Kochani, jako że za chwilę powitamy 2017 rok, życzę Wam wszystkim, by był on znacznie lepszy od 2016. Abyście weszli w niego pełni optymizmu i pamiętali, że szczęście jest zależne od nas samych. :) Warto więc doceniać chwile, bo zaraz i 2017 odejdzie w zapomnienie. ;)
Swoją drogą, po raz pierwszy w życiu poczułam, że naprawdę się starzeję.
Rozdział sprawdziła Ekucbbw.
Daria
Łóżko było wygodne, duże i ciepłe, jakoś
tak przyjemnie pachnące. Za plecami wciąż czuł czyjąś obecność,
ale wcale go ona nie irytowała; nawet ciche pochrapywanie i
przewracanie się z boku na bok nie wydawało się w żaden sposób
uciążliwe. Wręcz przeciwnie – usypiało go i dawało poczcie
bezpieczeństwa. Dopiero gdy tego zabrakło, a on odwrócił się
przodem do uciekającego źródła ciepła i zapachu, przebudził
się, nie zastając go tuż obok. Uchylił zaspane powieki, patrząc
na nagą sylwetkę podnoszącą się z łóżka. Zamruczał z
niezadowoleniem, jeszcze nie do końca rozbudzony.
– Wracaj – rozkazał z niezadowoleniem,
ochrypłym oraz naznaczonym snem głosem.
Maciej obejrzał się i omiótł rozbawionym
wzrokiem zakopaną w kołdrze postać. Jakby od niechcenia wyciągnął
dłoń, żeby odgarnąć pokręcone włosy opadające na jej twarz.
– Muszę zapobiec kataklizmom – odparł,
pochylając się i łapiąc za swoje spodnie leżące na podłodze.
Filip przyglądał się temu ze zmarszczonymi brwiami.
– Co? – zapytał głupio.
– Pies. Może i jest mały, ale załatwia się
za dwóch – rzucił, zapinając rozporek oraz udając, że wcale
nie zauważył uważnego wzroku Filipa omiatającego jego całą, do
połowy nagą sylwetkę.
– Jeszcze nie dałeś mu imienia? – zapytał
Wilczyński, ziewając szeroko. Poranki u Macieja powoli stawały się
czymś normalnym, chyba już nawet zaczynał przyzwyczajać się do
tego drogiego apartamentu. Nie pogardziłby takim życiem w luksusie
i przystojnym facetem tuż obok. Z ogromną chęcią zamieniłby
swoją dotychczasową egzystencję z Błażejem na Macieja, jeśli
tylko to zagwarantowałoby mu pieniądze i dobrobyt.
Myślenie o Macieju jako o potencjalnym
sponsorze było zdecydowanie łatwiejsze. Nawet nie chciał się
zastanawiać, co takiego sprawiało, że tak ciągnął do
Wyszyńskiego. Zera na koncie były znacznie prostszym i niegroźnym
rozwiązaniem. Wolał myśleć, że to właśnie przez nie tak
pożądał Macieja, a nie, że jego pieniądze były jedną z wielu
rzeczy, które się na to pożądanie składały.
– Raczej nie mam głowy do wymyślania imion
– odparł, podchodząc do wysokiej szafy. Otworzył ją, a oczom
Filipa ukazał się stos równo ułożonych ubrań. Mimowolnie
uśmiechnął się pod nosem. Macieja-pedanta lubił chyba tak samo
jak Macieja-biznesmena; nie cierpiał bałaganu i Maciej to niecierpienie podzielał razem z nim.
– Ciapek.
Wyszyński obejrzał się na Filipa z
uniesionymi brwiami, a ten tylko wzruszył ramionami.
– No Ciapek. Nie trzeba wiele myśleć. Albo
Reksio, Maks, Burek, cokolwiek. Ważne, żeby miał imię. Niefajnie
jest nie mieć imienia – to mówiąc, ziewnął szeroko, a Maciej
doznał wrażenia deja wu. Już kiedyś prowadzili rozmowę o imieniu
dla kundla, ale pies wciąż pozostawał jedynie Psem.
– Dobra, niech będzie Ciapek – powiedział
obojętnie, doskonale wiedząc, że „Ciapek” nijak nie pasowało
do przybłędy. Wcześniej jednak wydawało się również, że
ogólnie pies nie pasował do Macieja, a jednak jakoś egzystowali
sobie razem i było im dość dobrze. Gdyby jednak spojrzeć na
ostatnie wydarzenia z życia Macieja, miało tam miejsce całe
skupisko wypadków niezgrywających się z założeniami
Wyszyńskiego. Najpierw Łukasz, którego przez ostatnie lata unikał
jak ognia i szczerze nienawidził, a teraz mu pomagał, i później
Filip. Przyleciał z podkulonym ogonem, żeby następnie wylądować
w jego łóżku...
Ćmę naprawdę ciągnęło do ognia. Jeszcze
trochę, a osmoli sobie skrzydła.
– Za ile wrócisz? – zapytał Filip,
starając się nie brzmieć jak niezadowolone dziecko. Choć
faktycznie był niezadowolony z powodu braku Macieja w łóżku.
– Runda dookoła bloku, góra dziesięć
minut – odpowiedział, przysiadając jeszcze na skraju posłania,
żeby założyć skarpetki. Wszystkiemu przyglądał się pies (albo
raczej już Ciapek), koczując w przedpokoju i czekając, aż
wreszcie wyjdą na spacer.
– Okej to... – „będę czekać”
naprawdę źle brzmiało – może zrobię śniadanie?
Maciej obejrzał się na Filipa, nieco
zdziwiony, ale ostatecznie kiwnął głową.
– Jeżeli coś wykombinujesz z tego, co jest
w lodówce, chyba zatrzymam cię na dłużej – rzucił niby żartem,
a przynajmniej chciał, aby Filip odebrał to jak zwykły, niewinny
dowcip, ale szybko się zorientował, że mógł się odrobinę
zagalopować. Odchrząknął, chcąc ukryć swoje zdenerwowanie i już
nie patrząc na Filipa, podniósł się z łóżka.
– Ciapek, idziemy.
Wilczyński patrzył na Macieja znikającego w
przedpokoju. Serce niemal podeszło mu do gardła, a żołądek
zdawał się wykręcić na drugą stronę i to wcale nie z głodu.
Zatrzymam cię na dłużej.
– Cholera – sapnął ciężko, kiedy
usłyszał trzask drzwi. Przekręcił się na bok, zagarniając pod
twarz poduszkę Macieja.
Pachniała nim. Mieszanka zapachu drogich
perfum, szamponu i tego czegoś, należącego jedynie do Macieja.
Docisnął do niej mocniej twarz, wcale nie chcąc się zastanawiać,
dlaczego serce szaleńczo łomotało mu w piersi i dlaczego zrobiło
mu się tak gorąco.
Zakochał się.
Jak szczeniak zadurzył się w Macieju po same
uszy i była to prawda tak niewygodna, że najchętniej zepchnąłby
ją na dno umysłu.
