Wróciłem do domu, sam nie wiedziałem jak się do niego dostałem. Smętnie wtoczyłem się do przedpokoju, ściągając buty i bezwiednie kierując się do swojego pokoju. Zatrzymał mnie jednak Adam.
- Fifi, coś się stało? – spytał, podchodząc do mnie.
Przymknąłem zmęczony oczy, wzdychając ciężko. Chciałem, żeby zostawił mnie w spokoju, chciałem być po prostu sam i sobie jakoś to wszystko ułożyć.
- Nie – odpowiedziałem, próbując go wyminąć. On złapał mnie za ramiona, ujmując podbródek tak, że musiałem spojrzeć mu w oczy.
- Przecież widzę, że coś nie gra – prychnął. Przełknąłem ślinę, czując jak znowu pieką mnie oczy. Kurwa! Trzeba było się nie angażować, a nie! Po co w ogóle to ciągnąłem? Mogłem go zostawić, kiedy jeszcze byłem w stanie…
- Nic nie jest w porządku – powiedziałem zduszonym głosem. – Nic już nie będzie w porządku – dodałem, starając się uspokoić.
- Filip… - szepnął tylko, najwidoczniej nie wiedząc, co robić. – Nie mów tak, nie wiem, co się stało, ale wszystko da się naprawić! – chciał mnie pocieszyć, ale coś mu nie wyszło.
- Nie rozumiesz? – podniosłem na niego załzawione oczy. – Moje życie już jest spierdolone, NIC się nie da naprawić, chyba że umiesz cofnąć czas – szepnąłem, ocierając nadgarstkiem oczy.
Spoglądał na mnie bezradnie, po czym przytulił. Tak po prostu wziął mnie w ramiona, mimo że nie wiedział, co takiego się stało.
Wtuliłem się w jego szeroki tors, walcząc z łzami.
Gracjan mnie odrzucił. Ale czego się spodziewałem? Kto chciałby utrzymywać kontakt z osobą, która ma HIV? Przecież to ryzykowne.
Rozkleiłem się. To wszystko mnie przerastało.
Adam wsunął dłoń w moje włosy, gładząc powoli i uspokajająco, a po chwili się ode mnie odsunął, wziął za rękę i zaprowadził do salonu. Usiadłem na kanapie, szybko ocierając policzki.
- Więc…? – spytał brunet, chcąc usłyszeć jakieś wyjaśnienie.
- Nic – mruknąłem, wpatrując się we własne dłonie. Pewnie wyglądałem żałośnie. – Nie chcę o tym mówić, dobra?
Pomiędzy nami zapadła chwila ciszy. Westchnął ciężko, po czym usiadł obok mnie.
- Jutro kumpel pomoże zabrać mi walizki – ruchem głowy wskazał na dwie duże torby stojące pod szafą.
Westchnąłem ciężko, po czym potaknąłem. Poczułem obejmujące mnie w talii ramię, a następnie ciepłe usta na szyi.
- Boże, Adam – jęknąłem, usiłując się od niego odsunąć. Ale on miał wyczucie czasu. – Daj mi spokój – starałem się wyplątać z jego uścisku, ale kiepsko mi szło. Chciałem, żeby ten dzień wreszcie się skończył.
- Chociaż raz – jęknął, przesuwając usta na moją szczękę. – Tak na pożegnanie, a ty mógłbyś potraktować to jako chwilową ucieczkę od problemów – namawiał, wsuwając dłoń pod moją bluzkę.
Odetchnąłem ciężko, mając ochotę oddać mu się tu i teraz, właśnie dlatego siedziałem, pozwalając mu na dalsze ruchy.
Obcałowywał mnie po twarzy, przesuwając dłoń na pierś i drażniąc sutki, aby za chwilę zsunąć ją niżej, o wiele niżej, na krocze.
Zapaliła mi się czerwona lampka.
- Adam, nie, kurwa! – odepchnąłem go, odskakując od niego. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dlaczego? Ciągle mi nie pozwalasz! Co nagle się z ciebie taka cnotka-niewydymka zrobiła?! Jeszcze pół roku temu sam ciągnąłeś mnie do łóżka!
