Rozdział 5. Tylko sen
- Nareszcie! – powiedział, gdy tylko otworzył drzwi przed zaskoczonym Demio. Chłopak zamrugał zdziwiony takim powitaniem, po czym uśmiechnął się, wchodząc do środka.
- Aż tak strasznie? – zapytał, ściągając swoje znoszone buty.
- Okropnie – pożalił się Sentis, opierając o ścianę przedpokoju. – Miałem wrażenie, że zaraz doskoczy mi do gardła – powiedział, obserwując kochanka, gdy ten zdejmował płaszcz.
Demio odwrócił się do niego, uśmiechając się szeroko i odgarniając długie pasma włosów, które wysunęły się z kitki.
- Ależ ty dzielny – zacmokał z uznaniem, rozbawiony. – Wielki, zły wilk chciał cię zjeść. – Sentis słysząc to, zmarszczył niezadowolony brwi, po czym złapał kochanka za nadgarstek i pociągnął w stronę lakierowanych schodów, których stopnie okryte były czerwonym dywanem.
- A teraz bohater odbierze swoją nagrodę – powiedział bardziej do siebie, ignorując słowa rudzielca. Zaciągnął go do swojego pokoju, od razu zamykając za nim drzwi.
Demio rozejrzał się po przestronnym pomieszczeniu, nigdzie jednak nie odnajdując swojego zwierzaka.
- Gdzie Xinus? – zapytał, odsuwając od siebie dłonie Sentisa, które już zdążyły znaleźć się pod jego koszulą. Kochanek westchnął ciężko, nie dając za wygraną i obejmując rudzielca w pasie.
- Zamknąłem go w schowku na miotły – powiedział całkowicie poważnie. Demio spojrzał na niego zdziwiony.
- Żartujesz.
- Nie – pokręcił głową. – Przecież, gdyby tu siedział, to by nam tylko przeszkadzał! – Niemal jęknął, chowając twarz w zgięciu szyi partnera i całując ją powoli, doskonale wiedząc, że takim pieszczotom Demio się nie oprze.
Chłopak mimowolnie westchnął, przytulając się do kochanka.
- Ale nie możesz go tak zamykać… - odparł już mniej pewnie. – Dobra, ale jak skończymy, wypuścisz go – szepnął, niezwykle szybko poddając się Sentisowi, który uśmiechnął się triumfalnie, odsuwając się i ciągnąc chłopaka w stronę łóżka. Popchnął go na posłanie, zawisając nad nim jak drapieżnik.
- Rozumiem, że dzisiaj ty… - Nie udało mu się dokończyć, gdyż jego usta zostały zaatakowane przez natarczywe wargi partnera.
- Tak, dzisiaj ja, przecież ci mówiłem – mruknął Sentis, gdy tylko się od niego oderwał, po czym wychylił się, wyciągając jakiś sznurek spod łóżka. Pokazał go kochankowi, uśmiechając się drapieżnie. – Rączki – szepnął nisko, na co Demio poczuł drgnięcie w kroczu. Aż zacisnął bardziej uda z podniecenia, spoglądając na kochanka wyzywająco.
- I co? Myślisz, że tak łatwo pójdzie, co? – Uwielbiał takie gry łóżkowe, kochał czuć, że ktoś przez tę chwilę ma nad nim władzę… Ale normalnie, w życiu, lubił być niezależny.
Sentis uniósł się nieco nad nim, rozpinając jego koszulę. Był już tak rozgrzany, że najchętniej by ją po prostu z niego zdarł, ale wiedział, że Demio się to nie spodoba. Chłopak nie lubił niszczyć ubrań, już to kiedyś przerabiali. Gdy pokonał przeszkodę w postaci guzików, złapał kochanka za ramiona, nieco boleśnie wbijając w nie palce i jednym, szybkim ruchem przewrócił go na brzuch.
Demio aż jęknął, zdając sobie nagle sprawę z siły Sentisa, który zdecydowanie na takiego nie wyglądał. Chłopak zsunął z niego koszulę, wykręcając mu ręce i związując na plecach.
