czwartek, 20 października 2011

7. Książę z bajki

Rozdział 7. Książę - obrońca księżniczki

Krystian uśmiechnął się promiennie do odbicia swojego kolegi w lustrze, przesuwając palcami w jego wilgotnych, czarnych włosach.
- Naprawdę będzie ci świetnie – zapewnił, nachylając się jeszcze raz do czasopisma i wskazując na przystojnego blondyna. – Wycieniowałbym ci tak – zarysował opuszkami końcówki sterczących włosów modela.
Karol odetchnął ciężko, odsuwając się nieznacznie. Krystian był stanowczo za blisko… I jeszcze rozsiewał dookoła ten słodki zapach. Czyżby dzisiaj spryskał się arbuzowymi perfumami?
- No nie wiem – jęknął brunet, spoglądając niepewnie w stronę gazety. – Coś czuję, że to jednak nie jest dobry pomysł. On ma mocno zarysowaną szczękę, a ja co najmniej drugi podbródek – skrzywił się, nawet nie chcąc spoglądać w lustro.
- Ej – szepnął miękko blondyn, czochrając jego włosy w pieszczotliwym geście. – Przecież przechodzisz przemianę, nie? Jak już szaleć, to szaleć, a fryzura jest ważna – potaknął, święcie o tym przekonany.
- To chyba naprawdę nie jest dobry pomysł – mruknął. – Może to jednak zostawimy, co? Później się tym zajmiesz, ja najpierw schudnę.
- Nie wygłupiaj się. Ścinamy – postanowił. – Zaufaj mi, będziesz bosko wyglądał – błysnął zębami do lustra, stając za przyjacielem i sięgając po grzebień. Zaczął przerzucać włosy, co chwilę układając je w jakąś dziwną fryzurę. Marszczył przy tym brwi i śmiesznie zagryzał usta, jakby się naprawdę zaangażował. Karol cały czas mu się przyglądał, a jego uwadze nie umknął nawet najdrobniejszy ruch na twarzy Krystiana. W oczach bruneta blondyn w tamtym momencie wyglądał po prostu uroczo. Był w swoim żywiole.
Fryzjer sięgnął po maszynkę, zmieniając na niej nakładkę.
- Nie chcę cię jakoś bardzo obciąć. Zostawimy po bokach tak trzy centymetry, resztę pocieniuję nożyczkami – przesunął uspokajająco dłonią po ramieniu przyjaciela zakrytym narzutą, ale mimo to Karol poczuł przyjemny dreszcz w tamtym miejscu.
Brunet przymknął oczy, oddychając coraz ciężej.
- Idziesz dzisiaj do Przystani? – zapytał tylko dlatego, aby zająć czymś myśli. Usta blondyna ponownie rozciągnęły się w uśmiechu, a on energicznie przytaknął.
- Czuję, że mam wreszcie szansę u Księcia – pochwalił się, nachylając powoli nad przyjacielem i włączając maszynkę.
Co ma być, to będzie, pomyślał Karol, otwierając oczy i przyglądając się opadającym na podłogę czarnym włosom.
Zaczyna nowy etap życia. Kto wie, może kiedyś Krystian inaczej na niego spojrzy? Kiedy już oczywiście schudnie, bo teraz nie było na to zbyt dużych szans.

Krystian zamykał salon, podśpiewując pod nosem The Lazy Song Bruno Marsa. Strasznie podobał mu się wokalista, ale nadal nie dorastał do pięt Adamowi. Nikt nie mógł zastąpić Księcia!
Zerknął jeszcze na swoje odbicie w szklanych drzwiach, uśmiechając do siebie szeroko, po czym zaciągnął na nie roletę, zakluczając na dole.
Wyglądał świetnie! Dzisiaj oczywiście znowu szedł do Przystani, bo po tym, co usłyszał od Mateusza, miał jakieś nadzieje… No i przecież Adam tak na niego patrzył! Wręcz pożerał wzrokiem. Na pewno był zazdrosny, na pewno!
Przygładził nieco swoją obcisłą, dżinsową kurteczkę z rękawami trzy-czwarte, po czym poprawił jeszcze różową chustkę, którą przewiązał sobie wokoło nadgarstka. Czuł się dzisiaj tak pewny siebie, jak jeszcze nigdy.
Ruszył żwawym krokiem w kierunku klubu, który wcale nie znajdował się tak daleko od jego miejsca pracy.