***
Poranek z pewnością nie należał do tych
najprzyjemniejszych. Przypomniał mu o latach swojej młodości i o
nieprzyjemnym fakcie, że może i miał mocną głowę do alkoholu,
ale następnego dnia ponosił za to wysoką cenę. Przewrócił się
na bok, szukając po omacku butelki z wodą przy łóżku. Gdy tylko
na nią natrafił, zaraz usiadł, aby wziąć kilka dużych,
gaszących pragnienie łyków.
Wczoraj było... fajnie. Po prostu fajnie.
Nie fenomenalnie, ale też wcale nie tragicznie. Polubił znajomych
Macieja, dzięki którym na moment oderwał się od swoich problemów.
Z lekkim uśmiechem na ustach położył się z
powrotem do łóżka i sięgnął po telefon. Ze zdziwieniem
zauważył, że czekała na niego wiadomość wysłana z nieznanego
numeru jakąś godzinę temu.
„Hej, tu Kuba. Skoczyłbyś może dzisiaj ze
mną gdzieś na obiad?”
Aż zamrugał, przypominając sobie, że
faktycznie przed wyjściem podał Jakubowi namiary na siebie. Był
już wtedy dość pijany, a więc rozmowa lepiła im się całkiem
gładko. Do niczego rzecz jasna nie doszło, gospodarz przestał
naciskać na Łukasza i po prostu prowadzili pijacką pogawędkę, w
której zawierał się chyba każdy temat, z polityką na czele. A
nadmienić trzeba, że Łukasz nie był jakimś politycznym
zapaleńcem, jednak z Kubą dobrze rozmawiało się o wszystkim.
Zwilżył językiem spierzchnięte wargi, nie
wiedząc, co na to odpisać. Chciał gdziekolwiek iść? Jeszcze w
stanie przenikającego przez kości kaca?
„Ledwo żyję” – odpisał więc i odłożył
komórkę. Chwilę pokręcił się z boku na bok, próbując
zignorować skręcający się we wszystkie strony żołądek, aż
wreszcie wstał z łóżka i zgięty w pół poczłapał do kuchni.
Wyszedł z niej dopiero z kubkiem parującej herbaty, żeby po chwili
znów zalec w pościeli. Sprawdził telefon, ale nie czekała tam na
niego żadna odpowiedź, więc zalogował się na swoją pocztę.
Jedna nowa wiadomość.
Mimowolnie uśmiechnął się. Chociaż tyle
dobrego o poranku.
Już chciał ją odczytać, gdy na pasku u góry
wyświetlacza pojawiła mu się informacja o nowym SMS'ie.
„Daj znać za kilka godzin. Jak coś to po
ciebie podjadę”, odpisał Kuba, a on momentalnie poczuł się
odrobinę nieswojo. Nie miał pojęcia, jakie były jego intencje;
tylko przyjacielski obiad, czy może jednak coś więcej?
A nawet jeśli?, zganił się zaraz w
myślach, wpatrując się nieruchomo w ekran telefonu. Chyba powinien
przestać chować się za swoim murem obronnym i pozwolić życiu się
toczyć. Czy nie tak pisał mu Pięćdziesięciolatek?
„Dobra” – odpowiedział szybko na
wiadomość i nim poddał to głębszemu przemyśleniu, wysłał.
Niech się dzieje, co chce.
***
Stan lodówki okazał się jeszcze gorszy, niż
Filip mógłby przypuszczać. Gdy tylko otworzył drzwi, powitała go
chłodna pustka. Jakieś jajka, kawałeczek pomidora, lekko
przyschnięte dwa plasterki szynki i cebula, jedyna w tym
towarzystwie świeża i bez jakichkolwiek zastrzeżeń nadająca się
do spożycia.
– Pokaż mi zawartość swojej lodówki, a
powiem ci o twoim stanie cywilnym – zamruczał pod nosem,
wykładając na blat wątpliwej jakości jedzenie, które znalazł.
Kiedy zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś pieczywa i
tutaj nadeszło rozczarowanie. Chociaż właściwie powinien
przygotować się na to, że – owszem – znajdzie chleb, ale cały
spleśniały i już dawno po terminie ważności.
Aż sapnął ciężko, patrząc z poirytowaniem
na jedyne jadalne produkty, które wyciągnął z lodówki. I co on
miał niby z tego zrobić? Oczywiście nie musiał nic, mógłby
wrócić do łóżka i poczekać, aż Maciej przyjdzie ze spaceru, a
wtedy namówić go na śniadanie w jakiejś droższej restauracji.
Mógłby i pewnie jeszcze niedawno dokładnie tak by się zachował,
tyle że...
Zatrzymam cię na dłużej.
A kim on niby był? Potrąconym Ciapkiem, nad
którym Maciej się zlitował? Zmarszczył z poirytowaniem brwi i
wrócił do przeszukiwania szaf. Znalazł mąkę, a pomysł na
śniadanie od razu wykrystalizował się w jego głowie. Już po
chwili zabrał się za przygotowywanie omletów. Szynkę i cebulę
najpierw podsmażył, żeby później wymieszać ją z masą na
placki, które zaraz, cały zadowolony z siebie, usmażył.
Niech no tylko Wyszyński spróbuje narzekać.
***
– Jestem – powiedział od progu i postawił
zakupy na podłodze, żeby jeszcze pochylić się do Ciapka. Dopiero
gdy odpiął mu obrożę, wyprostował się i rozejrzał po pustym
przedpokoju. W całym mieszkaniu panowała osobliwa, raczej
niespotykana (albo i spotykana, ale na pewno nie wtedy, gdy u Macieja
gościł Filip) cisza. – Poszedłem jeszcze do spożywczaka po
chleb – dodał, ale i na to nie usłyszał żadnej odpowiedzi.
Szybko więc ściągnął buty, żeby po chwili zajrzeć do kuchni,
skąd dobiegały do niego całkiem smaczne zapachy. I już po chwili
poznał ich źródło; na stole leżał talerz z kilkoma omletami, a
kawa w ekspresie wrzała, wypełniając pomieszczenie przyjemnym,
choć dość ciężkim aromatem. Podszedł do urządzenia i sięgnął
do wyłącznika. – Filip? – zapytał, naprawdę nieco
zaniepokojony takim stanem mieszkania. Wyszedł z kuchni, nie mając
pojęcia czego powinien się spodziewać. Chociaż znając Filipa,
intuicja podpowiadała mu, że znów czeka go jakaś przeprawa.
Zajrzał do sypialni, ale i tutaj powitało go
jedynie puste, rozkopane łóżko. Zmarszczył brwi, już mając
przed oczami całą masę dziwnych wydarzeń, w których pojawił się
nawet Błażej. Całe szczęście rozwiały się one zaraz po
zajrzeniu do salonu, co jednak nie oznaczało, że wszystkie obawy
również odeszły w zapomnienie. Aż zatrzymał się w progu i
popatrzył na Filipa przeglądającego jakąś książkę, a
przynajmniej tak na początku mu się wydawało. Już miał coś
powiedzieć; zganić za siedzenie cicho i niewyłączenie ekspresu,
gdy dojrzał rozbawiony wyraz twarzy Wilczyńskiego.
