poniedziałek, 5 grudnia 2011

Rozdział 8. (Słońce za chmurami)

Rozdział 8. Nie lubię poniedziałku i byle do piątku, inaczej niespodzianka w klubie

Piskliwy dźwięk budzika o niemoralnej godzinie. Wyciągnięcie ręki w stronę telefonu, wyłączenie głośnika i błoga, złudnie spokojna cisza w mieszkaniu. Jeszcze pięć minut, pięć. I już, już wstaje.
Łokieć wbijający mu się pomiędzy żebra, próbujący go dobudzić. Zaspany głos żony, znienawidzone słowo „wstawaj”, zawsze takie samo. Zawsze wypowiedziane tym samym tonem, tym samym zaspanym głosem.
A już myślał, że przez weekend udało mu się uciec monotonii, gdy ta dopada go w poniedziałkowy poranek.
Wstał, a w głowie kołatało mu się jedno zdanie: „Nie lubię poniedziałku”, zaczerpnięte ze słynnego, jego zdaniem, całkiem dobrego, polskiego filmu.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Zaspane oczy, potargane włosy i ten tępy wyraz twarzy. Nienawidził wcześnie wstawać. Martyna często mu wytykała, że gdyby mógł to przespałby całe życie. Pewnie i tak… Uwielbiał spać, bo tylko wtedy mógł uciec od tego, co miał w rzeczywistości.
Chociaż byłoby inaczej, gdyby zasypiał o normalnych godzinach. Może wtedy by się wysypiał.
Ale nie mógł. Nie potrafił. Bezsenność dręczyła go już od dłuższego czasu.
Szybko przemył sobie twarz, umył zęby i przyklepał włosy, układając je jako tako. Zjadł jeszcze szybko kanapkę z serem, zakładając zaraz potem buty i sięgając po swoją teczkę. Otworzył drzwi, wychodząc na klatkę schodową i uśmiechając się do siebie z politowaniem. Witaj, monotonio.

Poniedziałek. Kto w ogóle wymyślił ten dzień? Mateusz wszedł do studia, psiocząc pod nosem. Beznadziejna pogoda na dworze wcale nie poprawiała mu i tak zepsutego już humoru. Rzucił swoją torbę na ladę, rozglądając się z poirytowaniem po studiu. Mógł zapisać później tego kolesia z tatuażem w postaci imienia swojej „życiowej wybranki”. Kto normalny umawia się na takie rzeczy o ósmej?!
- Musi być zdrowo rąbnięty – potaknął Bartek, który siedział na sofie i wypełniał jakieś papiery. Mateusz dopiero zdał sobie sprawę, że głośno wyraził swoje myśli. – Uwielbiam ciebie rano, Mateuszku – Kędzior uśmiechnął się niezwykle słodko, posyłając przyjacielowi całusa w powietrzu.
 - Coś ty taki szczęśliwy, kiedy nie ma jeszcze ósmej? – burknął pod nosem, włączając telewizor na MTV ROCKS, gdzie akurat puszczali reklamy.
 - Rachunki – pomachał mu papierami, wzruszając ramionami. – Powinienem zapłacić w piątek, więc się nie zdziw, jak odetną nam prąd – zaśmiał się, czego szatyn nie mógł w ogóle zrozumieć.
Jak można mieć dobry humor w środku nocy? Kiedy jedynym pragnieniem jest wizyta w ciepłym łóżeczku?
 - Jakiś dobry seks? – zapytał, siadając tuż obok przyjaciela. Bartek uśmiechnął się jeszcze szerzej.
 - I to jaki! – powiedział, wybitnie zadowolony. – Taka laska mi się trafiła, że... – Zagwizdał, aby wyrazić swoje myśli. Mateusz jedynie pokręcił głową, udając się do swojego gabineciku. Musiał przygotować wszystkie narzędzia. Czy już wspominał, że nie lubi poniedziałków? Och, tak, nie lubi i to bardzo.

