Niebetowany.
Rozdział 38. O jeden telefon za dużo
Siedziałem na łóżku, szczelnie okryty kołdrą z laptopem na kolanach. Z dnia na dzień czułem się coraz lepiej. Gorączka ustąpiła, teraz jedynie męczył mnie ból gardła i spory katar.
Otarłem nos chusteczką higieniczną, odpisując na wiadomości Daniela. Ostatnio częściej rozmawiałem z nim telefonicznie niż poprzez komunikator, ale jak wiadomo taka rozmowa trochę więcej kosztuje. W szczególności, że mamy dwie różne sieci, więc powoli zaczynałem martwić się o rachunek. Na dodatek czasem potrafiłem z nim klepać przez godzinę, bez ustanku, przypominając w zachowaniu jakąś nastolatkę z problemami emocjonalnymi, wiszącą ze swoją przyjaciółeczką na telefonie i gadającą z nią o bzdurach. Niezbyt mi się to porównanie podoba, ale taka prawda. No, może od rozhisteryzowanej nastolatki różniło mnie tylko to, że my nie rozmawialiśmy o bzdurach… chociaż czasem nam się zdarzało… Często się zdarzało. Ale tak to raczej poruszaliśmy takie same tematy, co na komunikatorze.
A sama możliwość słuchania tego niskiego, głębokiego głosu przez godzinę była kuszącą propozycją, w związku z tym to ja zazwyczaj dzwoniłem do niego.
Nagle usłyszałem zgrzyt zamka, a po chwili kroki w przedpokoju. Wychyliłem się nieco, dostrzegając Gracjana ściągającego buty. Zdziwiłem się. Cóż, może i dałem mu klucze, więc jego wizyta nie powinna mnie aż tak dziwić, ale myślałem, że obraził się po wczorajszym. Oczywiście nie dawał tego zbytnio po sobie poznać, był jedynie trochę bardziej oschły. Jakbym naprawdę go uraził, do licha! Przecież wie, że nie obnoszę się ze swoją orientacją… Zresztą mógł wywnioskować po tym, jak go potraktowałem przy naszych pierwszych spotkaniach.
- Cześć – odezwał się, zauważając mnie wyglądającego z pokoju.
- Cześć – odparłem uśmiechając się pod, zapewne zaczerwienionym i podrażnionym od smarkania, nosem. Sięgnął do wieszaka, na którym zawieszone były smycze psów i już miał zawołać do siebie zwierzaki, gdy mu przerwałem. – Byłem już z nimi.
- Wychodziłeś? – zapytał, mierząc mnie spojrzeniem i zamierając ze smyczami w ręku.
- No, przecież jest strasznie ciepło. – Przewróciłem oczami. – Nic się nie stało – westchnąłem, chowając się za ścianą i opadając na moje poprzednie miejsce.
Gracjan odetchnął ciężko, robiąc coś jeszcze w przedpokoju, po czym zajrzał do mojej sypialni, spoglądając na wszystko, tylko nie na mnie.
- To i tak jest niebezpieczne… – odezwał się cicho – dla ciebie.
Zacisnąłem wargi w wąską linijkę, całą swoją uwagę poświęcając komputerowi. Powiedział to tak, jakbym, do cholery, umierał! Jakby każdy mój ruch przybliżał mnie do śmierci, jakby wystarczyła tylko chwila nieuwagi, aby…
Kurwa. Chyba przez to wszystko zapomniałem już, że tak naprawdę życie dla mnie się już skończyło.
Zwilżyłem wargi, nie dając nic po sobie poznać.
- Filip? – zapytał, jakby chciał abym wreszcie zwrócił na niego uwagę.
- Hm? – Powoli, wręcz leniwie odrywałem spojrzenie od monitora.
- Długo będziesz się jeszcze ukrywać? – zadał pytanie, siadając na brzegu rozłożonej kanapy. Westchnąłem ciężko, niezadowolony z poruszonego tematu. Zamknąłem laptopa, odkładając go na bok, aby zyskać trochę czasu na wymyślenie odpowiedzi.
Tak naprawdę nie chciałem swojego ujawnienia się. Może i byłoby mi z nim łatwiej, mógłbym być wreszcie sobą i nie ukrywać, że nie jestem zainteresowany płcią przeciwną, ale… bałem się.
Odrzucenia.
Bo z pewnością straciłbym znajomych. Nawet, jeżeli byli mi oni właściwie obojętni, to nie chciałem, aby myśleli o mnie jak o „pedale” i „ciocie”. Bo przecież już nie raz słyszałem jak Kacper wyrażał się na temat homoseksualizmu… a z pewnością nie wyrażał się w sposób pozytywny.
