Rozdziały przecież nie są aż takie krótkie xD. No i uważam, że tempo publikacji też nie jest takie złe ;d. Mniej więcej raz na tydzień!
Ale i tak miło, że ktoś pamięta i pogania :D. Co by nie mówić to nawet takie poganianie motywuje ;).
Dobra, koniec wykładu.
***
Rozdział 10 – Chodzący ideał.
Pracuję na zmywaku w barze mlecznym, jest to taka moja dorywcza praca, kiedy to mogę sobie zarobić parę groszy na moje i psów wydatki. Bo ojciec nawet nie chce słyszeć o „bezużytecznym” wydawaniu pieniędzy na moje zwierzęta. Dlatego też pewnego dnia zupełnie przez przypadek wszedłem do restauracji, aby zjeść obiad. Okazało się, że szukają kogoś, kto pomagałby na zmywaku, kiedy oni organizują jakieś większe imprezy. Moim zdaniem lepiej dla nich byłoby zainwestować w zmywarkę, ale póki mnie potrzebują, siedzę cicho i cieszę się z otrzymanej za pracę kasy.
Wczoraj zadzwonił do mnie szef i powiedział, że w sobotę mają wesele. Małe, bo tylko na dwadzieścia pięć osób. Zgodziłem się od razu.
Nie jestem zarejestrowany u niego jako pracownik, bo to byłoby naprawdę bez sensu. Przychodzę raz na tydzień (czasem nawet mniej) i od razu miałbym być pracownikiem?
Sprawa pracy całkowicie poprawiła mi humor, do tego stopnia, że na piątkowe zajęcia poszedłem z chęcią. W końcu zarobię kasę na karmę, gdyż ta zaczęła się powoli kończyć, no i może kupię sobie jakąś fajną bluzkę. Ostatnio widziałem taką jedną w House, tylko że jak na tą chwilę niezbyt mnie na nią stać.
Zaraz po wykładach udałem się do parku. Stwierdziłem, że z psami wyjdę później, teraz jednak wolałem pobyć trochę sam. Nie wiedziałem, co mam zrobić, powiedzieć ojcu czy poczekać, tak jak radził Gracjan? A co jeżeli ojciec umrze?
Z drugiej strony, może lepiej było siedzieć cicho? Nie raz pamiętam jak wyzywał homoseksualistów, mówił, że takich ludzi powinno się kastrować i w izolatkach pozamykać. Zawsze wtedy siedziałem cicho, nie odzywając się ani słowem i przyrzekałem sobie, że nigdy się o mnie nie dowie. Ale teraz, kiedy wiem, że dużo mu nie pozostało… Może jednak lepiej powiedzieć, aby później mieć czyste sumienie?
Westchnąłem ciężko, siadając na ławce przy placu zabaw. Jakieś dzieciaki bawiły się na drabinkach, piszcząc głośno.
Zignorowałem jednak te krzyki, bezmyślnie wpatrując się w punkt na szarym, nieco zachmurzonym niebie. Chyba będzie padać.
Czułem się nieco zagubiony w tym wszystkim. Miałem wrażenie, że to mnie przerasta. HIV, a teraz rak ojca. Może nie powinienem się jednak tym przejmować, w końcu to ten cham, którego będąc dzieckiem tak nie cierpiałem, ale… Ojciec pozostaje ojcem, co tu dużo mówić?
Z rozmyślań wyrwał mnie błysk flesza, zdziwiony spojrzałem w bok, tuż obok mnie stał Gracjan ze swoim aparatem. Odsunął lustrzankę od siebie, uśmiechając się łagodnie i mrużąc przy tym zabawnie oczy. Przełknąłem ślinę, nie mogąc nic poradzić na łomoczące w piersi serce. Ja naprawdę nie wiem, co takiego się ze mną dzieje, wiem tylko tyle, że to on jest sprawcą.
- Cześć – przywitał się, siadając koło mnie na ławce. Niemal od razu zauważyłem, że ten kilkudniowy zarost znikł z jego brody. Był gładki, ale mimo wszystko dalej wyglądał nieziemsko.
- A ty jak zwykle robisz nieznajomym zdjęcia – prychnąłem, udając poirytowanego. Tak naprawdę cieszyłem się, że go widzę.
