sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 36. (Zostawić rzeczywistość)

Rozdział 36. Klaudia.

Zanurzyłem głowę pod strumień ciepłej wody, opierając dłoń o ścianę prysznica i wzdychając ciężko, próbując się uspokoić. Może zareagowałem zbyt gwałtownie, ale naprawdę nie lubię współczucia. Wiem, na czym stoję, wiem, że w każdej chwili mój stan może się pogorszyć i mogę zacząć wybierać sobie miejsce na cmentarzu, ale… po co mnie pocieszał? Może w ogóle jest ze mną dla litości?
Stwierdził, że niedługo mogę umrzeć i dlatego jest ze mną? Bo mu mnie żal? A może po prostu znowu histeryzuję?
Gdzieś pomiędzy szumem wody, a moimi trochę chaotycznymi myślami, usłyszałem skrzypnięcie drzwi łazienkowych. Zagryzłem wargę, nie odwracając się i po prostu czekając.
Kątem oka zauważyłem szybkie ruchy postaci, która weszła do pomieszczenia. Gracjan, a któż by inny? Tylko wydawało mi się, że już dawno poszedł. Ja bym pewnie po takim wybuchu wyszedł, nawet nie oglądając się za siebie, obrażony na cały świat… No tak. Ale to przecież Gracjan. Różniliśmy się. Poglądami, stylem życia i zachowaniami.
Otworzył drzwi kabiny, a moje plecy owiało chłodne powietrze. Wszedł do środka, zamierając na chwilę, ale ja się nie obejrzałem. Stałem tak jak wcześniej, nieruchomo, pod strumieniem letniej wody. Poczułem delikatny dotyk na ramieniu, zupełnie jakby chciał sprawdzić na ile może sobie w tym momencie pozwolić. Westchnąłem ciężko, przymykając piekące od wody oczy.
- Przepraszam – mruknął, składając czuły pocałunek na mojej łopatce i przytulając mnie od tyłu.
Uśmiechnąłem się krzywo pod nosem.
To ja powinienem przeprosić. Odwróciłem się powoli do niego, kręcąc głową.
- Nie lubię o tym rozmawiać – powiedziałem pod nosem, patrząc w jego piwne oczy otoczone gęstymi rzęsami. – W ogóle nie lubię rozmawiać o chorobie… - Spojrzałem w bok na zaparowaną szybę kabiny.
Milczał chwilę, jakby się zastanawiał, po czym przytulił się do mnie, ale nie tak jak to robił zawsze. W tym objęciu nie było widać jego dominującej strony, którą często mi pokazywał.
- Dlaczego? – zapytał po chwili wahania.
Oparłem brodę o jego ramię, wciągając go bardziej pod strumień wody.
- Bo ty jesteś zdrowy.

