Rozdział 17 – Perfumy, papierosy i piwne tęczówki.
Wieczorem siedziałem przy komputerze, z uśmiechem na ustach wsłuchując się w przekleństwa Adama. Krystian szybko wykorzystał moją pomocną dłoń i już zrobił użytek z podanego przeze mnie numeru telefonu.
- No ja pierdolę, ten chuj ciągle do mnie wydzwania! – nagle do mojego pokoju wpadł brunet, rzucając we mnie telefonem. – Weź coś z tym zrób!
Uśmiechnąłem się cwanie, klikając na zieloną słuchawkę, po czym przyłożyłem sobie aparat do ucha.
- Cześć kochaniutki, tu Filip, nie dzwoń, a wysyłaj smsy, to bardziej wkurzy Adama, bo gdy będzie włączać tele… - nie udało mi się dokończyć mojej wypowiedzi. Brunet dopadł mnie i wyrwał mi komórkę, szybko zakańczając rozmowę, a następnie siłą wyciągając baterię.
- Nie, Adaś – odparłem z szerokim acz niewinnym uśmiechem. – Dzieciak najwidoczniej dowiedział się tego i owego no i dotarł do twojego numeru telefonu, żadna filozofia – wzruszyłem ramionami, zerkając na monitor laptopa. W prawym dolnym rogu ekranu migał mi napis: „On przesyła wiadomość”. – Idź już do salonu i tam się denerwuj – mruknąłem, przeganiając Adama gestem dłoni. Warknął coś pod nosem, wychodząc i zamykając za sobą drzwi. Westchnąłem ciężko, otwierając wiadomość od Niego. Przynajmniej poprowadzę teraz rozmowę na poziomie…
No, prawie na poziomie.
On: I jak tam?
Ja: Całkowicie nienormalnie, a u Ciebie?
On: Tak samo. Opowiadaj.
Ja: Całowałem się z fotografem, powiedział mi, że mu się podobam. Mojego ex prześladuje jakiś dzieciak i niewiadomo dlaczego, ale zrobiło mi się go żal, więc dałem mu numer telefonu ex’a. Ten teraz do niego ciągle wydzwania, a ex się wkurza. Czyli całkowicie nienormalnie. Teraz Ty.
On: Przyłapałem przed chwilą mojego chłopaka na zdradzie. Lizał się dziś w klubie z jakimś innym facetem.
Tępo wpatrywałem się w ekran monitora, całkowicie nie wiedząc, co na to odpisać. Przez chwilę bezmyślnie dudniłem palcami o klawisze w laptopie, starając się wymyślić jakąś niebanalną odpowiedź, ale jak na złość nic nie przychodziło mi na myśl.
Zrobiło mi się go jakoś tak bardzo żal. Wcześniej mówił, że nie widzi życia bez swojego chłopaka, że nie ma pojęcia, co by się stało, gdyby go nagle zabrakło, a teraz… Straszna świnia z tego chłopaka!
Nie wiedziałem jak silną On ma psychikę, ale mimo wszystko… Jak może czuć się człowiek zdradzony przez osobę, której bezgranicznie ufał i na której całkowicie polegał?!
Nim zdążyłem wymyślić jakąś sensowną odpowiedź, On znów się odezwał.
On: Podobasz się fotografowi, on podoba się Tobie, bierz póki możesz.
Ja: No nie wiem, a jak dojdzie do czegoś więcej? Jak ja mu niby powiem, że jestem pozytywny?
On: Samo wyjdzie, spróbuj.
Ja: A jak mnie odrzuci?
On: Spróbuj.
Ja: Łatwo mówić.
On: Łatwo się zniechęcać.
Ja: Zamknij się.
On: Później będziesz żałować. Posłuchaj starszego, szczeniaku.
Gdy kładłem się spać, moja komórka zawibrowała, obwieszczając tym samym, że dostałem smsa. Nieco zdziwiony sięgnąłem po aparat. Kto jest na tyle głupi, żeby pisać w nocy? Gdy przeczytałem, od kogo dostałem wiadomość, niemal od razu wycofałem słowa o głupocie piszącego.
Od Gracjana… Na samą myśl o nim, serce zabiło mi szybciej i zrobiło mi się jakoś tak cieplej, że aż się uśmiechnąłem. Psychiatra się kłania, panie Filipie.