Pięć dni zleciało mu jakoś tak nadzwyczaj szybko, mimo wypełniającej ich monotonii. Wstawał wcześnie rano, szedł do pracy, aby wrócić z niej wieczorem i nie mieć sił na nic, a jedynym marzeniem było ciepłe łóżko. Przynajmniej miał dobrą wymówkę dla Martyny, a kobieta przyjmowała ją bez chociażby jednego sprzeciwu i nie jęczała mu o seksie.
Jedyną dobrą rzeczą, w ciągu tego przepracowanego tygodnia, było pozbycie się bezsenności. Zasypiał niemal od razu, wystarczyło tylko, że się położył i zamknął oczy, a już otaczała go przyjemna nieświadomość.
Nie miał też czasu myśleć o Mateuszu, a chłopak nie dawał mu nawet do tego powodów. Nie odzywał się, gdy Rafał odwiedzał chat w pracy, Supermana87 nie było na liście użytkowników. Poczta internetowa także świeciła pustkami.
Chłopak zdawał się o nim zapomnieć i zachowywał się tak, jakby ich spotkanie nigdy nie miało miejsca.
Przynajmniej tak wydawało się Rafałowi aż do piątkowego popołudnia, kiedy to sprawdzał skrzynkę mailową i dostrzegł wiadomość od Mateusza. Jeszcze przed otwarciem listu przełknął ślinę, czując jak jego serce zaczyna bić coraz szybciej i szybciej. Właściwie to myślał, że chłopak po prostu o nim zapomniał. Bo dlaczego niby miałby go zapamiętać? Czymś się wyróżniał na tle innych mężczyzn?
No… Może i Mateusz jasno się wyraził, że Rafał mu się spodobał. Powtarzał to nawet kilka razy.
„Cześć. Trochę dawno ze sobą nie pisaliśmy, ale nie miałem na to czasu. Zwaliło mi się na głowę kilka obowiązków, na dodatek miałem sporo prób z zespołem.”
Gruba brew Rafała uniosła się w geście zdziwienia. Mateusz mu się tłumaczy? Uśmiechnął się lekko, niezwykle oszczędnie, gdy pomyślał, że szatynowi w jakiś sposób mogłoby zależeć.
W prawdzie sam chciałby zobaczyć chłopaka w łóżku. Młody, przystojny, a z tego, co widział, to chyba nawet dobrze zbudowany. No i najważniejsze – jego towarzystwo nie było katorgą. Lubił słuchać jak o czymś opowiadał, miał naprawdę mocny, lekko ochrypnięty głos. Nawet, jeżeli Rafał mało udzielał się w rozmowie z Mateuszem, to i tak dobrze czuł się w jego towarzystwie.
„Może byśmy gdzieś poszli w piątek? Naprawdę świetnie mi się z Tobą gadało, chociaż ostatnio dochodzę do wniosku, że większość czasu to ja gadałem. Mam nadzieję, że się nie zniechęciłeś przez to.”
Uśmiech bruneta z każdym czytanym słowem się powiększał. W pewnym momencie, gdy zauważył na sobie zdziwione spojrzenia współpracownika, odchrząknął, przywracając twarzy normalny stan.
Takie szczerzenie się do monitora nie było uznawane za rzecz normalną. Przynajmniej nie w jego przypadku. Nie był gburem, sprawiał po prostu wrażenie człowieka wiecznie zapracowanego, który zwyczajnie nie miał czasu na takie rzeczy.
Oczywiście był również małomówny. Nigdy nie czuł potrzeby wyróżniania się wśród tłumu, dlatego właśnie nie wiedział, dlaczego mógłby zainteresować kogoś takiego jak Mateusz.
„Proponuję jak na razie Przystań, co ty na to?”
Jaką jeszcze wymówkę mógłby mieć dla Martyny? Gracjan już odpadał… Stażyści w firmie? Kolejne nadgodziny? Nadgodziny, dla których musiałby zarwać całą noc? Nie, Martyna nie jest głupia.
Co tam Martyna. Najwyżej. Trudno, pokłóci się z nią. Nie pierwszy, nie ostatni raz. Wymyśli coś na poczekaniu. Wyjdzie, gdy zaśnie. Wyjdzie bez żadnego słowa. Trudno. Najwyżej…

