sobota, 8 grudnia 2012

Skidayo - Biały kapelusz (Książę)

Niedawno otrzymałam pierwszy fanfik konkursowy :) Jego autorką jest Skidayo. Zobaczcie, co takiego wymyśliła :)
***

– Patrzcie, Książę idzie! Jak minął dzień, „wasza wysokość”?
Książę, bo tak nazywała go cała szkoła, wyminął śmiejącą się grupę chłopaków z uniesioną głową. Spojrzał na nich z pogardą, poprawił swoją nieskazitelnie białą i idealnie wyprasowaną koszulę, po czym skierował się w stronę schodów. Wszedł po nich na drugie piętro, gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja tego dnia – matematyka.
Dla Księcia nie miało znaczenia, jaki przedmiot będzie pierwszy. Czy to fizyka, czy chemia, czy historia – ze wszystkiego miał bardzo dobre i celujące oceny. Niczym się więc nie przejmował. Nie był jednak ulubieńcem nauczycieli. Uczniowie też jakoś za nim nie przepadali.
Ale dlaczego akurat „Książę”, zapytacie? Odpowiedź przyjdzie sama, gdy poobserwujecie zachowanie tego chłopaka.
Wszedł do sali i usiadł na swoim miejscu w pierwszej ławce. Wyjął książki i potrzebne przybory, położył je na blacie i czekał.
Z lekkim znudzeniem obserwował ludzi wchodzących do klasy. Zajęci rozmowami i śmiechami omijali go, nawet się nie witając.
Jeszcze chwila, pomyślał Książę. Tylko parę minut i przyjdzie nauczyciel.
Książę cały czas niecierpliwie zerkał na zegarek. Tylko chwila i te irytujące śmiechy ucichną.
– Dzień dobry.
Wreszcie, westchnął Książę, witając się z nauczycielem, który właśnie wszedł do sali. Po klasie rozeszły się szepty.
Za matematykiem szedł wysoki i szczupły chłopak. Książę, zaciekawiony, przyjrzał mu się dokładnie.
Chłopak miał męską twarz, jednak o delikatnych rysach. Był niesamowicie blady, a co jeszcze bardziej zaintrygowało Księcia to jego niezwykle jasne, prawie białe, kręcone włosy oraz równie jasna bródka. To wszystko zlewało się z jego karnacją. Zdecydowanie nie wyglądał na osiemnastolatka.
Czego więc tu szuka, myślał Książę, przyglądając się chłopakowi.
– Proszę, poznajcie Victora. Dostałem informację, że niedawno się przeniósł i będzie z wami chodził do klasy. Żeby nie tracić lekcji, zajmij jakiekolwiek miejsce, opowiesz im o sobie później.
Victor skinął głową i podszedł do ławki Księcia. Uśmiechnął się do niego i usiadł na krześle. Po sali rozległy się szepty i prośby, by Victor zmienił miejsce i nie siedział obok Księcia. Ten jednak odwrócił się do nich i poinformował, że musi siedzieć w pierwszej ławce, ponieważ słabo widzi. Nie przekonało to jednak nikogo, bo jeszcze kilka ławek z przodu było wolnych. Dlaczego więc usiadł akurat z Księciem?
– Nie przypominam sobie, bym pozwolił ci tu usiąść – powiedział Książę, marszcząc lekko brwi.
– To nie jest twoja ławka, Książę – odpowiedział Victor z kpiącym uśmieszkiem.
– Owszem, moja. Jak już zdążyłeś zauważyć, siedzę tutaj. To chyba coś oznacza.
Victor pokręcił głową i prychnął. Podparł swój podbródek na dłoni i spojrzał na Księcia.
– Chyba już wiem, czemu nazywają cię Księciem. Bardzo to do ciebie pasuje. Naprawdę musisz być taki wyniosły?
– Ja…
– Victor, Książę, dosyć rozmów. Zajmijcie się zadaniami z podręcznika. Do tablicy podejdzie… numer dwunasty – powiedział nauczyciel, czym przerwał dwóm chłopakom ich „rozmowę”.
– Znowu?! Byłem wczoraj! – Pożalił się jakiś uczeń, wstając ze swojego miejsca i idąc ze spuszczoną głową w stronę tablicy.
Przez resztę lekcji matematyki Victor i Książę nie odzywali się do siebie.