„To jak z tą sesją zdjęciową psów? Co powiesz na piątek o piętnastej?” Zagryzłem wargę, przez chwilę głupio spoglądając na wyświetlacz. Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafia… No, żeby jeden sms przyprawiał mnie o przyjemne palpitacje serca. Wcześniej nawet z kochankami czegoś takiego nie czułem, a tu pojawia się taki przystojny fotograf i ja wariuję. Powinienem się opanować, ale sam nie wiedziałem jak mam to zrobić. Gracjan jest naprawdę fajny, mamy swój wspólny język, jest przystojny miły i zabawny.
A ja zachowuję się przez niego jak jakaś nastolatka, która na widok nagiego mężczyzny ma mokro w gaciach.
„Jasne, piątek mi odpowiada. Gdzieś jedziemy czy robisz u nas w parku?”
Nie musiałem długo czekać na jego odpowiedź, zaledwie dwie minuty.
Najdłuższe dwie minuty mojego życia.
„Myślałem, że moglibyśmy pojechać nad jezioro. W piątek ma być ciepło.”
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak wyczekiwał jakiegoś dnia. No, chyba że chodzi o gwiazdkę, gdy byłem dzieckiem. Dni oddzielające mnie od piątku dłużyły się niemiłosiernie, a fakt, że przez ten czas nie widziałem się z Gracjanem, wcale mnie nie pocieszał. Fotograf miał dużo pracy i jedyne co mogliśmy robić, to pisać od czasu do czasu smsy. NORMALNE smsy, bez żadnych udziwnień czy ubarwień. Pisaliśmy jak kolega z kolegą, co trochę mnie zbiło z tropu.
Będzie się zachowywać tak, jakby pocałunku nie było? Jakby nie powiedział, że mu się podobam? Wszystko ma wrócić do normy? Znowu mamy być kolegami?
Ale z drugiej strony, to dobrze, prawda? Nie ma bliższych więzi – nie będzie żadnego zbliżenia. Bo przecież wiedziałem, że – teoretycznie – gdyby było coś między nami, w końcu poszlibyśmy do łóżka. I co wtedy? Pozwoliłbym mu się pieprzyć bez gumki albo z gumką, ale nie mówiąc mu o ryzyku, jakie podejmuje?
Może i jestem chamski, ale nie do tego stopnia, aby robić coś takiego. Ja nie wiedziałem, że Marcin jest zarażony i jak skończyłem?
Doszedłem z psami do srebrnego seata, przy którym stał uśmiechnięty Gracjan w niebieskim T-shircie. Było naprawdę ciepło, początek maja, a termometry już wskazują temperaturę powyżej dwudziestu stopni. Na nosie miał duże, przeciwsłoneczne okulary. W ogóle prezentował się strasznie seksownie… Jak zwykle zresztą.
- Cześć – powiedział, uśmiechając się szeroko i podchodząc do mnie. Gracjan był wyższy ode mnie o pół głowy i nieco smuklejszy. No, nic dziwnego. W końcu ja każdą sobotę spędzam w siłowni i staram się jeszcze bardziej wyrzeźbić sylwetkę. Oczywiście kontroluję się w tym, co robię, nie chcę wyglądać jak jakiś przerośnięty herkules czy inny mięśniak.
- Mam nadzieję, że wziąłeś pod uwagę fakt, że psy będą całe brudne i twój samochód może tego nie przeżyć – powiedziałem, uśmiechając się kątem ust. Serce jak zwykle na jego widok chciało wyskoczyć mi z piersi. Te czarne, lekko przydługie włosy opadające na szkła okularów…
Zaczerpnąłem kilka uspokajających oddechów. Gracjan był wręcz nieziemski. Wiem, że to dziwne, ale podobał mi się bardziej niż Adam, chociaż jasne było, że mój współlokator jest o wiele przystojniejszy.
Ale Adamowi czegoś brakowało. Czegoś, co posiadał Gracjan. Żebym ja tylko wiedział, czym jest to „coś”.
- Wyłożyłem cały tył kocami – odparł dziwnie zadowolony. – To co? Pakujemy się i jedziemy? – spytał, uśmiechając się szeroko.