- Nie nieznajomym tylko tobie. Jesteś naprawdę fotogeniczny – odparł, wyłączając aparat i spoglądając na mnie z ukosa. Był na tyle blisko, że mogłem poczuć tą cudowną woń papierosów. Uwielbiałem ten zapach… Aż odetchnąłem nerwowo, starając się jednak nie pokazywać po sobie zbytniego zmieszania.
- Uważaj, bo uwierzę – prychnąłem kwaśno. – Sorry, że wyrwę ciebie ze świata marzeń, ale żaden ze mnie model – wzruszyłem ramionami, mimo wszystko mile połechtany komplementem.
- Właśnie, chciałem cię zapytać czy mógłbym kiedyś porobić zdjęcia twoim psom? – zapytał z szerokim uśmiechem, aż mu się zrobiły urocze zmarszczki w okolicy oczu…
Sprzedałem sobie mocnego, mentalnego kopniaka. Opanuj się, Filip! Widzisz przystojnego faceta i już ci staje!
- No jasne – mruknąłem, nawet nie zastanawiając się nad tym długo. – Tylko najpierw Lambo musi wyzdrowieć i w ogóle…
- Pewnie – powiedział z uśmiechem, potakując. – I w sumie chciałbym też zrobić tobie – dodał całkowicie nieskrępowany. Otworzyłem szerzej oczy, wskazując palcem na siebie.
- Mnie? – spytałem zdziwiony. – I co? Później będziesz tymi zdjęciami niegrzeczne dzieci straszyć? – parsknąłem rozbawiony.
Dobra, wiedziałem, że jestem przystojny i w ogóle. No, przecież przeglądam się od czasu do czasu w lustrze i potrafię siebie w miarę obiektywnie ocenić, ale… Ja i aparat nigdy się nie lubiliśmy! Zawsze robiłem jakieś pokraczne miny albo mrużyłem oczy… W skrócie, wyglądałem jak pajac.
- Właśnie szedłem do studia. Chodź, tam mam laptopa, na którego wgrałem zdjęcia. Przekonasz się! – powiedział rozbawiony, wstając nagle i łapiąc mnie za nadgarstek. Zaskoczony dałem się ciągnąć.
- Weź, jeszcze się przestraszę! – prychnąłem, kręcąc głową.
- Nie ma czego – odparł, puszczając moją rękę, kiedy zauważył, że grzecznie drepczę za nim.
Studio, w którym pracował Gracjan, nie znajdowało się wcale tak daleko. Jedynie kilka ulic dalej.
Było malutkie i nieco zagracone. Zaciekawiony rozglądałem się po pomieszczeniu, zwracając dużą uwagę na statywy i tła. W tym czasie Gracjan robił coś przy laptopie i rozmawiał ze swoim szefem, tak więc nie chciałem mu przeszkadzać.
Podszedłem do jednej ze ścian, na której wisiała cała masa zdjęć. Większość była z kategorii ślubnych, choć znalazły się też jakieś dzieci o pyzatych twarzach, a nawet zwierzęta.
- Jasne, mają przyjść i obgadać wszystko o szesnastej, zamknę później studio, cześć – zakończył rozmowę, odkładając telefon na biurko tuż obok laptopa. – Chodź i podziwiaj, żeby nie było – nic nie poprawiałem w Photoshopie! – zaznaczył. Podszedłem do niego, zerkając przez ramię i spoglądając na zdjęcie widniejące na ekranie.
Otworzyłem szerzej oczy, zastanawiając się czy to aby na pewno jestem ja. Wyglądałem… Kurde, sam bym siebie przeleciał!
Na zdjęciu, które mi pokazał, robiłem akurat zamach, a twarz miałem zamyśloną. Tuż obok był Lambo, szykujący się do startu po kija.
- Eee – wydusiłem bardzo inteligentnie. No bo co miałem powiedzieć o swoim zdjęciu? „O kurwa, jaki ja przystojny, gdybym mógł to zaciągnąłbym siebie do łóżka i przeleciał”?! Nie no, narcyzem nie jestem. No może trochę.
- I co? Serio masz bardzo fotogeniczną twarz – przyznał, odwracając się nieco i przyglądając się mi. – Już jak zobaczyłem cię pierwszy raz, to wiedziałem, że zdjęcia będą świetne. I właśnie dlatego nie mogłem się powstrzymać – parsknął rozbawiony. Przełknąłem ślinę, czując, że robi mi się gorąco.