Książę spojrzał na zegarek. Jeszcze trochę i koniec lekcji. Był już znudzony szkołą. Miał tego dnia o wiele ciekawsze zajęcie, do którego musiał się przygotować. Z niecierpliwością więc oczekiwał dzwonka.
Był też lekko zdenerwowany, ponieważ, jak na złość, Victor siedział z nim w ławce na każdej lekcji. To tylko potęgowało jego chęć opuszczenia szkoły.
Dzwonek, ku uciesze Księcia, w końcu zadzwonił. Chłopak jak najszybciej wyszedł z sali i ruszył schodami w dół. Nigdzie nie zauważył samochodu swojego służącego, więc wyjął telefon, by zadzwonić i spytać, kiedy ten ma zamiar się pojawić.
Nie mógł jednak tego zrobić, bo zobaczył SMS’a od swojego ojca, że jego służący zachorował i nikt po niego nie przyjedzie. Musiał więc wrócić do domu sam.
Książę prychnął i schował komórkę z powrotem do kieszeni. Nie miał daleko, ale dlaczego akurat tego dnia służący musiał zachorować? Co on sobie wyobraża, pomyślał Książę, opuszczając teren szkoły.
Nagle ktoś zrównał się z nim krokiem.
– Śledzisz mnie? – spytał Książę, zerkając na Victora.
– Ależ nie, Książę. Idę po prostu w tę samą stronę.
Książę niepewnie skinął głową i przez chwilę przyglądał się Victorowi. Odwrócił wzrok i ze znudzeniem rozglądał się wokół.
Przy rozwidleniu dróg skręcił w lewo, a Victor w prawo.
– Jeszcze się dzisiaj spotkamy, Książę – powiedział Victor, uśmiechając się tajemniczo. Książę jednak tego nie usłyszał. Był zbyt zamyślony.
Parę minut później Książę był pod swoją posiadłością. Na podjeździe nie było samochodu, co oznaczało, że jego ojca nie ma w domu. I dobrze, pomyślał chłopak, wchodząc przez bramę. Wpisał  kod, dzięki któremu dostał się do środka. Wszedł do przedpokoju, gdzie wszędzie wisiały obrazy w złotych ramkach, a na komodach znajdowały się figurki i różnego rodzaju ozdoby. Zdjął buty i dokładnie ułożył je obok wycieraczki.
– Cześć! Głodny? – spytała kucharka z uśmiechem, wycierając dłonie w fartuch, na co Książę pokręcił głową i poszedł do swojego pokoju znajdującego się na piętrze.
Panował tam niesamowity porządek. Wszystko było poukładane i dopasowane. Chłopak wyjął spod łóżka pudło. Ukucnął na podłodze i otworzył je. Uśmiechnął się lekko na widok zbyt dużej, szarej bluzy, podartych spodni, czapki z daszkiem i pary sportowych butów.
Zamknął pudło i wyszedł z pokoju.
– Czyli jednak głodny? – zaśmiała się kucharka, odkładając umyte naczynia na suszarkę.
– Nie – odpowiedział Książę, przeczesując dłonią swoje czarne włosy. – Muszę cię jednak poinformować, że wychodzę na dodatkowe lekcje, jak co piątek. Nie czekaj więc z kolacją – rzekł, a odchodząc dodał jeszcze:
– I wypierz ten fartuch. Jest brudny.
Kucharka westchnęła i kiwnęła głową. Wyszła z kuchni i zamknęła się w swoim pokoju, bo o to zawsze prosił ją Książę w piątki. Nie pytała dlaczego, ponieważ zabronił jej pytać.
Chłopak wrócił na górę i wyjął z pudła wszystkie ubrania. Przebrał się szybko i schował je pod łóżko.
Z posiadłości wyszedł przez drzwi znajdujące się w kuchni. Prowadziły one do ogrodu. Tam Książę miał ukryte przejście, dzięki któremu dostał się poza teren swojego domu. Rozejrzał się wokół, czy aby na pewno nikt go nie obserwuje, po czym, naciągając daszek w dół i chowając ręce do kieszeni, ruszył w opuszczoną dzielnicę miasta. Na jego twarz wstąpił niewielki uśmiech.
W końcu uwolni się od nudy i da upust emocjom.