Rozejrzał się po klubie tęsknym wzrokiem, po raz kolejny poszukując swojego Księcia, ale ten chyba dzisiaj nie przyszedł. Napił się drugiego już tego wieczora piwa, czując, że kręci mu się w głowie, ale póki siedział było dobrze. Najwyżej będzie mieć jutro kaca… Nie mógł zbyt dużo pić, bo za szybko się upijał.
- No cześć, piękny – usłyszał za sobą hipnotyzujący głos, który (niestety) z pewnością nie należał do Adama. Blondyn obejrzał się niechętnie, natrafiając na Sebastiana, który już po chwili usiadł tuż koło niego, zakładając rękę na oparcie za chłopakiem.
Krystian zignorował go całkowicie, popijając szybko piwo. Jakoś nie miał dzisiaj nastroju na takie zabawy, w szczególności, że Adam nie mógł tego zobaczyć. – Dalej zgrywasz niedostępnego, hm? – zamruczał mu do ucha, kładąc dłoń na kark blondyna. Ten sapnął cierpiętniczo, choć musiał przyznać, że miło było być adorowanym przez takiego przystojniaka.
- A co, wolisz jak sami pakują ci się do łóżka? – zapytał, spoglądając na niego kątem oka. Chyba procenty sprawiły, że stał się bardziej odważny.
- Nie przeszkadzałoby mi, gdybyś się wpakował – błysnął zębami, łapiąc nagle za kufel Krystiana i pociągając spory łyk.
- Raczej się nie wpakuję – westchnął chłopak, dodając w myślach: „Gdybyś był księciem, już byłbym w tym łóżku i czekał na ciebie”. No, ale Sebastian księciem nie był, nawet jeżeli był cholernie przystojny.
Na twarzy szatyna pojawił się zawadiacki uśmieszek, zwieńczony drapieżnie przymrużonymi powiekami, co sprawiło, że Krystian aż wstrzymał oddech. Nie mógł uwierzyć, że podoba się TAKIEMU mężczyźnie… Przełknął ślinę, sprzedając sobie mentalnego kopniaka. Należał przecież do Adama! Nie mógł go zdradzać z pierwszym lepszym!
No dobra… Może nie takim pierwszym lepszym, przecież wystarczy tylko spojrzeć na Sebastiana! Chodzący seks… Ale Książę przecież nie był gorszy! Ba! Był lepszy!
Tylko jakoś w tamtej chwili, gdy szatyn się do niego nachylał i całował jego wąziutkie wargi pokryte lepkim błyszczykiem, cudowna postać Adama się rozmyła.
Westchnął cicho w wydatne usta Sebastiana, czując jego szorstką dłoń na karku. Och, Boże… Gdyby tak…
Krystian aż podskoczył, odpychając swoimi cherlawymi rękami faceta marzeń każdego geja. Nie! Zdradził Adama! Jak mógł?!
Rozejrzał się panicznie po klubie, mając nadzieję, że nigdzie nie zobaczy Księcia. Chyba go nie było… Powrócił wzorkiem do Sebastiana, którego jedna z gęstych brwi uniosła się w geście zdziwienia. Blondyn przełknął ślinę, łapiąc za dżinsową kurteczkę, którą ściągnął, gdyż było zbyt gorąco, i przecisnął się koło szatyna, chcąc czym prędzej opuścić klub.
Poczuł jeszcze dłoń mężczyzny klepiącą jego pośladek, ale nawet się nie obejrzał. Nie mógł uwierzyć, że był tak niewdzięczny. Może i Adam go nie chciał, ale był pewny, że kiedyś bardzo go pokocha, a co on w tej chwili robi? Całuje się z jakimś facetem!
Wyszedł z Przystani, spoglądając jeszcze na wyświetlacz telefonu. Zbliżała się dwudziesta trzecia… Dopiero.
Westchnął ciężko, przeczesując swoje włosy i psując w ten sposób półgodzinną pracę nad nimi. Tak bardzo chciał dzisiaj dobrze wyglądać. No i wyglądał, ale nie zauważył tego Książę, tylko ten Sebastian!
Wsunął dłonie w kieszenie kurtki, garbiąc się i powłócząc nogami. Nie chciał wracać do domu, ale nie chciał też zostawać w klubie. Czuł się winny…
- Hej, pedałku! – usłyszał znajomy głos dobiegający gdzieś z boku. Przeszły go nieprzyjemne dreszcze, gdy zdał sobie sprawę, skąd ten głos zna.
Obejrzał się niepewnie na grupkę facetów, którzy stali obok niego tuż na wyciągnięcie ręki.