– Wyglądałeś jak kurczak – powiedział,
odrywając spojrzenie od tego, co właśnie przeglądał. Maciej
zmarszczył brwi, jednak już po chwili zrozumiał, do czego takiego
dorwał się Filip. Aż sapnął ciężko, czerwieniejąc lekko na
twarzy, co oczywiście wytłumaczył złością. Rzecz jasna wcale
się nie zawstydził.
– Naprawdę przeglądałeś moje rzeczy? –
zapytał, popatrując na otwartą za Filipem szafkę.
– Długo nie wracałeś. – Jakby nigdy nic
wzruszył ramionami i przerzucił kartkę w albumie, żeby zaraz
wybuchnąć śmiechem. – O Boże, nie wierzę – sapnął, aż
pochylając się bardziej do zdjęcia. – To już nie kurczak, to
jakieś inne zwierzę po wylewie – powiedział wesoło, odwracając
w stronę Macieja album i wskazując na zdjęcie zrobione tuż po
otrzymaniu wyników maturalnych. Wyszyński popatrzył na
uśmiechniętego siebie sprzed kilkunastu lat z czupryną utlenionych
włosów. Aż skrzywił się lekko, przypominając sobie, że wtedy
faktycznie przechodził przez tragiczny w skutkach okres
eksperymentowania z fryzurą.
– To było jakieś czternaście lat temu –
rzucił niby obojętnie, powstrzymując się przed podejściem do
Filipa i wyrwaniem mu albumu z rąk. Sam nie wiedział, dlaczego
kiedyś zabrał go z domu. Raczej nigdy nie sięgał po niego i nie
wspominał starych czasów, w szczególności, że na co drugim
zdjęciu znajdował się Łukasz.
– Strasznie chudy byłeś – stwierdził
Filip niczym znawca, całkowicie zapominając o fakcie, że sam nie
mógł narzekać na przybywające kilogramy. Nim jednak Maciej
cokolwiek na to odpowiedział, Wilczyński wskazał na fotografię, a
dokładniej na chłopaka stojącego tuż obok dziewiętnastoletniego
Macieja. – A to? Łukasz? – zapytał domyślnie.
– Odłóż to i idziemy jeść – uciął
Maciej, wcale nie mając ochoty na opisywanie każdego zdjęcia po
kolei.
– Przystojny był – powiedział Filip,
przyglądając się fotografii. – Znacznie bardziej niż ty tutaj.
Chociaż ubierał się chyba jeszcze tragiczniej. O ile to w ogóle
możliwe. Serio, Maciuś? Koszula ze smokiem? – paplał, nawet nie
zauważając zmiany na twarzy Wyszyńskiego.
– Czego w „odłóż to” nie rozumiesz? –
warknął, mierząc Filipa zirytowanym spojrzeniem. Wilczyński
momentalnie podniósł wzrok, patrząc na Macieja początkowo
zdziwiony. Zaraz jednak jego usta rozciągnęły się w złośliwym
uśmiechu, a on bagatelizując złość Wyszyńskiego, spróbował
dolać oliwy do ognia. W końcu nie byłby sobą, gdyby odpuścił
taką świetną okazję. Ostatnio między nimi zrobiło się
zdecydowanie zbyt słodko.
– Ale spokojnie, teraz jest brzydszy –
powiedział beztroskim tonem. – Dziękuj Bogu za mnie, bo wiesz,
starość czyha za rogiem – mówił wesoło, jakby nigdy nic
przerzucając zdjęcie i przyglądając się innej fotografii z
Maciejem, Łukaszem i jeszcze jakąś dziewczyną w roli głównej.
Nastolatka miała trochę podobny do Macieja układ nosa i ust,
podejrzewał więc, że była to jego siostra, o której też już
wiele słyszał. – Jeszcze trochę a i tobie tyłek zwiędnie.
Wtedy już nie pozostanie nic, tylko podpieranie ścian w Heaven i
czekanie, aż ktoś się...
– Czasem mam wrażenie, że w dzieciństwie
musiałeś uderzyć w coś głową – powiedział Maciej ze
zrezygnowaniem, przysiadając na kanapie i patrząc z góry na
rozłożonego na podłodze Filipa.
– Długo byliście ze sobą? – zapytał
Filip, w żaden sposób nie przejmując się uwagą Macieja.
Kontynuował przeglądanie zdjęć, zapominając też o stojącym na
stole w kuchni śniadaniu.
– Kilka lat – odpowiedział Maciej, dając
się wciągnąć we wspominanie pomimo swojej początkowej niechęci.
– Był twoim pierwszym? – pytał dalej. –
Serio, tragiczne te włosy miałeś. Jakby coś ci zdechło na tej
głowie – mruknął jeszcze pod nosem, jak zwykle musząc dodać
swoje trzy grosze.
Maciej popatrzył na Filipa z politowaniem, ale
nie potrafił opanować lekkiego rozbawionego wykrzywienia ust. Bo
tu, niestety, musiał przyznać Wilczyńskiemu rację, jego włosy
pod koniec liceum faktycznie wołały o pomstę do nieba.
– Mhm, był.
– Byłeś na dole – stwierdził w pewnym
momencie tonem znawcy, wybijając tym samym Macieja z pantałyku. Ten
zamrugał, nie spodziewając się aż takiej zmiany tematu i tego
typu spostrzeżeń.
– Co?
– No mówię, że byłeś na dole. – Wydął
wargi, przyglądając się to nastoletniemu Łukaszowi, to Maciejowi.
– Jak na dłoni widać, że lądowałeś jako bottom.
Wyszyński aż uniósł wysoko brwi, udając,
że wcale nie czuje gorąca uderzającego go w twarz.
– Idę jeść – powiedział, chcąc uciąć
temat. Podniósł się szybko z kanapy i już miał wyjść z
pomieszczenia, gdy za plecami znów usłyszał wścibski ton głosu
Filipa.
– Co się zmieniło, Maciuś? – Wilczyński
odłożył album na podłogę (no bo oczywiście czemu miałby
odłożyć go na miejsce, do szafy?) i wstał, przypominając sobie o
czekającym na nich śniadaniu. – Chyba że dalej masz zapędy, co?
– zapytał, żeby po chwili wychylić się i klepnąć gospodarza w
pośladki. Samo wyobrażenie Macieja jako strony pasywnej było dość
zabawne, bo w końcu taka łatka raczej nie pasowała do kogoś, kto
kreował się na „naczelnego ruchacza”. Zaraz jednak, gdy
bardziej sobie to wizualizował, poczuł całkiem przyjemny dreszcz
przebiegający mu po plecach. Może i z Filipa aktyw był żaden,
jednak obraz zdominowanego Macieja z pewnością mógł go odrobinę
pobudzić.
Maciej prawie zgrzytnął zębami. Początkowo
chciał to zwyczajnie zignorować, jednak klepnięcia w tyłek nie
mógł tak po prostu popuścić płazem. No i doskonale wiedział, że
jeśli teraz nie zamknie buzi Filipowi, dzieciak tylko się rozkręci.
Momentalnie więc odwrócił się przodem do Wilczyńskiego i
korzystając z jego nieuwagi, złapał za ramiona, żeby zaraz
popchnąć na ścianę. Przycisnął go do niej, wciąż mocno
zdezorientowanego, całym swoim ciałem, marszcząc w złości brwi.