Książę wszedł do starej kamienicy. Skrzywił się, czując niezbyt przyjemny zapach. Nadal nie potrafił się do niego przyzwyczaić. Przeszedł przez korytarz i otworzył drzwi, które prowadziły do piwnic. Zszedł po schodach i ruszył w kierunku, z którego słychać było muzykę.
Gdy tylko wszedł do środka i naciągnął czapkę, muzyka ucichła, a ludzie usuwali się Księciu z drogi.
– Oto i on!
– Z kim dzisiaj gra?
– Podobno o dużą stawkę…
– Dlaczego on nigdy nic nie mówi? Niech coś powie!
– Ach, chciałabym zobaczyć go bez tej czapki… I ubrań…
Książę uśmiechnął się, słysząc to wszystko. Wiedział, że tu jest podziwiany. Nie musiał się odzywać, nie musiał pokazywać swojej twarzy. Jedyne, co musiał, to wygrywać.
Usiadł przy owalnym, zielonym stole i poprawił kaptur, by zakrywał jego włosy. Ludzie siedzący w pomieszczeniu zebrali się wokół Księcia i podekscytowani zaczęli między sobą szeptać.
– Dzisiaj nasz Mistrz zagra z Mistrzem z drugiego końca miasta, którego zwą Kotem w białym kapeluszu – odezwał się właściciel „lokalu”. – Nie mam pojęcia, dlaczego ma taką dziwną nazwę. Wiem jednak, że jest to godny przeciwnik. Słyszałem o nim dużo opowieści i plotek. Mam nadzieję, że niebawem się zjawi, a tymczasem…
Niestety nie dane mu było skończyć. Drzwi otworzyły się z hukiem. Wszyscy spojrzeli w ich stronę. Uczynił to nawet Książę.
Oczom zebranych ukazała się wysoka postać ubrana w duży, biały kapelusz naciągnięty w dół, by zakrywał połowę twarzy, białą pelerynę, koszulę, spodnie i kozaki do kolan w tym samym kolorze.
Połowa ludzi parsknęła śmiechem na ten widok. Postać nie przejęła się tym jednak i ruszyła w kierunku stołu, zajmując miejsce naprzeciwko Księcia.
– Oto i on – powiedział właściciel i usiadł przy stole, przygotowując karty.
– Przecież to jakiś pajac!
– Jaja sobie robicie?
– On myśli, że ma szansę? Przez ten kapelusz pewnie nic nie widzi!
Właściciel uciszył ich i odchrząknął, po czym zabrał głos.
– Jak mówi jedno z naszych praw: Nigdy nie lekceważ przeciwnika, bo to cię może zgubić.
– Zapewniam, że dam z siebie wszystko – powiedział mężczyzna w kapeluszu, a Księcia coś tknęło. Znał ten głos. To Victor, pomyślał Książę.
Obaj wyłożyli początkowe stawki na stół. Właściciel rozdał im po dwie karty, a gapie z zaciekawieniem wszystkiemu się przyglądali.
Książę uśmiechnął się, widząc parę królów z ręki. Nic nie mówiąc, wyłożył pieniądze na stół i pokazał Właścicielowi umówiony wcześniej znak, który oznaczał: „dokładam”.
Postać w kapeluszu od razu przyjęła wyzwanie, wystawiając taką samą ilość pieniędzy.
Dołożone zostały trzy karty, które niezbyt przypasowały Księciu. Nie było tam żadnego króla, tylko as pik, dziesiątka karo i dama kier.
Książę nie miał jednak zamiaru „czekać”. Był pewien swojej wygranej. Zawsze wygrywał. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej? Dwa króle z ręki nie zdarzają się każdemu. Musiał to wykorzystać.
Wyłożył kolejne pieniądze, przyprawiając gapiów o szybsze bicie serca. Postać w kapeluszu, którą Książę uważał za Victora, przebiła jego stawkę, co nieco zbiło Księcia z pantałyku. Nie dał jednak tego po sobie poznać i bez większego ociągania dodał potrzebną ilość.
Właściciel dołożył kolejną kartę. Książę wykrzywił twarz. Nie był zadowolony widząc kolejnego asa. Co, jeśli Victor będzie miał trójkę asów?, pomyślał i przeraził się, kiedy postać w kapeluszu dołożyła kolejne pieniądze. Książę oczywiście przyjął wyzwanie, nie miał zamiaru tchórzyć. Wokół byli jego fani, czy, jak on wolał ich nazywać, wielbiciele. Nie mógł ich zawieść.
Ostatnia karta. Zwykły kawałek papieru z namalowanymi wzrokami sprawił, że uśmiech znów zdobił twarz Księcia. Cudownie, mam trójkę króli, ale co, jeśli on ma tę cholerną trójkę asów, myślał, dokładając kolejne pieniądze.
Gra toczyła się dalej. Obaj walczyli, przebijając swoje stawki, aż w końcu skończyła im się gotówka.
– Zagraliście vabank. Proszę o pokazanie kart – powiedział lekko podekscytowany Właściciel, trzymając kciuki za Księcia, tak jak reszta jego wielbicieli.
Książę jako pierwszy ujawnił swój układ. Na widok trójki króli gapie zaczęli się cieszyć, jednak Właściciel uciszył ich, prosząc o pokazanie kart postać w kapeluszu.
Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco i zrobił to, o co go poproszono.
Książę stwierdził, że całe jego życie właśnie straciło sens.
– Niemożliwe… – szepnął, po czym skarcił się za to w myślach, bo wszyscy popatrzyli na niego zaskoczeni. On sam wściekł się, bo brał pod uwagę możliwość trójki asów, ale nie karety!
Zdenerwowany zerwał się z krzesła i po prostu wyszedł z „lokalu”, nie słuchając nawoływań wielbicieli i krzyków zdziwienia. Postanowił, że już nigdy nie wróci do tego miejsca. Czuł się poniżony.
Wybiegł z kamienicy i odetchnął świeżym powietrzem. Ruszył w stronę swojej posiadłości, jednak zatrzymał się, słysząc znajomy głos.
– Dokąd idziesz, Książę? Nie potrafisz znieść porażki?
Książę nie odpowiedział. Uciekł.

