piątek, 13 stycznia 2012

Rozdział 3. (Wilczy skowyt)

Rozdział 3. Chciałbyś zostać? A ja chciałbym cię zatrzymać

Demio westchnął, odsuwając się od kochanka i rozpakowując paczkę z lekarstwami.
 - Nie możesz przychodzić tu kiedy chcesz – warknął, stawiając flakoniki na półce. – Mam pracę – dodał, posyłając mu niezadowolone spojrzenie. Sentis praktycznie nigdy nie liczył się z jego zdaniem, robił to, co chciał. Nie musiał też przejmować się pracą, jego ojciec był medykiem i naprawdę daleko mu było do problemów finansowych.
 - Przesadzasz, przecież staruch wyszedł. – Wzruszył beztrosko ramionami.
 - Ale jak tego nie skończę wypakowywać, – wskazał ręką na kilka dużych paczek – to zostanę po godzinach – mruknął. – Zresztą w każdej chwili ktoś tu może wejść, a ty mnie obmacujesz. – Pokręcił głową. Blondyn westchnął ciężko, milknąc. Pomiędzy nimi zapanowała niezbyt przyjemna cisza, ale Demio nie miał zamiaru się na niej koncentrować. Musiał szybko uporać się z tymi paczkami, bo chciał wstąpić jeszcze dzisiaj do biblioteki.

Sprawa szybko gojących się ran u wilka ciągle go dręczyła, więc dla świętego spokoju postanowił czegoś o tym poszukać. Może to było normalne? Sam w to nie wierzył, ale nie widział innego rozwiązania.
- Stęskniłem się – powiedział w końcu Sentis. Demio sapnął cierpiętniczo, ale mimo wszystko uśmiechnął się pod nosem.
 - Widzieliśmy się wczoraj – parsknął rozbawiony, zapominając o wcześniejszym zdenerwowaniu. Właśnie to kochał w blondynie. Potrafił go tak szybko udobruchać i poprawić nastrój.
 - Ale i tak nie miałeś dla mnie dużo czasu – jęknął niczym małe dziecko, opierając się o brzeg lady i spuszczając wzrok na kształtne pośladki kochanka okryte brązowym materiałem spodni. – No i dawno się nie kochaliśmy – dodał, na co Demio zaśmiał się jeszcze głośniej.
 - No tak, zapomniałem, że mam do czynienia z erotomanem. - Pokręcił głową z szerokim uśmiechem, sięgając po kolejną paczkę, ignorując przy tym kochanka.
Sentis nagle podszedł do niego, kładąc ręce na jego biodrach i szybko odgarniając mu włosy, po czym złożył leciutki pocałunek na jego karku. Demio odwrócił się do niego, lecz blondyn zdążył już się odsunąć, uśmiechając zawadiacko.
 - Przyjdź dzisiaj do mnie – powiedział. – Ojciec i matka idą na jakieś tam przyjęcie, więc będziemy mieli chwilę dla siebie. – Mrugnął do niego, kierując się do wyjścia. – Masz się zjawić zaraz po pracy – zastrzegł jeszcze nim wyszedł.
Demio zaśmiał się cicho. Uwielbiał go, mimo tych jego znaczących wad. Ale przecież nie ma ludzi idealnych.

 - Demio? – odezwał się Mazhar, wchodząc na zaplecze, gdzie rudzielec jadł swoje drugie śniadanie. Chłopak spojrzał na niego znad kanapki, przeżuwając powoli. – Jutro wyjeżdżam na kilka dni i obawiam się, że nie poradzisz sobie mając całą aptekę na głowie. – Westchnął, siadając naprzeciwko rudzielca.
Demio powstrzymał się od przewrócenia oczami. Musiał być przecież dla pracodawcy miły, ale aż śmiać mu się chciało, gdy pomyślał, że Mazhar naprawdę tak uważa. Ten stary dziad ledwo co sam orientuje się w swojej aptece! Zawsze musiał mu podpowiadać, gdzie co stoi, co ile kosztuje i z jakich źródeł najlepiej jest ściągać lekarstwa. Ale aptekarz lubił myśleć o sobie, że jest niezastąpiony i że bez niego cały interes upadnie.
 - A dokładniej na ile? – spytał, gdy przełknął.
 - Coś koło trzech dni, a więc dostajesz wolne. – Uśmiechnął się, po czym przygładził swojego siwego wąsa. – Odpocznij, bo później będziemy mieć całe ręce roboty!

