Spojrzałem na profil Gracjana w świetle parkowej latarni, by zaraz przenieść wzrok na psy. Brunet zachowywał się normalnie. Chyba zbyt normalnie. Gdyby nie to, co zobaczyłem w salonie, byłbym szczęśliwy.
Znów mnie chętnie obejmował, całował i dotykał. Oczywiście uważając przy tym, abyśmy nie zostali zauważeni, bo wtedy nie byłoby miło. Dla mnie. Nie lubię się obnosić ze swoją orientacją, a Gracjan już zdążył się o tym przekonać.
A ja?
A ja zachowywałem się jak ostatni idiota. Pozwalałem mu na to wszystko, wymuszając uśmiechy i choć na chwilę starając się zapomnieć o blondynce ze studia.
Byłem tylko ciekawy, czy ta dziewczyna o mnie wie. A może bawił się nią, tak jak mną? Znów na niego spojrzałem.
Nie… Gracjan przecież taki nie był! Sam mówił, że szuka stabilizacji, a nie rozrywki.
Nie… Gracjan przecież taki nie był! Sam mówił, że szuka stabilizacji, a nie rozrywki.
- Stało się coś? – zapytał, zerkając na mnie uważnie.
Pewnie, kurwa, że się stało! Jeszcze dzisiaj obściskiwałeś się z jakąś kobietą, a teraz jakby nigdy nic spotykasz się ze mną.
Odetchnąłem, uśmiechając się wymuszenie i kręcąc głową, mimo krzyczących myśli.
- Nie – odparłem całkowicie spokojnie.
Objął mnie w pasie, całując lekko w kark.
- Widzę, że coś jest nie tak – szepnął, kładąc dłonie na moich biodrach i przytulając się całym ciałem do moich pleców.
- Nie, naprawdę, wszystko w porządku. – Uśmiechnąłem się do siebie. Chyba, kiedy powtórzę to jeszcze kilka razy, sam zacznę w to wierzyć. Odwróciłem się do niego przodem, kątem oka jeszcze rozglądając się po ciemnym, pustym parku w poszukiwaniu potencjalnych gapiów.
Objąłem go ramionami w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu. Zaśmiał się cicho. Miał przyjemny śmiech. Uwielbiałem go.
- A jak tam to spotkanie z twoją siostrą? – zapytał, gładząc mnie po plecach. – Naprawdę chciałbym ją poznać.
Skrzywiłem się nieco, czego oczywiście nie mógł zauważyć. Wczoraj jakoś nie wydawał się tak podekscytowany wizją poznania mojej siostry. W ogóle wydawał się być wszystkim zmęczony. A najbardziej to zmęczony mną.
- Powiedziałem jej już, teraz tylko termin trzeba ustalić – szepnąłem, a wizja spotkania Gracjana z Sylwią jakoś mnie już nie cieszyła tak jak na początku.
- Hm, a może sobota, co? Mam wolne – poinformował.
Miałem ochotę prychnąć zdenerwowany. Dobrze wiedzieć, że MA WOLNE, a blondynce pewnie powiedział, że PRACUJE. Świetnie. Po prostu świetnie.
- Zapytam ją.
Wróciłem do mieszkania jeszcze bardziej przygnębiony. Fakt, że byłem tym drugim, jakoś nie bardzo mnie cieszył. Spojrzałem na jak zwykle radosną Tessę, po czym ruszyłem do kuchni, wiedząc, czego pies ode mnie chce.
Nasypałem jej karmy, co przywołało nawet Lambo. Westchnąłem ciężko, sięgając do szafki na lekarstwa.
Ta rutyna mnie kiedyś zeżre. Dobrze, że Gracjan umilał mi czas, grając sobie na dwa fronty.
Prychnąłem poirytowany, połykając kolorowe kuleczki i szybko popijając je wodą. Ruszyłem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic.