Od poniedziałku do piątku chodził do szkoły i wydawałoby się, że wszystko jest tak, jak dawniej. Jednak parę rzeczy się zmieniło.
Książę siedział na każdej lekcji sam. Po Victorze nie było śladu.
Lekcje minęły mu szybciej niż zwykle. Wrócił do domu strasznie znużony.
– I jak, dzisiaj też wychodzisz? W końcu piątek – zagadała kucharka, chowając garnek do szafki.
Książę pokręcił głową. Poszedł do swojego pokoju i wyjął pudło. Otworzył je i po raz ostatni spojrzał na czapkę z daszkiem, za dużą bluzę, obdarte spodnie i sportowe buty, których już nigdy miał nie założyć. Skończył z czymś, co dawało jego życiu sens. Wrzucając pudło do kominka w pokoju czuł, że stracił ważną cząstkę siebie. Jesteś głupi, pomyślał Książę. Głupi, że przegrałeś. Głupi, że tak bardzo to zraziło twoją dumę.
Książę wyszedł na balkon i odetchnął świeżym powietrzem. Zawiał silny wiatr, przez co chłopak musiał zmrużyć oczy. Spojrzał w stronę ogrodu i otworzył je szeroko w zdumieniu, po czym zacisnął dłonie w pięści.
Na drzewie wisiał duży, biały kapelusz. 