- Nie rozumiesz, że mam HIV!? – wydarłem się rozgoryczony. Wszystko mi się pierdoliło, całe życie było do dupy.
Zamrugał, aż uchylając wargi.
- Że jak?
Westchnąłem ciężko, opadając na podłogę i chowając głowę w ramionach. Pięknie, teraz Adam się ode mnie odwróci.
- Mam HIV – wydusiłem. – Dlatego nie chciałem…
Zapadła chwila przytłaczającej ciszy.
- Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? – zapytał. Zaśmiałem się gorzko, podnosząc głowę i spoglądając na niego.
- Nie martw się, nie zaraziłem cię. Przespałem się kilka razy z takim jednym po twoim wyjeździe – powiedziałem, uśmiechając się krzywo.
- Wcale nie chodziło mi o to… - szepnął trochę zmieszany. Pierwszy raz widziałem go takiego. Bez tej pewności siebie wymalowanej na twarzy.
- Adam, nie kłam, co? Wiem, o co ci chodziło, nie oszukujmy się – przewróciłem oczami. – Ale nie musisz się martwić. To było NA PEWNO po twoim wyjeździe – wzruszyłem ramionami.
Przełknął głośno ślinę, po czym zsunął się z kanapy, obejmując mnie z boku.
- Przepraszam – powiedział niezwykle cicho, opierając brodę na mojej głowie. Aż otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia, nie bardzo potrafiąc odnaleźć się w tej sytuacji. Byłem przekonany, że się przestraszy i wyprowadzi już dzisiaj…
Westchnąłem ciężko, mimowolnie także się do niego przytulając. – Przepraszam, że naciskałem.
- Skąd mogłeś wiedzieć?
- Więc… Teraz możesz powiedzieć mi, co się stało? Czy to chodziło właśnie o HIV? – zapytał niepewnie, nie odsuwając się ode mnie.
- Nie… - pokręciłem głową. – To Gracjan… Bo mieliśmy już się kochać i powiedziałem mu o tym. Tak jak tobie. Tyle, że on się przestraszył – szepnąłem, spuszczając wzrok na własne dłonie.
- Bo jest głupi – mruknął. – Nie trać na takiego czasu. Jesteś naprawdę wyjątkowy – uśmiechnął się, odsuwając się nieco ode mnie, tak aby spojrzeć mi w oczy.
- Jezu, Adam, a myślałem, że wybiegniesz, kiedy tylko się o tym dowiesz – powiedziałem, musiałem to z siebie wyrzucić.
- No… Jestem trochę… zdziwiony – najwyraźniej szukał najodpowiedniejszego słowa. – Ale nie mógłbym. Kocham cię, Filip – szepnął, spoglądając mi głęboko w oczy.
Zamurowało mnie. Zamrugałem po chwili ze zdziwieniem, aż uchylając usta.
- Że co?!
- Jak brata, debilu – prychnął, chyba trochę zakłopotany. Uśmiechnął się nerwowo.
- No nie dobijaj mnie – parsknąłem, mimo mojego wcześniejszego wisielczego humoru. – Nie zapominaj, że kiedyś się ze mną pieprzyłeś! – wytknąłem mu.
Wzruszył obojętnie ramionami.
- Lepszy brat niż siostra. Dzieciak będzie? Nie. W czym więc problem? – zapytał jak najbardziej niewinnie.
- Przerażasz mnie – skomentowałem.
- Ja? Ktoś z takim wyglądem? No nie przesadzaj! – chyba na siłę chciał mnie jakoś odciągnąć od nieprzyjemnych myśli.
Ale mimo wszystko byłem mu wdzięczny. Bo czułem, że nie jestem sam.
Dobrze mieć kogoś takiego jak Adam, nawet jeżeli to największy idiota jakiego ta Ziemia miała zaszczyt nosić.
- To co? Po piwku? – zapytał z uśmiechem na ustach.