Po odświeżeniu się, usiadłem przed laptopem, trzymając w ręku notatki z wykładów. Trzeba się kiedyś pouczyć, wolałbym nie mieć kolejnego starcia z babką od innowacji. Teraz to by mnie chyba ta kobieta zjadła żywcem.
Siedziałem chwilę przy włączonym komputerze, studiując w ciszy zapiski, gdy nagle odezwał się znany, nieco irytujący dźwięk nadesłanej wiadomości. Spojrzałem na migającą ikonę w dole ekranu.
„Daniel przesyła wiadomość”
Nie myśląc wiele, otworzyłem ją, czytając powoli treść.
Daniel: Nic by się nie stało, gdybyś go trochę pośledził. Wiem, że to może być dziwne, ale przynajmniej nabrałbyś pewności.
Przełknąłem ślinę, zagryzając wargę. Och, już sobie siebie wyobrażam w czarnych okularach, rodem z Facetów w czerni, biegającego za Gracjanem niczym pracownicy Malanowskiego. Żeby dodać troszkę smaczku do tego widoku, na głowę zarzucę kapelusz Michaela Jacksona i można iść śledzić!
Ale z drugiej strony miał trochę racji. Troszeczkę. No i bym się upewnił, chociaż to, co widziałem dzisiaj w salonie Gracjana mówiło samo za siebie. Spróbować jednak nie zaszkodzi.
Ja: A co jak mnie przyłapie?
Daniel: Zrób tak, żeby Cię nie przyłapał.
Daniel: A jak przyłapie, to powiesz, że właśnie tędy przechodziłeś i przynajmniej poznasz tę blondynę.
Zagryzłem wargę, uśmiechając się kącikami ust. Czy coś się stanie jak i jutro opuszczę wykład? Oczywiście oprócz rozerwania mnie na strzępy przez profesorkę od innowacji, nic mi się chyba więcej nie stanie.
A notatki zawsze mogę pożyczyć. Co do sesji… Zaliczać można we wrześniu, prawda?
Ja: Jesteś geniuszem.
Daniel: Wystarczy tylko czasami pomyśleć.
Ja: Coś sugerujesz?
Stanąłem przed lustrem, spoglądając na swoje odbicie z politowaniem. I co? Mam go śledzić, tak? Och, to będzie… dziwne. Ale z drugiej strony tylko tak dowiem się prawdy, bo jakoś nie liczę na to, że Gracjan się przede mną otworzy i mi wyzna, że mnie zdradza. Westchnąłem ciężko, zakładając czapkę z daszkiem i nasuwając na nos duże, ciemne okulary.
Nie. Wcale nie będę się rzucać w oczy… Rany…
Sapnąłem poirytowany, siadając na stolik stojący u mnie w przedpokoju, dalej spoglądając na lustro.
To będzie trochę chamskie… Tak go śledzić. No i znowu opuszczam zajęcia, jestem pewien, że nie zdam tej głupiej sesji, ale wiedziałem, że Gracjan sam z siebie mi nie powie.
Chociaż wolałbym usłyszeć najgorszą prawdę, niż być karmiony najlepszymi kłamstwami. W końcu byliśmy w związku, no nie? Nie powinien tak tego ukrywać, myśląc, że się nigdy nie dowiem.
Ściągnąłem z głowy czarną czapkę, przyglądając się jej w zastanowieniu.
Nigdy nie spodziewałbym się czegoś takiego po Gracjanie. Po Adamie – owszem, tyle że zapewne jego „skokiem w bok” nie byłaby dziewczyna, bo jak mi już sam nie raz powtarzał, kobiety go obrzydzają, mimo że ciągną do niego jak ćmy do światła.
Ale Gracjan…? Wydawał się taki uczciwy, że aż mu zaufałem. Kurwa, wiedziałem, żeby tego po prostu nie robić! Wiedziałem, że ta sielanka się skończy…
Jestem beznadziejnie głupi.