- Rany, Gracjan – jęknąłem. – Musisz?
- Muszę – odparł. – Nie wiem dlaczego tak się tego boisz. Boisz się być sobą? Czy…
- Mówiłem ci już kiedyś. Boję się odrzucenia – mruknąłem, wbijając wzrok w sufit. Ciężko było mi o tym mówić, bo przecież to było takie żałosne… - Nie chcę stać się dla nich ciotą. – Wzruszyłem ramionami.
Gracjan odetchnął ciężko, potakując powoli. Zmarszczył brwi, myśląc nad czymś intensywnie, a po chwili znów westchnął. Nie podobało mi się to…
- W poniedziałek mogę zawieźć cię na badania krwi – zaczął ostrożnie, zupełnie jakby wchodził na grząski grunt. Bo wchodził i sam o tym bardzo dobrze wiedział. Ale przecież nie mam prawa wściec się na niego. Martwił się o mnie… Pierwszy raz mam partnera, który się o mnie martwi, dla którego nie jestem obojętny. Dla którego znaczę więcej niż szybki seks, przystojna twarz i ładny tyłek.
Z drugiej strony bałem się tych wyników. Naprawdę się bałem, bo co jeżeli mój stan się pogorszył? Co wtedy…? Czy Gracjan dalej będzie mnie z takim uporem maniaka zapewniał, że nie obchodzi go moja choroba? – Mam wolne – dodał, gdy nie spotkał się z żadną moją reakcją.
Potaknąłem jedynie, uśmiechając się wymuszenie.
- Dzięki.
Nadrabianie zaległości wcale nie jest takie fajne… Co ja mówię, jest okropne. Szczególnie, gdy próbuję rozszyfrować hieroglify Kacpra, a to naprawę ciężkie zadanie. Ale i tak najgorsze było zmobilizowanie się do nauki po tak długiej przerwie od niej.
Pochylałem się więc nad notatkami, przepisując je na własne kartki, które wręcz otaczały mnie na łóżku, pomieszane ze zużytymi chusteczkami i zmiętą kołdrą. Dzieło to wieńczyły brudne naczynia poustawiane na podłodze i szafce nocnej. Może i panował tu lekki nieład… bałagan… burdel, ale nie miałem teraz ochoty sprzątać. Gracjan zajęty był przeprowadzką swojego salonu, a więc u mnie w domu miał pojawić się dopiero wieczorem.
Do tego czasu zdążę się nauczyć, a nawet posprzątać… W końcu wciąż wisiał nade mną bat zbliżającej się wielkimi krokami sesji.
Już miałem zabierać się za kolejną kartkę z zapiskami Kacpra, gdy ciszę w mieszkaniu przerwał dzwonek mojego telefonu, ogłaszający nadejście połączenia. Westchnąłem ciężko, wychylając się do biurka po komórkę. Powróciłem do poprzedniej pozycji, spoglądając na wyświetlacz i mimowolnie uśmiechając się. Daniel… Coś mi się wydaje, że trzeba będzie nadrabianie zaległości odłożyć na później.
- Cześć – rzuciłem do telefonu, kiedy już odebrałem połączenie.
- Co taki zmarnowany? – zapytał tym swoim niskim, zmysłowym tonem. Oparłem się plecami o chłodną ścianę, uśmiechając się sam do siebie.
- Nadrabiam zaległości w nauce – odparłem z cierpiętniczym westchnięciem, na co odpowiedział mi jego śmiech. Bardzo przyjemny śmiech, od którego aż przeszły mi dreszcze.
- Słodki kujonowaty studencik?
- Chyba chciałeś powiedzieć seksowny studencik – prychnąłem, spojrzawszy na zegarek wskazujący dwunastą w południe. Godzina w tą czy w tą, zdążę jeszcze dzisiaj opanować przynajmniej jedną trzecią materiału.
- Gracjan… - zacząłem ostrożnie, na co on oderwał wzrok od telewizora, spoglądając na mnie pytająco. – Chcesz iść na tą imprezę, o której mówił Kacper? – Och tak, męczyło mnie to. Raczej nie chciałem zaciągać bruneta w szeregi moich znajomych, którzy… no, normalni to nie byli. A zresztą, czego Gracjan ode mnie oczekiwał? Że jako kogo im go przedstawię? Jako chłopaka?