Błysnął zębami do swojego odbicia w sklepowej wystawie. Tak jak zawsze wyglądał świetnie. Nic, tylko się zachwycać!
Dopiero, gdy nacieszył się swoim widokiem, zerknął na to, co było na wystawie. Garnitury. Skrzywił się nieco, nie lubił formalnej odzieży, chociaż musiał przyznać, że niektórzy faceci wyglądali w niej świetnie. Kiedyś, jeszcze w Anglii, kręcił z mężczyzną, który chodził tylko i wyłącznie pod krawatem.
Uśmiechnął się na to wspomnienie, idąc w stronę Przystani. Dzisiaj się trochę spóźnił, no ale mówi się trudno. Zawsze był tam wcześniej, żeby zorientować się, kto tego dnia przyszedł i kto jest wart jego uwagi.
Gdy przechodził koło starej kamienicy, usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z podwórka. Uniósł zaskoczony brwi, aż przystając. Jakieś śmiechy i ciche jęki. Kogoś biją?
Zajrzał trochę niepewnie w głąb podwórza, dostrzegając czterech facetów ubranych na typowych „dresów”. Dwójka z nich znęcała się nad jakąś postacią, co chwilę rzucając durne uwagi, a pozostali stali trochę dalej, popijając spokojnie piwo.
Zmarszczył zniesmaczony brwi. Czterech na jednego? Czy to aby nie za dużo? Ale przecież nie wkroczy pomiędzy nich niczym Bataman ratujący Gotham City. Wcale by temu chłopakowi nie pomógł, a jedynie sam miałby obitą twarz… ale przecież nie może tak tego zostawić.
Pomacał kieszeń swoich obcisłych spodni, odnajdując w niej komórkę, którą wyciągnął. Musi zrobić to jakoś inaczej, żeby obyło się bez bójki.
Ruszył wzdłuż korytarza prowadzącego prosto na podwórko. Zmarszczył brwi, spoglądając na ciemne okna kamienicy, które wychodziły na plac, gdzie czwórka facetów nieźle się bawiła. Dlaczego, do cholery, nikogo nie zaalarmują te odgłosy?
Gdy podszedł bliżej, bity chłopak został właśnie powalony na ziemię i Adam mógł dostrzec jego zakrwawioną twarz. Niemal od razu rozpoznał Krystiana.
Brunet przeklął w myślach, mimo wszystko się nie wycofując. Dzieciak był w opłakanym stanie… Przecież go tak nie zostawi! Nie miał pojęcia, w co się blondyn wpakował, ale…
- Hej, kurwa! – jeden z mężczyzn zauważył go. – Chcesz wpierdol?! – odrzucił puszkę piwa na bok, robiąc krok w stronę Adama, na co ten wyciągnął przed siebie telefon z wybranym już numerem.
- Jak zaraz go nie zostawicie, to zajmie się wami policja – zmrużył groźnie oczy. Faceci spojrzeli po sobie, by zaraz przenieść wzrok na bruneta.
Serce Adama waliło głośno w piersi, a coś mu w głowie podpowiadało, żeby lepiej wykonał taktyczny zwrot, bo może mu się nieźle oberwać. Wystarczyło jednak, że spojrzał na skulonego, łkającego blondyna. JAK można pobić takie chuchro? Toć to się nawet obronić nie potrafi! Cios poniżej pasa!
- Zostawcie go – mruknął najwyższy z nich w czarnej bluzie z białym, połyskującym w świetle lampy napisem „Prosto”. – I tak nieźle pedałowi się oberwało – zachichotał, wymijając Adama i obdarzając go jeszcze pogardliwym spojrzeniem.
Brunet cały napięty obserwował jak ci odchodzili. Kurwa, mógł zadzwonić! Przynajmniej dostaliby jakąś nauczkę. Ale był jednak za bardzo zdenerwowany, niewiele w tamtym momencie myślał.
Jego wzrok powędrował w stronę trzęsącego się chłopaka, wciąż leżącego na ziemi. Westchnął ciężko, podchodząc do Krystiana i kucając tuż obok.
- Żyjesz? – zapytał, szturchając blondyna. Nie chciał okazywać zbyt wiele czułości i tak miał za dużo z nim problemów.