Przerzucał kartki jakiejś starej encyklopedii o wilkach, ale nie znalazł nic o zdrowiu i odporności. Książka skupiała się bardziej na zachowaniach tych zwierząt, ich rozmnażaniu i zagrożeniu, jakie stanowią dla ludzi, ale żadnego słowa o szybkiej zdolności do leczenia. Nawet jeżeli wydawało mu się to absurdalne, bo przecież wilk jest normalnym stworzeniem, jednak to, co zobaczył, mówiło samo za siebie. Ta rana, która w ciągu jednego dnia zaczęła się zabliźniać, a po kolejnej dobie była już praktycznie wyleczona… To nie było chyba normalne, ale musiało istnieć jakieś racjonalne wyjaśnienie.

 - Spóźniłeś się – mruknął Sentis, otwierając mu drzwi. Demio wszedł do ładnego, przestronnego przedpokoju utrzymywanego w miodowych odcieniach. Ściany do połowy pokrywały brązowe deski, nadając pomieszczeniu niezwykle przytulny wyraz.
 - Byłem w bibliotece – wytłumaczył, ściągając swój płaszcz i zawieszając go na wieszaku. – Nikogo nie ma? – upewnił się, a blondyn pokręcił głową z szerokim uśmiechem.
- Nawet gosposię wygoniłem – pochwalił się, nachylając się nad rudzielcem i całując go delikatnie w wargi. – Mamy cały dom – mruknął z ociąganiem. – To gdzie to robimy? Toaleta, spiżarnia, piwnica czy salon? – zachichotał, odsuwając się od kochanka. Demio pokręcił rozbawiony głową, zsuwając z nóg swoje znoszone buty.
 - Wystarczy mi twoja sypialnia – odparł, pozwalając Sentisowi złapać się za rękę i poprowadzić siebie do jego pokoju.
- Ale to takie oklepane – jęknął, gdy znajdowali się już na lakierowanych schodach z piękną, ręcznie rzeźbioną balustradą. – Ja tam wolałbym ciebie na stole – powiedział z rozbrajająco szczerym uśmiechem.
To właśnie Demio w nim lubił, tę radość. Bywały takie momenty, że Sentis potrafił cieszyć się jak dziecko... bardzo zdeprawowane dziecko.
- Och tak, a ja już widzę ciebie rozkładającego się w gabinecie twojego ojca – odgryzł się, wchodząc do przestronnego pokoju kochanka. Uwielbiał to pomieszczenie i tak trochę zazdrościł mu tej sypialni.
Pomieszczenie utrzymywane było w różnych odcieniach zieleni. Największą uwagę przyciągało duże, dwuosobowe łóżko (a Demio wiedział już jakie jest wygodne) stojące tuż pod ogromnym oknem, skąd był dobry widok na centrum miasta.
 - Ojciec nie byłby zadowolony gdybyśmy pochlapali mu zapiski. – Sentis zaśmiał się dosyć wrednie, zamykając za sobą drzwi.
 - Boże, ale ty jesteś niewyżyty. – Rudzielec westchnął cierpiętniczo, siadając na łóżku.
 - I za to mnie kochasz – mruknął, nachylając się nad kochankiem i całując go lekko. – Nasze pożycie seksualne byłoby nudne, gdyby nie ja – powiedział dumny, sięgając ręką do wstążki, która przytrzymywała włosy Demio. Jednym, szybkim ruchem ściągnął ją, pozwalając długim puklom rozsypać się na ramionach chłopaka.
     - Przerażasz mnie – przyznał chłopak, ale przybliżył się bardziej do blondyna, kładąc mu dłonie na biodrach. – Mówisz tak, jakbyśmy byli ze sobą po dziesięciu latach małżeństwa – zaśmiał się, po czym pociągnął kochanka w stronę łóżka.