- Myślimy, że Hiszpania byłaby najodpowiedniejszym miejscem na nasze pierwsze wakacje – mówiła Agata, poprawiając kiteczkę swojemu małemu wcieleniu diabła.
Jak to zwykle w niedzielę siedziałem u mamy na rodzinnym obiadku, wsłuchując się w historie sióstr opowiadających o swoich wielkich zmianach w życiu, które nastąpiły u nich w ciągu tygodnia.
Naprawdę, interesujące. No bo któż by się spodziewał, że Julcia w przedszkolu pobiła kolegę? Albo że mąż Agaty – Tomek, pracoholik jakich mało i dupolizca swojego szefa, dostał awans?!
Z pewnością miałem dziś zły humor i nie chciało mi się słuchać takich bredni.
- To świetnie, córciu – powiedziała mama z łagodnym uśmiechem, stawiając na stole miskę z ziemniakami. Spojrzała jeszcze na nakrycie, zastanawiając się pewnie, czy czegoś nie brakuje.
Wyglądała o wiele lepiej niż kilka tygodni temu. Wydaje mi się, że może nawet trochę przytyła. No i wreszcie zadbała o fryzurę... Chociaż w tych czarnych ubraniach dalej wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście. Czarny to stanowczo nie jej kolor. Nie dość, że ją postarzał, to jeszcze jej blada cera bardziej rzucała się w oczy. – Kasia! – zawołała, wychylając się do przedpokoju. – Obiad już na stole!
- A ty, Filip, myślisz już o jakiejś pracy? – zagadała nagle Beata, nakładając sobie na talerz kotleta.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Wzruszyła swoimi chudymi ramionami, sięgając po ziemniaki. Jak na taką drobną, naprawdę szczupłą osobę, bardzo dużo jadła… Chyba odziedziczyła metabolizm po mamie.
- Pracy? No na razie jestem na studiach, nie? Drugi rok. Przede mną jeszcze jeden, po co mam teraz szukać pracy? – zapytałem, odbierając od niej miskę ziemniaków, nakładając sobie kupkę i podając dalej. W międzyczasie do pokoju weszła Kasia uśmiechnięta od jednego zakolczykowanego ucha do drugiego.
- Co się tak cieszysz? Nowy tatuaż? – parsknęła Agata w jej stronę, a ta szybko pokręciła głową.
- Nie chodzi mi o to – burknęła Beata, nawiązując do naszej przerwanej rozmowy. Nigdy jej nie lubiłem, była strasznie chamska i zachowywała się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadała. Dalej się upieram, że ona po prostu nie może być moją siostrą. – Nie uważasz, że wypadałoby teraz po wiadomo czym – ściszyła głos, aby mama nie usłyszała – znaleźć sobie pracę?
Zmarszczyłem w zastanowieniu brwi, starając się ignorować Julię, która niewiadomo kiedy znalazła się tuż koło mnie i zaczęła ciągnąć za moją koszulę. – No chyba nie chcesz być dalej pasożytem, co? – prychnęła.
- Ty o pasożytnictwie wiesz najlepiej – wtrąciła Agata, na co ja westchnąłem cierpiętniczo. Kolejna rodzinna kłótnia, świetnie!
Dziecko wgramoliło mi się na kolana. Chyba to mnie kopnął zaszczyt nakarmienia potwora.
- Ziemniaka! – poinstruowała, wskazując jedzenie swoim pulchnym paluchem. Nabrałem trochę na widelec, podkładając jej do buzi.
- Jakim pasożytnictwie?! – warknęła Beata, a spod warstwy fluidu, jaką miała na twarzy, przebijał się rumieniec. – Znalazłam dobrze płatną pracę!
- Pół roku temu jeszcze żyłaś na garnuszku rodziny. – Najstarsza z sióstr przewróciła oczami. – Nie studiowałaś, nie pracowałaś, nie robiłaś nic, tylko…
- Mam wam coś ważnego do powiedzenia – przerwała im Kasia, odkładając sztućce na talerz. Wszystkie spojrzenia powiodły na nią, zdziwione. Nawet Julia na chwilę zmilkła… Ale to było raczej spowodowane przeżuwaniem. – Jestem w ciąży – oznajmiła, a uciążliwa chwila ciszy trwała jeszcze kilka sekund, dopóki mama nie podniosła się ze swojego fotela (na którym wcześniej zawsze siedział ojciec) i nie uściskała jej.
- To cudownie! – powiedziała, całując ją w oba policzki.
Cudownie byłoby, gdyby miała stałego partnera.
Cudownie byłoby, gdybyśmy widzieli go na oczy.
Ale nikt go nie widział. Nikt nigdy nie widział facetów Kasi, bo po prostu miała ich „na chwilę”.
Och nie, przepraszam. Był taki jeden, ale to specyficzny przypadek. Cały wytatuowany, przypakowany, łysy i z dwoma ogromnymi tunelami w uszach. Ćpun, alkoholik i bezrobotny.
Ojciec go wygonił, a po tym podobno Kasia z nim zerwała.
- Z kim? – zapytała w końcu Beata. Chyba każdemu cisnęło się na usta to jedno pytanie.
- Z takim Wojtkiem. Chcemy się pobrać. – Uniosła prawą dłoń, ukazując wszystkim pierścionek zaręczynowy.
I znów cisza.
Mama odsunęła się od niej, spoglądając na nią całkowicie zdezorientowana.
- Kiedy…?
- Jak najprędzej. Kocham go, mamo. – Wbiła w nią absolutnie szczęśliwy wzrok. – Naprawdę kocham i wiem, że to ten jedyny. Nie chcę już żadnego innego.
- Och, jasne – prychnęła Beata, popijając kompot mamy. – Zdążysz poznać jeszcze dziesięciu i dziesięć razy się zakochać. Znając ciebie, przesadzasz, a ciążę można zawsze usu…
- Zamknij się. – Zmierzyłem ją pogardliwym spojrzeniem, wstając i ściągając ze swoich kolan Julię. Dziewczynka usiadła na kanapie, sięgając pulchnymi łapkami do talerza. Ale niebyt mnie to teraz obchodziło.
Podszedłem do Kasi, uśmiechając się i ściskając ją lekko.
- Cieszę się – powiedziałem, odsuwając od niej.
- Ale to nie za prędko? – szepnęła mama, zaciskając dłonie na podłokietnikach fotela. – Ojciec w końcu niedawno…
- Ma żyć ciągle przeszłością? – mruknąłem. – Niech uwiąże przy sobie tego Wojtka, bo jeszcze facet jej ucieknie. – Mrugnąłem do Kasi z szerokim uśmiechem.