Odetchnąłem ciężko, zakładając czapkę i zerkając na wyświetlacz. Zbliżała się dziewiąta, fotograf o tej godzinie wychodził do pracy, a ja chciałem przecież go śledzić od samego początku.
- No to idę – zwróciłem się do Tessy, leżącej na parkiecie w przedpokoju i dotrzymującej mi towarzystwa. Uniosła łeb, spoglądając na mnie zainteresowana. – Życz szczęścia. Byleby tylko mnie nie przyłapał – mruknąłem pod nosem, wychodząc z mieszkania i zamykając drzwi na klucz.
Zbiegłem na dół, wychodząc przed blok i napotykając dwie osiedlowe mendy. Uśmiechnąłem się grzecznie, witając się z nimi z nonszalanckim uśmiechem, by po chwili, gdy już od nich odchodziłem, usłyszeć: „Chciałabym takiego męża dla wnuczki!”
Och, tak. Z pewnością chciałaby związać ukochaną wnusię z gejem. A na dodatek, żeby było troszkę bardziej kolorowo, z gejem zarażonym HIV. Miło, naprawdę.
Westchnąłem cicho, dochodząc do bloku, w którym mieszkał Gracjan. Ukryłem się za koszem na śmieci (można upaść jeszcze niżej?!) i czekałem, wyglądając zza rogu w dużych czarnych okularach i czarnej bejsbolówce. Czułem się prawie jak detektyw… Prawie. A jak było kiedyś w reklamie Żywca – „Prawie robi wielką różnicę”. W rzeczywistości czułem się po prostu jak idiota. Ale niech już będzie, może dzięki temu naprawdę ciężej będzie mnie rozpoznać?
Nagle drzwi od jego klatki otworzyły się, a z wnętrza wyszła znajoma mi postać. Gracjan, z pogodnym wyrazem twarzy i lekko rozwichrzonymi włosami, zaczął iść wolnym krokiem w stronę swojej pracy.
Na ten widok serce zabiło mi szybciej. Och, rany. Czy on musi tak na mnie działać? Przełknąłem cicho ślinę, ruszając za nim, uważając na to, aby zachować odstępy. Przecież okulary na nosie i czapka na głowie nie czyniły mnie osobą anonimową. Wystarczyło, żeby mnie tylko zauważył, a pewnie by rozpoznał.
Doszliśmy wreszcie do salonu, a ja bezpiecznie przeszedłem na drugą stronę ulicy, zajmując miejsce na ławce koło kiosku i przyglądając się jego poczynaniom. Otwieraniu kraty, a następnie drzwi, wejściu do środka, wpisywania kodu, aby wyłączyć alarm i… zniknął całkowicie wewnątrz. Nie byłem w stanie już go dostrzec.
Westchnąłem ciężko, przymykając oczy i zastanawiając się jeszcze raz, czy aby na pewno dobrze robię. W końcu opuściłem KOLEJNE zajęcia.
Siedziałem na tej ławce dobrą godzinę, tępo wpatrując się w drzwi salonu. Kilka osób weszło jedynie do środka, aby po paru minutach wyjść. Nic więcej się nie działo, dopóki… Dopóki nie dostrzegłem JEJ.
Poznałem tę blondynę niemal od razu, aż coś się we mnie zagotowało, gdy tylko ją dostrzegłem. Miałem ochotę podbiec do niej i… Zachować się naprawdę szczeniacko. Ostatecznie jednak się powstrzymałem, przyglądając się dziewczynie uważnie. Szła chodnikiem bardzo zadowolona.
Kurwa. Była ładna. Naprawdę była ładna!
Zatrzymała się pod salonem, wchodząc do środka jeszcze bardziej szczęśliwa. Zacisnąłem dłonie na kolanach, uporczywie wpatrując się w drzwi, zupełnie jakbym mógł z tej odległości cokolwiek dostrzec.
