Rozdział 23 – To sen?
- Przepraszam – powiedział zmieszany, zwilżając nerwowo wargi. Na te słowa osłupiałem, wybałuszyłem jedynie oczy, stojąc w progu i podtrzymując się drzwi.
To sen, prawda? Albo oszalałem, mam schizofrenię, widzę i słyszę to, czego nie ma.
- Za co? – Głupie pytanie. Bardzo głupie. Wiadomo, za co przepraszał, sam miałem do niego żal o tamten incydent, ale… Stojąc tak przed nim nie, potrafiłem zebrać myśli. Nie wiedziałem, na czym skupić wzrok, błądziłem więc nim od sufitu klatki schodowej, po podłogę i same schody, skrupulatnie unikając jego spojrzenia.
- Przestraszyłem się – przyznał, pomijając moje pytanie. Najwidoczniej i on uznał je za głupie. – Wpuścisz mnie? Nie chciałbym o tym rozmawiać na klatce – wzruszył ramionami, ponownie zwilżając wargi i wsuwając dłonie do kieszeni swoich luźnych, czarnych dżinsów.
Na pierwszy rzut oka było widać, że denerwował się tak samo jak ja…
Na pierwszy rzut oka było widać, że denerwował się tak samo jak ja…
Ocknąłem się, po czym szybko potaknąłem. Odsunąłem się od drzwi, gestem zapraszając go do środka. Gdy tylko przekroczył próg, napadła go Tessa, szaleńczo machająca ogonem. Uśmiechnął się do niej, schylając i głaszcząc po pyszczku.
Przełknąłem gęstą ślinę. Bałem się.
Chyba po raz pierwszy tak się bałem. Naprawdę nie chciałem usłyszeć tego z jego ust, nie chciałem zostać odrzucony w tak otwarty sposób. Bo… po to przyszedł, prawda? Żeby tylko przeprosić, bo uznał, że postąpił głupio.
Już mógł mnie zostawić i nie przychodzić!
Zsunął buty, posyłając mi nerwowe spojrzenie.
Przez moją głowę przemknęła myśl, która spowodowała, że coś ścisnęło mnie w gardle z żalu. Pewnie bał się, że go zarażę… Bał się przebywać ze mną w jednym pokoju!
- To może… Salon? – burknąłem pod nosem, czując jak serce łomocze mi w piersi. Potaknął, ruszając do pomieszczenia. Wiedział, gdzie co u mnie się znajduje, więc nawet nie musiałem go prowadzić.
Niemal od razu usiadł na sofie, ja za to zająłem miejsce na fotelu naprzeciwko. – Zrobić coś do picia? – zapytałem jeszcze, na co on zaprzeczył ruchem głowy.
- Jak mi o tym powiedziałeś – podjął przerwaną rozmowę. Tętno z każdą chwilą mi przyśpieszało. – Przestraszyłem się – mruknął, nie spuszczając ze mnie swoich piwnych tęczówek.
- To normalne – wszedłem mu w słowo, uśmiechając się przy tym ironicznie. – Każdy by się przestraszył, ale powiem, że kopnął cię cholerny zaszczyt. Jesteś pierwszą osobą, której o tym powiedziałem. W końcu kto chciałby się ze mną przyjaźnić wiedząc, że mam HIV? Nie chciałem ci tego mówić, ale nie jestem takim skurwielem, żeby cię narażać. Możesz już wyjść, rozumiem. Sam nie chciałbym znać kogoś z HIV… – mówiłem i mówiłem. Wpadłem w jakiś nerwowy, niekontrolowany słowotok, błądząc rozbieganym spojrzeniem po jego twarzy.
- Nikomu wcześniej nie powiedziałeś? – spytał zdziwiony. Przełknąłem cicho ślinę, po czym zaprzeczyłem.