– Mam ci przypomnieć, jak wczoraj pode mną
jęczałeś? – syknął, łapiąc jego brodę pomiędzy palec
wskazujący a kciuk i uniósł ją tak, aby Filip na niego spojrzał.
– Zaraz możemy powtórzyć, jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości
– obniżył odrobinę ton głosu, będąc tak stanowczym, że Filip
momentalnie poczuł, jak miękną mu nogi. Zwilżył nerwowo wargi,
patrząc Maciejowi hardo w oczy. Nawet jeśli dominujący Maciej
sprawiał, że jakaś część jego miała ochotę od razu mu się
podporządkować, nie zamierzał dawać mu tej satysfakcji. Serce
łomotało w jego piersi, zupełnie jakby chciało się z niej
wyrwać, a on spróbował jakoś zapanować nad szalejącymi
emocjami.
Uśmiechnął się arogancko, tak jak to miał
w swoim zwyczaju. Czuł, że tej bitwy nie może przegrać, chociaż
przez groźny wzrok Macieja po plecach wciąż przebiegały mu
elektryzujące dreszcze. Zignorował je jednak i zamiast
podporządkować się napierającemu na niego ciału, wyciągnął
dłoń, żeby po chwili zacisnąć ją zwycięsko na pośladku
Wyszyńskiego.
– A może spróbujemy innego układu? –
zapytał bezczelnie, odpowiadając na spojrzenie Macieja równie
pewnym wzrokiem.
– A umiałbyś? – odparł Maciej, dając
całkowicie wciągnąć się w Filipowe gierki. Zupełnie, jakby ich
dalsza pozycja w seksie zależała jedynie od wyniku tego starcia. –
Wiedziałbyś, co robić? – zapytał, zniżając się nieco do
Filipa i biorąc z niego przykład, uśmiechnął się w ten sam
impertynencki sposób.
W Filipie zawrzało. No bo jak to niby? Miałby
nie potrafić operować penisem?! Zacisnął mocniej dłoń na
pośladku Macieja, żeby zaraz podnieść się nieco na palcach i
złączyć ich wargi w zapalczywym pocałunku. Od razu utorował
sobie językiem drogę do wnętrza jego ust, a drugą dłonią
stanowczo złapał go za kark, aby pokazać, że owszem –
wiedziałby, co robić.
Poczuł, jak Maciej zaczyna oddychać odrobinę
szybciej i jak powoli poddaje się narzuconemu tempu. Oddawał
pocałunek, pozwalając jednak Filipowi go zdominować. Nie miał
wątpliwości co do tego, że Wilczyński faktycznie odnalazłby się
jako strona aktywna, jednak sam nie bardzo chciał tego doświadczać.
Odkąd zerwał z Łukaszem (albo raczej odkąd to Łukasz nagle
wyrzucił go ze swojego życia), nie chciał wylądować w bardziej
uległej konfiguracji. Wiedział więc, że Filip w tym układzie
miał raczej niewielkie szanse na wykazanie się jako top. Mimo to
gorące pocałunki Wilczyńskiego, pełne młodzieńczej werwy i
próby dominacji, były naprawdę bardzo przyjemne. Nawet ta ręka na
pośladku także nie wydawała się Maciejowi jakoś bardzo
zagrażająca, bo wystarczyło tylko, że objął Filipa mocno
ramieniem w pasie, a już poczuł kontrolę nad sytuacją.
Nim jednak Filip zdążył się dobrze
rozkręcić, bo już chciał wsunąć Maciejowi dłoń w spodnie i
nieco bardziej pobawić się jego tyłami, rozbrzmiał dźwięk
telefonu. Początkowo obaj go zignorowali, nie bardzo zdając sobie
sprawę z faktu, że rzeczywiście ktoś próbował się dodzwonić,
gdy w pewnym momencie Filip odepchnął od siebie Macieja.
– Muszę odebrać – powiedział szybko,
cały zasapany, kiedy uświadomił sobie, że to przecież jego
telefon i że mogło stać się coś ważnego. Wczoraj miał wyjść
jedynie na kilka godzin, a dzisiaj obudził się w mieszkaniu Macieja
i gdyby mógł, zostałby jeszcze dłużej.
Wyszyński sapnął z niezadowoleniem, w końcu
rano do niczego nie doszło przez kundla, a teraz również obejdzie
się ze smakiem przez dzwoniący telefon. Nim jednak zdążył
cokolwiek zrobić, Filip już wydostał się z jego ramion i pognał
do sypialni. W międzyczasie melodia ustała, a Maciej skrzywił się
z rozdrażnieniem. Zapowiadał się tak ciekawy seks z rana...
– Będę spadać – powiedział Filip,
wracając do salonu z komórką w dłoni. Pisał coś szybko, ani na
moment nie odrywając wzroku od wyświetlacza.
Maciej popatrzył na niego nieco zdziwiony i
może nawet trochę rozczarowany. Oczywiście Filip mógłby to
zinterpretować jako rozczarowanie z powodu uciekającego seksu, nie
mógł wiedzieć, że Wyszyński pomyślał o czymś innym. Że tak
właściwie to już przyzwyczaił się do obecności Filipa i że gdy
dzieciak stąd wyjdzie, apartament wyda się o wiele za duży. Nic
takiego rzecz jasna nie powiedział, zostawił to jedynie dla siebie
i kiwnął głową.
– Jasne. – Nie powinien przyzwyczajać się
do tego dzieciaka. Kundle przychodzą i odchodzą. O ile na razie
jeszcze Filip był nim zainteresowany, kiedyś w końcu to się
zmieni. Był dzieciakiem, szybko znajdzie sobie jakiś inny obiekt do
uwielbiania. – A co z jutrem? – zapytał, wracając do tematu,
który obaj omijali przez cały ranek. – Przyjechać po ciebie?
Filip przeszedł do przedpokoju, gdzie złapał
za swoje buty. Maciej stanął w progu, obserwując ruchy
Wilczyńskiego w milczeniu.
– Nie, Maciusiu – powiedział wesoło,
zerkając jeszcze na Macieja z szerokim uśmiechem.
– Nie chcesz się zbadać? – Zmarszczył
brwi, patrząc na Filipa z niezrozumieniem.
– Chcę, ale nie będziesz nigdzie jeździć.
– Gdy już założył swoje trampki, wyprostował się i posłał
Maciejowi rozbrajająco niewinne spojrzenie, które oczywiście nijak
nie pasowało do jego zachowania sprzed chwili, kiedy to usiłował
przekonać Macieja do swojego ewentualnego topowania. – Wrócę
wieczorem, w domu mają jakieś kłopoty. A jutro pojedziemy razem –
rzucił beztroskim tonem, jakby faktycznie chodziło o rodzinny
wyjazd do parku rozrywki, a nie o badanie na obecność wirusa HIV.
Maciej westchnął ciężko i pokręcił głową
z rezygnacją. Życie z Filipem nie należało do łatwych zadań.