- Mam cię – szepnął rudzielcowi do ucha, przesuwając językiem po małżowinie, co wywołało przeciągłe westchnięcie i nerwowe poruszenie biodrami. Sentis aż się uśmiechnął, widząc to. Przesunął dłonią po pośladkach kochanka, zakrytych materiałem spodni, nieśpiesznie przesuwając ją powoli na krocze. – Już podniecony? – zaśmiał się trochę wrednie, całując jedną z jego łopatek.
Demio przycisnął twarz do poduszki, wdychając przyjemny, męski zapach Sentisa, od którego tylko bardziej się rozgrzał. Nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale chciał, żeby kochanek przeszedł już do głównego wątku i po prostu go spenetrował.
Sentis już sięgał do guzika spodni, gdy nagle krzyknął, spadając z łóżka, na które wskoczyło coś wielkiego i włochatego.
Rudzielec obejrzał się za siebie na tyle, na ile mógł, spoglądając na wilka siedzącego tuż koło niego.
- Xinus! – jęknął, gdy wilk bezceremonialnie się na nim położył. – Rany, złaź! – Poruszył się pod nim nerwowo, przez co otarł się erekcją o łóżko. Sapnął ciężko, niezadowolony z sytuacji, w jakiej się znalazł.
- Jak on stamtąd wyszedł? – krzyknął Sentis podnoszący się z podłogi i pocierający obolałe kończyny. – A widzisz? Nie mówiłem? On jest o ciebie zazdrosny! Mówiłem! – powiedział chaotycznie, spoglądając z przerażeniem na wilka, który zaczął lizać ramię jego kochanka.
- Przesadzasz – stęknął Demio, któremu od ciężaru zwierzęcia aż zapierało dech w piersiach. – Po prostu wyszedł, zobaczył, że jestem. Stęsknił się… Ale mógłbyś go ze mnie zdjąć – dodał, znów próbując zrzucić z siebie Xinusa, ten jednak był nieugięty.
- Ale jak on mógł wejść? Zamknąłem drzwi! Co? Klamki umie przekręcać? – Przeczesał nerwowo palcami włosy, spoglądając z obawą na wilka. – Wiedział, kiedy wejść, drań – syknął pod nosem, na co odpowiedziało mu wyraźnie niezadowolone spojrzenie zwierzęcia. Aż przełknął ślinę, odsuwając się instynktownie od łóżka.
- Sentis, mówiłem, przesadzasz! Może źle zamknąłeś drzwi? Wszedł, bo wiedział, że przyszedłem… A teraz zdejmij ze mnie bydlaka, bo oddychać nie mogę!
Spojrzał na wpatrzonego w niego wilka, siedzącego tuż obok łóżka. Uśmiechnął się pod nosem, wyciągając dłoń i głaszcząc zwierzaka pomiędzy uszami, na co ten aż przymrużył z przyjemności swoje niebieskie ślepia.
Demio westchnął, nie przerywając pieszczoty. Kiedy zdążył się tak przywiązać do tego zwierzaka? Minęły dwa tygodnie odkąd go znalazł, a już świata poza nim nie widział. Na dodatek czuł, że też jest kimś ważnym dla Xinusa, bo czy gdyby było inaczej, to wilk za każdym razem wracałby do niego?
Nie mógł zostawiać go w domu, ani nie mógł podrzucać pod opiekę Sentisowi, kiedy wychodził do pracy, więc zaczął go rano wypuszczać. Wilk biegł w stronę lasu, nawet się na niego nie oglądając, ale gdy Demio wracał wieczorami do domu, zawsze zastawał Xinusa czekającego na niego na werandzie.
Przeniósł wzrok ze zwierzaka na okno, za którym rozpościerało się czarne, nocne niebo. Nie widać było na nim żadnej gwiazdy, a jedynie cieniutki, srebrzysty pasek księżyca w nowiu.
Westchnął cicho, przez chwilę podziwiając ten widok, dopiero po chwili skrzywił się na myśl, że jutro znowu czeka na niego cały dzień pracy. Najpierw u Mazhara, a później u tego dziwnego mężczyzny, który – jak się dowiedział – nazywa się Ankor.