Gdy wróciłem do domu, wziąłem psy na szybki spacer, po czym usiadłem nad notatkami. Trzeba zacząć się wreszcie uczyć, bo naprawę będzie później ciężko. Specjalnie trzymałem się z dala od laptopa i telewizora, gdyż wiedziałem, że w takim momencie zainteresuje mnie wszystko oprócz oczywiście tego, co powinno.
Przez pierwszą godzinę nauka jeszcze jakoś mi szła. Właściwie to nie miałem nawet zbytnich problemów z zapamiętywaniem definicji, dopiero, gdy moja komórka zawibrowała mi w kieszeni, ogłaszając nadejście smsa, skupienie i „chęć” nauczenia się czegoś prysły niczym bańka.
Wysupłałem telefon, odczytując wiadomość od Gracjana. Pytał, czy mam czas, żeby jutro przyjść do jego salonu, aby poznać tę blondynę.
Wydąłem wargi.
Sam już nie wiedziałem, czy chcę ją poznawać, czy może jednak odwrotnie. Ale skoro to podobno tylko przyjaciółka…
„Przyjdę jutro po zajęciach” – odpisałem mu.
No i chyba wypadałoby zastanowić się nad pracą. W tej jednej, naprawdę jedynej kwestii, Beata miała racje.
Muszę odciążyć mamę.