O rany, już chyba wolałbym wykopać sobie własnymi rękami dziesięciometrową dziurę, a później się w niej zakopać.
- A ty nie chcesz iść? – odpowiedział wymijająco. Przewróciłem oczami, irytując się trochę.
- To ja tu zadałem pytanie. – Niemal warknąłem, wyciągając dłoń do Lambo, który właśnie położył pysk na moim kolanie.
- To od ciebie zależy. – Znów otrzymałem wymijającą odpowiedź. Westchnąłem ciężko, opadając bardziej na oparcie kanapy. – A powiesz kiedyś rodzinie? – zapytał po chwili milczenia, przyglądając mi się uważnie, na co ja spiąłem się nieznacznie. Po co zadaje tak głupie pytania… Może inaczej – po co zadaje tak niewygodne pytania?
- Kiedyś na pewno. – Wzruszyłem ramionami, koncentrując się teraz tylko i wyłącznie na mierzwieniu sierści psa.
- Kiedyś to znaczy kiedy? – Ciągnął temat dalej. Nie odpowiedziałem, bo sam nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Na tą chwilę nawet nie chciałem myśleć o coming outcie, szczególnie, że mama jeszcze jest załamana po śmierci ojca. – Filip, odpowiedz.
Prychnąłem cicho, spoglądając na niego niezadowolony.
- Nie wiem, ale na pewno nie teraz. Teraz mama rozpacza po ojcu, jej stan psychiczny nie jest…
- Później będzie ci trudniej – wszedł mi w słowo. Odetchnąłem ciężko. Po co w ogóle o tym rozmawiamy?
Oczywiście, że kiedyś się ujawnię. Przecież nie mogę żyć cały czas w ukryciu… Tak jak robię to do tej pory. Kiedy tylko sytuacja w domu się poprawi, powiem jej. Na pewno jej powiem, przecież…
Jednak ojcu nie byłem w stanie powiedzieć.
A te ciągłe dopytywanie o dziewczyny, ciągłe rozważanie na temat mojej przyszłej rodziny, ilości dzieci, przyszłej małżonce i zastanawianiu się, która byłaby dobrą kandydatką, stawały się naprawdę męczące. W pewnych momentach nie byłem w stanie nawet słuchać tej gadaniny, więc jedynie potakiwałem, po czym zmieniałem temat. Umiejętność zmiany tematu w takich chwilach opanowałem już chyba do perfekcji.
- Rany, Gracjan – jęknąłem ciężko. – Ja nie wiem czy mógłbym im od tak powiedzieć „jestem gejem”. To chyba nie dla mnie.
- Jak chcesz - westchnął, powracając spojrzeniem do telewizora i jakiegoś głupiego programu na Discovery. Milczałem przez chwilę, wbijając zamyślone spojrzenie w okno, za którym rozprzestrzeniał się widok na blokowy plac zabaw. Drabinki, zjeżdżalnie i piaskownica zapewne jeszcze pamiętały okres PRL-u. Jedyne, co pojawiło się w przeciągu ostatnich dziesięciu lat to znak, popisany przez dzieci, głoszący: „Zakaz gry w piłkę”. Jeżeli przyjrzeć mu się dokładniej, można dostrzec tam jeszcze koślawe „spierdalaj” dopisane czarnym markerem.
- A ty? – zapytałem, przerywając ciszę. Zerknął na mnie kątem oka, nie rozumiejąc.
- Co ja?
Zwilżyłem wargi, dalej uporczywie przesuwając dłonią w sierści Lambo, który bynajmniej na to nie narzekał.
- Jak przyznałeś się bratu?
- Jeszcze jak ojciec żył, zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem trochę inny – zaczął powoli, spoglądając na mnie, a ja, zainteresowany, zostawiłem psa w spokoju i przekręciłem się nieco bardziej w stronę bruneta. Gracjan rzadko kiedy mówił o swojej rodzinie, a ja wbrew pozorom uwielbiałem o nim słuchać. – W sumie dosyć późno odkryłem swoją orientację. Nigdy nie podobały mi się kobiety, ale stwierdziłem, że to po prostu przez masę obowiązków, jakie miałem będąc nastolatkiem. – Wzruszył ramionami, pocierając kark w zdenerwowanym geście. Zauważyłem, że był to jego naturalny nerwowy odruch. Jedni uśmiechali się, inni wyginali w różne strony palce u rąk, a Gracjan pocierał kark. – Jak już kiedyś tam ci mówiłem, mój brat przyznał się ojcu, że jest homo. No… tacie się to nie spodobało, delikatnie mówiąc. – Uśmiechnął się krzywo. – Wybił mu to z głowy… dosłownie wybił. W końcu dla niego geje byli równoznaczni z degeneratami. Gdyby wiedział, że i jego najmłodszy syn gustuje w mężczyznach. – Parsknął śmiechem, zupełnie jakby powiedział coś zabawnego. – Coś mu się dzieci nie udały. Dwójka chłopców z zapędami homoseksualnymi.