Potaknąłem, podchodząc bliżej samochodu. Gracjan otworzył tylne drzwi, po czym ja nakazałem Lambo wskoczyć do środka i ułożyć się na obłożonym kocem siedzeniu. Tessę wziąłem na ręce i posadziłem ją na fotelu.
- Będą grzecznie leżeć – powiedziałem, spoglądając na mężczyznę. Czy mi się tylko wydawało, czy on mi się przyglądał? Aż tętno mi podskoczyło.
Potaknął, po czym zamknął drzwi i usiadł za kierownicą. Nieco skrępowany (tak, ja skrępowany) zająłem miejsce obok niego, zapinając pasy.
- To gdzie jedziemy? – spytałem, chcąc zapoczątkować jakąś rozmowę. Czułem się trochę niezręcznie i chciałem to jakoś zatuszować.
- Myślałem o Zalewie Koronowskim – odparł, wyjeżdżając na ulicę. Słońce dawało po oczach, musiałem zmrużyć oczy.
- Trochę daleko – powiedziałem, uciekając spojrzeniem za okno i nagle bardzo zainteresowało mnie, co takiego dzieje się na ulicy.
- Ale są ładne widoki, no chyba że nie chcesz ze mną spędzić tyle czasu w samochodzie – powiedział, uśmiechając się szeroko, co dostrzegłem kątem oka. On miał naprawdę cudowny uśmiech. Taki szczery.
- Nie, nie – szybko pokręciłem głową, spoglądając na psy. – Włącz może klimatyzację, co? – mruknąłem, widząc jak ciężko oddychają.
Później już rozmowa nam się kleiła i to nawet bardzo dobrze, gdyż poruszaliśmy takie tematy, w których czułem się bezpiecznie. Omawialiśmy nowe pozycje w kinach, komentując, na co chcielibyśmy pójść, a na co nie. Później porozmawialiśmy trochę na temat sportów i psów. No po prostu poruszaliśmy same błahe sprawy.
I tak minęła nam cała godzina drogi.
Spoglądałem na skupioną twarz Gracjana robiącego zdjęcia szalejącym psom. To lekkie skrzywienie ust, kiedy przymykał jedno oko, a drugie przykładał do wizjera. To, kiedy zwilżał wargi. Kiedy przykucał, majstrował coś przy obiektywie, a następnie wstawał, aby zrobić zdjęcie z innej pozycji.
Ocknąłem się dopiero wtedy, kiedy poczułem jak coś wbija mi się w nogę. Zerknąłem w dół, spoglądając na Lambo trącającego mnie jakimś wielkim badylem. Mimowolnie się uśmiechnąłem i odebrałem kija, gwizdnąłem cicho, zwracając na siebie uwagę Tessy, która oderwała się od kopania dosyć pokaźnej już dziury. Gdy tylko zauważyła, co trzymam, radosna podbiegła do mnie.
Kątem oka zauważyłem jak robi mi zdjęcie.
- Nie mi – powiedziałem, śmiejąc się cicho. Kolejne zdjęcie. Rzuciłem.
- Nie oburzaj się – odparł, wyszczerzając swoje równe zęby w uśmiechu. – Jesteś fotogeniczny, powstrzymać się nie mogę.
Na te słowa zrobiło mi się dziwnie gorąco. Aż nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc jedynie spoglądałem na kłócące się o kija psy, a Gracjan powrócił do robienia zdjęć.
- Nie oburzam się – powiedziałem po chwili milczenia, sam nie wiedząc dlaczego. Po prostu wypadło to z moich ust, a ja nawet nie zdążyłem nad tym pomyśleć. Szybko jednak zrozumiałem, co powiedziałem i miałem ochotę rzucić się w jezioro i nigdy z niego nie wychodzić.
Gracjan aż odsunął od swojej twarzy aparat, ale po chwili uśmiechnął się szeroko.
- Zawsze robisz taką minę, że wydawało mi się, że jednak się obrażasz – zaśmiał się, spoglądając na mnie z rozbawieniem. – To tylko taka gra, żeby zachować twarz?
- Co?! – nabrałem powietrza w usta. – Nie, po prostu, no… Przyzwyczaiłem się. Nie lubię zdjęć, ale no… - zaplątałem się we własnych słowach. I po co ja to mówiłem? – Ty możesz robić – dodałem trochę kulawo.