Zacząłem się nieco denerwować, ale dzielnie wytrzymałem, siedząc na ławce i nic więcej nie robiąc. Ignorowałem nawet zdziwione spojrzenia ludzi… Cóż, musiałem wyglądać komicznie, siedząc w czapce i okularach na nosie, zapatrzony w jeden jedyny punkt, wyprostowany przy tym niczym struna.
Ale teraz jakoś nie bardzo obchodziło mnie to, co myślą o mnie przechodnie. Wolałem wiedzieć, co dzieje się TAM!
Zaciskałem i rozluźniałem zdenerwowany dłonie na kolanach, pierwszy raz będąc o kogoś tak chorobliwie zazdrosnym. Bo nie ma innej opcji, by to uczycie, które doskwierało mi wtedy, kiedy siedziałem na tej przeklętej ławce, nie nazywało się zazdrością.
Oczywiście czułem się też oszukany, ale to już inna bajka…
Minęła kolejna godzina… A ja byłem coraz bardziej zniecierpliwiony. Ani on, ani ona nie opuszczali salonu. Co więc tam robili?
Sapnąłem cicho, opadając na oparcie ławki. W tym momencie akurat z salonu wyszła ona, mówiąc coś jeszcze do wnętrza budynku.
Od razu usiadłem prosto, przyglądając się jej z nienawiścią.
Już po chwili wyszedł też Gracjan, przyklejając do drzwi jakąś karteczkę, po czym zamknął je na klucz. Powiedział coś do blondynki, a ja oczywiście z racji odległości i hałasu panującego na ulicy nic nie usłyszałem, a to było dosyć irytujące. Naprawdę chciałbym wiedzieć!
Brunet ruszył przodem, a ta harpia dopadła jego ramienia, przytulając się. Otworzyłem szerzej oczy, czując jak coś nieprzyjemnie ściska mnie w środku na ten widok.
A on jej, do cholery, nie odtrącił! Pozwolił się jej przytulać i obłapywać, tak jak robił to wczoraj…
Zgarbiłem się nieco, przenosząc spojrzenie z pary na swoje buty. Czułem się taki zbędny… Kurwa. Wiedziałem, że znajdzie sobie kogoś innego, ale nie! Zaufałem mu, mając nadzieję na szczęśliwą, kurwa, przyszłość!
Ale jestem głupi. Po pierwsze obaj jesteśmy facetami, a pomiędzy facetami nie ma miłości. W sumie pewnie coś takiego nawet nie istnieje. Ludzie błędnie nazywają pożądanie. A po drugie mam HIV…
Podniosłem się z ławki, wypompowany z jakiejkolwiek energii. Miałem po prostu dosyć, ale i tak najgorsze było to, że Gracjan ukrywał przede mną tą blondynkę. Ciekawi mnie tylko, czy ona wie o mnie.
Pewnie nie…
Przeszedłem przez ulicę, dochodząc do drzwi salonu i spoglądając na wywieszoną kartkę.
„Wracam o szesnastej.”
Ta… Bo musiał zrobić sobie przerwę. Z nią.
***
Takie trochę flaczki, ale już niedługo akcja nabierze odpowiedniego tempa :)
Niee, już koniec!? Przejechałam ponownie po rozdziale i widzę, że był długi, ale tak szybko się skończył :C
OdpowiedzUsuńTo pewnie wina mojej nieokiełznanej ciekawości...
Pozdrawiam.
Łohohohoho. To się porobiło. I wcale niepozytywnie, co mnie wcale jakoś specjalnie nie cieszy.
OdpowiedzUsuńAle sporo mówisz, że nabierze odpowiedniejsze tempo i wg, to jest jedyny pocieszający aspekt, tej blondynki 3:
Po cóż ona? D:::::
Ja chce więcej!!! ;c Jestem ciekawa, kim naprawdę jest ta blondynka, no ale... poczekamy zobaczymy. Dziękuję, czekam na nexta!! ;D
OdpowiedzUsuńFlaczków co prawda nie lubię, ale flaczki w takiej postaci jednak mogę zjeść.