Zmarszczyłem brwi, szybko trawiąc informacje.
- Ale mówiłeś przecież, że twój brat ma żonę – wydukałem, nic nie rozumiejąc. Potaknął, uśmiechając się pod nosem lekko i głaszcząc przy tym Lambo, który od dłuższego czasu trącał jego dłoń nosem.
- Ma żonę. Ojciec kazał mu sobie jakąś znaleźć, żeby być „normalny”. Teraz Rafał twierdzi, że wtedy był tylko dzieckiem, sam nie wiedział czego chce i że jest szczęśliwy z Martyną. – Odsunął dłoń do łba psa, na co ten posłał mu jeszcze proszące spojrzenie, ale cała uwaga Gracjana została poświęcona mi. – Ale wracając do mojego ujawnienia się, po prostu pewnego dnia stwierdziłem, że nie mogę udawać przed Rafałem, że jestem heterykiem. Ojca już nie było, nikt więc by mi nie zabronił być… sobą. – Wzruszył ramionami.
Przysunąłem się bliżej Gracjana, jakoś dziwnie zadowolony z tej rozmowy. Przynajmniej więcej się o nim dowiedziałem.
- A co na to Rafał? – dopytałem.
- Nic. Powiedział tylko, że podejrzewał. – Zaśmiał się pogodnie, na co ja nie mogłem nie odpowiedzieć uśmiechem.
Stanąłem pod ciepłym strumieniem wody, uśmiechając się mimowolnie. Uwielbiam brać prysznic, bo zawsze czułem się taki odprężony. Oparłem głowę o kafelki, namydlając szybko swoje ciało.
Powinienem wreszcie uświadomić mamę, że nie ma nawet liczyć na wnuki z mojej strony? Że nigdy nie będę mieć kobiety? Że nigdy nie zobaczy, ani nie usłyszy jak składam przysięgę małżeńską jej przyszłej synowej?
Przełknąłem ślinę, nalewając na dłoń szampon, po czym zacząłem go wcierać we włosy, tworząc pianę, która spłynęła mi na czoło, a następnie zaciśnięte powieki.
Ona się z pewnością załamie, nie mógłbym teraz tak po prostu wyskoczyć i powiedzieć jej całej prawdy. Chyba jeszcze nie jestem gotowy.
Bo jestem tchórzem.
Westchnąłem ciężko, opłukując ciało, po czym zakręciłem wodę. Wyszedłem z kabiny, szybko się wycierając i owinąwszy biodra ręcznikiem, opuściłem łazienkę.
- Filip? – Usłyszałem głos Gracjana z salonu.
- Hm? – mruknąłem, zaglądając do pokoju i napotykając bruneta z moim laptopem na kolanach. Z łatwością dojrzałem otwarte archiwum komunikatora internetowego i okno rozmowy. Uniosłem zdziwiony brwi, spoglądając na niego uważnie. Powoli czułem narastającą w sobie złość. Czy on do cholery czytał moje rozmowy?
- Kto to jest Daniel? – zapytał po chwili, odkładając komputer na bok, po czym wstał powoli. Zamarłem, dosłownie. Przez chwilę nie wiedziałem nawet co mam o tym myśleć, więc stałem jedynie jak głupi, sam nie wierząc w to co się właśnie dzieje.
Przeczytał moje rozmowy?!
- Kolega. Dlaczego grzebiesz w moim laptopie? – Jeżeli zrobił coś tak chamskiego jak czytanie prywatnych rozmów, to… Boże. Gracjan i czytanie cudzych wiadomości? Przecież jedno wykluczało drugie. Gracjan nigdy nie zrobiłby czegoś takiego.
A jednak.
- Kolega – prychnął, wyraźnie wyprowadzony z równowagi. – Włączyłem laptopa, bo chciałem coś sprawdzić, ale włączyło się gadu-gadu i przyszła do ciebie wiadomość, od tego „kolegi”.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Kto mu do cholery pozwolił ruszać mój komputer? Zniosę naprawdę wiele, ale to naruszanie prywatności!