Nie lubił go. Właściwie, to Demio musiał przyznać, że Ankor go przerażał. Sam mieszkał w takim wielkim domu i kategorycznie zabraniał mu zaglądać do niektórych pomieszczeń… Ale chłopak wolał się nawet nie zastanawiać, co trzyma w tych pokojach, ważne, że dobrze płacił i dzięki temu już niedługo się wyprowadzi. Wcześniej ten pomysł wydawał mu się niezwykle ciężki do zrealizowania, a przez to postrzegał go jako głupi, teraz jednak chciał tego bardziej niż czegokolwiek innego.
Scythe, miasto w którym mieszkał, zaliczało się do jednych z największych w ich kraju, więc mieszkania w centrum były dosyć drogie, ale czuł, że sobie poradzi. W końcu wyjdzie na prostą.
Gdyby tylko jeszcze ojciec mu pomagał...
Demio w takich chwilach, gdy popadał w zamyślenie, dochodził do wniosku, że nie potrafiłby żyć bez taty. Może i ten był dla niego utrapieniem, może i czasami miał ochotę go wyrzucić i nigdy nie oglądać, ale w końcu to był jego ojciec. Jedyna rodzina.
- No, idziemy spać – powiedział nagle, przerywając swoje rozmyślania i spoglądają wilkowi prosto w oczy z uśmiechem.
Sięgnął do lampy naftowej, gasząc ją, po czym odepchnął lekko wilka od siebie. Zwierzak zamruczał pod nosem niezadowolony, kładąc łeb na poduszce chłopaka. Demio, gdy się już położył, ponownie go odepchnął, przewracając się na drugi bok, przodem do ściany.
Za plecami usłyszał ciche, zniecierpliwione powarkiwanie.
- Cicho, idź spać – jęknął, przykrywając się kołdrą po uszy. Nastała chwila złudnie spokojnej ciszy. Demio już nawet pomyślał, że wilk odpuścił i może nawet położył się na podłodze, gdy nagle coś wskoczyło na jego nogi. Chłopak aż podniósł się do siadu, zaskoczony tym niespodziewanym ruchem. Spojrzał w świecące się ślepia wilka, które wyraźnie odznaczały się na tle nocnej ciemności, jaka panowała w pomieszczeniu. – Mówiłem coś! Złaź! – stęknął, usiłując zrzucić zwierzaka. Ten jednak nie dał za wygraną i położył się przy ścianie, układając łeb na poduszce.
Demio zmarszczył niezadowolony brwi, widząc to. Xinus zazwyczaj słuchał go, dlaczego więc tym razem nie chciał odpuścić?
Westchnął cierpiętniczo, zbyt zmęczony, żeby cokolwiek z tym zrobić. Zresztą chyba miał za miękkie serce dla tego zwierzaka.
Położył się, znów przykrywając kołdrą.
- Śmierdzisz – burknął, odwracając się do wilka plecami, na co ten ziewnął rozdarcie, wydając przy tym dziwny odgłos, po czym trącił nosem kark Demio.
Chłopak ponownie westchnął, zamykając oczy i usiłując zasnąć.
Zamruczał zadowolony, czując przyjemne ciepło za sobą. Czyjeś silne ramię objęło go w pasie, przesuwając dużą dłonią po jego brzuchu. Westchnął, wtulając twarz w poduszkę. Było mu tak dobrze… Najchętniej w ogóle nie otwierałby oczu.
- Sentis – stęknął, gdy osoba za nim wsunęła swoje kolano pomiędzy jego nogi. Z każdą chwilą jego podniecenie rosło, a te delikatne pieszczoty wcale nie pomagały jego ciału uspokoić się. - Weź… - Złapał za dużą, żylastą dłoń, odciągając ją od swojego podbrzusza. – Sent… - urwał, badając palcami szerokie przedramię, otwierając nagle szeroko oczy. To nie mogła być ręka Sentisa! Sentis był chudy, a to…
Szybko podniósł się do siadu, spoglądając na obcego mężczyznę leżącego tuż obok niego. Nieznajomy szatyn zamruczał coś sennie pod nosem, niezadowolony z nagłego ruchu. Zmarszczył swoje grube brwi, przesuwając dłonią po poduszce, na której leżał Demio.