- I widocznie tu popełniłem błąd. Mogłem urwać nasz kontakt, a ty przynajmniej byś… - Nie dokończyłem. Gracjan szybko podniósł się z kanapy i dopadł mojego fotela. Wszystko działo się tak szybko, że ledwo co się orientowałem. Nachylił się nade mną, opierając obie dłonie na podłokietnikach, jakby chciał odciąć mi drogę ucieczki. Zdezorientowany wbiłem wzrok we wpatrzone we mnie piwne tęczówki. Uśmiechnął się kątem ust, po czym tak po prostu wpił się w moje wargi. Jego język wdarł się do mojego wnętrza, a ja kompletnie nie wiedziałem, co się dzieje. Błądził po moim podniebieniu, nie raz zahaczając o mój bierny mięsień.
Całuje mnie?
Całuje mnie. Ale dlaczego? Nie boi się? W końcu ludzie wierzą w różne stereotypy, przede wszystkim w to, że HIV’em można zarazić się przez ślinę.
Szybko odrzuciłem jednak te myśli i po prostu dałem się ponieść chwili. Przysunąłem się do niego bliżej, oddając pieszczotę. Miał takie miękkie, ciepłe usta. Do tego ten ciągle towarzyszący mu zapach męskich perfum pomieszanych z dymem papierosowym. Westchnąłem w jego usta, wsuwając dłoń w jego nieco przydługie włosy i burząc je jeszcze bardziej.
Jednak on się ode mnie odsunął. Czar prysł wraz z momentem, kiedy jego wargi odkleiły się od moich.
- Przepraszam – powiedział raz jeszcze, patrząc mi głęboko w oczy. – Nie chciałem, żeby tak wyszło, ale wtedy byłem w szoku. Musiałem sobie to wszystko przemyśleć.
- I? – spytałem, jakby z nadzieją. Jeżeli wcześniej wydawało mi się, że moje serce szybko biło w jego obecności, to już nawet nie wiem jak nazwać to, co ten mięsień wyprawiał w tej chwili.
- Szczerze mówiąc, to po tym nie chciałem cię już nachodzić. Chciałem zerwać nasz kontakt, bo byłem trochę… przerażony. Ale nie mogłem przestać myśleć o tobie i o tym, jak chamsko zrobiłem. Zacząłem się w to trochę zagłębiać, popytałem ludzi i zbierałem informacje, żeby nie być zielony – powiedział, nie przerywając kontaktu wzrokowego. – Nie wiem, co ze mną zrobiłeś, ale… Nie chcę cię stracić – powiedział poważnie, wciąż się nade mną nachylając. Wbiłem się tylko mocniej w fotel, sam nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć.
Byłem szczęśliwy. Cholernie szczęśliwy, ale co się stanie, jak znów to szczęście stracę?
- Nawet nie wiesz… - już chciałem powiedzieć coś bardzo krępującego, ale na szczęście w ostatnim momencie ugryzłem się w język. Był stanowczo za długi.
Jedna z jego czarnych brwi uniosła się w zdziwionym geście. Wyglądał cudownie, kiedy niesforne brązowe kosmyki opadały mu oczy.
- Nie wiem czego? – nie puścił mi tego płazem. Przełknąłem nerwowo ślinę, szybko kręcąc głową i czerwieniąc się przy tym.
- Nic – machnąłem ręką. – To trochę… Żenujące.
- Ja waśnie zdobyłem się na wyznanie ci, że nie mogę przestać o tobie myśleć – prychnął. – Teraz twoja kolej.
Zwilżyłem wargi, uciekając spojrzeniem w bok.
Co ja robię?!
- To były najgorsze dni mojego życia – powiedziałem zgodnie z prawdą. – Zawsze bałem się odrzucenia i ty to zrobiłeś – skuliłem się. Boże, jakie to kompromitujące! On jednak uśmiechnął się smutno, całując przelotnie moje wargi.
- Przepraszam, naprawdę. Ale spróbuj mnie zrozumieć…
- Rozumiem – potaknąłem. – Więc… Co teraz? – spytałem, sam nie wiedząc, co te wszystkie zwierzenia mają zapoczątkować.
- Spróbujmy… razem – szepnął, chcąc najwidoczniej oznajmić mi, że chciałby ze mną być. Aż podniosłem na niego zszokowane spojrzenie.
Czy… Och, Boże… Po tym wszystkim mógłbym w końcu zacząć normalnie żyć?
Nie.
