Rozdział 35. Kawiarnia Sowa łączy ludzi
- Spokojnie, wypiliśmy tylko po piwie. – Oskar uniósł dłonie w obronnym geście, po czym szybko nasunął na nogę drugiego buta. – Swoją drogą, zacznij doceniać to, co masz – powiedział do niego, kiedy mijał się z nim w drzwiach, kładąc mu dłoń na ramię i po chwili odchodząc. – Pa, Filip! – krzyknął, zbiegając po schodach.
Westchnąłem ciężko, odwracając spojrzenie. Dlaczego, do cholery, musiał przyjść?
Wszedł do mieszkania z marsową miną, zamykając za sobą drzwi i wbijając we mnie trudne do odgadnięcia spojrzenie.
- Po co on tutaj przyszedł? – zapytał ponownie, mierząc mnie wzrokiem. Wzruszyłem ramionami, nie czując potrzeby tłumaczenia się przed nim. Wzbierała się we mnie złość, jeszcze będzie mi tu jakieś wyrzuty robić?! – Doszło do czegoś między wami?
Prychnąłem poirytowany.
- Sorry, ale nie jestem taki jak ty. – Przewróciłem oczami, zakładając ręce na piersi.
- Taki jak ja? – Uniósł zdziwiony brew. Och i może będzie mi tu jeszcze udawać, że nie wie, o co mi chodzi?!
- Nie mam żadnej laski na boku! – warknąłem, mrużąc groźnie oczy, na co on odpowiedział głupim wyrazem twarzy.
- Laski…? – zapytał zdziwiony. – Jakiej laski?
Prychnąłem, aż zaciskając dłonie na ramionach, żeby nie wpaść w jakiś szał. Nienawidzę kłamstwa.
- Widziałem cię z blondyną! Łasiła się do ciebie jak jakaś, kurwa, kotka w rui, a tobie najwidoczniej to nie przeszkadzało! – wyrzuciłem, wyprowadzony z równowagi. Teraz jego wyraz twarzy wyglądał na jeszcze głupszy niż chwilę wcześniej.
- Jaką, do cholery, blondyną? Filip, o czym ty gadasz? – Jemu chyba też nerwy puściły. Jakby miał się, o co gniewać! To on tu ma DZIEWCZYNĘ na boku i zarzeka się, że jest gejem, a nie ja!
- Widziałem cię przedwczoraj jak szedłeś z nią przyklejoną do boku! – prychnąłem. Rysy jego twarzy złagodniały, a on… on po prostu zaśmiał się, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Boże, Filip! – parsknął. – Mówisz o Klaudii? To moja przyjaciółka!
Uniosłem brwi, aż lekko uchylając wargi. Przełknąłem ślinę. No to teraz wymyślił najstarszą na świecie wymówkę: „Jesteśmy tylko przyjaciółmi!”. Przecież widziałem jak się do niego dobierała!
- Przyjaciółka tak cię obmacuje? – spytałem z kpiną.
- Nie obmacuje mnie – westchnął, opierając się lekko plecami o ścianę. Na jego ustach wciąż malował się uśmiech. – Jesteś zazdrosny – powiedział z wyższością.
- A ty jesteś zazdrosny o Oskara, jesteśmy kwita. – Wzruszyłem ramionami, wciąż jednak nie mogąc uwierzyć w tę bajeczkę o przyjaciołach.
- Klaudia bardzo chciała cię poznać – powrócił do przerwanego tematu. – I naprawdę jesteśmy tylko przyjaciółmi. Znam ją niemal od dzieciństwa – westchnął, jakby chciał sprawić, że mu uwierzę.
- Łasiła się do ciebie – burknąłem, dalej nieprzekonany.
- Nie łasiła się. Zresztą jestem gejem, cycki mnie nie pociągają. – Przekrzywił nieco głowę, a ja już sam nie wiedziałem co o tym myśleć. Może naprawdę się myliłem? – To co? W poniedziałek ci pasuje? – zapytał.
- Co w poniedziałek…?
- Chcesz ją poznać?
Zagryzłem wargę, zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią. Pierwsza myśl brzmiała: „Nie!”, ale właściwie… Mógłbym się przekonać, jak wyglądają te relacje pomiędzy nimi…
- No… U ciebie w salonie? – zapytałem, na co on potaknął z uśmiechem.
- A ja chciałbym poznać twoją siostrę – odparł, podchodząc do mnie i obejmując mnie ramionami. Trochę to było śmieszne, bo niby to ja byłem tym bardziej wysportowanym i szerokim, ale wzrostem to on górował.
Po chwili wahania wtuliłem się w niego, wdychając ten cudowny papierosowy zapach pomieszany z perfumami.
- Zapytam czy pasuje jej sobota – odparłem, przesuwając nosem po skórze na jego szyi. Odetchnął, opierając podbródek o moją głowę.
- Nie masz powodów, aby być zazdrosnym o Klaudię. – Pogładził dłońmi moje ramiona.
- To samo tyczy się Oskara – parsknąłem w jego szyję.
- Muszę zapamiętać, że jak nie odbierasz telefonów, to pod twoją czaszką rodzi się coś niezwykle głupiego – zaśmiał się po chwili milczenia.
- Głupi – skomentowałem, uderzając go lekko w ramię. Ale mimo wszystko uśmiechnąłem się w jego szyję z nadzieją, że jest tak jak Gracjan mówi.
Przeczesałem włosy, uśmiechając się do własnego odbicia w lustrze i wychodząc z domu. Nie może być źle! W końcu Gracjan ma poznać Sylwię, a ona jest najnormalniejsza z mojej rodziny.