- Pozwoliłem ci? Nie musiałeś odbierać wiadomości – warknąłem, ostatnimi siłami powstrzymując się, żeby nie podnieść zbytnio głosu. Jakoś nie chciałem, żeby dowiedziały się o tym wszyscy lokatorzy, a w tym kochane blokowe mendy.
- Gdybym nie odebrał, nigdy nie dowiedziałbym się o tym twoim „koledze”. – Zrobił krok w moją stronę. – Widać bardzo lubisz tego swojego kolegę! Z wzajemnością, co nie? W końcu wreszcie ktoś cię rozumie! Wreszcie masz kogoś, z kim możesz sobie normalnie pogadać o tej pieprzonej chorobie! No i bardzo ładnie się do siebie zwracacie, mój ty „seksowny studenciku”.
Aż się zapowietrzyłem. Nigdy nie przypuszczałbym, że Gracjan może być aż tak chamski. Czytanie prywatnej korespondencji to jedno, ale ta „pieprzona choroba” to drugie. Więc on tak to wszystko traktuje?
- Wyjdź – syknąłem.
- No tak, w końcu musisz pogadać sobie z Danielem. To jak, kiedy przyjeżdża do Bydgoszczy? Planujesz z nim jakieś namiętniejsze spotkanie? I chyba nie musicie się zabezpieczać, co? – zadrwił.
Nie znam go. Naprawdę nie tego Gracjana poznałem.
- Wyjdź! – niemal ryknąłem, podtrzymując ręcznik, który zaczął zsuwać mi się z bioder.
Sapnął jedynie, po czym wyminął mnie, jeszcze popychając. Nie wytrzymałem. To co mówił o chorobie. O zabezpieczaniu. Z taką kpiną, a może nawet obrzydzeniem…
Zamachnąłem się, wbijając mu pięść w twarz. Aż go odrzuciło na ścianę.
- Po co ci było to wszystko, co? Skoro się mnie brzydziłeś, trzeba było mi powiedzieć!
Nie odpowiedział, odwrócił się jedynie z czerwonym policzkiem, zakładając szybko buty i wychodząc.
Miałem dosyć.
Opadłem na fotel, przeczesując nerwowo wilgotne włosy.
Skoro się brzydził, po co więc ze mną był? Nie miał przecież z tego żadnych korzyści.
***
Skoro WS zakończone, SzC nigdy nie doczeka się zakończenia tutaj, w takim razie... ZRz wróci chyba do łask. Nie zrobię już z tego tekstu świetnego opowiadania, bo na to za późno. Teraz mogę je jedynie dokończyć i zrobić to tak, jak najlepiej potrafię :). Ten rozdział ma już ponad rok, jednak zupełnie niedawno odświeżyłam go, dodając kilka opisów. To samo czeka trzydziesty dziewiąty, ostatni rozdział, jaki mam napisany. A później trzeba będzie się wziąć za pisanie... Muszę też spojrzeć na Księcia z Bajki... Jak ja dawno nie ruszałam tych opowiadań!
Jak ja się z tego rozdziału cieszę. Tak dawno nic nie czytałam. Chce już następny...
OdpowiedzUsuńJestem taka ciekawa, co będzie dalej. Lubię, kiedy bohaterowie śmiertelnie się kłócą ^^""
Więcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcejwięcej. Tak dawno nie było, że aż chcę już teraz wiedzieć c będzie potem.
OdpowiedzUsuńOooo.... Gracjana od tej strony nie znałam O_o
OdpowiedzUsuńCzyżby się rozstają tak na serio? No bo ja myślę, że Filip za szybko nie zapomni o tym jak chamsko się zachował jego boyfriend xD
Pozdrawiam, Ana-chan
ŁOOO~
OdpowiedzUsuńJednocześnie bradzo mi się ten rozdział podobał, a jednocześnie przykro mi bardzo się zrobiło Filipa. W końcu to tylko znajomy... znajomy z bardzo seksownym głosem... który go rozumie. Nic dziwnego że Gracjan się zdenerwował. Ale że nawet nie dał się wytłumaczyć? Jak Gracjan go męczy, Filip i tak ma problemy to jeszcze Gracjan dowala więcej ;_;
~ Yczniaramop
Hej, Dream :).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dodałaś rozdział, tęskniłam za Filipem i Danielem.
Co do opowiadania: naprawdę lubię Gracjana, sądzę, że jest fajnym facetem, jednak Daniel... No cóż. Wydaje mi się taki "dobry" dla Fifi. Można by powiedzieć - adekwatny. Chętnie usunęłabym Gracjana z obrazka.