- Boże! – wydarł się chłopak, aż spadając z łóżka. Kto to był?! – Rany! Ja pierdolę! – wyrzucał z siebie przekleństwa, podnosząc się z podłogi.
Mężczyzna otworzył powoli oczy, rozglądając się dookoła zaspanym wzrokiem, na co Demio aż na chwilę zamarł. Nigdy nie widział tak niebieskich tęczówek! Otrząsnął się jednak, odsuwając od łóżka i nie wiedząc, co ma o tym wszystkim myśleć. – Kim jesteś i co, do cholery, robisz w moim łóżku?!
Szatyn spojrzał na niego zdziwiony, później jednak przeniósł wzrok na swoje ręce.
- Szlag – zaklął niskim, ochrypłym głosem, od którego po plecach Demio przebiegł przyjemny dreszcz. Musiał przyznać, że mężczyzna był naprawdę przystojny, chociaż sytuacja, w której się znalazł, niezbyt pozwalała mu na ocenę wyglądu nieznajomego. – Nie tak miało być – powiedział do siebie, odgarniając z twarzy kosmyk kręconych, brązowych włosów.
- Odpowiedz! – Demio zrobił krok w stronę drzwi, tak na wszelki wypadek. Nieznajomy znów na niego spojrzał, a chłopaka aż coś ścisnęło w środku, gdy ich wzrok się spotkał. Znał te oczy. Był pewny, że je zna!
Tylko jedno stworzenie miało takie oczy… Zaczął się rozglądać, ale nigdzie w pobliżu nie było wilka. Co tu, do cholery, się działo?
- Uspokój się – jęknął, odrzucając kołdrę na bok i wstając. Demio dopiero teraz zauważył, że mężczyzna jest nagi. Na ten widok aż wciągnął powietrze nosem, a jego spojrzenie automatycznie powędrowało w dół, na sporych rozmiarów przyrodzenie.
- Uspokój się?! Wlazłeś mi do łóżka! Nie znam cię, na oczy cię nigdy nie widziałem!
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, zagryzając wargi.
- Oj, widziałeś. Uratowałeś mi życie – powiedział, wzruszając szerokimi ramionami. W ogóle Demio musiał przyznać, że był naprawdę ładnie zbudowany.
- Co?
- To, co powiedziałem. Xinus, pamiętasz? – Uśmiechnął się, przekrzywiając głowę.
- O czym ty bredzisz? – Czuł, że coraz bardziej się w tym gubi. Z jednej strony chciałby już wyrzucić go z domu i zapomnieć o tej dziwnej sytuacji, a z drugiej wciąż prześladowało go uczucie, że gdzieś już widział dokładnie te same oczy.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że dobrze wiedział, gdzie je widział. Xinus…
- Nie chciałem, żeby tak było, ale cóż. – Westchnął ciężko, a jego ciało w jednej chwili zaczęło pokrywać się sierścią. Demio aż złapał za klamkę od drzwi, otwierając je.
Wydawało się, że mężczyzna zaczyna się trochę kurczyć. Stanął na czworakach, opierając dłonie, które zaczęły zmieniać się w łapy, o deski podłogi.
Już po kilku sekundach przed Demio stanął Xinus.
Chłopak otworzył usta, nie wierząc w to, co widzi. Przez chwilę wpatrywał się w wilka, który odwzajemniał spojrzenie, nie wykonując żadnego ruchu.
- Boże – podsumował całą sytuację. Miał nadzieję, że to sen. Tak. To na pewno sen. Bardzo dziwny sen, ale to nie mogło dziać się naprawdę.
Ha! No to teraz się akcja rozkręci <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się sposób w jaki Demio dowiedział się o ludzkiej postaci Xinus'a, jego reakcja i wszystko inne również. Czyli w sumie cały rozdział *jakby mogło być inaczej xp*
O mamusiu... Rajciurajciurajciu. Nawet nie jestem w stanie nic sklecić. Wyszło po prostu mega, aż się zdziwiłam w pewnym momencie, co to za facet, a później przypomniałam sobie wilka i tak samo wyszło, jak wyszło i doczytałam do końca i nadal mam głupi uśmiech na twarzy :33 milusio, oby więcej takich miłych niespodziewajek xD
OdpowiedzUsuńNo, to doszliśmy do punktu zwrotnego. Wydaje mi się jednak, że wyszło to w bardzo przewidywalny sposób.