Spotykaliśmy się w ulubionej kawiarni siostry, czyli oczywiście u Sowy, która przy okazji miała najdroższe ceny w mieście. No, ale, szczerze mówiąc, chciałem, żeby wyszło idealnie, bo chciałem, żeby się polubili… Angażuję się w ten związek tak, jakby miał być czymś stałym. Coś czuję, że się jeszcze sparzę.
Zamknąłem drzwi na klucz, szybko zbiegając schodami na dół. Już po chwili znalazłem się na parkingu, odnajdując Gracjana. Aż westchnąłem, widząc go opartego nonszalancko o samochód, z dużymi przeciwsłonecznymi okularami na nosie i z papierosem w ustach. Jak podszedłem bliżej mogłem zauważyć, że na jego brodzie nie było cienia kilkudniowego zarostu, który tak uwielbiałem.
Widocznie chciał dobrze wypaść przed Sylwią… Na tę myśl nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Cześć – przywitał mnie z szerokim uśmiechem, po czym zaciągnął się mocno papierosem wypuszczając dym równocześnie nosem i ustami. Rzucił niedopałek na ulicę, przydeptując go.
- Cześć – odparłem, obchodząc samochód. Dopiero, gdy obaj się w nim znaleźliśmy, pocałowałem go. Wolałem nie zostać zauważony przez jakąś blokową mendę. – Przyjdziesz potem do mnie? – zaproponowałem. Ostatnio nie mieliśmy zbytnio czasu dla siebie i brakowało mi trochę jego dotyku… w pewnych miejscach. Ale też chciałem po prostu usiąść na kanapie i oglądać durne komedie, śmieszne horrory albo nudne filmy sensacyjne. Po prostu chciałem z nim trochę pobyć.
- Pewnie, skoro zapraszasz. – Uśmiechnął się, spoglądając na mnie zza czarnych okularów i wyjeżdżając z parkingu.
- Sylwia jest fajna, zobaczysz – zapewniłem.
- Nie wątpię, jest w końcu twoją siostrą – potaknął.
- Raczej nie chciałbyś poznać reszty moich sióstr. – Machnąłem ręką. – To są dopiero harpie!
- Jedną już poznałem. I jej dzieciaka też. – Zaśmiał się cicho.
- Ale nie poznałeś jej mrocznej strony – odparłem również rozbawiony.
Dojechaliśmy na miejsce, wchodząc do nieco przeludnionej kawiarni… No tak. Sobota, popołudnie, co każdy bydgoszczanin robi? Idzie oblegać Sowę! A podobno mamy kryzys w kraju.
Z trudem udało nam się znaleźć stolik, a Sylwia w międzyczasie napisała mi wiadomość, że trochę się spóźni. Zamówiłem więc z Gracjanem po kawie, czekając na nią cierpliwie. Wreszcie dojrzałem ją w drzwiach i podniosłem się z siedzenia, aby mnie zobaczyła. Uśmiechnęła się szeroko w moją stronę, ruszając do nas, cała rozpromieniona. Zatrzymała się przed brunetem, który również wstał i jak zwykle uśmiechał się pogodnie.
- Och! Ty musisz być Gracjan! – powiedziała odkrywczo, obejmując go przyjacielsko i przytulając. – Nie myślałam, że będę miała szwagra, prędzej bratową. – Zaśmiała się, na co ja przewróciłem oczami. – Ale bardzo się cieszę, że mogę cię wreszcie poznać!
- Ja również się cieszę – odparł fotograf z uśmiechem, który wprost kochałem. – Filip dużo o tobie opowiadał.
Usiadła naprzeciwko nas, spoglądając to na mnie, to na bruneta. Nie powiem, dziwnie się czułem.
- Pasujecie do siebie – wypaliła nagle. – A długo już jesteście razem? Bo Filip mi pewnie nie powie. – Wydęła niezadowolona wargi.
Gracjan spojrzał na mnie, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Niecały miesiąc? – zapytał, na co ja potaknąłem.
- Znamy się ponad miesiąc, ale no… razem jesteśmy od paru tygodni – wzruszyłem ramionami.
- I to już na poważnie? – zadała kolejne pytanie, sięgając po menu. – Ale jestem głodna – mruknęła, przerzucając strony.
- Nie szukam już zabawy – odparł Gracjan, popijając kawę. Sylwia uniosła wzrok, spoglądając na mnie pytająco.
- A ty? Młody jeszcze jesteś. Czy geje nie lubią korzystać z życia? – przekrzywiła nieco głowę, na co ja odetchnąłem ciężko, zmieszany.
- Za dużo filmów gejowskich się naoglądałaś? – prychnąłem. Wolałem nie mówić o HIV i o tym, że chyba wystarczająco się „nabawiłem” w tym życiu, przez co już dalej bawić się nie mogę…
- Jak się upewniłam, że jesteś gejem, to coś tam obejrzałam. – Potaknęła całkowicie nieskrępowana, dalej przeglądając menu. – Ale szczerze mówiąc, to nawet cieszę się, że jesteś gejem. – Uśmiechnęła się. – Zdziwiłabym się, gdybyś nie był. Po tych wszystkich przebierankach i zabawach w „dom”, które ci serwowałyśmy… - Machnęła ręką w niewiadomym geście, a ja miałem ochotę schować się pod stół. Rany, co za porażka.
- Przebieranki? – zapytał rozbawiony Gracjan, spoglądając na mnie z uniesionymi brwiami.
- Szczęście, że na transwestytę nie wyrosłem – burknąłem cicho, popijając kawę.
- Pożyczałabym ci staniki. – Uśmiechnęła się szeroko, a w międzyczasie do naszego stolika podeszła zapracowana kelnerka. Sylwia złożyła szybko zamówienie, a dziewczyna odeszła. – Ale tak na serio… Podobacie mi się razem – wypaliła, a na jej ustach pojawił się nieco rozmarzony uśmiech.