- Ja… Chyba już muszę spadać – mruknąłem nieco skrępowany. Świat się kończy, ja i krępacja! To jak dwa wykluczające siebie słowa!
A jednak.
Czułem się nieswojo z tym, że przy Gracjanie serce wali mi jak opętane, robi mi się na przemian gorąco i zimno, i w ogóle… Że on tak strasznie mi się podoba. Rozumiem, był przystojny. Ale do cholery! Wiele przystojnych mężczyzn spotkałem w swoim życiu i jakoś jeszcze nigdy się tak nie zachowywałem!
Siedziałem nad notatkami, czytając po raz czwarty ten sam tekst i za nic nie mogłem go zrozumieć. Byłem zbyt rozkojarzony. Ostatnio coraz częściej spotykałem się z Gracjanem, ale co najdziwniejsze on nie traktował mnie jak osobę, którą chce poderwać. Nie, był dla mnie po prostu przyjacielem. Rozmawialiśmy, piliśmy i oglądaliśmy głupie filmy akcji, jak prawdziwi koledzy. Nie wiem czy powinienem być tym zawiedzony, czy może wręcz przeciwnie, ale… Czegoś mi brakowało…
Głupie, prawda? Mam HIV, to logiczne, że nie mam szans na żaden normalny związek, no chyba że na przelecenie kogoś w klubie, ale na to nie miałem sumienia. A ja jednak wciąż miałem nadzieję, że wykona jakiś krok. On jednak zachowywał się jak naprawdę dobry kumpel, któremu mogłem powiedzieć wszystko. I mówiłem… No, prawie. Żaliłem mu się jak jakaś durna baba, a on zawsze znajdował rozwiązanie dla moich problemów. Czułem jednak, że nie tego pragnąłem.
Moje rozmyślania przerwała ulubiona piosenka zespołu Nickelback, sięgnąłem po komórkę, która leżała na podłodze pod łóżkiem. Zerknąłem na wyświetlacz zdziwiony. Aż otworzyłem szerzej oczy, zastanawiając się czy nie śnię.
Na wyświetlaczu migało imię „Adam”. Serce zabiło mi szybciej i zrobiło mi się jakoś goręcej. Pierwszy mój kochanek, z którym prawie zachowałem relacje jak w prawdziwym związku. Właściwie, to gdyby nie wyleciał do Anglii, byłbym chyba w stanie go pokochać, byłem już nawet w nim zadurzony.
Przełknąłem ślinę, naciskając na zieloną słuchawkę.
- Halo? – mruknąłem zdenerwowany.
- Cześć tygrysie, jak dobrze cię w końcu usłyszeć – powiedział tym swoim niskim, przesyconym erotyzmem głosem. Zadrżałem. Boże! Jak ja kochałem ten głos! Aż zaczynałem twardnieć w pewnych miejscach.
- I co? W Anglii jednak nie jest tak dobrze, co? – prychnąłem do słuchawki, mimo wszystko zirytowany. Teraz co? Przychodzi wkupić się w łaski, bo mu nie wyszło?
Wiedziałem jednak, że gdyby stanął pod drzwiami, nie mógłbym go ot tak wyrzucić. On posiadał jakiś taki dziwny urok, jedno spojrzenie, a już miałem nogi jak z waty.
No i jest cholernie przystojny.
- Oj, tygrysie, nie bądź ciotą i nie obrażaj się – westchnął. – Wiesz, że tu nie miałem pracy – oczami wyobraźni widziałem jak wydyma seksownie te swoje miękkie i ładnie wykrojone wargi.
Przełknąłem ślinę, nie mogąc jednak opanować rosnącego podniecenia. Ten mężczyzna tak na mnie działał, no! Co ja mogę na to poradzić?
Adam był wysoki, miał prawie dwa metry, wysportowany, z cudownym, powalającym na kolana, uśmiechem. Swoje czarne, kręcone włosy zawsze spinał w kitkę sięgającą ramion. Był obłędnie obłędny, że tak się wyrażę. Chodzący ideał.
No, prawie ideał. Z charakteru to on taki idealny nie był. Chociaż w łóżku chyba nikt mu nie dorówna!
- Nie obrażam się – prychnąłem, zaprzeczając oczywistemu.
- Tygrysie, skoro już jestem w Bydgoszczy to może odnowilibyśmy dawną znajomość, co? – rzucił.