– Jasne – powiedział, starając się nie
myśleć, że te „kłopoty” mogły w głównej mierze dotyczyć
Błażeja. – Uważaj na siebie – dodał jeszcze, nim zdążył
ugryźć się w język.
Filip popatrzył na niego, szybko chłonąc
obraz roztarganego, rozchełstanego i chwilę temu mocno podnieconego
Macieja. Lekko zmartwiony wyraz twarzy w ogóle nie pasował do tego
prawie łóżkowego image'u, ale sprawił, że po ciele Filipa
rozlało się kojące ciepło.
– Spoko – rzucił tylko w odpowiedzi i już
po chwili opuścił mieszkanie z szybko bijącym sercem.
Naprawdę działo się z nim coś niedobrego.
Wystarczyło tylko, żeby wyszedł z apartamentowca, a już miał
ochotę zawrócić. W końcu nie zjadł z Maciejem śniadania.
***
Odkąd wyszedł Filip, mieszkanie rzeczywiście
stało się nieprzyjemnie puste i ciche. Aż dziwne, że Maciej tak
szybko przyzwyczaił się do obecności dzieciaka, jego ciągłej
paplaniny, narzekania i złośliwości. Wolał nie myśleć o tym, że
jeszcze niedawno tak bardzo cenił sobie spokój oraz niezmąconą
niczym przestrzeń osobistą.
Popołudnie minęło mu na bezsensownym
przeglądaniu portali społecznościowych. Raczej dla zasady niż z
chęci znalezienia szybkiej znajomości, zajrzał na Gindr i Fellow.
Ostatnio naprawdę dawno się tam nie logował, nic więc dziwnego,
że skrzynkę odbiorczą miał zawaloną masą wiadomości.
Początkowo nawet chciał na co niektóre odpisać, szybko jednak się
zniechęcił.
I co on niby miał robić przez resztę dnia?
Czekać, aż gówniarz łaskawie zjawi się w jego mieszkaniu i
rozświetli mu dzień swoją obecnością?
Poderwał się szybko na równe nogi,
poirytowany swoją zależnością od jakiegoś dzieciaka. Wyciągnął
z szafy dres, żeby szybko go ubrać.
– Idziemy pobiegać, Ciapek.
***
– No, w końcu! – Skrzywił się na ten
nieco piszczący, niezadowolony głos, który aż zatrzeszczał w
słuchawce telefonu. – Trzy razy do ciebie dzwoniłam! –
Przysiadł na ławce, łapiąc szybko oddech i walcząc z chęcią
zakończenia rozmowy.
– Możesz spokojniej? – wysapał, zmęczony
po szybkim biegu. – Coś się stało?
– Chciałam zapytać, czy wystąpisz jako
świadek – odpowiedziała już bardziej stonowanym tonem. – W
rozprawie – wyjaśniła, na co Maciej wypuścił powietrze ze
świstem. Czego innego mógł się spodziewać po telefonie od
siostry? Nie utrzymywali ze sobą zbyt regularnych kontaktów, nie
przyjaźnili się jak inne rodzeństwa, które Maciej znał;
prowadzili całkiem odmienne życia. Już na samym początku, kiedy
tylko dostrzegł napis „Daria” migający na wyświetlaczu,
powinien był się domyślić.
– Nie mam zamiaru brać udziału w tych
waszych gierkach – powiedział stanowczo. – Łukasz nie zrobił
nic złego, chce rozwodu z orzekaniem o winie, czego więcej
oczekujesz?
– Jestem pod twoim blokiem – odparła jakby
nigdy nic. Maciej na moment aż zamarł w bezruchu, wpatrując się w
Ciapka, tak samo zmęczonego biegiem co on.
– Po co?
– To nie jest rozmowa na telefon. Gdzie
jesteś?
Daleko, chciał odpowiedzieć, bo naprawdę
nie miał ochoty na zapraszanie Darii do swojego mieszkania. Nigdy w
nim przecież nie była, dlaczego więc teraz mieliby grać
przykładne rodzeństwo?
– Daj mi pięć minut – powiedział jednak,
podnosząc się z ławki. I tak chciał przecież powiedzieć
siostrze kilka słów. A że sama pofatygowała się do niego, tym
lepiej, nie będzie musiał tracić zbyt wiele czasu.
***
Schudła, było pierwszą myślą, jaka
pojawiła się w głowie Macieja na widok Darii. Faktycznie zgubiła
kilka kilogramów, co jednak nie oznaczało, że wyglądała lepiej.
Bez jakiegokolwiek makijażu (chociaż nigdy przesadnie się nie
malowała), z nieułożonymi włosami i w dresach prezentowała się
fatalnie. Rozstanie z Łukaszem tragicznie się na niej odbiło, miał
nawet wrażenie, że przybyło jej przez ostatni miesiąc trochę
lat. A przecież dopiero co przekroczyła magiczny próg
trzydziestki, inne kobiety w tym wieku rozkwitały.
Mimo wszystko była jego siostrą. To nie tak,
że ciągle się kłócili i nie potrafili normalnie porozumieć.
Mieli lepsze oraz gorsze momenty w dzieciństwie, a ona, co by się
nie działo, i tak pozostanie mu bliska.
– Proszę – otworzył przed nią drzwi do
swojego mieszkania, przepuszczając ją przodem. Weszła, rozglądając
się ciekawie dookoła.
– Nieźle – pochwaliła i na moment nawet
uśmiechnęła się lekko.
– Dzięki.
– Nie myślałam, że masz psa – dodała
jeszcze, patrząc jak Maciej odpina smycz. – To takie... dziwne.
Nigdy nie lubiłeś zwierząt – zauważyła, na co on uśmiechnął
się z rozbawieniem.
– Skąd niby takie wnioski? – Popatrzył na
nią. Była wyraźnie nieco spięta, w końcu naprawdę rzadko kiedy
tak rozmawiali. Dla nich obu ta sytuacja wydawała się
karykaturalna.
– Mało co lubisz – wyjaśniła, wzruszając
swoimi szerokimi ramionami, które opięta, biała bluzka tylko
uwydatniała. – No i ciężko się z tobą żyje.
– Patrz, Ciapek jakoś potrafi – odparł
całkiem rozbawionym tonem, na co Daria uśmiechnęła się pod
nosem.
– Ciapek – powtórzyła i pokręciła
głową. – Chomika nazwałeś Puszek, pamiętasz? Nie jesteś zbyt
twórczy.
– Ciapek jest zasługą kogoś innego –
powiedział, nim zdążył to poddać przemyśleniu. – Zresztą,
„Puszek” był, jak miałem jakieś osiem lat – dodał szybko,
nie chcąc, aby Daria zaczęła zadawać niewygodne pytania. Ona
jednak w odpowiedzi tylko uśmiechnęła się lekko, żeby zaraz
ściągnąć swoje adidasy i wejść głębiej do mieszkania, nie
krępując się przy tym z rozglądaniem dookoła.
– Chcesz czegoś do picia? – zapytał
Maciej, nieprzyzwyczajony do obecności siostry w swoich czterech
ścianach.
– Nie, ja tylko na chwilę – odpowiedziała
i bezceremonialnie zajrzała do salonu. – Zostawiłam dzieci u
mamy, a jeszcze muszę jechać na zakupy.