Wróciła do domu niezwykle zmęczona, co chwilę narzekając na ogromny ból głowy i na pechowy dzień w szkole. Podobno druga klasa matfizu znowu nie nauczyła się z ostatnich lekcji, a ulubiona trzecia „b” beznadziejnie napisała pracę klasową. No i na dodatek Jasiński z pierwszej „c” znowu sobie robił żarty na lekcji. No i zebranie, i zrzędzenie rodziców, i pytania o oceny.
Okropny, okropny dzień.
Rafał siedział w fotelu, słuchając całego tego jej gderania. Od chwili, gdy zawitała w mieszkaniu, nie odezwał się nawet słowem, ale Martyna zdawała się tego nie zauważać.
 - Rozumiesz, że mama Jasińskiego nie widzi w tym nic złego? – westchnęła cierpiętniczo, siadając na łóżku i pośpiesznie przebierając się w piżamę. – Nie będziesz miał mi za złe, jak położę się tak wcześnie? – Posłała mu błagalne spojrzenie, zakładając zwykłą, nieco porozciąganą, flanelową koszulę.
Pokręcił głową, spoglądając na zegarek wskazujący dwudziestą. Jeszcze godzina… Jak na razie wszystko szło jak najbardziej po jego myśli.
 - Idę do pokoju obok – mruknął, podchodząc jeszcze do niej i całując ją przelotnie.
 - Zgaś światło – powiedziała nim wyszedł.