Nie, nie, nie! Nie mogę, pęknięta guma i zgotuję Gracjanowi ten sam los. Bo przecież nie będziemy się ciągle tylko całować. On na pewno chciałby czegoś więcej, ale ja nie jestem w stanie mu tego dać.
Nie potrafię, nie umiem.
- Ale to nie ma sensu – powiedziałem po chwili namysłu zduszonym głosem. – Mam HIV, nie chcę cię zarazić. Wiesz jak niewiele trzeba, aby…?
- Przemyślałem to – przerwał mój wywód, uśmiechając się pocieszająco. – Podejmę to ryzyko.
Osłupiałem. Naprawdę nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Z jednej strony cieszyłem się, ale z drugiej… On jest głupi, czy jak? Wie co to w ogóle oznacza? Wie, że na to można umrzeć, że to jest nieuleczalne i że branie lekarstw wcale nie jest takie miłe? Że niszczę sobie przez to żołądek, a mimo to ani na chwilę nie mogę zaprzestać kuracji, bo wtedy będę mieć nawrót choroby ze zdwojoną siłą?!
On nie rozumie.
Nikt mnie nie rozumie.
- Naprawdę mi na tobie zależy – niewiadomo skąd i jak jego dłoń znalazła się na mojej, ściskając ją pokrzepiająco. – Na początku nie musimy iść do łóżka, po prostu… Zrobimy to jak będziesz gotowy.
Zmarszczyłem brwi oburzony tymi słowami.
- To ty masz być gotowy, a nie ja – prychnąłem urażony. Nie jestem jakąś dziewicą, aby być gotów na stosunek do cholery!
Jego twarz się rozpogodziła.
- Ja jestem – powiedział pewnie, całując mnie znowu. I znowu… A potem jeszcze kilka razy. Całkowicie poddałem się jego ustom i zapachowi. Byłem w amoku, oderwany od rzeczywistości.
- Ciebie i Adama coś łączy? – spytał, bawiąc się palcami mojej dłoni, obejmując mnie przy tym ramieniem. Było dobrze, naprawdę. Zaprzestaliśmy tylko na pocałunkach, mimo to miałem ogromną ochotę zaciągnąć go do łóżka, ale w porę się powstrzymałem.
Oparłem głowę na jego ramieniu, uśmiechając się rozbawiony.
- A co? Zazdrosny? – zaśmiałem się.
To wszystko było takie nierealne. Gracjan chciał ze mną być, a przecież jestem chory. Czy to w ogóle może być prawdą? To nie jest sen, z którego za chwilę się obudzę i znów zastanie mnie szara rzeczywistość?
- Nie lubię go – przyznał otwarcie. Uniosłem nieco głowę, spoglądając na jego profil i te zmarszczone brwi.
Wyglądał cudownie. Jak zawsze zresztą.
- Adam to już przeszłość. Teraz to tylko naprawdę dobry kumpel – wzruszyłem ramionami, z powrotem opierając głowę na jego ramieniu.
- Wie o tobie?
- Wie – potaknąłem. – Ale ty wiedziałeś pierwszy – dodałem szybko. Westchnął ciężko, zsuwając dłoń z mojej talii na udo.
- I jak zareagował? – spytał, spoglądając na mnie kątem oka. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy jakiś cichy głosik podpowiedział mi, że jest zazdrosny.
Ale to nie może być prawda. Jest za dobrze jak na realia mojego życia. Co jeżeli coś się stanie, a ja znów nie będę mógł się po tym podnieść? Co jeżeli stanę się później wrakiem człowieka? Przecież teraz niewiele do tego brakowało.
- Normalnie – wzruszyłem ramionami. Mimo wszystko nie chciałem o tym rozmawiać. To było zbyt osobiste.
A Gracjan chyba zrozumiał, bo już więcej nie pytał. Siedzieliśmy tak więc w ciszy, która wcale nie była uciążliwa.
Ale w końcu postanowiłem ją przerwać.
- Zostaniesz na noc?
- Zostanę.
Obudził mnie piskliwy dźwięk dzwonka do drzwi. Skrzywiłem się, bardziej wtulając w ciepłe ciało leżące obok. Aż westchnąłem, gdy poczułem ten cudowny zapach papierosów.