– I tak pewnie jest zachwycona, że może ci
pomóc. – Z lekkim, trochę może kpiącym uśmiechem przyglądał
się poczynaniom Darii. Zawsze była dość wścibska, wcale więc
się nie zdziwił, kiedy weszła głębiej do salonu bez żadnego
zapytania o pozwolenie.
– Wiem. I wiem też, że za Boga nie przyzna
się do zmęczenia. A uwierz, Hania i Kuba są w tym wieku, że
potrafią zamęczyć. – Och, nawet w to nie wątpił. Każdy
dzieciak potrafił zamęczyć, a Maciej czuł się wykończony już
przez siedzenie w towarzystwie takich małych potworów. Podziwiał
więc mamę za jej wytrwałość. I Łukasza za spłodzenie trójki
dzieci, bądź co bądź wykazanie się tak ogromną głupotą
musiało kosztować trochę wysiłku.
– Więc? O co dokładnie chodzi? – zapytał,
a Daria odwróciła się do niego przodem.
– Chcę, żebyś zeznawał przeciwko
Łukaszowi – powtórzyła to, co już powiedziała przez telefon.
– Mam kłamać?
– Powiedzieć prawdę – odparła,
zakładając ramiona na piersi i śledząc Macieja uważnym
spojrzeniem, pod którym poczuł się odrobinę nieswojo.
– Jaką niby?
– Maciej, mamie to ty sobie możesz mydlić
oczy. Ja mam swój rozum i, naprawdę, co do ciebie, to ja już
domyśliłam się dawno temu. Teraz tylko dostałam potwierdzenie. –
Tętno Macieja podskoczyło. Wpatrzył się w Darię, nie zdradzając
jednak swojego zdenerwowania. Uniósł brwi, postanawiając grać
głupiego. To zawsze wychodziło.
– O czym ty do mnie mówisz? – prychnął i
przewrócił oczami. – Wiesz co? Karmienie piersią ci nie służy.
– Jesteś gejem – powiedziała jakby nigdy
nic, a Macieja na moment aż wmurowało. – Jesteś gejem, rany
Boskie, i co z tego? – prychnęła, rozkładając ręce. – Nie
masz żony, nie masz dzieciaków, a bądź sobie tym gejem, co za
wielki problem? – Pokręciła głową. – Nie rozumiem, jak mogłeś
matce za każdym razem wciskać, że masz jakieś tam kobiety. Ona w
końcu by zrozumiała, o ile już się nie domyśla. Nie jest aż
taka głupia. – Przewróciła oczami, żeby zaraz spojrzeć na
brata z politowaniem.
Maciej już otwierał usta, żeby się tego
wszystkiego wyprzeć, jednak zrozumiał, że to nie miałoby żadnego
sensu. Daria wiedziała. Mógłby jej teraz nawet powiedzieć, że
się z kimś zaręczył, ale ona przecież wiedziała, odwracanie
kota ogonem w tym przypadku na niewiele by się zdało.
– I co miałbym niby zeznać? „Wysoki
sądzie, bo ja jestem gejem”? – parsknął, uśmiechając się
kpiąco, w odrobinę Filipowy sposób.
– Że byłeś z Łukaszem – oznajmiła, a
Maciej po raz kolejny przy tej rozmowie zamarł. Na moment nie
wiedział, co mógłby na to odpowiedzieć, bo głos aż uwiązł mu
w gardle. Zamilkł więc, mając nieprzyjemne wrażenie, że tym
milczeniem przyznał się do zarzutów. – Bo byłeś, wiem o tym.
Jak Łukasz się przyznał, od razu połączyłam wszystkie fakty.
Zawsze byliście blisko, dla każdego byłeś opryskliwy, złośliwy
i praktycznie nikogo nie lubiłeś. Łukasza traktowałeś inaczej,
widziałam to już wcześniej, ale byłam zbyt głupia, żeby
zrozumieć – skrzywiła się, a Maciej miał wrażenie, że jej
oczy trochę się zaszkliły. Coś ścisnęło go w piersi na ten
widok, milczał jednak dalej, nie wiedząc nawet, co mógłby
odpowiedzieć. Po raz pierwszy czuł się aż tak przyparty do muru.
– Kochałeś go – dodała, a jej głos stał się odrobinę
bardziej wodnisty. – Dlatego tak mnie znienawidziłeś po ślubie.
Boże, czy to wszystko musi być takie popieprzone? – zapytała,
ocierając szybko oczy.
Maciej patrzył na nią, nic jednak nie robiąc.
Pozwolił się jej rozpłakać, samemu wciąż stojąc przy ścianie.
To wszystko faktycznie było popieprzone.
– Dlaczego pozwoliłeś mi za niego wyjść?
– wydusiła, próbując doprowadzić się do porządku. Odetchnęła
ciężko, rozglądając się jeszcze po pomieszczeniu niewidzącym
wzrokiem. Doskonale wiedział, że zrobiła to tylko dlatego, aby nie
spojrzeć na niego. – Czemu nic nie zrobiłeś? – zapytała
ciszej.
– Nie wiem – odpowiedział po dłuższej
chwili, zdając sobie sprawę, że w pewnym sensie również zawinił.
Wsunął ręce w kieszenie swoich dresowych spodni, walcząc z
poczuciem winy, które momentalnie nim zawładnęło. Nie powinien
mieszać się w ich sprawy, nie powinien teraz nawet z nią
rozmawiać. Miał swoje życie, przecież nie odpowiadał za decyzje
Łukasza.
A jednak czuł się winny, bo biernie
przyglądał się poczynaniom Maleckiego.
– Nie wiem, dlaczego nic nie zrobiłem –
powtórzył, podnosząc głowę. – Ten ślub był pomyłką, ale ty
naprawdę chcesz odebrać mu prawa rodzicielskie?
– Chcę, on...
– Jest dobrym ojcem, doskonale o tym wiesz –
powiedział, marszcząc groźnie brwi. – Rozstańcie się jak
ludzie, trochę godności – dodał i już otwierał usta, żeby
dopowiedzieć coś jeszcze, gdy nagle kątem oka dojrzał otwierające
się drzwi wejściowe.
– Jestem wcześniej. Tęskniłeś, skarbie? –
rzucił prześmiewczo Filip już od progu, uśmiechając się przy
tym szeroko. Zaraz jednak zatrzymał się w półkroku, popatrując
to na zszokowanego Macieja, to na zapłakaną kobietę. –
Przeszkadzam?
Och jak fajnie się robi nie ma co:-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w nowym roku.
Dobry rozdział.
OdpowiedzUsuńNa początek - bo zapomnę - Szczęśliwego nowego (roku, rozdziału, cokolwiek :D)
Co do samego posta - bardzo mi się spodobał. Spodobał mi się fakt, że Filip bardziej poznaje Macieja, począwszy od ubrań, po zdjęcia itp. Że bardziej zbliżają się do siebie we wszystkich aspektach.
Nie lubię Darii :D Udało ci się sprawić, że nawet szkoda mi trochę Łukasza przez nią i może nawet uda się mi wyłuskać dla niego trochę sympatii. Zobaczymy, czy nie będzie zbytnią ciapą w kolejnych rozdziałach.