Dłonie chłopaka powędrowały do twarzy, dotykając zakrwawionych policzków, napuchniętego oka i rozciętej wargi.
- Boże! – zapiszczał. – Nie patrz, nie patrz! – gwałtownie podniósł się do siadu, co spotkało się z jękiem. Bolało! Miał chyba połamane żebra czy coś! Dlaczego go pobili? Wcześniej tylko zaczepiali, nie mogli dać mu spokoju? Przecież nic im nie zrobił! A teraz jeszcze Adam widział go w takim stanie. Co za porażka…! – Jak ja wyglądam? – odwrócił się do niego tyłem, wciąż dotykając opuchniętej twarzy.
Adam westchnął ciężko, wstając.
- Dotrzesz sam do domu?
- Jak ja wyglądam? Okropieństwo! – zaczął ryczeć, ścierając rękawem dżinsowej kurtki krew i jeszcze bardziej naruszając rany.
- Kurwa! – syknął brunet, odwracając go do siebie przodem i odciągając ręce od jego zmaltretowanej twarzy. – Wyglądasz jak człowiek pobity, pasuje? Pytałem czy dotrzesz do domu sam.
Spojrzały na niego dwa małe, załzawione oczka. Powoli zaczynały już puchnąć, przez co były jeszcze mniejsze niż w rzeczywistości. Do tego makijaż spływał chłopakowi wraz ze łzami, nadając mu żałosny wizerunek skatowanego szczeniaczka.
- B-boli – wystękał Krystian, spuszczając wzrok na piasek. Adam odetchnął cierpiętniczo. Za jakie grzechy?
- Masz chusteczki? Bo wypadałoby trochę to wytrzeć – mruknął, spoglądając na niego już łagodniej. Blondyn nagle uniósł rękę, chcąc znowu otrzeć twarz szorstkim materiałem kurtki. – Nie tym – syknął, łapiąc go za nadgarstek. – Chcesz to jeszcze bardziej naruszyć? I tak nie wygląda najlepiej!
- To nie patrz na mnie! – wybuchł płaczem, krztusząc się przy tym. Adam policzył w myślach do dziesięciu. Nie dość, że go – jakby nie patrzeć – uratował, to ten jeszcze robi problemy!
- Gdzie mieszkasz? – zapytał.
- N-na Leśnym – wystękał ciężko, pociągając nosem i w miarę się uspokajając. Nie chciał, żeby Adam go takiego widział. Co jeżeli po tym już w ogóle go odrzuci? Nie będzie mógł na niego patrzeć, bo będzie mu się przypominał ten widok?!
A do tego tak strasznie bolała go cała twarz… i brzuch… i plecy… i w ogóle wszystko bolało! Od zawsze miał bardzo niski próg bólu, a teraz czuł się tak, jakby za chwilę miały mu kończyny poodpadać albo jakby co najmniej był cały połamany.
- Może wsadziłbym cię do taksówki? – pomyślał na głos Adam. – Albo zadzwonię na pogotowie, co? Od razu mógłbyś złożyć zeznania. O! – ucieszył się. – To jest dobra myśl! Doniósłbyś na tych sukinsynów i…
- A później mi się oberwie – skrzywił się. – A może… - podniósł nagle głowę, spoglądając na Adama z jakimś dziwnym błyskiem w oku. – Weźmiesz mnie do siebie, co? – poprosił, czując, że mógłby jakoś wykorzystać tę sytuację.
Brunet się skrzywił, wstając z kucek i szybko kręcąc głową.
- Nie ma mowy – odmówił.
- No przecież mnie tak nie zostawisz? – zaskomlał Krystian, wbijając w mężczyznę proszące, załzawione i poobijane ślepka.
Adam sapnął.
- Wsadzę cię w taksówkę – mruknął, już wybierając numer.
- Ta, a na osiedlu znowu mnie pobiją – burknął smętnie, próbując wstać, ale nic z tego. Wszystko go tak bolało, że nic tylko usiąść i płakać… Gdyby nie było tu Adama, pewnie tak by zrobił… I ryczałby aż do rana.
- No przecież, kurwa, nie odprowadzę cię aż na Leśne – chciał krzyknąć, ale wystarczyło tylko, że spojrzał na ten obraz nędzy i rozpaczy. Może jednak wziąłby go do siebie? Mieszka przecież dwie ulice stąd.