Szczerze mówiąc, to myślałem, że spotkanie z Sylwią okaże się większym niewypałem, ale było… Całkiem miło. Może czasem coś palnęła głupiego, ale chyba polubiła Gracjana… A Gracjan polubił ją. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Weszliśmy do mojego mieszkania, a ja już miałem nachylić się, aby rozwiązać sznurowadła butów, gdy poczułem dłonie na swoich biodrach. Obejrzałem się przez ramę, posyłając brunetowi zdziwione spojrzenie. Uśmiechnął się drapieżnie, popychając mnie na ścianę, dosyć brutalnie. Serce zabiło mi szybciej od nagłej dawki adrenaliny, ale nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć bądź zrobić, moje usta zostały zmiażdżone przez jego w gwałtownym pocałunku. Kąsał moje wargi, przesuwając dłońmi po moich biodrach.
Odetchnąłem ciężko, zaskoczony.
- Brakowało mi tego – mruknął, gdy się ode mnie oderwał. Mimowolnie się uśmiechnąłem, obejmując ramionami jego kark i przyciągając do kolejnego pocałunku, wolniejszego, ale równie namiętnego. Wsunąłem się powoli do jego wnętrza, splatając z jego językiem. Och, jak on obłędnie pachniał.
- Mi też – zamruczałem, kiedy jego wargi przesunęły się na mój podbródek, a następnie szyję. Aż odchyliłem lekko głowę, dając mu większe pole do manewru. Jego kolano nacisnęło lekko na moje uda, a po chwili wsunęło się pomiędzy nie. Przełknąłem ślinę, coraz bardziej podniecony. Poczułem drgnięcie członka, który zareagował na miarowe pocieranie kolanem.
Odsunąłem go nieco od siebie, wpijając się w jego wargi i zaczynając rozpinać koszulę, którą miał na sobie. Uśmiechnął się w moje usta, wyraźnie zadowolony, poruszając nieco nogą i budząc tym moją męskość.
Westchnąłem chrapliwie, samemu mimowolnie poruszając biodrami. Ale nie zastanawiałem się nad tym, co robię. Miałem ochotę zaciągnąć go do łóżka i nigdy go z niego nie wypuścić. Brakowało mi go…
Naprawdę już myślałem, że ma mnie dosyć i stąd ta blondynka…
Przesunąłem dłońmi po jego smukłej klatce piersiowej, uśmiechając się nieco, po czym nachyliłem się i objąłem wargami twardego sutka. Zamruczał z zadowoleniem, a jego ręce wkradły się pod mój T-shirt, gładząc z pasją podbrzusze.
- Mam na ciebie ochotę – wyszeptał, drażniąco przesuwając dłońmi po bokach mojego ciała.
Spojrzałem na niego, odchylając się i zostawiając sutek w spokoju. Wyłapałem jego podniecony wzrok w ciemności przedpokoju. Zapomniałem zapalić światło, a tu raczej nie było dostępu do okien.
- Ja na ciebie też – powiedziałem zgodnie z prawdą. Gdzieś w podświadomości wiedziałem, do czego to prowadzi, ale nie chciałem nawet o tym myśleć. Było mi teraz dobrze. Z nim. Uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony z odpowiedzi, przesuwając dłoń z podbrzusza na mój wzwód zakryty dżinsami. Stęknąłem cicho, aż nastawiając się do jego dotyku. Rozpiął powoli rozporek, po czym tak po prostu odsunął się ode mnie, łapiąc za ramię i ciągnąc do mojego pokoju.
Coś się we mnie odezwało. Kazało mi to przerwać, ale nie chciałem słuchać.
- Na stojąco jest niewygodnie – wytłumaczył z drapieżnym uśmiechem, zwinnie rozkładając kanapę, po czym pchnął mnie na nią, zawisając i na chwilę zamierając w bezruchu. Wstrzymałem oddech, spoglądając na jego twarz rozświetloną blaskiem latarni, który wpadał przez okno pomieszczenia.
W tym świetle jego cera wydawała się jeszcze bledsza, a oczy niemal czarne. Odetchnąłem ciężko, zauroczony tym widokiem, po czym objąłem jego szyję, przyciągając go do namiętnego pocałunku.
- Oskar miał rację – szepnął nagle, odrywając się od moich ust i opierając czoło o moje. Uniosłem zdziwiony brwi, wsuwając dłonie w jego włosy. Uwielbiałem je… Zresztą uwielbiałem go całego.
No, może pomijając tę jego chorobliwą zazdrość.
A o dziewczynie nie chciałem nawet myśleć. – Muszę zacząć doceniać to, co mam – wyjaśnił, przesuwając językiem po moich wargach.
- Nie przesadzaj – mruknąłem trochę speszony wyznaniem, ale serce zabiło mi szybciej, a po ciele rozniósł się przyjemny dreszcz.
- Uwielbiam cię – szepnął jeszcze, po czym pocałował mnie łapczywie, aż na chwilę odbierając mi oddech. Dłonie wsunęły się ponownie pod mój T-shirt, gładząc drażniąco tors. Uniosłem się nieco, zsuwając z jego ramion odpiętą już koszulę, w czym trochę mi pomógł.
Zaczął całować moją szyję, powoli ściągając ze mnie górną część ubioru. Podniosłem się do siadu, zrzucając z siebie niepotrzebną w tej chwili rzecz. Gdzieś w międzyczasie znikły nasze buty i spodnie, obaj pozostaliśmy jedynie w bieliźnie.