Chłopak zaczął się ubierać, spoglądając tęsknie na łóżko. Poleżałby jeszcze trochę z kochankiem, ale za jakąś godzinę mają wrócić jego rodzice. Wolał się nie narażać, w szczególności, że związki o tej samej płci nie były akceptowane w ich kraju. Westchnął ciężko, to było niesprawiedliwe. Przecież każdy ma prawo do miłości, a oni musieli chować się po kątach jak jakieś szczury.
Poczuł, jak oplatają go ciepłe, szczupłe ramiona. Odetchnął ponownie, wtulając się w wątłą klatkę piersiową kochanka. Sentis był wysoki i raczej cherlawy, ale, nie wiedzieć dlaczego, Demio czasami nie potrafił oderwać od niego wzroku. A przecież zawsze podobali mu się muskularni mężczyźni.
 - O czym myślisz? – wyszeptał mu do ucha, owiewając je ciepłym oddechem. Demio odwrócił się do niego przodem, obejmując ramieniem jego szyję. Był niższy od blondyna, ale za to lepiej zbudowany. Sentis raczej nie lubił się pocić… no chyba, że z poceniem wiązała się pewna, charakterystyczna tylko dla jednej dyscypliny, przyjemność.
     - O tym, że jesteś kościsty – Jakby na potwierdzenie swoich słów, dźgnął go w jedno z wystających żeber.
     - Oj, mógłbyś już się przyznać, że tak naprawdę chciałbyś powtórkę z zabawy. – Wyszczerzył się do niego w uśmiechu, na co Demio pokręcił z niedowierzaniem głową.
     - Dobra, lepiej już pójdę. – Zaśmiał się, zakładając szybko spodnie. – Czasem naprawdę boję się o twoją psychikę – powiedział złośliwie, wykrzywiając usta w uśmiechu.
     - Miłość fizyczna jest bardzo zdrowa i poprawia kondycję! – odparł, jakby na swoją obronę.