17 komentarzy:

  1. "Weźmiesz mnie do siebie, co? "
    Rozwalona na maxa. Padłam w tym momencie kompletnie XD XD. Dobra, bo jak na razie nie potrafię złożyć jakiegoś konkretnego komentarza ( w mojej krwi mają zajebi... imprezę jakieś fajne płyny, co je tam wspaniała pielęgniarka umieściła... Nirvana kompletna :) , więc teraz się zamknę i sklecę coś... jak mi przejdzie :D
    pozdrawiam
    Kadm

    OdpowiedzUsuń
  2. Lol, Krystian mnie rozwala xD Cóż za szantaż emocjonalny! :P "Ta, a na osiedlu znowu mnie pobiją."

    OdpowiedzUsuń
  3. No,w końcu Książę ^^
    Krystian ma takie dziecinne rozumowanie, to słodkie ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak Pani Kitsune, Krystian kojarzy mi się z dzieckiem. Przerażająco sprytnym w swojej naiwności. Jak ja się za nim stęskniłam! xD
    Bardzo cieszę się, że powoli wracasz do pisania. Nie mogę się doczekać następnej notki. ZRz, KzB czy SzCh - wszystko jedno. Uwielbiam Twój styl.
    Wena i pomysłów

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tym poście chciałam krzyknąć : ,,Kyaa!'' To było przesłodkie w swojej brutalności. Good job ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Krystian xD I Adam już wpadł ha ha xD coś czuję , że przechowanie dzieciaka u siebie w mieszkaniu może się dla niego źle skończyć ;D

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam się cieszę, że tym razem KzB :D:D
    Oj oj nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń! Naprawdę świetny rozdział. Szkoda mi Krystiana... Choć może szczęście się do niego uśmiechnie! Hihi
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłabym okropna gdybym nie wspomniała o zmianie szablonu... Jest bardzo widowiskowy. Pełen podziw dla twórcy! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem o co chodzi, ale jak przeczytałem, że biją tego pojebka, to mi się mordka usmiechnęła :)Co dziwnie wiąże się z moją orientacją, ale co poradzić ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Dajesz Krystian, dajesz! XD
    Adam, spójrz prawdzie w oczy! Urokowi maleństwa się nie oprzesz!
    A nagłówek genialny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Adaś musiał pomóc swojej księżniczce. Wyjścia nie miał, bo jak tu się oprzeć urokowi Krystiana. :D
    "wbijając w mężczyznę proszące, załzawione i poobijane ślepka" On, tak ładnie prosi. Bidulek kochany.
    A swoją drogą, to jestem ciekawa, czy Adam coś, w przyszłości, poczuje do Krystiana. Przecież chłopak może spotkać innego księcia, a zauroczenie do Adasia przejdzie mu. Być może Karol stanie się rywalem do ręki Krystiana. :D
    Bardzo się cieszę, że wróciłaś. W wolnym czasie zabiorę się za Słońce za chmurami. :D
    Weny i czasu na pisanie. :D Czekam na ciąg dalszy Księcia oraz na ZRz. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. No, może go w końcu zabierze w swoje skromne progi? o.o
    Pisz, pisz ZRz, bo tak smutno bez tego. Dlatego wena życzę jak najwięcej :33