- Dzień dobry – powiedział rozbawiony, rozbudzając mnie całkowicie. Przeciągnąłem się, spoglądając na niego.
Boże… Spałem z nim. Nie w TYM sensie. Całą noc spędziłem przy nim, obejmując go i wdychając ten charakterystyczny zapach. Gdy o tym dłużej myślałem, dochodziłem do wniosku, że to wszystko jest jak bajka, tyle że na końcu nie będzie: „Żyli długo i szczęśliwie”, bo pewnie Gracjan zostawi mnie przy pierwszej lepszej okazji.
Po prostu pójdzie po rozum do głowy i stwierdzi, że to wszystko nie ma sensu.
Przełknąłem ślinę, wpatrując się w jego piwne, nieco zaspane oczy.
A może lepiej by było tak po prostu poddać się chwili? Chociaż raz zaryzykować, zobaczyć, co z tego wszystkiego wyjdzie. Cieszyć się chwilowym szczęściem?
A później – gdyby coś nie wyszło – zmagać się z wyrzutami sumienia, zostać wrakiem człowieka. Czy jest więc sens ryzykować?
Z rozmyślań wyrwał mnie ponowny dźwięk dzwonka. Opadłem na poduszki, nie chciało mi się ruszać.
- Nie otworzysz? – spytał zdziwiony brunet, podpierając głowę na ręce i spoglądając na mnie tymi swoimi cudownymi, dużymi, piwnymi oczami. Włosy miał nieco potargane, ale mimo wszystko dalej wyglądał nieziemsko. Przynajmniej dla mnie… Zdawałem sobie sprawę, że Gracjan nie jest jakimś modelem, a nawet daleko mu do wyglądu Adama, ale i tak dla mnie był idealny.
- Nie chce mi się – przyznałem otwarcie, wpatrując się w sufit. Dziwnie mi było z nim rozmawiać, kiedy opadły emocje.
Powiedział, że chce ze mną być. Przeprosił i… Boję się. Naprawdę, nie chcę znów przechodzić tego, co było po tym, gdy mnie odrzucił. Bo boję się, że mogę nie wytrzymać i wreszcie to wszystko zakończyć.
Jestem tchórzem. Boję się śmierci, a wiem, że ta ciągle przy mnie jest. W każdej chwili mogę pożegnać się z życiem.
Znów w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Ten ktoś nie chciał odpuścić, co zaczęło mnie irytować.
- Dobra – Gracjan westchnął ciężko, przechodząc nade mną, gdyż leżał od strony ściany. Nim wstał, musnął jeszcze przelotnie moje usta. – Ktoś chyba chce czegoś ważnego, długo się dobija – wzruszył ramionami. Przewróciłem się na bok, uśmiechając pod nosem.
Gracjan był w samych bokserkach. Zresztą ja też, ale miał świetne ciało. Mimo że nie był wysportowany, to i tak bardzo mi się podobał. Jego tors pokrywały drobne, czarne włoski. Był szczupły i wysoki, przez co miał strasznie płaski brzuch i małe, zaróżowione sutki.
No, a to co trzymał w bieliźnie także było niczego sobie. – Otworzę – stwierdził, wychodząc z pokoju.
Jak długo będzie trwała ta sielanka? Dzień, tydzień, miesiąc…?
Usłyszałem jakąś wymianę zdań, nie potrafiłem jednak zrozumieć czego dotyczy rozmowa. Nie wiedziałem nawet, do kogo należy drugi głos, ale nie byłem tym jakoś zainteresowany, pewnie ta stara menda z dołu znów chce, abym naprawił jej kran albo przepchnął kibel.
- Filip, możesz przyjść? – zawołał Gracjan. Westchnąłem cierpiętniczo, podnosząc się z łóżka i w samych bokserkach wyszedłem do przedpokoju, w którym stał… Tak, ten mały, denerwujący Adama chłopczyk – Krystian.
- Wy… Jesteście razem? – spytał, gdy tylko mnie zauważył.
- Eee – wydusiłem inteligentnie, popatrując na Gracjana i wyczekując jego reakcji.