No i końcówka - wejście Filipa do domu. Aż mnie korci co wymyśli Daria i czy będzie szantażować Macieja w stylu 'albo zeznajesz jak chcę albo powiem matce prawdę'. Myślę, że może być do tego zdolna. Chociaż Maciej może obrócić wszystko w żart, co raczej jest mało prawdopodobne skoro Daria wie o jego orientacji. Skończy się 'wujkowanie'.
Pozdrawiam! I życzę weny (jak zwykle)
Dziękuję za komentarz! <3 I tak swoją drogą - przepięknie rysujesz! :D
UsuńPamiętem że zaglądałam na Twojego bloga już pare lat temu i wtedy zachwyciłaś mnie opowiadaniem "Zostawić rzeczywistość" i tym o chłopaku z HIV (wybacz, ale nie pamiętam tytułu). Chciałam wtedy bardzo poznać tę pierwszą historię do końca, ale wydawałaś ją wówczas w wersji papierowej, a ja z moim zaskokiem nie zdobyłam jej na czas.
OdpowiedzUsuńTeraz znowu trafiłam na Twojego bloga i bardzo się cieszę, że w końcu, postanowiłaś wydać też E-booka, bo zamierzam odświeżyć sobie tę pozycję, jak tylko skończę czytać "Akademik" (który swoją drogą też jest świetny).
"Gówniarza" też pochłonęłam w kilka dni, choć wcale nie miałam zbyt wiele czasu aby czytać i już wiem, że jesteś zdecydowanie moją ulubioną autorką jeżeli chodzi o opowiadania o takiej tematyce. Poruszasz wszelkie kwestie społeczne, czyli coś co lubię. Nie cierpię fantasy, sci-fi, czy podobnych wytworów (a takich opowiadań niestety jest najwięcej - nie sądzę, że są złe - to po prostu nie moja bajka) i cieszę się, że u Ciebie mogę znaleźć coś, co jest bardzo bliskie rzeczywistości, lub co w nawet jestem skłonna uwierzyć, że może mieć miejsce w życiu realnym.
To tak słowem wstępu, przejdźmy może w końcu do "Gówniarza", bo to właśnie po to tu zajrzałam - aby sprawdzić czy może czasem nie pojawił się nowy rozdział :D
Zacznijmy od tego, jak bardzo podoba mi się fakt, że zwracasz uwagę na szczegóły. Takie głupie na pozór detale, jak przybliżenie schorzenia siostry Filipa, opis przeżyć po zażyciu narkotyków, czy chociażby opis wizyty u weterynarza dokładnie pokazują, że "diabeł tkwi w szczegółach".
Widziałam kilka komentarzy, które zarzucały, że coraz mniej gówniarza w "Gówniarzu", ale ja się z tym nie zgadzam.
Fakt, mocno rozbudowałaś o wiele więcej postaci niż tylko Macieja i Filipa, ale jak dla mnie przynajmniej, jest to zmiana na plus.
Jak bym miała wybierać, to powiedziałabym, że moją ulubioną postacią jest Błażej. Od samego początku dawkowałaś jego kreację i od wielkiego, głupiego i agresywnego przestępcy, stał się wielkim, agresywnym, wcale nie takim głupim, ale do tego nieprzewidywalnym, przerażonym i zagubionym chłopakiem, który wie, że jego preferencje seksualne w jego "profesji" mogły by go zapędzić pewnie nawet do grobu.
Trochę się teraz boję o Maćka, bo Błażej raczej nie będzie negocjował i z pewnością nie załatwi problemu rozmową.
Kolejny problem to Daria i jej "ultimatum", bo domyślam się, że to wcale nie była prośba, a raczej nakaz w tej kwestii z Łukaszem.
Rozdział podobał mi się jak każdy inny i chyba skończę w tym miejscu, bo wiem, że to strasznie chaotyczny komentarz, ale tak jest jak się chce skomentować wszystko na raz i nie wiadomo od czego zacząć :D
Życzę mnóstwo weny oraz tego aby przyszły rok był lepszy od obecnego ;)
"Zachwyciłaś mnie opowiadaniem Zostawić rzeczywistość" - miałam na myśli "słońce za chmurami", wybacz roztargnienie :D
UsuńInterio, bardzo dziękuję za tak kochany komentarz! Naprawdę cieszy mnie, że potrafiłam kogoś zatrzymać u siebie już na początku mojej pisaniny i że postanowiłaś do mnie wrócić. :D To naprawdę najlepszy z możliwych komplementów. :)
UsuńCo do tematyki opowiadań, zawsze najlepiej czułam się w obyczajówkach. Jakoś tak łatwo przychodzi mi ich pisanie. ;) Boję się jednak, że z czasem mogę się wypalić, dlatego po "Gówniarzu" muszę zrobić sobie przerwę z obyczajówkami.
Inna sprawa, naprawdę cieszę się, że uważasz te "detale" za atut opowiadania. Ja czasem mam wrażenie, że zbyt wiele uwagi poświęcam dla tła, ale takie osadzenie bohaterów i stworzenie im otoczenia zawsze wydawało mi się najważniejsze. Może czasem przesadzam, może nie, ale ten punkt pozostanie raczej niezmienny. Zbyt wiele radości przynosi mi budowanie rzeczywistości w opowiadaniu. :)
Jeszcze raz ślicznie dziękuję za długaśny komentarz i pozdrawiam!
Czyli Daria nie jest aż tak głupia jak to wcześniej wyglądało - tylko po co ta zawziętość? Oby Maciej potrafił do niej dotrzeć, bo przez Ciebie polubiłam Łukasza i teraz nie możesz go po prostu go tak skrzywdzić.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to wspólne pomieszkiwanie Macieja i Filipa, jeszcze trochę i będą sobie miłość wyznawać 😆 O ile Błażej nie namiesza, a jest to niestety wielce prawdopodobne.
I oczywiście urwałaś w okropnym momencie, dobrze chociaż że rodzeństwo już odkryło karty, to nie będzie większego zaskoczenia 😉
Dziękuję bardzo i szczęśliwego Nowego Roku życzę 😚
Ojej, cieszę się, że zaczęliście lubić Łukasza! :D
Usuńdobry rozdział. z niecierpliwością czekam na kolejne.przyznam, że nie pomyslałam o ty,że Daria może szantażować Macieja. To dorosły facet, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że boi się mamusi...W pewnym momencie opinia i zdanie rodziców przestaje być dla nas najważniejsze, zaczynamy stanowić o sobie sami. a przynajmniej tak mi się wydawało, że tak wygląda proces dorastania...:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku
Każdy dorasta w swoim czasie. Maciej najwidoczniej wciąż to robi. ;) No i kocha swoją mamę, a boi się, że przyznanie się do orientacji mogłoby źle wpłynąć na jej zdrowie.