Rozejrzał się po klubie, obracając w dłoni kufel piwa i jeszcze bardziej nachylając się nad stołem. Był trochę wcześniej niż powinien, ale wolał się nie spóźnić, no i wprawdzie nie mógł doczekać się tego spotkania. Specjalnie ubrał biały podkoszulek, odsłaniający jego ramiona, a przy okazji też i część tatuażu. Nie chciał już nawet okłamywać samego siebie, że chciał w jakiś sposób zaimponować Rafałowi, lubił chwalić się swoim dziełem. W końcu projekt był całkowicie jego, tylko wykonanie Bartka.
Wziął spory łyk złocistego trunku, gdy nagle ktoś puknął go w ramię. Spojrzał w bok, niemalże z nadzieją, pochmurniejąc po chwili. Aga…
 - A ty co? – zapytała, siadając naprzeciwko przyjaciela. – Nie mówiłeś mi nic, że zawitasz dzisiaj w Przystani – powiedziała, jakby z wyrzutem, sięgając do kufla kolegi i popijając jego piwo bez skrępowania.
 - A muszę ci się ze wszystkiego zwierzać? – westchnął, przeczesując włosy. Zupełnie zapomniał o czasie, jaki poświęcił dla ułożenia ich. – Jestem… - odchrząknął – umówiony.
Dziewczyna przez chwilę milczała, odgarniając grzywkę na bok, po czym wzięła jeszcze duży łyk złocistego trunku.
 - Nie wierzę – powiedziała w końcu. – Randka? – Uniosła brew w geście zdziwienia, a nieusłuchana grzywka z powrotem opadła jej na oczy.
  - Tak – parsknął śmiechem. – W Przystani. Gejowskim klubie, randka. Cóż za romantyczny nastrój, nie? – Pokręcił głową, rozbawiony. – Nie, takie spotkanie – Wzruszył obojętnie ramionami, powracając do obserwowania klubu.
 - Więc pewnie ekstazy nie chcesz, hm? – Na jej twarz wpłynął przebiegły uśmiech, a Mateusz aż musiał się zastanowić. Skoro miał spotkać się z Rafałem, to przecież wypadało zachować jako taką trzeźwość. Nie mógł się wygłupić.
 - Nie – powiedział w końcu.
 - Nie wiesz, co tracisz. – Machnęła ręką, co Mateusz wykorzystał na odebranie swojego piwa z jej łapsk. Wzrok Agnieszki zaczął błądzić po sali, a jej twarz rozświetlił uśmiech. – Znalazłam cel – powiedziała, przyglądając się jakiejś dziewczynie. – Ale dupcia – westchnęła z rozmarzeniem, na co Mateusz tylko przewrócił wymownie oczami, dostrzegając nagle Rafała.
Szedł w jego stronę, ubrany w ciemne dżinsy i czarny T-shirt. Wyglądał zabójczo z tym półuśmiechem na twarzy.
  - Cześć – przywitał się, gdy już doszedł do ich stolika. Niebieskie ślepia blondynki powędrowały w stronę nowoprzybyłego. Mateusz wyraźnie widział, że Aga zaczyna oceniać Rafała swoją skalą. Po chwili przyglądania się mu, na jej twarzy wymalował się ogromny, trochę przygłupi uśmiech.
 - Agnieszka, koleżanka tu tego – przedstawiła się, ruchem głowy wskazując na Mateusza.
Rafał zmarszczył brwi, stwierdzając, że nie podoba mu się ta dziewczyna. Była… dziwna. Bardzo dziwna. I wyglądała na osobę wygadaną, chamską i głośną.
 - Rafał – odpowiedział jej, niezbyt zainteresowany dalszą rozmową, po czym przeniósł wzrok na Mateusza, który uśmiechał się do niego lekko.
Wzrok starszego zsunął się na ramię chłopaka, gdzie widniał fragment niezwykle dokładnego tułowia smoka. Mężczyzna aż przełknął ślinę, czując, że robi mu się goręcej. Na dodatek Mateusz miał przyjemnie umięśnione barki.
Dziewczyna zamruczała coś jeszcze o niezłym kąsku na parkiecie, wstając i zostawiając ich samych, na co młodszy z mężczyzn aż odetchnął z ulgą. Aga miała to do siebie, że lubiła mówić, co ślina przynosiła jej na język.
Rafał usiadł naprzeciwko chłopaka, na miejscu, które zostało zwolnione przez dziewczynę.
 - Chcesz czegoś do picia? – zagadał Mateusz, dopijając swoje piwo i wciąż nie spuszczając wzroku z Rafała. W tej czarnej koszuli wyglądał fenomenalnie, no i do tego jeszcze ta bródka, policzki porośnięte kilkudniowym zarostem… Na samą myśl aż poczuł drgnięcie w kroczu, musiał się uspokoić, bo zaraz nabawi się wzwodu i głupio będzie wtedy wstawać od stołu.
 - Nie wiem… - Rafał zmarszczył swoje gęste brwi, zastanawiając się chwilę. – Piwo byłoby najodpowiedniejsze – Wstał powoli, ale Mateusz gestem ręki kazał mu usiąść.
 - Ja pójdę – powiedział. – Postawię ci. – Mrugnął do niego, uśmiechając się kątem ust i szybko odchodząc w stronę baru. Musiał odciągnąć swoje myśli od postaci Rafała, bo naprawdę zaraz zabraknie mu miejsca w spodniach. Najlepiej widziałby go u siebie… w łóżku. Może dzisiaj się uda?
 - Dwa piwa – rzucił do barmana, wyciągając jeden banknot. Mężczyzna za ladą na dłużej zawiesił na nim wzrok, ale Mateusz nie był dzisiaj nim zainteresowany. Nie. Dzisiaj miał Rafała, chyba nie było faceta w tym klubie, który działałby na niego tak jak on.
Jasnowłosy barman postawił przed nim dwa kufle piwa, uśmiechając się zalotnie, jednak chłopak całkowicie go zignorował, zabierając swoje zamówienie i wracając z powrotem do stolika. Trochę się już uspokoił, będzie musiał jednak uważać, żeby nie wizualizować sobie różnych scen z Rafałem, bo sytuacja się powtórzy.
Postawił kufel przed mężczyzną, zajmując swoje wcześniejsze miejsce.
 - Często tu przychodzisz? – zagadał starszy, sięgając po trunek. Mateusz wziął spory łyk piwa, krzywiąc się po chwili. No tak, zmieszane z wodą.
 - No… - mruknął, zawieszając głos. Wolał nie mówić mu, że przychodzi tu prawie codziennie, żeby popatrzeć sobie na te ciała na parkiecie, wypić, a czasem zażyć coś mocniejszego, poderwać jakiegoś przystojniejszego naiwniaka i iść do niego do domu albo zrobić to w toalecie.
Miał barwne życie, to trzeba było mu przyznać.
Rafał wydawał mu się jednak ułożonym facetem, głupio byłoby wyznać mu coś takiego… - Jak mam czas, to przychodzę – powiedział w końcu, uśmiechając się. – Jesteś singlem, nie? – zapytał, zmieniając temat. Odpowiedź była właściwie jasna, ale nigdy nie zadał takiego pytania Rafałowi. Przecież różni ludzie chodzą po tym świecie, nie można być niczego pewnym.
Mężczyzna wahał się jednak chwilę z odpowiedzią. Popił spokojnie piwa, zastanawiając się, czy warto powiedzieć prawdę.
Nie. Nie warto.
- Tak – Potaknął. – Czterdziestka za pasem i…
Mateusz uśmiechnął się szeroko, wstając nagle i ciągnąc go za rękę w stronę parkietu. Tak jakoś miło mu się zrobiło, gdy Rafał potwierdził, że nikogo nie ma. – A piwo? – spytał starszy, dając odciągnąć się jednak od stolika.
- Później kupimy nowe. Mam ochotę potańczyć – Jego uśmiech się jeszcze powiększył, a Rafał po raz kolejny stwierdził, że chłopak ma naprawdę ładny uśmiech. Ładne, proste, białe zęby i takie śmieszne dołeczki w policzkach…
Odetchnął ciężej, gdy został wciągnięty w sam środek splecionych w tańcu ciał. Już po chwili jego szyję objęły silne ramiona Mateusza, a sam chłopak zaczął się poruszać w rytm nieco zmiksowanej piosenki Foster the People Pumped up kicks.
- All the other kids with the pumped up kicks. You'd better run, better run, outrun my gun… - zanucił refren piosenki, ocierając się torsem o pierś Rafała, któremu tylko robiło się goręcej.
- Nie umiem tańczyć – westchnął, mimowolnie obejmując Mateusza w pasie.
- Do tego nie trzeba umieć tańczyć – szepnął mu do ucha, ocierając się jeszcze własnym, gładkim policzkiem o jego zarośnięty. Ledwo powstrzymał się od jęku. – Po prostu poruszaj się w rytm muzyki – powiedział jeszcze, ocierając się, niby przez przypadek, o krocze Rafała. Wiedział, że jeszcze chwila, a zabraknie mu tam miejsca. - Daddy works a long day. He be coming home late, yeah, he’s coming home late. And he’s bringing me a surprise. – zaśpiewał, nie mogąc się powstrzymać. Lubił ten kawałek, a od teraz to chyba będzie już mu się zawsze kojarzył z Rafałem. Rafał będzie takim… tatusiem. Aż miał ochotę się zaśmiać.
- Masz mocny głos – mruknął mężczyzna, najwidoczniej wczuwając się w muzykę, bo zaczął poruszać się wraz z tłumem.
Tym razem Mateusz jednak pozwolił sobie na śmiech, na co starszy aż zadrżał. Jego członek zaczął powoli budzić się do życia, zresztą tak samo działo się z penisem młodszego.
- Nie żartuj, fałszuję. – Odsunął się trochę, żeby spojrzeć mu w oczy, niestety jego wzrok zaraz ześlizgnął się na te wąskie usta.
Rafał odwzajemnił spojrzenie, nawet nie zauważając, że przestali się poruszać, a piosenka powoli dobiegała końca.
Mateusz przysunął się do niego, całując. Najpierw powoli, niezbyt natarczywie, zupełnie, jakby obawiał się odrzucenia. Jego partner nawet jednak nie myślał o odsunięciu się, złapał mocno za biodra chłopaka, pogłębiając pocałunek. Przez jego ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz. Co za cudowne, miękkie usta, co za zniewalający, męski zapach… Ich brody co chwilę się o siebie ocierały, na co młodszy myślał, że zaraz po prostu nie wytrzyma. Jego członek był już w pełnym wzwodzie, gotowy do działania. Zresztą, wyczuwał również, że Rafał ma ten sam problem.
Odsunęli się od siebie, a na twarzy Mateusza widniał pełen zadowolenia uśmiech. Prawie doszedł przez sam pocałunek!
I'm sexy and I know it* – rozbrzmiał fragment refrenu znanej piosenki, na co młodszy z mężczyzn parsknął śmiechem.
- Oj tak – szepnął, przyciągając partnera do siebie za szlufki dżinsów. – Jesteś seksowny – wymruczał prosto w jego usta.