Myślałem, że jak jutro się obudzę, wszystko będzie lepiej. Tak po prostu zapomnę o całej sprawie z Gracjanem i będę żyć jak dawniej.
Myliłem się.
Bardzo się myliłem.
Było jeszcze gorzej niż przed zaśnięciem. Wtedy byłem lekko wstawiony, gdyż pozwoliłem sobie na utopienie wszystkiego w procentach, mając za kompana Adama, który teraz leżał przy mnie, obejmując mnie w pasie.
Nie, nie uprawialiśmy seksu. Umiałem nad sobą zapanować, a zresztą on nawet nie naciskał. Kto normalny by naciskał, wiedząc, że parter ma HIV? No właśnie – nikt.
Ale mimo wszystko cieszyłem się, że się mnie nie brzydził. Wiele osób twierdzi, że tą chorobą można zarazić się przez zwykły dotyk albo przebywanie w jednym pomieszczeniu.
Dobrze, że Adam nie należy do tej grupy osób.
Westchnąłem ciężko, wyplątując się z jego objęć i wstając z łóżka. Dzisiaj rodzinny obiad… No, może nie tak „rodzinny”. Ojciec ostatnio nie wychodził ze swojej sypialni i posłania. Było jeszcze gorzej, nie miał na nic sił.
Pewnym było, że niedługo umrze, a ja dalej nie potrafiłem zdobyć się na odwagę i mu powiedzieć.
Wyciągnąłem z szafy najnormalniejsze ubrania, jakie posiadałem, po czym powlokłem się do łazienki i szybko wykąpałem. Gdy ją opuściłem, Adam był już na nogach.
- Do Fordonu? – spytał, zakładając T-shirt. Potaknąłem, siadając na kanapie. – Fifi – powiedział, zwracając na siebie moją uwagę. Sięgnął po jakąś karteczkę, która leżała na stole, po czym mi ją wręczył. Był na niej koślawo zapisany adres. – Jeżeli tylko będziesz chciał, możesz mnie odwiedzić – uśmiechnął się. – Pamiętaj, że możesz powiedzieć mi wszystko, więc nawet możesz do mnie dzwonić w nocy – wzruszył ramionami.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Nawet nie chciałem zastanawiać się, co takiego stało się z Adamem, bo doszedłbym do wniosku, że jest mu mnie żal.
- Dzięki – powiedziałem cicho.
Może wszystko się w końcu ułoży?
Wróciłem z rodzinnego obiadu wykończony, a obraz wyniszczonego chorobą ojca nie chciał mnie opuścić. Myśl, że moja choroba również może doprowadzić mnie do takiego stanu wcale mnie nie pocieszała.
No i nie powiedziałem mu. Chciałem, już nawet wszedłem do sypialni rodziców i usiadłem na łóżku.
Ale się rozmyśliłem. Nie powiedziałem mu nic. Siedziałem tylko w tym dusznym, ciemnym pomieszczeniu, trwając z nim w ciszy. On także się nie odezwał do mnie słowem. Bo nie mieliśmy o czym rozmawiać. Nigdy nie przejawialiśmy relacji ojciec-syn. On był dla mnie całkowicie obcym człowiekiem, tak jak ja dla niego.
Ale mimo wszystko był ojcem. Jaki by to nie był skurwiel, to i tak mój ojciec.
Siedziałem przed laptopem, pisząc z Nim o beznadziejnie błahych sprawach, stwierdzając przy okazji, że bez Adama w moim mieszkaniu jest strasznie cicho. I wtedy pożałowałem, że kazałem mu szukać mieszkania.
Bo przez tą ciszę zaczynałem myśleć. O Gracjanie, który od wczoraj nie dawał znaku życia, zresztą ja także nie naciskałem. W końcu to jego decyzja.
Teraz muszę tylko jak najszybciej o nim zapomnieć, co raczej nie będzie takie proste. Westchnąłem ciężko. Trzeba się z tym jakoś pogodzić, nie mogę całe życie go rozpamiętywać.