- Jeżeli jesteś zainteresowany Filipem, to sobie daruj – warknął fotograf jakoś tak dziwnie. Nigdy nie słyszałem tego tonu u niego! Przyciągnął mnie do siebie, władczo obejmując ramieniem. Zrobiło mi się goręcej, sam nie wiedziałem, co o tym myśleć.
Był zazdrosny?
Odchrząknąłem nerwowo.
- No więc, czego chcesz? – zmieniłem temat.
***
Słodko, słodko, słodko.
Ech, ale trochę słodyczy też musi być, nie chcę pisać nie wiadomo jakiego dramatu. Wystarczy mi tutaj Fifi ubolewający nad swoim losem :D.
AJ LOW IT : D
OdpowiedzUsuńzresztą ja wszystko co twoje kocham, więc nie mam co gadać, bo faktycznie samouwielbienie to nie zawsze dobra sprawa ; D
No i dobrze, że ci się nie chce, bo byś dostała. Nie wiem jak, ale ciii. O, już wiem! Mentalnie *chill*
OdpowiedzUsuńCo Krystian chce od Filipa? o.o
I jak tam "On" w ogóle? Dawno go nie było xD
Wielbię Cię pod niebiosa. Twoje opko jest zajeebiaszcze ^^.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona!!!! I muszę przyznać że dziś nawet zastanawiałam się czy co nieco poczytam u Ciebie :D:D A tu proszę!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Poprawia niesamowicie humor a czytałam go z wielkim uśmiechem na ustach.
Czekałam na ten moment wieki :D:D:D Cudo!
Uwielbiam tych facetów :D:D
Czekam cierpliwie na kolejny rozdział a dokładniej niecierpliwie :D:D :*
Bosko, oby ich znajomość rozwijała się dalej w tym samym kierunku.
OdpowiedzUsuńło żesz kurwa. jesteś genialna ;3
OdpowiedzUsuńczytałam to z takim zacieszem na twarzy, że dawno tego nie było. Kurde, w końcu zaczęło się coś dziać! I to coś jest super :D
Miało być słodko, jest bajecznie! :D
I love u!
Ooo! Rozpłynęłam się, jaki to było słodkie... A teraz cały dzień będę zastanawiać się co będzie dalej! Zapowiada się cudownie i bajecznie :D
OdpowiedzUsuńJesteś kochana!
Tak słodko mogłoby być częściej. Ale i tak dobrze, że to był ten Krystian a nie na przykład matka Filipa czy coś...
OdpowiedzUsuńI jak już mówiłam, chcę więcej słodkich rozdziałów. Wychodzę z założenia, że jeśli normalne życie jest raczej mało słodkie, to skoro już mamy taką opcję, że przez pisanie możemy kształtować jakąś naszą rzeczywistość, to niechże chociaż nasze postacie mają cukierkowo ^^'
No-wy-roz-dział-szy-bko! ;-)
Co za dużo dramatów to niezdrowo;) Chociaż Filip wiecznie wątpiący w swoje szczęście był wystarczająco dramatycznyXD Ale chyba za bardzo się z tą sielanką nie pomylił, prawda? Tak łatwo to nie będzie jak przypuszczamXD Ciekawe co chce Krystian(pewnie to, co zawsze)... miłego pisania nowego rozdziału(swoją drogą w końcu zmotywowałam się do skomentowania- podziwiam samą siebie)---ANGEL
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie! Już sie nie mogłam doczekać kiedy gracjan przejrzy na oczy. Cieszę sie ze filip jest szczęśliwy, mam nadzieję ze ta sielanka szybko sie nie skończy:) pozdrawiam i życzę weny! NieemożliwA
OdpowiedzUsuńWidzę poprawę. ;]
OdpowiedzUsuńNie tak dawno temu oceniłam twoje opowiadanie niezbyt przychylnie... i chyba zaraz po wysłaniu komentarza zaczęłam żałować, że to zrobiłam. Nie lubię nikogo krytykować, nawet jeśli robi coś, co niezbyt mi się podoba, ale posłuchałam koleżanki i o.