Zsunął dłoń na mój wzwód, ugniatając lekko członka przez materiał slipek, nie odrywając ust od mojej klatki piersiowej, liżąc, ssąc i podgryzając lekko skórę. Zamruczałem z aprobatą, gładząc lekko jego plecy i zsuwając dłonie coraz niżej, aż na pośladki okryte bielizną. Zacisnąłem lekko dłonie, łasząc się biodrami do jego ręki.
Zaśmiał się chrapliwie, zsuwając ze mnie powoli slipki, po czym ujął męskość całą dłonią, zaczynając powoli ją stymulować.
Z ust wyrwał mi się jęk, który ciężko było mi pohamować. Byłem ogromnie podniecony i jedyne, czego pragnąłem, to Gracjana głęboko w sobie i nawet już nie zastanawiałem się nad tym, że ten pomysł jest niewłaściwy.
Bo w tamtej chwili wiele nie myślałem.
Jedną z dłoni przesunąłem z pośladków na jego pokaźną erekcję, aż uśmiechając się pod nosem. Brunet miał się czym pochwalić.
Ruchy ręki na moim członku stawały się coraz pewniejsze. Wzdychałem ciężko, samemu wsuwając dłoń do jego slipek i obejmując nią jego męskość. Stęknął cicho, odnajdując moje wargi i wpijając się w nie zachłannie.
Nagle uścisk na moim przyrodzeniu zelżał, palce przeniosły się najpierw na jądra, a następnie pogładziły delikatnie moje wejście. Jęknąłem zaskoczony w jego wargi, mimowolnie rozchylając ulegle uda i unosząc nieco biodra.
- Mógłbym? – zapytał, odrywając się od moich ust i spoglądając na mnie prosząco. Och, tak bardzo go tam chciałem… Zagryzłem wargę, odwracając wzrok i bijąc się z myślami. Nie powinienem. Tak się wcześniej tego zrzekałem i byłem niemal pewny, że nigdy mu nie pozwolę, a teraz? – Filip, użyję prezerwatywy – przekonywał. – A na poślizg jakiegoś żelu…
- Nie wiem czy mam, a kremu przecież nie można – stęknąłem, wciąż czując jego palce krążące dookoła mojego odbytu. Spojrzałem na niego, zastanawiając się gorączkowo, podejmując decyzję niezwykle szybko. Wiedział przecież, na co się decyduje… Prawda? Wychyliłem się nieco, sięgając do szafki biurka i przeszukując szybko jej zawartość, dotyk pomiędzy pośladkami zniknął. Znalazłem jakiś nowy krem intymny Durex. Najwidoczniej nie zdążyłem go otworzyć, bo już dostałem wyniki… - Masz kondomy? – spytałem, spoglądając na niego kątem oka.
Potaknął, posyłając mi uspokajający uśmiech, po czym wychylił się po swoje spodnie i wyciągnął z nich malutką, srebrną paczuszkę. Był na to przygotowany? Wiedział? A to drań.
Serce zabiło mi szybciej z podekscytowania, a ja z powrotem opadłem pod nim na kanapę, wbijając w niego rozgorączkowane spojrzenie. Chciałem już, teraz, zaraz, ale wiedziałem, że po tak długiej przerwie będzie na początku boleć i odczuję dyskomfort.
Nachylił się nade mną drapieżnie, znów atakując moje wargi zaborczym pocałunkiem, co jeszcze tylko bardziej mnie podnieciło. Poruszyłem nerwowo biodrami, czując jego palce wkradające mi się pomiędzy pośladki.
- Mmm – zamruczałem, odchylając głowę w tył. Wargi Gracjana przesuwały się teraz po mojej szyi, śliskie (nawet nie wiem, kiedy on, do cholery, otworzył ten żel i wycisnął go!) od lubrykantu palce przesuwały się miarowo po moim wejściu, zagłębiając się w nim. – Powoli – szepnąłem mimo wszystko zdenerwowany. – Dawno tego nie robiłem – przyznałem skrępowany, obejmując udami jego biodra i dając mu większe pole do manewru.
- Rozluźnij się – szepnął, raz po raz naciskając na odbyt, od czego robiło mi się tylko goręcej. Nerwowo przesunąłem dłońmi po jego ramionach. Poczułem jak wsuwa się we mnie jeden palec. Niezwykle powoli i delikatnie, co jednak mimo wszystko nie było tak ekscytujące jak kiedyś, gdy byłem do tego uczucia przyzwyczajony. Teraz było po prostu dziwnie, ale usta fotografa, odnajdujące na mojej szyi najbardziej wrażliwe punkty, wszystko wygradzały.
Do jednego palca dołączył drugi, powoli rozciągając mój odbyt. Stęknąłem cicho, odnajdując jego wargi i całując je szybko, podniecony pomimo lekkiego bólu.
Nie było tak źle jak mi się wydawało… - Ale jesteś ciasny – zamruczał mi w przerwie pomiędzy pocałunkami. – To tak jakby pierwszy raz.
Uniosłem brwi, spoglądając na niego rozbawiony.
- Kolejny fetyszysta pierwszych razów? – parsknąłem, nieco poruszając biodrami, aby się jak najszybciej przyzwyczaić. Naprawdę chciałem JUŻ.
Spojrzał na mnie zdziwiony, ale mimo wszystko uśmiechał się lekko.
- Co? – Palce poruszały się coraz szybciej.
- Adam się cieszył, że… miał Krystiana pierwszy… och, Boże! – zajęczałem, gdy naruszył lekko pewny punkt w środku. Przez chwilę myślałem, że dojdę bez dotykania swojego penisa.