Musi przeprowadzić się do miasta, koniecznie. Miał już nawet odłożone trochę pieniędzy na ten cel, ale jakoś nie chciał zostawiać ojca samego. Mimo wszystko dalej przecież był jego ojcem.
I wciąż pamiętał czasy, kiedy nie pił… Kiedy żyła mama. Co prawda te czasy były strasznie odległe, ale wciąż miał je w pamięci i wracał do nich w chwilach, gdy miał ochotę wyrzucić ojca za drzwi.
Widział już swój dom. W kuchni paliło się nawet światło, co oznaczało, że tata już wrócił… I pewnie siedział przy stole, chociaż bardziej prawdopodobne, że na nim leżał, kompletnie zalany. W końcu dochodziła druga w nocy, co innego mógłby robić?
Ale przynajmniej nie będzie musiał się z nim użerać, bo do rana będzie spał jak zabity.
Szedł piaszczystą drogą do domu, co chwilę poprawiając ciążącą mu na ramieniu skórzaną torbę. Pocieszał się, że zaraz będzie w domu.
Dookoła było bardzo ciemno, ale wolał o tym nie myśleć. Byle dojść. Byle położyć się do swojego łóżka i spać… długo spać.
Nagle usłyszał stawiane za sobą ciche kroki. Zatrzymał się, zaalarmowany odgłosami, a przed oczami przesuwały mu się obrazy z opowieści, jakie namiętnie czytywał. Noc, ciemno, ludzie w domach już dawno poddali się w objęcia Morfeusza, więc nikt by mu nie pomógł…
Przełknął ślinę, odwracając się. Nie napotkał za sobą jednak żadnego dziwnie wyglądającego napastnika, a jedynie wilka…
- Xinus. – Uśmiechnął się do zwierzaka, odetchnąwszy z ulgą. Ma zbyt wybujałą wyobraźnię!
Zwierze zamachało radośnie ogonem, podchodząc do niego bliżej i liżąc go po dłoni. – Przecież kazałem ci odejść – mruknął, głaszcząc go po głowie, po czym odwrócił się na pięcie, kierując w stronę domu.
Był pewny, że wilk już dawno sobie poszedł…
Obejrzał się za ramię, spoglądając na idącego za nim Xinusa.
 - Ej. – Zamachał ręką. – Zmiataj! – Zwierzak przekrzywił zabawnie głowę, siadając, na co Demio wydął niezadowolony usta, ponawiając szybki krok. Wilk wstał, doganiając go. – Mówiłem, idź! Przecież cię nie zatrzymam, nie jesteś psem!
Xinus zamruczał coś w odpowiedzi, niezadowolony, ale nie dawał za wygraną i szedł za rudzielcem aż na werandę. Chłopak w głębi serca musiał przyznać, że się ucieszył. W końcu trochę przywiązał się do zwierzaka i wychodzi na to, że ten także przywiązał się do niego.
 - No i co ja mam z tobą zrobić? – zapytał samego siebie, nie licząc nawet na odpowiedź od wilka. Ale ten ponownie zaburczał coś pod nosem, wskazując ruchem głowy na drzwi.
Albo trafił mu się wyjątkowo mądry wilk, albo jakiś mutant, albo po prostu mało wie o świecie i o zachowaniach psowatych.
 - No… Ale na jedną noc – zastrzegł, czując się nagle niezwykle głupio, że tak gada i negocjuje ze zwierzęciem. Gdyby Sentis go zobaczył, to pewnie dawno leżałby na ziemi i zwijał się w spazmach śmiechu.
Wszedł do domu, a zadowolony Xinus zaraz za nim, wciąż machając wesoło dużym, puchatym ogonem. Demio uśmiechnął się jeszcze do niego, zaglądając do kuchni i zastając taki widok, jakiego się spodziewał.
Ojciec spał, półleżąc na stole, a tuż obok niego walała się butelka najtańszego wina.
Rudzielec z niezadowolonym wyrazem twarzy podszedł do blatu kuchennego, gdzie stała lampa naftowa, po czym ją zgasił. Nie przejmując się ojcem, ruszył schodami na górę, słysząc za sobą stukanie pazurów o drewniane stopnie.
Wszedł do pokoju, po czym wyciągnął z szafy swoją lnianą, przydługą koszulę, której używał do spania. Zaczął się powoli rozbierać, czując się wyjątkowo zmęczony. Odpiął guzik od spodni, zsuwając je z bioder wraz z bielizną, po czym odrzucił je na krzesło. Już miał sięgnąć po ubranie do spania, gdy kątem oka dostrzegł, że wilk mu się przygląda. Poczuł się trochę dziwnie, ale szybko wmówił sobie, że to przecież tylko zwierze. Jak mogłoby zrozumieć?
Ściągnął jeszcze przybrudzoną koszulę przez głowę, po czym założył przygotowany wcześniej ciuch, który sięgał mu aż do połowy uda.
Wyminął siedzącego na środku pokoju Xinusa, wchodząc pod kołdrę i gasząc światło lampy. Usłyszał, jak wilk się poruszył, a już po chwili poczuł, że coś wdrapuje się do niego na łóżko.
 - Ej! – jęknął, spychając nogami zwierzaka. – Na dół!
Xinus burknął coś, niezadowolony, lecz ostatecznie zszedł, kładąc się tuż obok niego, ale już na podłodze.

Obudził się, czując na sobie ciężar. Stęknął, próbując po omacku zrzucić z siebie czyjeś ciepłe ciało. Dziwnie owłosione ciało… Otworzył oczy, spoglądając prosto w niebieskie ślepia białego wilka i na jego radosny pysk. Zwierzak leżał na nim z wywieszonym jęzorem, dmuchając na niego niezbyt przyjemnie pachnącym powietrzem. Demio skrzywił się, odsuwając na tyle, na ile pozwalało mu cielsko Xinusa.
- Boże! – stęknął, spychając go. – Jesteś niemożliwy, złaź! – Zrzucił go nogą, jednak zwierzak tym razem nie dał za wygraną. Podszedł do niego bliżej, liżąc go po twarzy. – Xinus! – Chłopak zaśmiał się, odwracając do wilka plecami. – Mam wolne – jęknął, zakrywając się kołdrą po same czubki uszu. Chciał wreszcie móc trochę pospać.
Zwierzak mruknął coś, wybitnie niezadowolony, dając w końcu chłopakowi spokój. Podszedł do drzwi, drapiąc je, na co Demio odetchnął cierpiętniczo. Odrzucił nakrycie, zaczynając się szybko ubierać, po czym zszedł razem z wilkiem na dół, wypuszczając go.
No cóż. To chyba ich pożegnanie. Spojrzał na Xinusa, który załatwiał swoją potrzebę przy krzewie. Zamknął drzwi.
Miał deja vu, ale nie mógł zatrzymać wilka. Przecież to było dzikie zwierze…
Wszedł do kuchni, zauważając, że jego ojciec zdążył już się pozbierać po wczorajszym. Nawet posprzątał po sobie, przynajmniej tyle dobrego.