OdpowiedzUsuńZresztą, żadne flaczki. Się porobiło, że łochocho. Filip ma jednak pecha. Ale ja cały czas mam cichą nadzieję, że to tylko jedno wielkie nieporozumienie.
Wena i pomysłów
Boże... co ten Gracjan wyprawa xD Ale nic nie przebije Filipa z okularami i czapeczką :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ana-chan
OMG! Czy Gracjan naprawdę go zdradził/zdradza? :( No nie wierze jakoś, albo... :( Czekam na następny rozdział i życzę weny! :D
OdpowiedzUsuńNo już, przecież ładnie przepraszam :D
OdpowiedzUsuńNiezmiernie się cieszę, że Ci mnie brakowało. Myślałam, że nikt nie będzie się do mnie odzywał za to, że tak nalge zniknęłam.
Co do FDTS: ja zaczynałam od "Ousidera", bo też nie mogłam się przekonać do głównego opowiadania. Pierwsze 13 odcinków jest dość średnie, dopiero potem zaczyna się akcja. Ale mimo wszystko polecam zacząć od "Outsidera".
Rally jest świetnym opowiadaniem. Szkoda, że autorka już nie pisze (przynajmniej mnie nic o tym nie wiadomo). Cóż, ale trza się cieszyć tym, co się ma :D
Mam nadzieję, że Gracjan mimo wszystko nie zdradza Filipa..
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
<3333333
Ważne że akcja się rozkręca ;D Dziś trochę zabawnego śledzenia ;D Czekam dalej na rozwój wydarzeń! :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj gupek z tego Filipa xD Zamiast się spytać w prost kto to jest to karmi się tylko domysłami. A może to jakaś koleżanka/przyjaciółka? Wieszają się na swych kumplach gejach i też wyglądają jakby coś ich płomiennego łączyło. No ale rozumiem, że nawet człowiek rozsądny gdzieś tam z tyłu głowy widzi tą inną opcje, że zdrada, że już go nie chce. Skoro nie chce być karmiony kłamstwami to proste pytanie zada Gracjanowi i wszystko będzie wiadomo xD
OdpowiedzUsuńJej już się nie mogę doczekac dalszego ciągu, zwłaszcza, że niedługo koniec T__T Ja bym się nie obraziła jakbyś zrobiła z tego dłuuugaśną telenowelę xD Taką mogę czytać i czytać xD
Kohaku
Kohaku, koniec? A gdzie Ty wyczytałaś, że koniec? XD
OdpowiedzUsuńJeezu niech ta blondyna stąd spływa bo tylko mnie drażni ;p wieem przesadzam, ale nic nie poradze ;) jestem bardzo ciekawa co sie dalej wydarzy :] pisz szybciutkoo kolejna czesc ;) czeekam :**
OdpowiedzUsuńvampirka_15
Hmm... Zaczynam się zastanawiać czy "znajomi" mojego ulubionego gej frienda również widzą mnie tak samo jak Filip tę dziewczynę :). Chyba przestanę uwieszać się na jego ramieniu jak idziemy w miasto.
OdpowiedzUsuńPomysł ze śledzeniem całkiem fajny, mam tylko nadzieję, że główny bohater nie pożałuje tej swojej zabawy.
Rozdział super, czekam na kolejne :D
Sorata
Jak najbardziej ocenię Twojego bloga! Jeżeli mam wziąć pod uwagę jeszcze jakieś opowiadanie, pisz śmiało - mnie tematy erotyczne nie zrażają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sen Chu
www.literacka-krytyka.blog.onet.pl
Tak mi się dobrze czytało, że nawet nie zauważyłam końca. Niezależnie jak długie by były Twoje notki, dla mnie i tak zawsze będą za krótkie ;p.
OdpowiedzUsuń