Rafał odebrał od szatniarki swój płaszcz, spoglądając kątem oka na, mimo wszystko, zadowolonego Mateusza. Musiał mu przed chwilą odmówić, gdy ten proponował spotkanie, przecież w domu czekała na niego żona. Miał tylko nadzieję, że się nie obudziła i nie zauważyła jego braku…
- To się odezwij do mnie – powiedział chłopak, odbierając swoją kurtkę. – Żebym znowu ja nie musiał odzywać się pierwszy.
Rafał uśmiechnął się oszczędnie, chociaż wszystko w nim aż krzyczało. Musiał przyznać, że ta noc była świetna, nawet jeżeli nie poszedł z Mateuszem do łóżka… Och, ale by chciał zobaczyć go nagiego na pościeli… Zobaczyć cały ten tatuaż.
- Duży jest? – zapytał nagle, wskazując na smoka. Wzrok chłopaka powędrował na swoje ramię, po czym Mateusz uśmiechnął się przebiegle.
- Duży – powiedział ze zmrużonymi drapieżnie oczami. Zagryzł wargę, zastanawiając się chwilę. – Jeżeli chcesz go zobaczyć w pełnej krasie, przyjdź do mnie jutro o dwudziestej. Podeślę ci adres smsem. –  Zarzucił szybko skórzaną kurtkę i już miał się odwrócić, żeby odejść, zadowolony ze swojego planu, gdy nagle usłyszał za plecami Rafała głos jakiegoś mężczyzny.
- O mój Boże, Rafał! – krzyknął wysoki facet z szopą kręconych, rudych włosów. Wyglądał gdzieś na trzydzieści pięć lat, ale Mateusz musiał przyznać, że był nawet przystojny.
Zawołany odwrócił się, zamierając gwałtownie i otwierając szerzej oczy, nie wierzył w to, co widzi. Przecież on po tym wszystkim się wyprowadził, zmienił studia i…
- Marcin – szepnął zdziwiony.
***