Jego uśmiech powiększył się. Cholera, robię z siebie idiotę. Już się nie odezwał, przyglądał się jedynie radosnej zabawie psów, jakby zapominając o powodzie przyjechania tutaj. Stał więc zamyślony, wbijając wzrok w jedno miejsce.
Wyglądał wtedy niesamowicie pociągająco… Zagryzłem wargę, wsuwając dłoń po telefon i szybko wchodząc w tryb aparatu. Wiedziałem, że ten mój aparat w komórce nie może równać się z lustrzanką Gracjana, ale… Zrobiłem zdjęcie, rozległ się charakterystyczny dźwięk, który wyrwał bruneta z rozmyślań.
Spojrzał na mnie zdziwiony, na co ja wyszczerzyłem się w uśmiechu.
- Skoro ty możesz, to ja też – powiedziałem, wzruszając ramionami i opadając na piasek. Oparłem łokcie na kolanach, obserwując jak fotograf siada tuż koło mnie. Psy bawiły się badylem, a my tak po prostu siedzieliśmy w ciszy.
- Ja jestem nie fotogeniczny – odezwał się w końcu, rozbawiony. Wydąłem w udawanym zastanowieniu wargi, sięgając po telefon i włączając zrobione przed chwilą zdjęcie.
- Nie no, nie jest tak źle. Do mnie masz jeszcze daleko, ale… - zaśmiałem się, nie mogąc utrzymać poważnego tonu głosu. – Wyszło świetnie, przynajmniej ty wyszedłeś – powiedziałem ciszej, pokazując mu zdjęcie.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że on wcale nie patrzy na wyświetlacz telefonu, a na mnie. Zwilżyłem nerwowo wargi, spoglądając mu głęboko w oczy. Wszystko dookoła nagle przestało się liczyć. Nawet psy. Były tylko te piwne tęczówki. Poczułem jego szorstką dłoń na moim karku. Przysunął się nieco do mnie, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Serce waliło mi w piersi, a krew szumiała w uszach. Zrobiło mi się gorąco, co jednak zignorowałem i również się do niego przysunąłem, opierając dłoń obok jego uda. Nachyliłem się, wciąż spoglądając w piwne oczy. Musnąłem delikatnie usta, jakby niepewnie. Przymknąłem powieki, czując jak jego silna dłoń przyciąga mnie do kolejnego pocałunku. Nasze wargi ponownie się zetknęły, a języki spotkały. Najpierw wszystko było takie niezdecydowane, jakbyśmy obaj obawiali się, że druga strona może tego nie chcieć… Zarzuciłem mu ręce na kark, pogłębiając pocałunek, jego dłoń znalazła się na moim biodrze, a języki toczyły walkę o dominację. Powoli zaczynało brakować mi tchu, ale nie przerywałem, zapomniałem, że mogę oddychać również nosem. Gdy jednak zaczerpnąłem powietrza, uderzył mnie ten zniewalający zapach papierosów i perfum. Znów uderzyło mnie gorąco, ale jedyne, co mogłem zrobić, to objąć go szczelniej ramionami i jeszcze zażarciej odpowiadać na pocałunek.
W końcu jednak odsunęliśmy się od siebie, oddychając ciężko i spoglądając sobie w oczy. Czułem się nieco skrępowany, więc oparłem czoło o jego ramię, chcąc uniknąć kontaktu wzrokowego.
Jego szorstka dłoń powoli przesuwała się po moim przedramieniu, a on nie przestawał mnie obejmować. Nie chciałem się od niego odklejać, było tak błogo… Wszystkie problemy jakby znikały, choć na chwilę.
- Zbieramy się? – zapytał nagle.
- No – mruknąłem, odsuwając się od niego i szybko się podnosząc. Zawołałem psy, unikając jego wzroku.
Początek cudo*szczerzy sie*śmiać mi sie chciało jak Filip udawał niewiniątko z tym numerem telefonu a Adam latał wściekły :D(w ogóle mi go nie żal;p może wreszcie czegos się nauczy)
OdpowiedzUsuńaaach :D Boskie zakończenie*rozmarzona* takie romantyczne. Od razu po męczącym dniu humor mi sie poprawił :D:D
Pozdrawiam;*
jusoks
P.S Informuj mnie nadal :)o rozdziałach z góry dzieki
Witaj, Dream.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, bardzo podoba mi się Twój szablon. Zieleń i szarość ładnie razem współpracują :) Do tego ten nagłówek... Mniam.
