czy Wy wszyscy jesteście super piękni, super bogaci i super pewni siebie? Nie sądzę. Tak samo z resztą jak ja nie jestem. Dlatego nie uważam, bym miała prawo by krytykować takiego faceta jak Krysztof.
Rozumiem, że można nie lubić postaci, która jest po prostu chamska, czy robi coś niemoralnego, ale Krzysiek? Facet jako jedyny stara się pomóc naszemu Aleksowi. Jako jedyny stara się zrobić coś dobrego, jako jedyny myślał o nim poważnie.
Nie wiem jakim cuden można uznać, że Krzysztof był "wkurzającym typem" i "wtrącał się" w życie Aleksa. Lepiej żeby go ruchał, a potem wywalał za drzwi, jak Maciej?
Krzysztof na pewno zrobił wiele błędów w swoim życiu, nie twierdzę, że jest niewinny i doskonały, o nie. Ale staram się mieć też trochę zrozumienia dla ludzi, którym coś w życiu nie wyszło.
Kajna.
Bardzo ciekawe jest to co piszesz i naprawdę cieszę się, że tak to widzisz. Dla mnie Krzysztof nie jest złą postacią, lubię o nim pisać i pokazywać, że ten mężczyzna ma uczucia. Co do jego nielubienia, to przyznam, że kwestie estetyczne mogą tu mieć duże znaczenie. Krzysztof jest zwykłym czterdziestolatkiem jakich wiele nawet w klubach gejowskich. No i myślę, że dużo też robi narracja, która zazwyczaj jest z punktu widzenia Aleksandra. A Aleksander wciąż tylko powtarza, że Krzysztof wtrąca się w jego życie i w ogóle nie zauważa dobrych stron mężczyzny. Każdy odbiera postać inaczej. Z pewnością wśród moich czytelników są też tacy, którzy nie przepadają za Aleksandrem, a mimo to czytają opowiadanie dla Jasia. Wszystko zależy od gustu i od "punktu widzenia". Ile ludzi, tyle spostrzeżeń i sposobów patrzenia na tekst. I dlatego cieszę się z każdej przesłanej mi opinii, lubię wiedzieć, jak czytelnicy odbierają moje postacie. Nigdy się nie obrażam, gdy ktoś kogoś nie lubi, mimo że dla mnie akurat bohater jest cudowny.
UsuńWciąż jednak podtrzymuję - cieszę się, że tak widzisz Krzysztofa i że wcale nie jest dla Ciebie negatywną postacią. Dla mnie też nią nie jest, co więcej, uważam go za jednego z ciekawszych bohaterów w opowiadaniu. Tworzenie kreacji Krzysztofa dużo mnie nauczyło, może to dlatego. :)
Dziękuję za wypowiedzenie się w tym temacie. Miło mi, że znalazłaś czas i chęci by to napisać, bo naprawdę Wasze spojrzenie na tekst wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam,
DW.