25 komentarzy:

  1. I'm too sexy for my shirt! xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcesz mnie zabić. Wiedziałam. No wiedziałam po prostu, że chcesz. Wiesz jak się powietrzem zachłysnęłam jak się całowali !? Udusiłabym się w tych oparach podniecenia! Cóż, przynajmniej śmierć przyjemna :D To jak dotąd jeden z najlepszych rozdziałów z opowiadania i nie chodzi mi tu o kiss kiss czy historię, ale ogólnie mówię o opisach i składniach i innych takich duperelach. Ah moja artystka :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O jaaaa. Nareszcie Mateusz i Rafał...
    Ale coś mi tu nie pasi. Ach tak, już wiem. Ten cały Marcin, przez którego życie Rafała pewnie totalnie się spieprzyło. Ale co tu dużo mówić, pożyjemy, poczytamy i zobaczymy :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo! Składam Ci właśnie pokłony wyrażając swoje uwielbienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. O, no i wreszcie się coś zaczęło dziać! Miałam wrażenie, że o tym Marcinie już zapomniałaś, a tu taka miła niespodzianka XD Teraz to się zacznie! Wreszcie! ;-) Czekam na rozdział dziewiąty, po raz pierwszy od dłuższego czasu, z prawdziwą niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem ci, że te opowiadanie jest świetne. Głupio przyznać, ale ciekawsze niż Zostawić rzeczywistość i Książe z bajki... Ono ma w sobie to coś, każdy rozdział przynosi coś nowego, jestem ciekawa co dalej i czekam na następne części ;)
    Wątek żonatego geja jest tak genialny i na czasie, że lepiej trafić nie mogłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yerba, no to teraz mam wyzwanie z rozdziałem dziewiątym ;).
    Enni, bo, głupio się przyznać, ale do Słońca naprawdę się przykładam i nie pozwalam moim myślom podczas pisania odpłynąć daleko od głównego celu i zamiaru ;D. Cieszę się, że wątek żonatego geja się Tobie podoba. Szczerze mówiąc wpadłam na to, przeglądając wpisy na onecie dotyczące skrzywdzonych kobiet przez mężów-gejów. Trochę we mnie zawrzało, bo całą winę zrzucali na tych mężczyzn, a nie na społeczeństwo, które jest tu główną przyczyną takich małżeństw.