- Och, oczywiście. Pewnie nie masz dobrej dupy na tą noc i ci się przypomniało o mnie, dziękuję za pamięć – warknąłem poirytowany całą sytuacją. Mimo wszystko chciałem go zobaczyć. Tą jego przystojną twarz i uśmiech.
- Tygrysie… Mieszkasz tam, gdzie wcześniej? – spytał nagle, a ja już wiedziałem, o co mu chodzi.
I teoretycznie powinienem zaprzeczyć. Powinienem się rozłączyć. Właśnie w tej chwili powinienem nacisnąć czerwoną słuchawkę. Teoretycznie.
Ale w praktyce jest zupełnie inaczej.
- Tak.
Dzwonek do drzwi. Cholera, przyszedł! Zdenerwowany spojrzałem na śpiącego na kanapie Lambo. Wiadomo, co takiego będzie chciał robić Adam, ale no… Ja nie mogę!
Najgorsze w tym wszystkim było to, że wiedziałem – nie będę w stanie mu odmówić. No nie i koniec, on jest taki… Taki ach! Aż ciężko to opisać słowami. Na sam jego widok pewna część ciała mi twardnieje…! Przynajmniej tak było pół roku temu.
Podszedłem do drzwi, uspokajając szaleńczo bijące serce. Wziąłem kilka oddechów i przybrałem zirytowaną minę, którą miałem opanowaną do perfekcji.
Otworzyłem, mrużąc złowrogo oczy i przyglądając się wysokiemu brunetowi. Och… Jest jeszcze przystojniejszy niż zapamiętałem…
Stał nonszalancko oparty o framugę, w ustach trzymając papierosa. Zgrabnym ruchem wyciągnął używkę, unosząc jedną z nieco grubych, czarnych brwi i uśmiechając się kątem ust. Jeszcze chwila, a mi stanie! Czy on musi być tak obłędnie przystojny?
- Cześć, tygrysie – powiedział tym swoim niskim, ochrypłym od nikotyny głosem. Schylił się, łapiąc mnie za pośladki i wpijając w moje rozchylone usta. Wciągnął mnie głębiej do przedpokoju, zamykając kopniakiem drzwi.
Przygryzł moją dolną wargę, przez co jęknąłem zaskoczony, nieco nerwowo obejmując jego szyję i przyciągając go do siebie bliżej. Tak dawno się nie całowałem!
Zgrabnie wsunął swój język do mojego wnętrza, gładząc moje policzki i podniebienie. Zamruczałem cicho, ocierając się o niego sugestywnie. Brakowało mi tego!
Odsunął się ode mnie, uśmiechając szeroko i prezentując swoje idealnie białe i równe zęby.
- Ale jesteś niewyżyty – parsknął, gładząc mnie jeszcze pieszczotliwie po pośladku zakrytym dżinsami, po czym się odsunął i ściągną swoją czarną, skórzaną kurtkę, w której wyglądał obłędnie.
Ale on był cały taki!
- Spadaj – prychnąłem. – Ostatnio nie mam czasu na… - urwałem, gdy jakiś cichy głos odezwał się w mojej głowie i ostrzegł, że to zdanie może zachęcić go do pewnych rzeczy, którym ja w końcu mógłbym się nie oprzeć. Tak więc zamilkłem.
- O! – on jednak dokończył sobie po swojemu. – No to trzeba jakoś temu zaradzić! – powiedział rozbawiony, ściągając buty.
I w co ja się wpakowałem?
Nie lubię cię za to, że jak mi coś dajesz, to kończysz w takim momencie, że no cholera człowieka bierze! I nie mówię tu o tym rozdziale! Chociaż też zakończyłaś go tak, że eh xD
OdpowiedzUsuńAdam jest boski, uwielbiam go normalnie, ale nie bardziej od Ethana i Fifka oczywiście xD No, mógłby tylko się trochę zmienić i przestać zaliczać wszystko, co się rusza xdd
cześć tygrrrryyyysssieee *mruczy* :3
Fifi lubi komplikować sobie życie, nie ma coXD będzie większa afera-czuję to. Chociaż nie spodziewałam się że ten Adam się pojawi...hmm...zawsze jakieś zaskoczenieXD Jeśli poganianie cię motywuje-do usługXD Pisz, pisz pisz pisz piszXD I co ty jeszcze robisz? No piszXD (na mnie zawsze można liczyć) Choć faktycznie rozdziały pojawiają się regularnie-to zaleta, nie ma tak że trzy dni pod rząd jest a później miesiąc pusto- no i zazwyczaj notka jest w weekend co ułatwia życie;) Ale i tak czekam na next(swoją drogą jak sytuacja z innymi opowiadaniami? jest szansa że będzie do któregoś ciąg dalszy?)weny życzęXD---ANGEL
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, nie, nie. Niech nie idzie z nim do jasnej cholery do łóżka i go nie zaraża D:
OdpowiedzUsuńNie ma czegoś takiego jak sumienie i odpowiedzialność za swoje czyny? D:
Kurczę, aż mi się tak dziwnie zrobiło o.O nawet nie wiem czemu.