Gracjan zamruczał zadowolony z efektu, znów dosięgając delikatnie prostaty, co spotkało się z moim przeciągłym, ale i tak zduszonym jękiem. Wolałem, żeby sąsiadki nie wiedziały, co takiego robię.
- Odwróć się może, co? Tak mniej boli – westchnął mi do ucha, przesuwając jeszcze po nim językiem, od czego dostałem gęsiej skórki.
Wykonałem jego polecenie, wypinając nieco pośladki w jego stronę i chowając twarz w dłoniach. Żałowałem, że nie miałem poduszki, aby w coś wtulić twarz. Oparłem więc czoło o chropowate obicie kanapy, oddychając ciężko. Poczułem za sobą ruch, najwidoczniej Gracjan nasuwał prezerwatywę. Gdy tylko pomyślałem o jego pokaźnym, wyprężonym penisie, aż mi się goręcej zrobiło, więc wypiąłem bardziej tyłek i rozsunąłem ulegle uda.
A może jednak nie powinienem? Jeżeli będzie coś nie tak z prezerwatywą?
Duża, gorąca dłoń bruneta przesunęła po moim pośladku, gładząc go drażniąco, odganiając skutecznie tamte myśli.
Przełknąłem głośno ślinę, wzdychając ciężko.
- Już – stęknąłem niemal prosząco, nie mając sił na powstrzymanie tego tonu. Poczułem główkę penisa na splocie mięśni. Och, Boże, chciałem, żeby we mnie wszedł jednym, szybkim ruchem, dlaczego on się tak bawi?
Zadrżałem niekontrolowanie, oglądając się na niego, czego nie zauważył. Był skupiony na powolnym wsuwaniu się we mnie.
- Boli? – zapytał, dopiero teraz patrząc na mnie z troską, ale i z pożądaniem. Oddychał tak samo ciężko jak ja, wręcz czułem emanujące od niego gorąco.
- Nie – skłamałem. Bolało trochę, ale czego miałem oczekiwać po takim celibacie? – Wejdź już – poruszyłem biodrami, samemu się na niego nabijając. Jęknął cicho, odchylając głowę na kark i kładąc władczo dłonie na moich biodrach.
- Ciasny – stęknął z uwielbieniem, wsuwając się do końca.
Zwilżyłem powoli wargi, czując jego twardego członka głęboko w sobie i dziwne uczucie naciągniętych mięśni. Bolało, ale nie chciałem mu o tym mówić, wyszedłbym na mięczaka, a przecież byłem doświadczony… w tych sprawach.
Przesunął spoconymi dłońmi po bokach mojego ciała, a mnie aż przeszedł przyjemny dreszcz. Wreszcie się z nim kochałem… Mimo bólu, było mi przyjemnie, ale nie fizycznie. To było coś innego, czego nie potrafiłem na daną chwilę sprecyzować.
Poruszyłem niecierpliwie biodrami, ujmując dłonią własnego członka i zaczynając się powoli masturbować.
Gracjan raz po raz składał czułe pocałunki na moich ramionach, a ja tylko prężyłem się z zadowoleniem, wciąż czując dziwne rozciąganie, ale dłoń na moim przyrodzeniu wszystko wynagradzała. No i miło było czuć Gracjana NA sobie. W sobie.
W końcu udało mu się delikatnie musnąć tamto jedno, jedyne miejsce w środku, od którego aż mi się goręcej robiło. Jęknąłem głośno, nie kontrolując swoich reakcji.
- Jesteś cudowny – szepnął mi nagle do ucha, a moje serce zabiło szybciej. – Czuję się… jakbym ciebie… rozdziewiczał – wysapał, pojękując.
Przyśpieszył swoje ruchy, raz po raz dotykając czubkiem penisa mojej prostaty. Zacząłem się szybciej masturbować, jęcząc bezwstydnie.
- Głębiej – wystękałem, nawet nie panując nad tym, co mówię. Gracjan wysunął się ze mnie niemal całkowicie, po czym wbił się ponownie, mocno. – Och, tak! – zapiszczałem, poruszając coraz szybciej ręką na penisie.
Poczułem, że jeszcze chwila…
Nagle dłoń Gracjana złapała mnie za nadgarstek, odsuwając od przyrodzenia. Ujął mojego penisa, całując mnie w kark. Nadstawiłem się do jego dotyku, opierając rękę na kanapie. Wychodziłem ruchami bioder w jego kierunku, aby jeszcze intensywniej poczuć jak jego żołądź muska splot nerwów.
Jeszcze nigdy nie byłem tak podniecony i nie czułem aż takiej przyjemności z seksu. Może to zasługa długiej abstynencji, a może to po prostu przez osobę…?
Nie chcę kończyć. Niech to uczucie trwa wiecznie. Było tak przyjemnie…
Nagły dreszcz przeszedł przez moje ciało, stęknąłem jeszcze kilka razy, dochodząc mu w dłoń i odruchowo zaciskając się na jego penisie, na co on jęknął gardłowo, poruszając się chwilę gwałtownie, po czym doszedł, stękając ciężko i opierając czoło o moje plecy. Uśmiechnąłem się leniwie, czując jak jego przyrodzenie wysuwa się ze mnie, a on opada na miejsce tuż obok, oddychając ciężko.
- Do dziewicy mi daleko – burknąłem, spoglądając na niego trochę z wyrzutem. Mówił o mnie tak, jakbym był niedoświadczony!
- Daj się nacieszyć – parsknął, przekręcając się na bok w moją stronę i wbijając we mnie radosne spojrzenie. – Było cudownie – powiedział, obejmując mnie ramieniem, wyczekując mojej odpowiedzi.
Uśmiechnąłem się lekko, potakując.