Wysiadłem z autobusu, zaczepiając dłoń o ramiączko torby, jaką miałem na plecach. Denerwowałem się i już właściwie sam nie wiedziałem, czy chcę tam iść i ją poznać.
Niezbyt przepadam za kobietami… No i Gracjan mi wcześniej o niej słowem nie wspomniał, a PODOBNO są przyjaciółmi.
Czy to o czymś nie świadczy?
Odetchnąłem ciężko, stając przed drzwiami wejściowymi do salonu. Powiedziałem, że przyjdę, to wypada się pojawić, nie?
Wszedłem niezwykle powoli do środka, rozglądając się po pomieszczeniu. Niemal od razu moją uwagę przykuł Gracjan opierający się biodrem o biurko, na którym znajdował się laptop i duży, czarny aparat, a dookoła niego rozsypane były jakieś papiery. Brunet powiódł spojrzeniem w moją stronę, uśmiechając się szeroko.
- Przyszedłeś – powiedział, jakby myślał, że po prostu odrzucę zaproszenie. Musiałem poznać tę blondynę! I sprawdzić jakie ma intencje względem Gracjana…
Nie, żebym nie wierzył fotografowi. Ufam mu przecież, no i... Chyba jednak nie tak do końca ufam.
Ale moja wina, że przyłapałem ich w tak jednoznacznej sytuacji? Dalej mam wątpliwości i chcę je rozwiać.
- No… - mruknąłem, rozglądając się po salonie w poszukiwaniu jeszcze jednej osoby. Ale byłem tu tylko ja i Gracjan. – Gdzie…?
- Klaudia? Poszła po coś do jedzenia, zaraz przyjdzie – wszedł mi w słowo, odstawiając kubek z jakimś napojem na blat biurka, po czym podszedł do mnie, nachylając się. Westchnąłem ciężko, składając szybki pocałunek na jego ustach. – Polubisz ją – mruknął, zdejmując z mojego ramienia torbę i odkładając ją pod ścianę.
- Zobaczymy - jakoś mi się tak wymsknęło.
- Filip… - powiedział zrezygnowany. – Już ci mówiłem, że Klaudia jest tylko moją przyjaciółką. Znamy się już naprawdę długo i to wszystko. – Wzruszył ramionami. Przewróciłem oczami, odsuwając się od niego i siadając na skórzanej kanapie.
- Ale czy ja coś mówię? – Wydąłem wargi, na co Gracjan pokręcił jedynie głową, podchodząc do biurka i sięgając po swój kubek. W tym momencie drzwi salonu otworzyły się, a w progu stanęła TA blondynka trzymająca w dłoni jakiś przezroczysty worek.
- Już jestem! – poinformowała, uśmiechając się lekko. Spojrzała na mnie, podając w międzyczasie Gracjanowi siatkę z zakupami. – Ty musisz być Filip! – Uśmiech na jej twarzy tylko się powiększył. Mimowolnie odpowiedziałem tym samym. Chyba jednak nie będzie tak źle jak sobie to wyobrażałem… - Gracjan mi tyle o tobie opowiadał, serio. – Podeszła do mnie, zalegając na kanapie tuż obok mnie. Fotograf przyglądał się temu w milczeniu, z lekkim uśmiechem na ustach.
Czy mówiłem już, że nie lubię zawierać nowych znajomości?
No bo nie lubię.
Uśmiechnąłem się krzywo, a na usta cisnęło mi się: „O tobie nie mówił praktycznie wcale”, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.
- Tak? – uniosłem brwi. – A co takiego mówił? – Spojrzałem na Gracjana z uśmiechem. Próbowałem się jakoś rozluźnić, ale fakt, że jeszcze niedawno widziałem blondynkę przymilającą się do Gracjana, jakoś nie pomagał…
Chociaż może jestem po prostu za bardzo uprzedzony? Nie było zbyt miło, gdy fotograf był zazdrosny o Oskara i dawał mu to wyraźnie do zrozumienia, dlatego chyba powinienem wziąć się w garść.
- Nie powinnam zdradzać… Ale nie martw się, w samych superlatywach. – Machnęła ręką. – Jesteś głodny? 
- Nie, jadłem na uczelni – odparłem, kręcąc głową. Dziewczyna już otwierała usta, gdy przerwał jej mój dzwonek telefonu obwieszczający nadejście smsa. Szybko sięgnąłem po aparat, włączając pierwszy lepszy guzik.