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha! Też lubię "Nie lubię poniedziałków"! ;>
    M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Godzina 22:50, poniedziałek (spię od godziny) a tu telefon od Izy : " EMek właź na ZR, rozdział jest, masz czytać, bo mnie się podoba... spałes? A co mnie to, właź i już ". Niestety do rozdziału zasiadłem dopiero dzisiaj ( *ikuko własnie wali go w łeb* ), za dużo roboty miałem na głowie. Ale zgadzam się w 100%, ósemeczka ci się bardzo udała! :) M.

    OdpowiedzUsuń
  10. M. aż się zaśmiałam, czytając Twój komentarz :D. Będę musiała uściskać ikuko! I bardzo się cieszę, że ósmy się Tobie podobał :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, ale dawno mnie tu nie było. Znaczy się byłam, ale nie komentowałam. Zamilkłam już w nastym rozdziale rzeczywistości. Pamiętasz mnie jeszcze, prawda, Dream? Nasze rozmowy na gadu też się coś urwały :(
    A teraz do rzeczy.
    Zakochałam się.
    Totalnie, kompletnie się zakochałam w tym opowiadaniu. Jeżeli uważałam, że to Rzeczywistość jest najlepszym opowiadaniem, to chyba nie wiedziałam na co Ciebie jeszcze stać. Rzeczywistość nie dorasta Słoneczku do pięt! Chociaż Fifiego nadal kocham! I Adasia ;* I dalej uważam, że powinni być razem, a nie, głupi Gracjan się pomiędzy nimi wciska. Jeszcze fochy stroi, palant!
    Wracając... Słońce jest tak realistycznym opowiadaniem, że mam po prostu wrażenie, że to wszystko się kiedyś wydarzyło, a Ty po prostu to spisujesz.
    Dialogi... Wiesz jak ja kocham Twoje dialogi (btw. zaczęłaś dobrze je zapisywać! :D)? Nie sztuczne, przesłodzone, dziwne, tylko takie prawdziwe. Jak całe to opowiadanie.
    A Mateusza kocham miłością wierną i chyba niestety jednostronną xD
    I kuuuurde. Marcin! To teraz będzie jazda :D Mat będzie zazdrosny, prawda? :> Musi być, bo przecież jego książę (żonaty! fuck. o tym mu też Rafał nie powiedział!) spotkał swoją dawną miłość! Kto nie byłby zazdrosny?
    No i czekam na dokłaaadne oględziny tatuażu.
    Jeszcze na zakończenie: początek i koniec rozdziału - naprawdę mistrzowski. A zresztą, łapkami, noskiem, paluszkami i wszystkimi innymi kończynami podpisuję się pod słowami ikuko i m., ósemka jest rewelacyjna!
    Ach i bym zapomniała - Mariankę również kocham.

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG! Rafał nie zostawiaj Mateusza! No! A Marcina przedstaw Mateuszowi! xD Ok wariuję ;) Życzę weny i czekam na następny rozdział!^^

    ROZDZIAŁ BOMBOWY! nie mam więcej słów ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Akcja poszła do przodu i końcówka mną wstrząsnęłam :D Przez chwilę była pewna, że zdecydowałaś się na chwyt ''nakryli mnie kumple z pracy, którzy z ciekawości weszli do gejowskiego klubu!'' xD Ale na szczęście jest inaczej i już nie mogę się doczekać tego co będzie przechodzić Rafał. W sumie powrót dawnej miłości oraz przypływ nowej fascynacji młodym chłopakiem ;)
    A czemu Martyna zawsze tak źle pokazana ?:( Wychodzi na to, że to ona utrudnia życie Rafałowi, a jednak jest na odwrót.

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  14. Kohaku, bo Martyna przedstawiona jest z perspektywy Rafała. A on, mimo że uważa, iż jest dobrą kobietą i nie zasługuje na kogoś takiego jak on, to i tak cokolwiek nie zrobi, będzie pokazana z tej gorszej strony. Ale spokojnie, planuję dla niej też lepsze momenty, jednak na to trzeba trochę poczekać :D.
    No z tymi kumplami to by mi wyszło naprawdę... realistycznie xD. Ale tak na serio, moi koledzy kiedyś weszli do takiego klubu. I była nim chyba właśnie Przystań xD (nie pamiętam już dokładnie), jednak byli zbyt zmroczeni wiadomo-czym, więc nie zauważyli tematyki. Jak znaleźli się w środku to trochę się zdziwili ;D.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ah..no tak perspektywa Rafała xD To w sumie wszystko tłumaczy a ja tego nie zauważyłam xD Wybacz :) Cieszę się, że kobitka zazna trochę szczęścia :)
    Ooo...mam nadzieje, że koledzy miło spędzili czas ha ha ;D