Fabuła też niczego sobie. Opowiadanie jest bardzo realistyczne, możnaby pokusić się o stwierdzenie, że opisujesz jakąś historię z przeszłości.
Lubię Filipa, choć czasem przesadza xD Jego marudzenia i i narzekania były na początku dość wkurwiające. Teraz się jakby ogarnął. Gracjan... Nie ma w sobie nic nadzwyczajnego, nic oryginalnego, ale jest sympatyczny i czuły :D To najważniejsze. Adama lubię ze względu na jego głupotę i pewność siebie. O Krystianie nie wspomnę, bo naflugam na niego tak, że potem będę żałować.
W każdym bądź razie, blog naprawdę niezły :)
Życzę mnóstwa weny i komentarzy oraz zapraszam do mnie na www.eunice-bastien-love-yaoi.blogspot.com :]
Nam.Chan
ohhhh... nawet nie wiesz jak się cieszę z tej notki! Jest cudnie... Aż się wczułam w ten klimacik nad jeziorkiem;> I młody jest świetny^^ Biedny Adaś, ale zasłużył na to:P
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńczy wystarczy, ze napisze, ze jest mruczne i wgl zajebiste?
OdpowiedzUsuńprosze, mam dosc tej ekranowej klawiatury T_T
Fantastyczne jak zwykle. ^^
OdpowiedzUsuńUsagi-san
Meeeega!! Pisz jak najszybciej i jak najwięcej :D
OdpowiedzUsuńA tak sobie pomyślałam w trakcie czytania, zajebiście by było nagrać film bądź serial na bazie Twojego opowiadania :D Ale zapewne i tak by nie dorównał temu cudu u góry =]
Podjęłaś świetną decyzję o powrocie bloga. Widziałam wcześniej, że jest, ale nie dało się komentować, wiec dopiero dziś się odzywam. Rozdział przeczytałam wczoraj.
OdpowiedzUsuńPoczątek notki zabawny. Nieźle się uśmiałam. I jaki Filip niewinny. No jakże on mógł dać numer Krystianowi. Przecież co złego to nie on.
Później ten wypad z psami. Och jak Gracjan stał tak przy samochodzie i uśmiechał się czekając na Filipa naprawdę wyglądał seksownie. Wszystko sobie wyobraziłam bez problemu.
"Ale Adamowi czegoś brakowało. Czegoś, co posiadał Gracjan. Żebym ja tylko wiedział, czym jest to „coś”. " O tak jak pojawia się to "coś" to nie ma się wyboru. Strzała Amora trafia prosto w serce i nawet jak ta osoba nie jest naszym pięknym ideałem to i tak się zakochujemy. I nikt nie może powiedzieć co to jest to "coś". Może to właśnie ta druga połówka. :D
Tylko czekam na szczera rozmowę między Filipem i fotografem.
"On: Później będziesz żałować. Posłuchaj starszego, szczeniaku." Dołączam do tego. Zwlekanie zbyt długo nie przyniesie niczego dobrego.
Zżera mnie ciekawość kim jest ten "On".
Przepiękna, nawet magiczna była ta scena jak Filip i Gracjan pocałowali się. Obaj wpadli po uszy w swych uczuciach.
Podobało mi się to, że rozdział był długi. :D
^///^ *rozpływam się* jest super jak zawsze, końcówka mnie dobiła
OdpowiedzUsuń"-Zbieramy się?"
"-No."
zaliczyłam zgona,a ja liczyłam na coś więcej :P
Czekam na kolejny rozdział
~Hisoka
Zajebiste pisz dalej...:D
OdpowiedzUsuńRozdział znakomity XD warto czekać. Oni obydwaj są cudowni :D:D:D Nadal ta akcja się rozkręca :D Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to tutaj powinnam potwierdzić to że chciałabym nadal być informowana o nowych rozdziałach. Lepiej napisze tutaj :D : 6771299 przypominam swój numer gg :))))))
Pozdrawiam!