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak szczerze, to chyba się cieszę, że gówniarzowi ktoś wreszcie dał po ryju. Krystian to mordercze połączenie młodego-geja-widzianego-oczami-frondy i typowego uke z przeciętnego yaoica – śliczne, dziewczynkowate, psychika głupiego pięciolatka. Tego jest po prostu za dużo na raz, nie można jednocześnie być kretynem, ubierać się w damskie ciuchy, malować ORAZ być fryzjerem, przynajmniej nie jako postać literacka – bo wychodzi schemat do kwadratu pomnożony przez schemat. Absolutnie nierealistyczne i strasznie mnie irytuje, zwłaszcza, że jego inteligencja emocjonalna równa się zeru. Egoistyczny, ślepy dupek, Karol, znajdź sobie kogoś lepszego, ja cię proszę. A Adama mi żal, przecież jest regularnie prześladowany, i to przez takie coś… koszmar.
    Dotychczas całość się broniła, wszystko oprócz Krystiana było tu sensowne. A teraz… ja rozumiem, składanie zeznań jest niebezpieczne, ale zamierzają leczyć mu żebra ziółkami czy jak? Czekać aż się krzywo zrośnie? No naprawdę, co oni planują zrobić, jeśli nie zabrać go do szpitala?!
    Językowo nadal na wysokim poziomie, lubię twój styl. Zazgrzytało mi tylko „sprzedanie mentalnego kopa” odnośnie Krystiana – mentalne kopy to tylko Filip, phi.

    OdpowiedzUsuń
  14. charnavin, dziękuję bardzo za komentarze :). Nawet nie masz pojęcia, jak mi się pyszczek cieszył, kiedy je czytałam. Co do KzB i kreacji Krystiana to cóż... Ja osobiście nic do Krystiana nie mam, bo to moja postać, ale widzę, że czytelnicy mają o nim inne zdanie. Książę od początku było dla mnie takim lekkim opowiadaniem, tu niezbyt muszę zastanawiać się nad fabułą. Jest głupawe i przez Krystiana naiwne. Po prostu jest dla mnie odskocznią od głównych tekstów, gdzie to fabuła jest trochę bardziej skomplikowana.
    A co do obitych żeber - Krystian jak to Krystian, koloryzuje nieco. Aż tak mocno nie oberwał, no chyba, że po ryjku ;).

    OdpowiedzUsuń
  15. No... Niech coś się zacznie dziać! :P Rozdział super, tylko nie zapominaj o Gracjanie i Filipie!

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja tam nawet lubię Krystiana. Co prawda na dłuższą metę jest on odrobinę upierdliwy i irytujący, ale mimo wszystko uważam, że w jakimś sensie pasuje do Adama. Być może będzie wreszcie kimś, kto jakoś ustawi Adama na odpowiednie tory i skupi na sobie jegu uwagę, żeby nie zaliczał każdej dupy w okolicy. Krystianowi należy się szczęście. On chyba po prostu musi jeszcze kilka razy dostać po ryju, żeby dorosnąć. Trzeba też pryznać, że ma charakterek. Nie każdy miałby odwagę ani wytrwałość, żeby tak długo kogoś męczyć i... sprytnie chce wykorzystać nadarzającą się sytuację. Jeśli autorka naprawdę chce zrobić z Adama i Krystiana parę, jestem jak najbardziej za. Uważam że te dwa przeciwieństwa mogą ze sobą całkiem dobrze żyć;).

    OdpowiedzUsuń
  17. Podobał mu się Bruno Mars, ale nie dorastał Adamowi do pięt! O boże XD Krystianek ma coś z głową :D. Rozdział taki ... nawet, nawet, ale czegoś mi brakowało. Krystian strasznie denerwuje mnie tym ciągłym narzucaniem. Ale i tak chciałabym zobaczyć co stanie się dalej. Mam pytanie. Czy to okpo zostanie zakończone? Bo widzę, że ten rozdział został dodany około roku temu. Jeśli będzie, to naprawdę, z wielką chęcią pzeczytam konytnuację. Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.