Pogłaskałem łeb Lambo, który leżał na moich kolanach. Pies mruknął coś pod nosem, nawet nie otwierając oczu.
Nagle rozległ się dzwonek mojej komórki. Sięgnąłem po nią do kieszeni, po czym zerknąłem na ekran, na którym migał napis: „Sylwia”.
- No? – spytałem zdziwiony, gdy odebrałem.
- Jezu… Filip – wyszlochała w słuchawkę. – Ojciec nie żyje.
***Powoli pracuję już nad Księciem, ale chyba nieprędko on się u mnie pojawi ;). Tak więc na razie możecie się spodziewać samego ZRz :D.
Nie wiem co mam powiedzieć, zatkało mnie. Powiem tyle, jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńcały wieczór sprawdza.łam czy jest nowa notka, i za którymś razem cyk ! jest!
OdpowiedzUsuńsuper
podobała mi się reakcja Adama, taka dorosła, prawdziwy przyjaciel, a Gracjan ... mam nadzieję że coś z tego będzie
pozdrawiam
pseudopisarka
Ha! Tego się po Adamie nie spodziewałam... Chociaż... Nie, jednak nie sądziłam że przejdzie z HIV do porządku dziennego i będzie się zachowywał jak dawniej :] A Gracjan pewnie jeszcze z 'dwie notki' będzie myślał i wróci... Prawda? Prawda? Prawda?! *błaganie w oczach*
OdpowiedzUsuńNo i mogłaś już mu tak nie dokopywać na koniec :]
Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę :D
Nooo. Od wczoraj sprawdzam, czy coś tu naskrobałaś i w końcu mam nagrodę za moje wierne trwanie u Twego boku. Uwielbiam to opowiadanie, a to naprawdę wiele znaczy, bo z reguły szybko się nudzę i odpuszczam opowiadania ongoing. Tego nie mogę. Cóż by tu dodać...? No, może tylko to, że opo jest zajebiaszcze ^^.
OdpowiedzUsuńTo chyba jedyny rozdział który czytałam bez banana na twarzy. Szkoda mi Filipa i kto by pomyślał, że Adam tak to przyjmie. Ma u mnie dużego plusa ^^ Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuń~Hisoka
Jakoś tak zdołował mnie ten rozdział już nie wspominając o końcówce.... Jedyne pocieszenie że Adam zachował się naprawdę świetnie.
OdpowiedzUsuńSzok... Czekam na następny rozdział z niecierpliwiona :D:D:D
Czytając to prawie sie poryczałam. Biedny Filip. A Adam ma u mnie dużego plusa. Nie spodziewałam sie po nim takiej reakcji. I na koniec strasznie dokopałaś Filipowi. To mu mogłaś darować. Ale i tak wyszło wspaniale.
OdpowiedzUsuńAdam mnie zaskoczył. Facet ma u mnie dużego plusa. Lubiłam go, ale teraz za to lubię jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńRozdział smutny. Uwielbiam takie, ale w przyszłości liczę na happy end.
Na końcu Filipa przygniótł kolejny ciężar i gdyby tylko Gracjan był z nim, nie odrzucił go, to zawsze było by chłopakowi lżej.
Tęskni mi się już za Krystianem, ale jak mus to poczekam na Księcia.
Witam
OdpowiedzUsuńWybacz ale chyba dzisiaj się nie wczułam i dlatego też ten rozdział nie wydaje mi się genialny, jednakże cieszę się, że jest, bo po złym dniu miło jest przeczytać sobie jedno z ulubionych opowiadań. Mam też nadzieję, że będzie happy end.
Pozdrawiam i życzę weny.