Jak zawsze rozdział wciągający.
Ja cem już następny ;.;
Eto...
OdpowiedzUsuńŚwietnie rozegrana sytuacja. Powrót Adama to genialny pomysł. Jestem ciekawa czy Filip powie mu że ma HIV. A jeśli tak to za pewne Adam go utrąci. i tu by się pojawiło miejsce dla Gracjana, który by to wszystko zrozumiał i go pocieszył. Tak wiem, za bardzo wybiegam na przód.
Ogólnie pomysł na takie opowiadanie jest genialny. Może tez pokazać że jednak z HIV da sie nadal żyć i jakie problemy może to sprawiać i jak odbiera to zarażony.
Co prawda nie wiem jak wytrzymam do następnego rozdziału...
Mimo to pozdrawiam i życzę weny!
Rei
Weszłam, żeby zerknąć, czy jest nowe (jak robię zresztą co wieczór : D) i... jest! Od razu się humor poprawił po spapranym dniu. Aż podziękuję. ; ) Teraz idę czytać.
OdpowiedzUsuńNie było możliwości, żeby w parku nie spotkał Gracjana. Fajna sytuacja z tym studiem. : D "Wyglądałem… Kurde, sam bym siebie przeleciał!" - po tym śmiałam się przez 5 minut, aż mi się oberwało od brata, że za głośno jestem. XD A rozrysowanie - że tak to ujmę - sytuacji z Adamem... genialne po prostu. Ciekawe, co teraz... Ciekawość mnie zeżre.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że będzie jak najszybciej. Pozdrawiam, weny życzę.
gomenasai gomenasai gomenasai gomenasai że dopiero teraz komentuję ! ale ... ohh ;)) ten rozdział jest , że tak stwierdzę , obłędnie obłędny . XD Nickelback ... oooooh . :*** kocham ich !! to mój najulubieńszy zespół ! serio ich kocham ! dobra , bo się podniecę . weny życzę i żebym nie musiała tak długo czekać na ciąg dalszy . ^_^
OdpowiedzUsuńFenek . XD
No bez przesady ;p W takim momencie kończysz? Jak się rozkręca, to nie urywaj. Następny rozdział proszę!
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, Dream. Pisz dla przyjemności, a ja będę przymykać oczko na te drobne błędy :). Choć nie powiem - jeżeli zaczęłabyś pisać poprawnie to po pewnym czasie samo by Ci wychodziło i nie musiałabyś się zastanawiać gdzie wcisnąć dużą literę i małą, a gdzie postawić kropeczkę. Sama przez to przechodziłam ;D.
OdpowiedzUsuńNo ale Twój cyrk, Twoje małpy.
Nie zmienia to faktu, że opowiadanie obłędne.
Po prostu nie idzie wysiedzieć, kiedy nie ma rozdziału!
Można ponaglać? Można? No to... Szybciutko coś tu opublikuj, bo po prostu flaki z tej ciekawości idzie sobie wypruć!
Ale co do rozdziału...
NOWY BOHATER!
W sumie nie taki nowy, bo wcześniej coś tam o nim wspominałaś, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi.
A powinnam, kurcze, bo już polubiłam tego Adama!
Fajny facet :D. Lubię takich "playboyów"! I do tego z Adasia jest ciasteczko. Mrau! Jestem ciekawa jak to dalej się rozwinie. Filipek wyląduje z Adasiem w łóżku? ;D. Gracjan ma konkurencję?! Będzie musiał się postarać aby zdobyć Fifiego?!
Będzie się działo!
A teraz, kochana Dream, musisz dostać opierdziel od starej Słoneczko!
ZAWSZE PRZERYWASZ W TAKICH MOMENTACH!