Związał swoje włosy w kitkę, jak to robił zawsze, przygładzając pasmo loków z boku głowy, które dzisiaj nie chciały mu się ułożyć.
Sentis uwielbiał, jak miał je rozpuszczone, no ale przecież nie będzie biegał po mieście z rozwianymi włosami! Zresztą… ich długość i tak nie była „odpowiednia”. Dla kobiety i owszem, ale nie dla mężczyzny. Ludzie i tak już krzywo się na niego patrzyli, więc po co miał pogarszać swoją sytuację? Może naprawdę powinien pomyśleć nad ich ścięciem? Nie dość, że wyróżniały się kolorem to jeszcze długością.
Założył płaszcz, będąc gotowym do wyjścia. Zbiegł drewnianymi schodami na dół, wychodząc na werandę, gdzie czekała go niespodzianka. Aż przystanął, spoglądając na wpatrzonego w niego wilka.
 - Dlaczego nie poszedłeś? – Westchnął cierpiętniczo, choć musiał przyznać, że ucieszył się.
Odpowiedziało mu jednak tylko głośne burczenie dobiegające z żołądka wilka. Demio zwilżył wargi, popatrując na Xinusa z zamyśleniem.
A gdyby tak powiedział wszystkim, że to pies? Bo przecież mógł być psem! Nawet rudzielec na początku tak myślał.
Wpuścił go do domu, kierując się do kuchni. Jedyne, co miał dla zwierzaka, to kasza, znowu. Ale dzisiaj idzie do miasta, więc zaopatrzy się w jakieś mięso.
 - Chciałbyś zostać? – zapytał, gotując mu jedzenie. Wilk usiadł tuż koło niego, wpatrując się w chłopaka jakoś tak dziwnie… Demio zamrugał. Czy mu się wydawało, czy to był jakiś przejaw uwielbienia?
Uśmiechnął się pod nosem, głaszcząc go po głowie, na co Xinus aż przymrużył z rozkoszą oczy. – Mój ojciec mnie zabije – zaśmiał się pod nosem, przekładając kaszę do miski, po czym wystawił ją za okno, na parapet. Jedzenie było zbyt gorące, żeby dać je zwierzęciu, a na dworze było chłodno, więc miało szansę się szybciej ostudzić.
Rudzielec usiadł przy stole, na co wilk podniósł się z podłogi i poczłapał do chłopaka, układając mu pysk na kolanach. Demio uśmiechnął się, przesuwając dłonią po delikatnym uchu zwierzaka.
 - Chciałbym cię zatrzymać – powiedział do siebie, chociaż wciąż miał nieodparte wrażenie, że Xinus rozumie więcej, niż mu się wydaje. Wilk spojrzał mu głęboko w oczy, słuchając. – Zawsze chciałem mieć psa, którym pewnie nie jesteś – zaśmiał się. – Nigdy nie miałem okazji. – Westchnął, drapiąc go tuż za uchem.
Siedział tak przez dłuższą chwilę, głaszcząc go i wsłuchując się w gardłowe pomrukiwanie, zatracając się przy okazji w szafirowych oczach zwierzęcia. Zawsze wiedział, że wilki mają cudowne oczy, ale te… Te były nieziemskie.
 - Zabrać cię do miasta? – Czy mu się wydawało, czy może trochę za dużo z nim gadał? Gdyby ktokolwiek to zobaczył, pewnie pomyślałby, że uciekł z jakiegoś zakładu dla psychicznie chorych. – Bo przecież nie zamknę cię w tej spiżarni. – Westchnął, niemal od razu spoglądając na zabliźnioną już ranę. Zadziwiające, jak szybko się zagoiła… A jeszcze kilka dni temu ten zwierzak był przez nią bliski śmierci. Wciąż go ta sprawa męczyła, bo nie potrafił znaleźć żadnego sensownego wyjaśnienia. – A zresztą może mnie nie być cały dzień – dodał z zamyśleniem. Oczywiście, mógłby go wypuścić. Zostawić na zewnątrz, ale jakoś nie chciał nawet dopuścić do siebie takich myśli. Fajnie byłoby tak iść przez miasto z takim psem, nikt by go nie zaczepiał. Baliby się nawet na niego krzywo spojrzeć. Aż się uśmiechnął do siebie.
Jego wzrok powędrował na okno. Wstał powoli i je otworzył, po czym sprawdził temperaturę kaszy, która zdążyła się już wystudzić, więc Xinus mógł spokojnie ją zjeść. Demio postawił miskę na podłodze, a wilk bez ociągania podszedł do niej, połykając łapczywie.
W tym czasie rudzielec zastanawiał się, co mógłby użyć jako smycz… Bo przecież nie będzie szedł z takim bydlakiem bez żadnego zabezpieczenia! Oczywiście, gdyby tylko ten „bydlak” miał ochotę się na kogoś rzucić, Demio poleciałby za nim i zapewne ciężko byłoby mu go odciągnąć albo w jakiś sposób uratować sytuację. Nie był słabeuszem, ale wystarczyło tylko spojrzeć na Xinusa i już wiedział, że miałby naprawdę marne szanse. W takim razie powinien go zabierać?