Biedny Fifi ;(normalnie płakać mi sie zachciało.A Adam mnie mile zaskoczył:Djak mnie irytował(no dobra czasem nadal;p)tak teraz go bardzo polubiłam:Dza to że nie okazał sie takim chamem za jakiego go miałam;pzostał i wsparł Filipa na tyle ile umiał^^
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział mi sie podobał chociaż taki smutnawy,ale dzieki temu realistyczny taki;)
Pozdrawiam i duzo weny;*
hej hej Dream : D
OdpowiedzUsuńmimo, że rozdział może nie najszczęsliwszy, to bardzo poprawił mi humor. Dzisiaj całą noc wracałam z holandii, już wróciłam, więj jakbys miala jakiekolwiek pytania co do hiv to będę po 20, 21 na gadu :) Od rodziału bije.. szczeroscią i realizmem. Czyli tym co tygryski lubią najbardziej :3 jestes niesamowita. pozdrawiam :)
Oryginalnością świecić nie będę, kiedy powiem, że jesteś fenomenalna w tym co robisz. Szczerze, jeden z najlepszych blogów jakie kiedykolwiek czytałam, a mam już tego duuużo za sobą. Życzę weny i chęci do pisania. Nie zawiedź nas!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że Adam go nie odrzucił, mimo wszystko będąc w takim stanie po akcji z Gracjanem, to kto wie co człowiek by sobie zrobił. Aż mi się smutno zrobiło, bo nie dość , że jego własna choroba to ..ciężki stan ojca i w końcu śmierć. Wtedy człowiek myśli, że jego problem jest niczym w porównaniu do cierpienia drugiej osoby. Jestem ciekawa kiedy odezwie się Gracjan, a raczej na pewno odezwie, bo z jego reakcji jasno wynikało, że nie było to dla niego tylko taką grą, że też coś czuł. Jeszcze raz fajnie , że odblokowałaś bloga ^_^
OdpowiedzUsuńTo naprawdę cieszy kiedy taki facet jak Adam nie odrzuca Filipa,tylko ze względu na to,że ten ma HIV. To nie jest koniec świata,trzeba żyć dalej,trzeba utrzymywać przyjaźń,związki. Wydaje mi się,że jak do Gracjana dotrze w końcu ta niespodziewana informacja,ze skruchą wróci do Filipa,że tak go potraktował. Skoro naprawdę mu się podobał,skoro kochał,to wróci. ;] A tak w ogóle nasz główny bohater nie ma w życiu za lekko. Ukrywanie się przed rodziną,przyjaciółmi,potem HIV a teraz jeszcze śmierć własnego ojca. Współczuję mu i tylko mam nadzieję,że nie załamie się chłopak i nie napadną go jakieś czarne myśli. Wszystko musi się dobrze skończyć,no.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci Dream dużo weny i wielu nowych,wspaniałych pomysłów na kolejne rozdziały. Smutno by było gdybyś teraz tak nagle przestała pisać. A,i co do Księcia,mimo że Zostawić Rzeczywistość jest moim faworytem to fajnie by było gdybyś wróciła do publikacji tego opowiadania. Lubię Adama i jestem ciekawa jak potoczy się jego przygoda z Krystianem.
Na koniec chciałabym jeszcze podać adres do naszego bloga[JoongiexSothis]. Od bardzo długiego czasu interesujemy się tekstami yaoi,intensywnie czytamy i intensywnie piszemy,ale dopiero teraz postanowiłyśmy założyć swojego własnego bloga. To nasz pierwszy raz. Nie chcę spamować ani zbytnio się reklamować,po prostu nic innego nie wpadło mi do głowy gdzie mogłabym zamieścić nasz adres. Twój blog jest jednym z najczęstszych oglądanych,wiele osób komentuje więc byłoby miło gdyby i do nas ktoś zajrzał. ;]
Pozdrawiam serdecznie.
www.without-you-yaoi.blogspot.com
Musiałam usunąć wcześniejszy komentarz,bo przez przypadek napisało się coś,co nie miało się napisać. ;]
Bez kitu Gracjan głupi.
OdpowiedzUsuńAż miło było czytać o Adamie z takim nastawieniem do całej sprawy.
Nawet nie wiem co mam napisać D:
Praszam, że tak późno, ale nie było mnie w domu.
I weź już no, przyjedź xD
I dawaj kolejny rozdział jak najszybciej :33