20 komentarzy:

  1. zajeb..... notka szkoda, że nie ma więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na serio! i to wszystko?! powiem krótko: NUDA!! czytanie chciałam przerwać w połowie, ale z przekory wszystko co chcę ocenić kończe. To aż razi w oczy, że osoba pisząca ten fanfick jest zielona. Nie znalazłam nic ciekawego w tym opowiadaniu. Może jakby grę w karty zamienić na coś ciekawszego, trochę zwrotu akcji i głębszego zbliżenia głownych bohaterów, poza tym przez całe opowiadanie nie poznaliśmy imienia księcia, jeszcze przydałoby się też pare opisu w tym opisu postaci. Może to bardzo krytyczny komentarz ale tak właśnie myślę o tym fanficku, pozdrowienia dla autorki i żeby się rozwijała bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, dopiero od niedawna zaczęłam pisać, więc wiem, że nie robię tego jakoś rewelacyjnie. Ale chyba każdy może spróbować, prawda? :>
      Specjalnie nie podawałam tu imienia księcia. A co do opisu postaci... Stwierdziłam, że nie trzeba ich opisywać, skoro już wcześniej zrobiła to Dream w swoim opowiadaniu.
      Nie szkodzi, że jest krytyczny :) Nie wszystkim podoba się to samo. A ja krytykę lubię. ^^ Pozdrawiam.

      Usuń
  3. kasandra141 zamknij mordę. Pewnie byś lepiej nie napisała.
    Fanfik jest super. Bardzo dobrze autorka manewruje emocjami i sytuacją, Jestem pod wrażeniem tak dobrze napisanego tekstu, piszesz cos??
    A co do Dream weny i dodaj coś szybko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, od paru miesięcy piszę. :) Dodaję teksty na forum. Są to fanfiki z anime Naruto, ale obecnie zajmuję się opowiadaniem autorskim. Cieszę się, że ci się podobało :D

      Usuń
    2. Może w przyszłym tygodniu uda mi się coś napisać, bo przez ostatni czas skupiłam się na opowiadaniu konkursowym, które na szczęście jest już skończone :)

      Usuń
  4. Yaoistka mogłabyś się odczepić i nie pisać wulgaryzmów!! ponieważ to uwydatnia tylko twoją głupotę, nie mogąc się zripostować jak inteligentna osoba. Myślałam Dream, że na tym blogu można się kulturalnie wypowiedzieć, widocznie się pomyliłam. Nie mam zamiaru cukrzyć aby autorce się nie zrobiło smutno. Pisze to co myślę i czuję. Moimi komentarzami staram się wnieść jakąś radę, żeby autor się rozwijał a nie stał w miejscu upajając się komentarzami twojego pokroju yaoistka lub typu „ super rozdział”. Moja poprzednia wypowiedź była krytyczna ponieważ jest to konkurs w którym przewidziana jest nie byle jaka nagroda, a nie wypracowanie do szkoły. To co przedstawiła autorka nadaje się co najwyżej na wstęp. Skidayo ja nie twierdzę, że mi się nie podoba, ale mogłaś bardziej nad nim popracować. Nie muszę pisać, żeby się poprawnie wypowiedzieć, do tego trzeba mieć wyrobiony smak, a ja go posiadam ponieważ startowałam kiedyś na konkursach literackich, odnosząc sukcesy. Pisać każdy może, ale się trzeba liczyć z krytyką i tym, że nie od razu staniemy się Williamem Szekspirem. Dlatego też trzeba nad sobą pracować, a nie zadowalać się komentarzami które poza połechtaniem ego autora nic nie wnoszą. Rada dla ciebie Skidayo, chcesz się nauczyć manewrować emocjami to przeczytaj „Harry Potter i gwiazda mroku”. Autorka tam mistrzowsko gra na emocjach i wyobraźni czytelnika. Gorąco namawiam do przeczytania i nie życzę sobie linczu za to, że piszę prawdę ponieważ nie pozwolę się obrażać podrzędnej czytelniczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jedno pytanie do twojego poprzedniego komentarza. Dlaczego ujawnienie imienia postaci było dla Ciebie aż tak ważne? Może się czepiam, ale zastanowiła mnie ta kwestia. Co do opowiadania:
      - fabuła niezła, a zakończenie ciekawe
      - brakowało mi tam ... no tego czegoś
      i zgodzę się tu z Kasandrą141, gra na emocjach i wyobraźni czytelnika.
      Ogółem nie było źle :)