14 komentarzy:

  1. Mnie się podoba, ale na razie trochę mało akcji. Mam nadzieję, że potem się jeszcze rozkręci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdziwą akcję trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

      Usuń
  2. Mi się bardzo podoba to opowiadanie naprawdę ciekawe:D zastanawiam się nad tym wilkiem jest zbyt inteligentny fakt że zwierzęta są mądre a w szczególności wilki to bardzo inteligentne zwierzęta(sama mam psa :D owczarka niemieckiego), ale Xinus jak dla mnie przejawia bardziej ludzką inteligencję. Ja znalazłam jeden błąd o tu: "Zwierzak mruknął coś, wybitnie niezadowolony, dając w końcu spokój blondynowi." Chodzi mi o blondyna bo chyba powinno być że rudemu albo coś w tym guście bo on blondynem nie jest ^^
    Pozdrawiam i dużo weny i sił i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się cieszę, że napisałaś Wilczy :) Spodobało mi się to opowiadanie, jestem ciekawa dalszej akcji, Xinus zachowuje się przesłodko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zadowala mnie szybkość twojego pisania Dream. Zadowala mnie też to co piszesz, ale tego raczej jesteś świadoma. "Miłość fizyczna jest bardzo zdrowa i poprawia kondycję!" - słowa te mnie po prostu rozbroiły (nie żebym siedziała przed komputerem z karabinem i zapasem amunicji). Ja zobaczyłam tylko tu "błąd" "Zresztą w każdej chwili ktoś ty może wejść, a ty mnie obmacujesz." bo chyba powinno być "Zresztą w każdej chwili ktoś (bez "ty") może wejść, a ty mnie obmacujesz.". Ja nie jestem dobra w odnajdywaniu błędów szczerze powiedziawszy. Dream, jak to zwykle bywa... jestem oczarowana!
    ~A..a

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się rozdział podobał, chociaż na razie to nic specjalnego.