Pozdrawiam,
Kajna.
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam kiedy weszłam na twojego bloga i patrze Zostawić Rzeczywistość! :D
OdpowiedzUsuńPolubiłam Daniela i moja sympatia do Gracjana zmalała. Głupio się zachował, rozumiem, że był zazdrosny, ale niepotrzebnie tak dowalił Filipowi.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. <33
To co zrobił Gracjan było zwyczajnie chamskie. Nie rozumiem, jak mógł w ogóle tak się zachować. Przecież zawsze był taki miły, kochany i opiekuńczy.
OdpowiedzUsuńGracjan to bardzo zazdrosny człowiek, ale dopiero teraz daje to o sobie znać :)
UsuńTak, tak, taaak (!) Wystarczyło wyjechać na jakiś czas i proszę: świeży rozdział ZRz już na mnie czeka. Wszystkie dzieci bardzo pięknie dziękują.
OdpowiedzUsuńZ całego serducha popieram niektóre komentarze - odejście Gracjana w cień byłoby miłą perspektywą.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Keep writing x))
Jak miło się czyta to opowiadanie ;D;D;D
OdpowiedzUsuńAle i rozdział, ocho tego się nie spodziewałam ;D Oczywiście życzę pełnego nastawienia do pisania, wszyscy czekamy xD
Stwierdziłam że muszę coś jeszcze dopisać, bo co niektórzy chętnie pozbyliby się Gracjana z życia Filipa bo bardziej odpowiada im Daniel, można przypuszczać dlaczego. Ja jednak w pełni popieram G. i stoję za nim murem :D:D mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, a piękna scena zazdrości o czymś zawsze świadczy ;D
Pozdrawiam!
No kurcze, kobieto! Dawaj częściej rozdziały, pliiiiiiiiiis!!!
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że w tym rozdziale Filip niezmiernie mnie zirytował. Rozumiem, że prywatność itp., ale cholera jasna no. On mógł się o Klaudię obrażać i wkurzać, ale jak Gracjan jest zazdrosny o Daniela, to już jest nie fajnie. Wkurza mnie to xD Rozumiem Gracjana, miał się o co zirytować. Dobrze, może "cholerna choroba" nie była w porządku, ale w nerwach wiele się mówi.
OdpowiedzUsuńAgr. Po prostu w tym rozdziale mam ochotę trzasnąć Filipa po łbie. I - nie mam pojęcia dlaczego, naprawdę - nie lubię Daniela. Ni cholery.
Pozdrawiam ;)
Mam dokładnie takie samo zdanie - Filip wcale nie jest tu jedynym pokrzywdzonym. Sam się o to prosi swoim zachowaniem. No a Gracjanowi nerwy puściły... Może trochę za bardzo, ale widać, że to typowy zazdrośnik. Z drugiej strony - według mnie ma ku temu powody, Filip nie zachowuje się zbyt przyzwoicie :P
UsuńWina zawsze leży po obu stronach :)
UsuńKurde po tym kawałku mam nie dosyt! Pisz! ...Ujuj coś się dzieje... Brak mi słów po prostu weny! ^^
OdpowiedzUsuńRozdział, a szczególnie końcówka, szokująca strasznie. Tylko nie wiem, kto miał rację podczas tej kłótni, z jednej strony prywatność Filipa, ale z drugiej rozumiem Gracjana. Jednak przesadził trochę ze słowami. Ale dobra, nie mnie osądzać. xD
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na ciąg dalszy ;* Weeeeeny ;*
vampirka_15
A się porobiłooo >< Łaaa! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Jestem strasznie ciekawa czy i jak, Gracjan i Filip pogodzą się ze sobą. No i nie daje mi spokoju sprawa z Danielem. Mogliby się spotkać ;)
OdpowiedzUsuńOdniosłam wrażenie, że rozdział był ciekawszy nich kilka ostatnich ;) Mam nadzieję, że utrzymasz poziom i będziesz nas cieszyć takimi wspaniałymi tekstami już za każdym razem. Dziękuję, życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńoooooh nareszcie momenty, których jeszcze nie czytałam, już nie mogłam się doczekać : D aj lof juuuu <3
OdpowiedzUsuńW ogóle... TĘSKNIĘ ZA CIĘ PIĘKNA <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaale fajny rozdział ;DD Kiedy dodasz nowy ?! Najbardziej lubie to opowiadanie szczerze mówiąc ;D
OdpowiedzUsuń