      Usuń
    2. "Rada dla ciebie Skidayo, chcesz się nauczyć manewrować emocjami to przeczytaj „Harry Potter i gwiazda mroku”."
      ja też ci dam radę Ski. Lepiej nie czytaj tego tekstu. Kasandra chyba sobie żartuje, podając ci ten fik za przykład.
      Przepraszam, że dodaję ten komentarz, Dream, ale naprawdę życzę Ski jak najlepiej, a "Gwiazda mroku" nie jest czymś, na czym warto się wzorować.

      Odnośnie fika Ski, oryginału nie znam, ale z tego co się orientuję, "Książę" był umieszczony w świecie fantasy? Moim zdaniem to ciekawe posunięcie przenieść go do AU :)

      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Fiu fiu, widzę batalia już na poważnie ;)
    Raczej nie czytam fików konkursowych, bo to przeważnie (choć nie zawsze) nuda i wszechobecna grafomania. To jest fik i raczej gabarytów pełnego opowiadania nie ma się co spodziewać. Tak czy siak jest nie najgorzej jak na początek. Przyczepiłabym bym się tylko do jednej rzeczy: momentami autorka zbyt często używa pojedynczych albo krótkich zdań, przez co tekst przypomina bardziej plan wydarzeń niż opowiadanie (np. "Z posiadłości wyszedł przez drzwi znajdujące się w kuchni. Prowadziły one do ogrodu. Tam Książę miał ukryte przejście, dzięki któremu dostał się poza teren swojego domu.") Przez to opowiadanie traci na płynności i męczy po prostu czytelnika.
    A, jeszcze jedno. Gdzie, pytam się, są zielone oczy!? ;)
    A już na serio: Wena i pomysłów. I dla autorki fika, i dla niezastąpionej Dream.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja przeczytałam, bo było. Nie pociągnęło mnie, nie wciągnęło i żadnych innych ciągów nie było. A szkoda. Fajnie się zapowiadało nawet, ale okropnie przedobrzone. Nie wiem czy to wina tych krótkich zdań, czy, moim zdaniem, sztywnego sposobu wyrażania wszystkiego wokół, ale tekst czytało mi się topornie. Nawet uczucia nie były... uczuciowe? Nie umiem do końca opisać wszystkiego, co mi chodzi po głowie.

    Wydaje mi się, że tak naprawdę nie ma w nim akcji, nawet karciana scena powiewa mi nudą, a jako nałogowa hazardzista imprezowa wiem, że poker ma w sobie dość sporą dawkę adrenaliny- zwłaszcza, gdy gra się z mistrzem i o jakąś fajną stawkę.

    No cóż... Życzę dalszych postępów i chętnie przeczytam inna teksty Skidayo. Zarówno te o Naruto jak i opowiadanie własne :) Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie,słowo "przedobrzone" odpowiednio opisuje fick.