    Jednakże jestem rozczarowana, bo nie ma nowego rozdziału "Zostawić rzeczywistość"..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, że wybrałaś mnie na oceniającą swojego bloga. Jasne, jeżeli treść mnie zaciekawi, możliwe, że przeczytam każdą część. Chciałabym tylko wiedzieć, czy zależy ci na poprawie wszystkich błędów, czy po prostu podanie paru przykładów i wyjaśnień.
    Pozdrawiam, Cuddly.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodko, słodko...
    Ehh, słodko i jakoś ciężko mi wymyślić, co takiego wydarzy się w tym opowiadaniu. Muszę przyznać, że je polubiłam. Wilki też lubię :3
    Kilka błędów jest, ale nie zwracałam na nie uwagi, zbyt pochłonięta treścią. No cóż, pozostaje mi tylko czekać na następny rozdział.
    Wena i pomysłów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyłam do trailera ;D
      Cieszę się, że polubiłaś opowiadanie :3

      Usuń
  8. Rozdział super :D Brak mi słów, no! :D
    Życzę weny na dalsze rozdziały i opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Opowiadanie zapowiada się ciekawie, nawet bardzo. A w połączeniu z twoimi umiejętnościami, może z tego wyjść coś naprawdę zjawiskowego. Niestety, także troszkę po marudzę. Ja chcę "Zostawić rzeczywistość"!!! Tak się do niego przywiązałam, że codziennie (albo kilka razy dziennie), wchodzę, by sprawdzić, czy dodałaś nowy rozdział. No więc nic mi nie pozostaje, jak tylko życzyć ci weny i czasu na pisanie! Pozdrawiam! ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to jest, jak nie ma się czasu, by zostawić choćby i zwykły komentarz. Ale w końcu zaczęły mi się ferie, więc plany grube są, by to wszystko nadrobić. Jako tako, oczywiście.
    Ja to mam ogromną nadzieję, że Castiel wróci, zwłaszcza że śledzę na bieżąco stronę fanów Supernatural, gdzie piszą co jakiś czas o newsach z planu i nie tylko. I tam w którymś z wpisów było napisane, że trwają rozmowy na temat podpisania kontraktów z Mishą Collinsem i aktorem odgrywającym rolę Bobby'ego Singera.
    Ja kasy niestety nie mam na koncertowanie - wszystko ładuję w sprzęt fotograficzny, który kupuję w najbliższym czasie. Muszę iść do roboty, bo wydatków mam sporo, a kasa napływa tylko od babci.
    Jak ja sobie wyobrażam Mateusza i Rafała? Hm... Rafał to taka ciut starsza wersja Jensena Acklesa, a Mateusz to... Hm... Jego bardziej wyobrażałam sobie jako młodego chłopaka z artystycznym nieładem na głowie, palącego fajka w czarnej skórze, ciemnych rurkach i trampkach. I obowiązkowo kolczyk w brwi! To takie moje mniej więcej wyobrażenie bohaterów Słońca.
    Nawet nie wiedziałam, że jesteśmy rówieśniczkami! Sądziłam, że jesteś o rok lub dwa lata starsza ode mnie :P Chyba po prostu tematyka mnie zmyliła - jak już wspominałam w ocenie, nie każdy podejmuje się pisania o homoseksualizmie.
    O rany, jaki piękny ten nowy szablon! Kocham wilki, chyba też po części tak mocno z powodu kuzyna tych ssaków, siedzącego w domu. I wyjącego tak samo pięknie, jak i dzikie wilki :]
    Obiecuję, że w najbliższym czasie zacznę nadrabiać powoli wszystko oo kolei, jak czas pozwoli :]
    Informuj mnie już teraz o nowościach na GG: 5067542
    Pozdrawiam!
    Tym razem już prywatnie: Sen Chu
    [war-of-dragons]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Tobie, że mam bardzo podobne wyobrażenie Mateusza i Rafała... Tyle że Jensen jest dobrze zbudowany no i tylko to mi tu nie gra :)
      Co do fotografii to widziałam Twoje zdjęcia na FBL'u. Świetne ;D Ja się na tym kompletnie nie znam, ale za to mogę stwierdzić, że mi się podoba.
      Cieszę się, że podoba się Tobie szablon. Trochę bałam się go wprowadzić, bo nigdy nie miałam szablonu z obrazkiem w tle, ale skoro jest dobrze to się cieszę :)
      No i również kocham wilki! Jak miałabym nie kochać, kiedy żyję otoczona psami? ;D

      Usuń
  11. Jej ja się nie mogę doczekać tej całej przemiany wilczka xD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.