- Nickelback? – zapytała, na co ja przytaknąłem trochę zdziwiony jej gwałtownością. Mówiła tak szybko, że ledwo co mogłem zrozumieć. Dziwne, że język jej się nie plątał. – Uwielbiam ich!
Uniosłem brwi, uśmiechając się mimowolnie.
- Rany, ja też – odparłem. Chyba zaczynam ją lubić.
- Ulubiona piosenka…? – zapytała, przekręcając się na kanapie całkowicie w moją stronę. Kątem oka zauważyłem jak Gracjan uśmiecha się pod nosem, po czym siada przy biurku i przeglądając jakieś zdjęcia na laptopie. Najwidoczniej nie chciał się wtrącać.
- Och, Boże, jest ich tak dużo – mruknąłem, zastanawiając się szybko i wertując w myślach tytuły. – Photograph? How you remind me? Nie wiem, za dużo ich.
- O, też je lubię – potaknęła z uśmiechem. – A ja kocham Rock star.
Chyba ta cała Klaudia nie jest taka zła. Nie może być zła, skoro słucha Nickelback… Gadaliśmy jeszcze dłuższą chwilę o zespołach i chyba naprawdę ją polubiłem. Jeszcze pół godziny temu myślałem, że nie znajdziemy w ogóle tematu do rozmowy albo w ogóle, że okaże się kolejną nadętą blondyneczką myślącą jedynie o tipsach.
Ale Klaudia była całkiem normalna…
Nagle do salonu weszła jakaś kobieta, a za nią jakaś kilkunastoletnia dziewczyna.
- Przepraszam, można zrobić zdjęcia paszportowe? – zapytała, spoglądając to na mnie, to na Gracjana, zupełnie jakby nie wiedziała, do kogo kierować pytanie.
- Oczywiście – odparł brunet, podnosząc się z krzesła.
- A ile trzeba byłoby czekać…?
Klaudia puknęła mnie w ramię, zwracając na siebie uwagę. Spojrzałem na nią pytająco, na co ona się uśmiechnęła.
- Chodź na zaplecze, zrobimy sobie kawy – mruknęła, wstając. Nie myśląc wiele, podążyłem za nią na tyły salonu do malutkiego pomieszczenia wyłożonego szarobiałymi płytkami. Dziewczyna podeszła do aneksu kuchennego, sięgając po elektryczny czajnik i nalewając do niego wody.
Pomiędzy nami zapanowała absolutna, jakoś dziwnie niezręczna cisza, a ja kompletnie nie wiedziałem, co powiedzieć, aby ją przerwać. Wcześniej tematy przychodziły jakoś same…
- Długo znasz Gracjana? – zapytałem, mimo iż znałem odpowiedź. Byle przerwać to milczenie. Podszedłem do niej bliżej, opierając się biodrem o blat kuchenny. Blondynka spojrzała na mnie przelotnie z dziwnie posępną miną. Uniosłem zdziwiony brwi, nic jednak już nie mówiąc. Wcześniej uśmiech nie schodził jej z twarzy, a teraz…?
Sięgnęła po opakowanie kawy parzonej, wsypując szybko do szklanek. – Za dużo. Nie lubię aż takiej mocnej – mruknąłem, widząc ilość czarnego proszku w kubku. Odłożyła pudełko kawy z trzaskiem na blat, wbijając we mnie mordercze spojrzenie, a ja zamarłem na chwilę, totalnie zdezorientowany.
- Wszystko przez ciebie! – syknęła, marszcząc brwi i popychając mnie lekko.
- Przeze mnie? – Nie rozumiałem. Rany, co się z tą dziewczyną stało? Jeszcze pięć minut temu tak dobrze nam się rozmawiało! Kurwa, podobno kobiety są niezdecydowane, ale to nie mogło być spowodowane żadnym napięciem przedmiesiączkowym.
Chociaż co ja tam wiem o kobietach.
- Przez ciebie Gracjan jest taki! Gdyby cię nie poznał, może wróciłby do normalności! – syknęła.
- A-aha. – Zamrugałem. Wiedziałem, że ta cała Klaudia wcale nie jest JEDYNIE przyjaciółką. Kurwa, po prostu wiedziałem. – Byliście razem czy coś? – zapytałem ze zwątpieniem, sam nie wiedząc, czy chcę znać odpowiedź.
Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem, uśmiechając się z wyższością.
- Może.
 ***
Wiecie ile ten rozdział już żyje? Rok. Może nie cały, ale już za najdłużej miesiąc tyle będzie mieć. Właśnie zdałam sobie sprawę, że cholera, muszę wziąć się za ZRz bo trochę mi się zakurzyło. 