- Intensywnie – zamruczałem, odgarniając z czoła pasemko jego czarnych, nieco przydługich włosów. Uśmiechnął się, najwidoczniej ukontentowany moją odpowiedzią. – Ale następnym razem to ja jestem na górze! – zastrzegłem, wtulając się nieco do niego. Parsknął śmiechem, muskając moje wargi swoimi, po czym wyszeptał:
- Chyba śnisz, to ja tu zdobywam. – Uśmiechnął się jeszcze szerzej, opadając z powrotem na plecy. – Nie mam na nic siły – mruknął, przymykając oczy.
- Wyssałem z ciebie wszystko? – Spojrzałem w dół, zauważając, że na jego penisie znajduje się jeszcze prezerwatywa. Najwidoczniej zapomniał ściągnąć. Wychyliłem się nieco, szybko ją zsuwając i zawiązując niemal pedantycznie. Kątem oka zauważyłem, że przygląda mi się rozbawiony.
- Co za obsługa – zażartował, wbijając we mnie te swoje piwne tęczówki. Przewróciłem tylko oczami, przechodząc nad nim i idąc do kuchni. Przy okazji zerknąłem na zegarek, aż otwierając szerzej oczy.
Miałem szczęście, za kilka minut dochodziła dwudziesta trzecia! Gdybym tak pół godziny dłużej poleżał z Gracjanem… Boże.
Wyrzuciłem zużytą prezerwatywę, po czym umyłem dłonie nad zlewem, sięgając do szafki z lekami i wyciągając odpowiednie opakowania. Przy okazji zalałem kubek wodą z kranu.
Odwróciłem się tyłem do blatu kuchennego, w jednej dłoni trzymając szklankę, a w drugiej pastylki. Przełknąłem nieco skrępowany ślinę, zauważając bruneta opierającego się o framugę drzwi. Czy on musiał iść za mną akurat teraz? Naprawdę nie lubię rozmawiać o HIV, a z nim to w szczególności… A teraz jeszcze będzie się przyglądać tak beznadziejnej czynności jak połykanie lekarstw. Niby nic, a i tak nie czułem się z tym dobrze.
- Bierzesz je zawsze o dwudziestej trzeciej? – zapytał, popatrując na mnie z zaciekawieniem. Potaknąłem, obserwując zegar. – A jak nie weźmiesz to…? – Pytał mnie już o to kiedyś, po co więc się powtarza?
- Choroba może zacząć postępować coraz szybciej – mruknąłem, nie patrząc na niego. – Nie mogę o nich nigdy zapomnieć – wzruszyłem ramionami. Dwudziesta trzecia. Wsunąłem sobie pastylki do ust, popijając wodą. – To jak wyrok – dodałem, gdy już przełknąłem.
- Ostatnio też trochę czytałem – przyznał, podchodząc do mnie i przytulając się, gdy odstawiłem już kubek. Objąłem go ramionami, rzucając pytające spojrzenie.
Nie trudno było zauważyć, że Gracjan był typem osoby uwielbiającej dotyk. Przytulał, całował, a mimo wszystko nie były to jakieś erotyczne gesty, mające na celu zaprowadzenie jedynie do łóżka. Ale wcale mi jakoś to nie przeszkadzało.
Nawet mi się podobało. Taka czułość…
- Co takiego?
- O HIV. Chciałem wiedzieć więcej, no i to nie jest wyrok śmierci. – Spojrzał na mnie z góry, uśmiechając się lekko. – Podobno, gdy jest odpowiednio leczone, to można naprawdę bardzo długo żyć. No i widzę, że ci nie jest łatwo, dlatego… - Schylił się nieco, muskając moje wargi. Odetchnąłem ciężko, odwracając spojrzenie – Nie martw się i nie myśl tak o tym – uśmiechnął się. – To nie wyrok. Może znajdą na to wreszcie odpowiednie lekarstwo i wyleczysz się całkowicie? – Chyba chciał mnie pocieszyć.
Nie lubię litowania się nad sobą. Odsunąłem się nieco, łapiąc za puszkę karmy i wsypując trochę suchego psiego jedzenia do misek. Właściwie to zrobiłem to tylko po to, aby się na niego nie patrzeć i nie stać jak idiota.
- Ta, nie znajdą lekarstwa – powiedziałem pesymistycznie, słysząc ruch w przedpokoju. Do kuchni nagle wbiegła Tessa zaalarmowana dźwiękiem wsypywanej do miski karmy. Jej ogon jak zwykle poruszał się szaleńczo w obie strony.
- Skąd niby możesz to wiedzieć? – spytał Gracjan, dotykając lekko mojego ramienia. Współczuł mi. Cholera, nie potrzebne mi żadne współczucie!
Odwróciłem się gwałtownie, może trochę zbyt gwałtownie, spoglądając na niego groźnie.
- Tego leku szukają już jakieś trzydzieści lat! Myślisz, że co? Nagle znajdzie się jakiś geniusz i wyciągnie cały świat z bagna? Najwidoczniej na tę chorobę nie ma lekarstwa i nigdy nie będzie – prychnąłem, odstawiając puszkę karmy na blat.
***
Powolutku zbliżamy się do końca pierwszego tomu. Gdy już go opublikuję, zrobię sobie przerwę, żeby ułożyć sobie wszystkie wydarzenia w ZRz, trochę poprawić pierwsze rozdziały itp.
Tylko żeby się nie okazało, że jak zrobisz sobie przerwę to już nie wrócisz. Bo jak się pisze to się pisze, ale kiedy się przestanie to znowu zacząć jest o wiele trudniej.
OdpowiedzUsuńNo nic. Twoja decyzja. Ja za to cieszę się, że wreszcie dodałaś nowy rozdział tego opowiadania, bo już niemalże zapomniałam, o czym jest!