OdpowiedzUsuńNo, teraz się zacznie :3! Jak przeczytałam słowa "Czyjeś silne ramię objęło go w pasie" to zjechałam stroną na dół, żeby zobaczyć, ile tekstu jeszcze zostało i zaczęłam latać po pokoju ucieszona :D
OdpowiedzUsuńZrobiłam to samo!
UsuńKocham to opowiadanie!!! Obecnie jedno z moich ulubionych a czytam dużo:D A mogę spytać jaki długi jest Wilczy Skowyt? Tak w przybliżeniu chociaż ile rozdziałów?
OdpowiedzUsuńWiedziałam że Xinus nie jest taki zwyczajnym wilczkiem~! Rozdział jest boski, nawet nie przypuszczałam że coś takiego może się wydarzyć. Nie ma to jak rozdział ulubionego opowiadania na poprawę humoru, zostałam pozytywnie zaskoczona, dziękuję Ci za to. Ciekawe czy Ankor też nie okaże się wilkiem lub jakimś łowcą polującym na nie. Po za tym Demio musiał być bardzo, ale to bardzo zaskoczony gdy obudził się z obcym mężczyzną w łóżku, w dodatku nagim. Myślę że w następnej notce będzie się dużo działo i też wiele się wyjaśni. Heh nie ma to jak moje domysły (w większości wypadków błędne). Pozdrawiam i weny życzę Mirai.
OdpowiedzUsuńYay, yay <3
OdpowiedzUsuńW końcu coś konkretnego! Ah, już sobie wyobrażam jak Xinus wygląda w postaci ludzkiej - ideał! I to zaskoczenie rudzielca (ale przyjemnie mu było xD). Czekam, czekam na dalsze rozdziały i życzę duużo weny.
Twój blog został oceniony. Zapraszam do zapoznania się z oceną :) [era-krytyki]
OdpowiedzUsuńAngie
Ah! Pozwalam sobie skomentować nie tylko ten rozdział, ale i cztery pozostałe.
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się to opowiadanie, jest subtelne i mega ciekawe. Teraz tylko czekam na ciąg dalszy xD W końcu Demio musi wstać z tej podłogi i zmierzyć się z prawdą o Xinusie ;))
I ciekawi mnie też, czy ten człowiek, u którego zaczął pracę nie ma przypadkiem wiele wspólnego z okaleczeniem naszego uroczego wilczka!
Życzę Weny!
O.
Chciałam skomentować na forum, ale tam tylko dwa rozdziały są, więc przyczłapałam tutaj^^ Najnowszego jeszcze nie przeczytałam, ale jestem pod zbyt dużym wrażeniem tego, żeby go nie skomentować! (mało który tekst ZMUSZA mnie do komentowania;>, ale Twój ma niesamowitą siłę perswazji)
OdpowiedzUsuńTo teraz właściwa część komentarza^^
WOW! Podejrzewałam, że wilczek może nie do końca okazać się wilczkiem, ale podejrzewać a mieć to napisane to dwie różne sprawy. I jestem pod dużym wrażeniem:D I chyba to wpadka była, ale w sumie dobrze, że dowiedział się teraz. Szok przeżyje, ale będzie już wiedział kogo przygarnął.
Intryguje mnie postać tego... jak mu tam... *szuka w tekście*... o mam! Ankor... Mam do niego pewne podejrzenia, ale na razie za mało o nim wiem, żeby to było coś konkretnego.
I na koniec powiem tylko: Nie lubię Sentisa...
Akari! :* Cieszę się, że Wilczy Skowyt ZMUSIŁ Cię do przyczłapania tutaj i napisania komentarza :D A w nielubieniu Sentisa nie jesteś osamotniona... chyba xD
Usuń