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozumiem chłopaków... też nie cierpię poniedziałków, ostatnio nawet uznałam z koleżanką, że powinni wymyślić jakiś "po-niedzielnik", bo sobota mija za szybko, o niedzieli już w ogóle nie wspominając.
    Niezmiernie się cieszę, że się ponownie ze sobą spotkali i to od razu w takim miejscu. A samo spotkanie... aż się nie mogłam przestać uśmiechać i czekałam jak to się skończy. I wcale nie myślałam o bliższym poznaniu się w toalecie, jakoś te miejsce nie bardzo mi pasuje na to opowiadanie... i ich dwójkę.
    Samo zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło. Na początku pomyślałam, że to może Gracjan... nie wiem czemu ^^ a potem ten Marcin i to jeszcze przy Mateuszu. Ciekawa jestem czy chłopak będzie zazdrosny... Kurde, jakoś dziwnie to brzmi skoro znają się raptem eee... no w każdym razie niedługo i obaj na razie myślą głównie o jednym ^^ Mam jednak nadzieję, że w przyszłości (mam nadzieję, że najbliższej) Rafał nie wybierze mimo wszytko rudzielca i poczuje coś do Mateusza, bo lubię szatyna :)
    A jeszcze jedno mi się przypomniało... pierwsze wrażenie Rafała odnośnie koleżanki Mateusza. Miałam wrażenie że za szybko ją ocenił, chodzi mi o to że zrobił to chyba za "powierzchownie", nawet jeżeli miał co do niej rację. :]
    Odnoszę wrażenie, że czasami Rafał na siłę próbuje się postarzyć ^^

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny do Słońca :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rin, oj tak, powinien być dzień odpoczynku po niedzieli ;D
    Co do Rafała, to cóż, facet przy Mateuszu czuje, że zmarnował sobie życie. W końcu chłopak jest nie dość, że młody, to jeszcze realizuje swoje marzenia. No i racja, że Agę ocenił bardzo powierzchownie xD. To taki rafałowy sposób myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mrau... Akcja się zagęszcza :). Zjawił się były kochanek (?) Rafałka. No i cóż za seksowny i podniecający taniec! I LOVE IT.

    Czekam na kolejny rozdział :)

    Sorata717

    OdpowiedzUsuń
  19. Twój blog trafił do naszego spisu! Gratulujemy za świetne prowadzenie opowiadań!
    http://civilization-ipsum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam to opowiadanie. Podoba mi sie najbardziej ze wszystkich jakie do tej pory znalazły sie na tym blogu. Nawet nie bardzo jestem w stanie powiedzieć dlaczego. Tak po prostu. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Koniecznie muszę dodać komentarz związany z poprzednim postem :D
    Filmik jak dla mnie wydaje się naprawdę interesujący! Szczerze zatęskniłam za fantastyką, wierzę że to też będzie miało z nią wiele wspólnego. Moim zdaniem zapowiada się znakomicie! Koniecznie czekam na pierwszy rozdział!
    (przedstawieni bohaterowie intrygują ;D będzie na pewno o czym poczytać hihi)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo się cieszę, Elda :) Mam nadzieję, że nie zawiodę ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. AAAA!! Świetny rozdział! Ach genialnie czytało się moment w którym bawili się na parkiecie i ta muzyka ;D super!
    Koniec mnie osobiście powalił... i co teraz????

    OdpowiedzUsuń
  24. Oj, nie fochaj się już *robi przepraszającą minkę*
    Poprostu jakoś tak dziwnie mi było latać po wszysrkich i ogłaszać, że zmartwychwstałam. Co nie zmienia faktu, że niezmiernie się cieszę, że to Cię w ogóle interesuje xD
    No cóż, jak znów zniknę, a potem zmartwychwstane dowiesz się pierwsza :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.