Wreszcie coś. Oczywiście można to rozumieć dwojako, bo coś - bo się przespali i coś - bo wreszcie wyjaśnili sobie tę pseudozdradę.
Czyżbym widziała w Sylwii ukrytą yaoistkę? Nie zdziwiłabym się zbytnio...
A czy Gracjan się zarazi? Zarazi się? Ale zarazi się czy nie? ^^"
Bo ja mam dziwne wrażenie, że tak to by się mogło skończyć. Niby wszystko w porządku, pohulają sobie chłopaki, ale potem może się okazać, że Gracjan się zarazi ale też - uwaga! - zachoruje. I może nawet umrzeć prędzej niż Filip, a to by dopiero była masakra.
Nieważne. Tylko moje domysły.
Czekam na kolejny rozdział. Byle prędko ;-)
Ja i tak już zrobiłam sobie przerwę, nie pisałam Rzeczywistości jakieś pół roku. Dlatego jak będę miała ferie, czyli za tydzień, usiądę sobie do opowiadania, przeczytam od początku, poukładam to co mam w głowie i zabiorę do pisania.
UsuńPrzynajmniej mam taką nadzieję, bo ostatnio cały mój wolny czas pochłania SzC i WS.
Ferie? Widzę, że mamy w tym samym czasie i widzę, że mamy podobne plany ^^" Nie ma to jak się rozchorować na ostatni tydzień szkoły, wyleczyć na ferie i zamiast się uczyć to planować opowiadanie ;-) Swoje też muszę przeczytać od początku i nad nim przysiąść, bo samo się nic nie wymyśli, prawda?
UsuńPowodzenia w wypełnianiu planów życzę xD
Nie podziękuję, żeby nie zapeszać ;).
UsuńTy masz do przeczytania tylko kilkanaście rozdziałów, a ja aż trzydzieści dziewięć. Bogu dzięki, że nie napadło mnie wtedy coś i nie dobiłam do pięćdziesiątki, tak jak miałam w planach. No ale tylko trzydzieści dziewięć opowiadań, średnia wynosi pięć stron worda na rozdział. Damy radę *motywuje się* Jak nie damy to będziecie czekać, aż damy xD
O rajciu... Ale było. Niesamowicie.
OdpowiedzUsuńBwehehehehe. Ale Filip musiał mieć minę, jak się dowiedział, że blondyneczka jest tak naprawdę tylko przyjaciółką i nawet chce go poznać xD
Oskar wypowiedział święte słowa i za to go coraz bardziej lubię :3
Ojej, bardzo mi się podobał ten rozdział. Nareszcie wyjaśniła się sprawa z tą dziewczyną. Fajnie, że jednak nic takiego się nie dzieje między nią i Gracjanem, bo chyba byłabym bardzo rozczarowana ;D.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Cieszę się, że między Gracjanem i Filipem wszystko gra. :D
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że nie zrobisz sobie długiej przerwy, bo to ( według mnie ) twoje najlepsze opowiadanie. ;)
Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że ta przyjaciółka Gracjana naprawdę ma jakieś złe zamiary >__<
OdpowiedzUsuńPrzerwa to dobry pomysł, trzeba odpoczywać ^ ^
Odpoczynku to ja mam aż nadto ;D Ale mi już dodatkowa dawka lenistwa niestraszna, bo i tak już cała tym leniem obrosłam.
UsuńDziękuję! Czekałam, czekałam i wreszcie się doczekałam! Kocham to opo! Jedno z najlepszych, a na pewno najlepsze jeśli chodzi o yaoi. Jak już dokończysz pierwszy tom, to znajdę dłuższą chwilę czasu i przeczytam go od samego początku. Ponownie dziękuję i życzę czasy i weny! Pozdrawiam! ;D
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust i niby nie powinnam, ale... "Jedno z najlepszych" według mnie to trochę za mocne słowa na ZRz. Ale i tak bardzo mi miło, że postrzegasz je w ten sposób :)
UsuńNie ma co sie rozpisywac o rozdziale bo jak zwykle bomba i tyle... No moze lepsza niz zwykle :D. A ja mam pytanko... Smiem zapytac: co z nadworna ciotunia? Bo moja sadystyczna czesc mua lubi to opowiadanie i troche zem sie stesknil :C
OdpowiedzUsuń~Niepozpozorny
Już ktoś pytał pod Księciem. Zerknij, bo nie chce mi się znowu tego pisać ;).
UsuńJak słodko :D Czuć już koniec i dobrze, że wszystko zostało wyjaśnione. Mam nadzieje, że poczujesz wenę na drugi tom :) Bo mam taką straszną obawę, że oni mogli by skończyć tak jak ten chłopak, z którym Filip kontaktował się przez neta :( Taki stereotyp, że takie pary mogą długo ze sobą nie pobyć.
OdpowiedzUsuńBuziak :*
A ja mam nadzieję, że się zdziwisz :> Bo wprawdzie do końca jeszcze cztery rozdziały...
UsuńWitam! Z tej strony Angie, oceniająca Ery Krytyki. Biorę się właśnie za ocenę Twojego bloga i zastanawiam się czy chcesz abym oceniła tylko ''Słońce za chmurami'' i ''Wilczy skowyt'' czy masz jakieś inne życzenia? :)
OdpowiedzUsuńBoru zielony. Muszę chyba rozszerzyć swój słownik, bo słów pochwały mi już brak.