Również cieszę się, że powróciłaś ^^ Pamiętaj kochanie, że nie warto się przejmować ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam myśli Filipa, i to jak gada sam do siebie "Psychiatra się kłania, panie Filipie." xD Też tak często mam XDDD Awwww :3 Dajcie mi takiego Gracjana w realu kurde!!! >.> I żeby był hetero T_T *chlipie w kącie*
Pozdrawiam ciepło.
Kuroneko
Dzięki za komentarz. :D
OdpowiedzUsuńCo do charakterystyki to spoko. Nie zmuszam do czytania. Ja też czasem wolę nie wiedzieć jakie charaktery mają postacie. U mnie to jest tak, że napisałam ich opis, ale jak znam siebie to moi chłopcy bardzo często zmieniają swoje charakterki. Często radykalnie.
Nie wiem, kiedy pojawi się pierwszy rozdział. Na razie umieściłam charakterystykę postaci po to, żeby czasem nie wycofać się z pomysłu. Miałam ich naprawdę wiele i z prawie wszystkich rezygnowałam. Chociaż za bardzo mnie ciągnie do pisania Gdy muzyka w duszy gra. Już bym pisała, żeby nadrobić kilka rozdziałów do przodu i później znaleźć betę, która by wytrzymała moją pisaninę. Wiem ile błędów robię począwszy od interpunkcji na stylistyce i powtarzaniu słów kończąc. :D Ale zboczyłam z tematu. Już bym pisała, ale mam problem z rozpoczęciem tego i nadal piszę Ibarę.
Co do blogspota to z początku miałam problemy z utworzeniem czegokolwiek, ale udało się i spodobał mi się. Na pewno edycja tekstu jest fajna, bo nie łączy słów jak onet. :D
Może i coś napiszę specjalnie dla Ciebie.:D
OdpowiedzUsuńUwieeeelbiam to opowiadanie x)
OdpowiedzUsuńPierwsze co chcę krzyknąć to: brawoo :D Jestem mega szczęśliwa, że blog wrócił. I że ty wróciłaś! Jak zwykle wyrażam swój podziw dla CB i bloga. No i oczywiście nadzieję, iż Adam weźmie przykład ze srajtaśmy i jego związek z Krysiem zacznie się rozwijać. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie się coś pojawiło! Już myślałam, że na serio zrezygnujesz z tej historii, a ona jest super!
OdpowiedzUsuńOd razu odwołam się do kolejnej notki - filmik genilany ^^ I w ogóle wprowadziłaś tych nowych bohaterów i nowe wątki, że aż nie wytrzymam do końca ;c buuuu
Tak, bardzo mądry koment. Niestety mam tremę i lecę się uczyć, by zaliczyć egzamin T__T
BumBum.
Mój kolega jest pozytywny, wiec jak chcesz jakis informacji z życia prywatnego geja z hiv to możesz na mnie liczyć :) On się nie obrazi, nie martw się hah :) Rozdział naprawdę fajny, bardzo podobala mi się końcowka, a moja wyobraźnia pracowała szczegółowo nad scenerią jeziora :) A co do hiv.. Marcin (imię zmienione) dużo wymiotuje po lekach.. nie bierze ich od dawna, więc moze bardziej realistycznie byłoby "ubarwić" trochę życie Filipka :) czekam na next ;3
OdpowiedzUsuńikuko, była już scena z wymiotowaniem. Naprawdę wolałabym czegoś takiego nie opisywać, bo to po prostu jest ciężkie. Liczyłam po cichu, że zrozumiecie, jak tam napomniałam o tym xd. A co do informacji to z chęcią :). Ich nigdy za wiele ;).
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za komentarz :*
Wiem, że opisywałas, ale po prostu pomyslalam, ze więcej = bardziej realistycznie. Ale to jak już uważasz, nieważne co wybierzesz i tak będzie na pewno genialnie :) W takim razie co chcesz wiedzieć, a ja już dzwonię do pana M. :)
OdpowiedzUsuńoo czyli już działasz?:) wiesz Twoje opisy pocałunków są takie..magnetyzujące :) aż się samemu to czuje. I taki klimacik się robi, że nic się nie liczy tylko oni.
OdpowiedzUsuń