10 komentarzy:

  1. No na pewno się "trochę" zakurzyło D:
    Ja wiedziałam, że z tej Klaudii niezłe ziółko jest, od samego początku jakaś nie taka mi się wydawała XD
    Ale cóż, wszędzie muszą być jakieś czarne charaktery o.o I bierz sie, bierz, bo nie ma zmiłuj :33

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! o.o KONIEC ROZDZIAŁU MNIE ZSZOKOWAŁ I OD RAZU MÓWIĘ, ŻE TEJ KLAUDI NIENAWIDZĘ!Biedny Filip kurde.... Niech powie to Gracjanowi. ;) A co do tego, że ten rozdział trzymasz już rok to jestem strasznie zła ;P że nie dodałaś go wcześniej ;P Życzę weny i pisz szybkooo!!!! Chce widzieć jak Filip dogryza tej blond lali! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak,Tak,Tak! :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jestem baardzo ciekawa jak to wszystko potoczy się z tą Klaudią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarno się tutaj zrobiło :D
    No, cieszę się z nowego rozdziału, nawet zakurzonego :P Coś czuję, że Gracjan nie będzie wierzył Filipowi. Będzie ciekawie ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  5. Zanim zaczniemy wieszać psy na Klaudii musimy się dowiedzieć co nią kieruje - jeśli kiedyś rzeczywiście była z Gracjanem i zostawił ją, bo jednak woli chłopców to wcale się nie dziwię, że ma ochotę pogryźć Filipa. Na jej miejscu pewnie każda z nas zrobiłaby to samo ;)
    Niemniej w żaden sposób nie usprawiedliwia to jej fałszywości, rzygać mi się chce na widok takiego zachowania, a niestety wiele osób tak robi w codziennym życiu..... :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dobrze przeczytać nowy rozdział :D:D:D
    Wiedziałam że przyjdzie ten moment aby poznać Klaudie ;D chociaż jej osoba mnie odrzuciła już na wstępie ;D Ciekawy rozdział! Chociaż trzeba było na niego troszkę poczekać

    Wesołych Świąt Wielkanocnych ;))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu czuję, że Klaudia była jego narzeczoną? O.o

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, zakurzyło. Tęsknię za tym opowiadaniem. I nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, widząc nowy rozdział, kiedy tutaj weszłam. :D
    A to ci jędza. Tu udaje przed Gracjanem miłą i taką ucieszoną poznaniem Filipa, a za plecami fotografa... Jak ja nie lubię takich fałszywych ludzi. A Gracjan jest ślepy. Albo byli razem, albo to jej się coś w głowie pomieszało.
    Gracjan ma wiele tajemnic.

    OdpowiedzUsuń
  9. O taaak, taką postawę lubię. Skoro tak bardzo chcesz się wziąć z ZRz to, no cóż, nie mogę Ci w tym przeszkodzić. Jakoś przeboleję fakt, że rozdziały mojego ulubionego opowiadania będą się pojawiały trochę częściej (bo będą, prawda, prawda!?).
    To ciekawe, Filip jest dosyć statyczną postacią, a mimo wszystko nie zanudza czytelnika, wręcz przeciwnie, efekt jest taki, że zaczyna się go uwielbiać.
    Napisać opowiadanie to żadna sztuka w porównaniu ze stworzeniem dobrego głównego bohatera. A tu się jakoś wszystko klei i sympatycznie czyta. Gdyby tak jeszcze czasem bywało bardziej słodko niż w rzeczywistości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie ZRz będzie pokazywać się częściej, skoro zawiesiłam Słońce. Ale ze mną to niestety nic nie wiadomo, nawet jeżeli kocham Filipa i Gracjana jak własne dzieci xD.
      Cieszę się, że Filipa można polubić i cieszę się również, że ZRz pomimo swojej długości, nie nudzi :D No i oczywiście, jak to już u mnie bywa, za słodko też nie może być ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.