Jak tak można!? Dlaczego mi to robisz?! Publikuj szybciej, bo naprawdę opowiadanie wciąga!
A niech to! I co teraz? to tak można przerywać w takim momencie????? :D:D
OdpowiedzUsuńZżera mnie ciekawość co teraz...
I oczywiście bardziej wole Gracjana od Adama :D...
Jeszcze wspomnę co mnie zawsze powala " mentalny kop" xD Zabójcze :D
Pozdrawiam! I czekam! :D:D
Widzę, że trochę namieszasz tym powrotem Adama. :D Filip jest napalony na niego. Widać, że najchętniej rzucił by się na Adama i pozwolił mu się przelecieć. Zachowuje jednak zdrowy rozsądek, ale pytanie czy tak będzie po "No to trzeba jakoś temu zaradzić!" Z jednej strony bym tego chciała, ale z drugiej Adam zasługuje na poznanie prawdy o HIV. Jest jeszcze sytuacja, gdzie po tak długiej przerwie fajnie by było, żeby Filip zrobił TO z fotografem.
OdpowiedzUsuńGracjan traktuje go jak przyjaciela, ponieważ nie chce się mu narzucać. Może czeka na pierwszy krok Filipa. Może ma przykre doświadczenia, jakieś tajemnice... i tak mogłabym pisać i pisać, za każdym razem znalazłabym jakieś "może" Pożyjemy zobaczymy. :D
Kochana jak opowiadanie i rozdział się podoba to mógłby on mieć i dwadzieścia stron i tak będzie krótki. :D
Pozdrawiam i życzę weny.
Luana
Jee!! Nareszcie doczekałam się czegoś ciekawego ^^ Chociaż zamiast Adama wolałabym aby to był Gracjan no ale cóż..
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak wszystkie pozostałe :DD Z niecierpliwością czekam na następne, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać, bo chyba nie wyrobie xP
Pozdrawiam
~Hisoka
Nie lubię cię . Nie przerywa się w takich momentach i nie zostawia się biednego bohatera na pastwę żarłocznego Adama! Ja cem więcej!
OdpowiedzUsuńNooo, tygrrrysie, ale szalejesz : >.
OdpowiedzUsuńDobra, Patoritsia wraca do żywych xD. Musisz mi wybaczyć tą długą przerwę. Niestety siła wyższa... Mama. Taa. A teraz mnie choróbsko wzięło, pf. Dobra, na temat jedziemy XD. Staram się, pierwszy komentarz po takiej przerwie musi mi wyjść zajebiście XD. Jedziemy z koksem xd.
Cholera, straciłam wenę już. xD "entery"
No, od razu lepiej.
Lubię Fifiego. A Gracjan to w ogóle ciaaaachooo. I robi ładne zdjęcia. A jak ma ON na imię? Mam nie wiedzieć, nie? Ta, pewnie nie. W ogóle DŻIZIS MARIAN!? POGRZAŁO CIĘ? FIFI BĘDZIE ZARAŻAŁ!!!!!! NIE NO! Ale będzie fajnie:D. Tylko za przerywanie w TAKICH momentach to ja Cię zabiję kiedyś! Już Ci to chyba mówiłam, raz albo milion xd?
Czemu Adam ma długie włosy? Ble. Ja nie lubię takich.
A jak mój słodziaszek LAMBO? Moje kochanie. JAK MOGŁAŚ MU TO ZROBIĆ? grrr. Tyyy *mruży wściekle oczy*. Dobra, wybaczam. Za Gracusia wszystko :D. Kiedy się pocałują? JA CHCE BUZI!! Nooo kiedy, kiedy, kiedy, kiedy, kiedy!!???
W ogóle chcę jeszcze!
ZA KRÓTKIE! (:* xd)
JESZCZEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!
No to buziaki XD.
3m się XD <-- pa jakie zajebiste xD.
Patoritsia;P
Jak myślał sobie nasz Felek, że sam siebie by przeleciał, to przypomniał mi się kabaret, gdzie wystąpiła książka pt.: "101 technik samogwałtu". No cóż, wspomnienia. Jak zwykle genialne, tylko zapomniałam przeczytać ^^" Swoją drogą, nie wiem czy przeczytałam 9 rozdział, bo coś nie pamiętam jak się Felek dowiedział, że ojciec ma raka ==" Starość nie radość. 3maj się Słońce <3
OdpowiedzUsuń