I może zbytnio pospieszyłam się z oceną, sama nie wiem. W każdym razie to, co piszesz teraz wydaje mi się bardziej składne i przemyślane... można nawet użyć określenia 'dojrzałe', niż to co widziałam nawet kilka rozdziałów wcześniej. Rozwijasz się, a to naprawdę cieszy. Znów wraca to samo podekscytowanie, które odczuwałam przy czytaniu chociażby takiej "Dżungli" [na którą wciąż czekam i mam nadzieję, że kiedyś ją skończysz ;> Tęsknię za Nico...]
Przepraszam, że wtedy tak się czepiałam, ale ja to ja, zawsze muszę mieć inne zdanie od całej reszty. ;]
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny. Pisz tak dalej.
Anonimowy , nawet nie wiesz, jak miło czyta mi się Twój komentarz :). Każdy, kto coś pisze chciałby się rozwijać i ja nie jestem inna. Chociaż nie staram się tego osiągać 'za wszelką cenę' bo też chcę mieć z tego pisania jakąś radość, a nie tylko ciągłe martwienie się, że rozdział nie jest taki, jaki sobie wymarzyłam. Wiem również, że moje teksty wymagają dużo poprawek, ale tak jak już pisałam wyżej - robię to wszystko tylko dla zabawy. Książki i tak nigdy nie wydam - nie będę się oszukiwać xd.
OdpowiedzUsuńCo do Dżungli, nie wiem, czy ją jeszcze kiedykolwiek ruszę. Chciałabym, bo nie lubię zostawiać niedokończonych opowiadań, ale mnie ono po prostu odrzuca. Było moim jednym z pierwszych, a zaczynałam będąc - krótko mówiąc - dzieckiem. Jest naiwne, a niektóre zdania i wydarzenia w nim nie mają jakiegokolwiek sensu. Może kiedyś się nad nim pochylę, poprawię każdy rozdział, pozmieniam co nieco i je po prostu wskrzeszę :). Ale to raczej w dalekiej przyszłości.
Jeeee ! Myślałam i myślałam, że napiszesz inaczej, a tutaj psikus ! ^^ Ale Gracjan jest zazdrosny ! :D I dobrze, Filip jest fajnym chłopakiem i powinien dostać wiele od życia. Czekam na ciąg dalszy. ^^
OdpowiedzUsuńmiło, że w końcu są razem, chociaż boję się aby coś się nie pochrzaniło jak np u tego chłopaka, z którym pisał na gg :/ no ale teraz jestem ciekawa jak będzie się rozwijać związek Gracjana i Filipa. A zwłaszcza jakie czekają ich problemy oraz przyjemności wynikające z choroby Filipa. Chociaż może słowa ''przyjemności'' tu nie pasują ale .. trzeba i w takich sytuacjach wyciągać coś tego typu, zwłaszcza jak się na z kim :)
OdpowiedzUsuńchętnie wzbogacam swoją wiedzę aby wiedzieć jak w swoim opku pisać o temacie HIV :)
Jaki Gracjan jest uroczy gdy jest zazdrosny XD Opowiadanko jak zawsze super Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam ;)
Sachiko
Grzeczny Gracjanek, grzeczny :P Ma szczęście bo już myślałam że trzeba mu zrobić nalot na chatę z patelnią xD
OdpowiedzUsuńRozdzialik.... Plisssss :P
Pozdrawiam
Przed chwilą przeczytałam trzy ostatnie rozdziały. Nie chciało mi sie pod każdym zostawiać komentarza xD za dużo roboty :P
OdpowiedzUsuńRozdziały świetne :D zresztą jak zwykle. Porównałam sobie pierwszy i ostatni rozdział - idzie Ci coraz lepiej, oby tak dalej! ;) Coraz bardziej wciąga mnie to opowiadanie ^^ jesteś po prostu świetna, szkoda, że na chwilę obecną nie ma więcej rozdziałów - można czytać i czytać ;) sama nie wiem co napisać - GENIALNE ;D
Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny ^^, zaraz muszę sprawdzić czy księcia dodałaś ;P, także pozdrawiam i życzę dalszej weny :***
~Hisoka
PS:Przepraszam za tak chaotyczną wypowiedź - jak na mnie jest już późno i mózg mi nie pracuje x3 wiec wychodzi mi jak wychodzi. Dobranoc :*