UsuńDziękuję za komentarz :)
Też jestem zaskoczona, że Daria wiedziała. I w sumie widać, że jednak jakaś tam więź z bratem istnieje. Ja nie wiem, czy na jej miejscu potrafiłabym wybaczyć. To znaczy, może nie tyle wybaczyć, co odnaleźć się w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńw ogóle, Ciapek <3
Fajny wstęp z tym próbującym dominować Filipem, jestem ciekawa, czy Maciej by się kiedykolwiek zgodził :3 bo że Filip by chciał, to wiadomo :D
Zawartość lodówki Macieja LOL LOL <3
Rozdział pochłonęłam szybko, przyjemnie się go czytało, dialogi cudowne. Końcówka boska.
Szczęśliwego nowego roku, Dream!
Zawartość lodówki Macieja niestety przypomina mi zawartość mojej lodówki, więc wszystko zainspirowane życiem. :D
UsuńKońcówka idealna ;D, wywołuje szeroki uśmiech na twarzy.
OdpowiedzUsuńDaria trochę zyskała w tym rozdziale, jest jeszcze szansa na pojednanie między nimi. Matka pewnie też wie ;p.
Na początku trochę powtórek ale w końcu jeszcze nie sprawdzony rozdział, i tak czyta się dobrze, ważna jest treść ;p.
Pozdrawiam, weny :)
wildmind
Świetnie odmalowana postać Darii, bardzo realistyczna, dzięki temu odcinkowi widać można zrozumieć jej chęć odegrania się na Łukaszu. Moim zdaniem jej wściekłość jest usprawiedliwiona, zwłaszcza po tym jak uświadomiła sobie, że przez całe małżeństwo była oszukiwana
OdpowiedzUsuńFilip mnie zaskakuje, co prawda sam siebie próbuje oszukać, że chodzi mu tylko i wyłącznie polepszenie statusu materialnego, ale zaczyna do niego w końcu docierać, że zadurzył się w Macieju.
Końcowy akapit wręcz bezcenny.
Szczęścia i weny w 2017 roku życzę.
Cieszę się, że udało mi się oddać Darię. :) Ta postać istnieje już dość długo (bo powstała już w pierwszym dodatku o Macieju i Łukaszu), ale myślę, że dopiero teraz można ją w pełni poznać.
UsuńDzięki za komentarz. :)
Nieee, dlaczego akurat w tym momencie? ;-; Współczuje Łukaszowi, choć w pewnym stopniu mam nadzieje, że będzie z tym Jakubem... Może byliby fajna parą? :D A Darię jak niecierpiałam, tak nadal jej nie trawie. Nawet mi jej specjalnie nie szkoda. A co do Filipa, no po prostu kocham ❤ Tylko oby wyniki wyszły dobre, bo teraz tylko tego by brakowało, żeby coś złapał :/
OdpowiedzUsuńNo i szczęśliwego nowego roku! Trochę spóźnione, ale ważne, że jest :D
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam! :*
O Łukaszu i Kubie na pewno trochę wspomnę w kolejnym rozdziale. Ale czy będą parą? Zobaczymy jak się dograją. ;)
UsuńDziękuję za komentarz. :)
– Dlaczego pozwoliłeś mi za niego wyjść? – wydusiła, próbując doprowadzić się do porządku -> No to właśnie i ja chciałabym wiedzieć. Tam pada jakieś "nie wiem", ale przecież Daria i Łukasz musieli ze sobą chodzić jakiś czas, później zostali narzeczeństwem i dopiero ślub. To nie było ot tak, jak pstryknięcie palcem, to trwało. Oczywiście głównym winnym jest tutaj Łukasz, ale Maciej po prostu tak stał i patrzył? Przecież musiał wiedzieć, że to prędzej, czy później zniszczy życie Darii - i to nie jakiejś przypadkowej lasce, tylko jego siostrze. I nic nie zrobił, bo bał się ujawnić jako gej? No Maciej, Maciej, straszny gnojek z ciebie.
OdpowiedzUsuńJa tam nazwałam jako dziecko mojego psa Puszek, chociaż w ogóle nie był i nie jest puszysty :) Tak że, aprobuję Ciapka ;)
Szczęścia w 2017 i dużo weny!
W tamtych latach ojciec Macieja jeszcze żył, a stosunek Macieja do ojca myślę, że udało mi się oddać w dodatku świątecznym. Maciej po prostu chciał być przez niego doceniony i większość rzeczy robił tak, by zadowolić ojca (nawet jeśli się do tego nie przyznawał, Maciuś jest dość dumny). Z kolei Łukasz i Daria znają się długo. W "Domu pełnym wspomnień" wspomniałam, że Daria leciała na Łukasza, a dogadywanie ślubu wcale nie musi przecież trwać latami. ;)
UsuńDream często też podkreśla ze Maciej boi się o zdrowie mamy no i jest maminsynkiem. Jak dla mnie ten watek akurat został mega dobrze określony i nie mam zastrzezen.
UsuńSwoją drogą - postać Darii rewelacyjna. Budowanie drugiego tła i dodatki ubarwiają historię. Dawno nie komentowałem, ale wiedz ze podoba mi się. Jak na moje Gówniarz w swoim rozwinięciu dawno przebił Americanę i ZTP. To po prostu bardzo dobrze zarysowany świat i wielowymiarowi bohaterowie.
no i bym zapomniał. bardzo ciekawi mnie postać mojego imiennika i jego związku (albo i nie związku) z Łukaszem. Mam nadzieję, że jak by im nie wyszło, to coś tam o nich wspomnisz, bo Jakub jako postać drugoplanowa wyszedł fenomenalnie. Nie chcę tu za bardzo opiewać, ale cenię Gówniarza właśnie ze względu na tło. Chociaż nie powiem, o Macieju i Filipie też uwielbiam czytać.
UsuńTak więc czekam do weekendu! :-)
Haha Mocne wejście Filipa do mieszkania :D
OdpowiedzUsuńAch szkoda mi Darii... ale to też bardzo ciekawa historia. Smutna ale i intrygująca.
Ciekawy rozdział. Cudowny pod względem Macieja i Filipa. Bardzo miło się o nich czyta.
I oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku!
"Zakochał się." - Filip, jesteś taki odkrywczy, no naprawdę.
OdpowiedzUsuńRelacja Macieja i Filipa podoba mi się coraz bardziej. Jednak udało Ci się mnie do nich przekonać xD Uwielbiam ich przekomarzania i to, jak powoli stają się od siebie zależni. Po raz kolejny muszę zaznaczyć, że dialogi robią tu bardzo dużą robotę.
Łukasz i Kubuś to taki... meh. Niby Kuba jest w porządku, ale z drugiej strony oni według mnie tak bardzo do siebie nie pasują... Nie chcę, żeby coś między nimi zaiskrzyło. Nie wyobrażam sobie tego. Łukasz jest od niego zbyt różny i po prostu... nie. Mogliby być jedynie przyjaciółmi, o.
I na koniec Daria, której nie znoszę od samego początku. Naprawdę, ta kobieta mnie irytuje. Ja rozumiem, że Łukasz ją zranił, ale nie ma to jak wyżyć się też na dzieciach i utrudnić im kontakt z ojcem. Bardzo mądrze, nie ma co.
I końcowe wejście Filipa:
"Jestem wcześniej. Tęskniłeś, skarbie?"
Najlepsze <3
Pozdrawiam!