OdpowiedzUsuńRozdział jest dobry, ciekawi mnie tylko jak Filip zareaguje na bezpośrednią konfrontację z Klaudią. Jeżu, to opowiadanie kojarzy mi się z jakimś innym, ale zabij mnie, nie mogę sobie przypomnieć jakim =.='
Dzisiaj mam wyjątkowo paskudny humor i będę uprawiać konstruktywną krytykę xD
"- Mi też – zamruczałem, kiedy jego wargi przesunęły się na mój podbródek, a następnie szyję." - na początku zdania powinno być "mnie". "Mi" nie powinno tam być, chyba że po spójniku w zdaniu składowym.
"(...) ssąc i podgryzając lekko skórę. Zamruczałem z aprobatą, gładząc lekko jego plecy i zsuwając dłonie coraz niżej, aż na pośladki okryte bielizną. Zacisnąłem lekko dłonie, łasząc się biodrami do jego ręki." Lekko za dużo tego lekko xD
I było chyba z trzy razy "goręcej". W pewnym momencie myślałam, że Filip zaraz zacznie parować xD
Wybacz czepialstwo, ale mam za dużo wolnego czasu ^^'
Wena i pomysłów
"Mi" wystąpiło w wypowiedzi bohatera, a więc może być to traktowane jako specyfika języka postaci.
UsuńCzymś muszę się przecież zasłonić, bo gdyby dowiedziała się o tym "mi" moja polonistka, to już wisiałabym na najbliższym drzewie xD.
Oj, bo Filip to czajnik z gotującą się wodą, wiadomo, że mu gorąco ;D.
Taa, te polonistki mają dar wysyłania na drzewo samym spojrzeniem xD
UsuńCzajnik Filip *wizualizuje sobie blond czajnik z muskułami. W slipkach" Ja chcę ten model! xD
Phi. Koniec. A co niby z 'Nim' [nie pamiętam, czy jego imię padało]? Dobra, wiem, że to postać poboczna i że ma jakąś tam swoją rolę do odegrania, a potem może zniknąć, ale... Pałam do niego irracjonalną sympatią. Ot co. Przerwa dobrze zrobi i Tobie, i czytelnikom. Bo chociaż to moje ulubione opowiadanie spod Twojego pióra, to czasem trzeba odetchnąć. Nie obraziłabym się nawet, gdybyś miała w najbliższym czasie zakończyć ZRz definitywnie. No dobrze, jakaś łezka na pewno by poleciała, w końcu każdy nosi w sobie cechy powalonego fana, ale rozstania, w gruncie rzeczy, bywają dobre. Z przyjemnością ogląda się (czyta się?) Twój rozwój w trakcie pisania tego opowiadania i muszę przyznać, że chociaż z natury szybko nudzę się romansami, obyczajówkami podszytymi romansem, pseudo-romansami i czymś z gatunku nie-wiem-co-to-jest-ale-wygląda-na-romans [wbrew pozorom żaden nie ma pejoratywnego znaczenia], to to opowiadanie wciąż mnie wciąga. Albo moja tolerancja i cierpliwość się zwiększyły, albo jesteś po prostu dobra w tym, co robisz.
OdpowiedzUsuńO Danielu nie zapomniałam ;) Też go lubię, chociaż jako autor powinnam mieć obojętny stosunek do swoich bohaterów, no ale mówi się trudno.
UsuńW niedalekiej przyszłości dostaniesz więcej Daniela, to mogę obiecać :).
Cieszę się, że jakiś tam mój rozwój widać. W końcu ZRz ma już rok i przez ten czas powinnam zrobić przynajmniej krok do przodu.
Oł maj, to już naprawdę rok? Teraz naprawdę poczułam się jak fan z poważnymi zaburzeniami.
OdpowiedzUsuńO, no właśnie: Daniel. Trzeba zapamiętać.
A tak w ogóle to 'Cold Desert' Kings of Leon chyba bardzo długo będzie mi się kojarzyło z ZRz. Jedna z moich ulubionych piosenek tego zespołu, tak na marginesie.
Jak tylko widzę rozdział ZRz uśmiech nie schodzi mi z twarzy. I w końcu wszystko się wyjaśniło. Sylwia jest na prawdę bardzo fajną dziewczyna, chociaż jedyna normalna osoba w rodzinie Filipa. A blondyna, tak jak przypuszczałam, nie ma żadnej blondyny, tylko przyjaciółka. Gdyby to był romans, to byłoby to nielogiczne, jakoś nie wyobrażam sobie Gracjana w związku z kobietą ; ).
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dochodzimy już do końca pierwszego tomu, ale cieszy mnie , że nie jest to koniec opowiadania. Nieważne jak długą przerwę zrobisz, na tą historię mogę czekać wiecznie <3
Ja bym tam nie była taka pewna co do Klaudii. Tzn. ciągle mam w głowie trailer i niektóre sceny, które wcale nie wskazywały na to, że jest tylko przyjaciółką.
OdpowiedzUsuńDroga autorko,
OdpowiedzUsuńprzeczytałam to opowiadanie już jakiś czas temu, ale chciałam napisać komentarz dopiero pod świeżym rozdziałem. I czekam, czekam, czekam... Kiedy można się spodziewać kolejnej części? Rzadko czytam opowiadania, w których postaci są całkowitą własnością autora. Niewiele mi się poprostu podoba... Do ciebie trafiłam przez bloga Yerba Mate i zostałam na dłużej, choć na razie czytam u ciebie tylko to jedno opowiadanie z powodu braku czasu...
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejny rozdział, gdyż aktualnie dwa inne moje opowiadania chylą się już ku końcowi, więc chciałabym się nad nimi skupić i odpowiednio je dopieścić. ZRz zajmę się kiedy już będę miała z głowy te dwa opowiadania ;)
UsuńNo dobrze, to mi na razie wystarczy ^^ dziękuję za tak szybką odpowiedź ;)
Usuń