      Usuń
  7. Powiem tak - tragedii nie ma, ale tyłka nie urywa. Nie jest to totalna grafomania, bo udało mi się przeczytać bez bólu głowy i trzykrotnego wracania do akapitu, by zrozumieć co autor miał na myśli. Niestety, największą bolączką Autorki tego fica może być fakt, że to właśnie fic do "Księcia". A "Książę" to opowiadanie naprawdę wyjątkowe i według mnie baaaaaardzo bardzo bardzo ciężko jest napisać do niego dobrego fica - ono bazuje głównie na emocjach, na powolnej, a jednocześnie szybkiej "ewolucji" uczuć "Księcia". Właśnie tego mi tutaj naprawdę zabrakło. "Książę" nie jest opowiadaniem, z którym mógłby się zmierzyć początkujący autor ;p
    Błędy są, wiadomo. Ale to normalne dla kogoś, kto pisze raptem od jakiegoś czasu (pamiętacie jeszcze stare teksty Dream, z poprzedniego bloga? :) Ja pamiętam!). Wedlug mnie Autorka dobrze rokuje na przyszłość, poćwiczy troszkę albo i więcej, a za jakiś czas nasmaruje nam takie opcio, że nam oczy z orbit wyjdą. I tego bardzo serdecznie Slidayo życzę :)

    P.S. Niestety muszę się zgodzić z większością odnośnie komentarzy Yaoistki - ale świadczą one o typowej nastoletniej mentalności, więc w sumie nie warto sobie strzępić języka (klawiatury?), bo z takim to "się nie pogodo" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Ninka, a ja wolałabym jednak zapomnieć o poprzednim blogu na onecie! No, ale prawda. Każdy od czegoś zaczyna :)

      Usuń
    2. O swoich dzieciach powinno się zawsze pamiętać i kochać bezgranicznie, niezależnie od tego jak bardzo "nieudane" się nam wydają :)

      Usuń
  8. Szczerze mówiąc, jak tak teraz sobie myślę, to faktycznie mogłam poczekać i wymyślić coś lepszego, trochę to rozwinąć i tak dalej. Tylko tak - niby jest dużo czasu, bo do stycznia, ale niestety ja go nie mam. Mam za to bardzo dużo na głowie i dlatego ten fik został napisany tak trochę "na szybko". Wiem, że zabrakło "tego czegoś". :) Nie liczę na wygraną, książkę Dream i tak zamierzam kupić jak tylko będzie dodruk (o ile będzie, oby!) ^^ Każdy jednak zawsze może spróbować i o to chodzi. :> Dziękuję wam jednak za opinię. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm.. Pewnie się powtórzę, ale domyślam się, że autorka chciałaby poznać jak najwięcej opinii. :)
    Cóż co do poznania imienia Księcia to nie było to dla mnie aż tak konieczne, ale bardzo dużo powtórzeń... Mogłaś używać zaimków osobowych albo wyrazów bliskoznacznych. Ale to taka moja drobna złośliwość. :p
    Widać, że masz pomysł i naprawdę dobrze kombinujesz, ale kiedy czytałam to miała wrażenia takiej drętwoty.. Brakowało mi energii, tempa. :p Ale powtarzam, opowiadanie nie było najgorsze. Pisz więcej, ćwicz, a na pewno będzie coraz lepiej. Trzymam kciuki :D

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomysł mi się spodobał, ale w wykonaniu czegoś zabrakło. W twoim opowiadaniu nie było opisu danej sytuacji, w niektórych momentach (np. rozgrywka) mogłaś napisać coś więcej. Zgadam się z tym, że brakowało emocji. Czytając twojego fica nie udało mi się wczuć w skórę postaci. Zwykle nie mam z tym problemu, ale u ciebie...
    Powiem tak, nie jest źle, ale nie jest też dobrze. Jak znajdę troche czasu to przeczytam resztę twoich tekstów. Trzymam za ciebie kciuki w dalszym pisaniu. I, prawdopodobnie, jako twoja rywalka w tym konkursie, widzę w tobie groźnego przeciwnika ;).
    A tak poza tym, imię Księcia nie wydaje mi się tu potrzebne. Jego brak dodaje takiej tajemniczości. Pozwala zadziałac wyobraźni.

    soora

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi miło, że sięgnęłaś po Księcia i chyba miałaś najcięższe zadanie, bo jako pierwsza wysłałaś tekst. Niestety, wygląda na trochę niedopatrzony. Znalazły się w nim błędy, które można wyłapać po kilkukrotnym przeczytaniu. Podoba mi się jednak pomysł przeniesienia Księcia w nasze realia :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.