wtorek, 1 listopada 2011

Rozdział 4 (Słońce za chmurami)

Rozdział 4. Normalny dzień z życia przyszłej gwiazdy rocka i luźne rozmowy na czacie

- Rafał! – uchylił powoli zaspane oczy, automatycznie spoglądając na zegarek. Dochodziła siódma, a ona już wrzeszczała! Miał dzisiaj wolny dzień i nawet pospać nie mógł… - Rafał, no! – wołanie niestety się ponowiło, a już miał nadzieję, że jak nie da znaku życia, to Martyna da sobie spokój.
- Co? – jęknął, odrzucając kołdrę. Chyba nie będzie mu dane dłużej pospać.
- Nie możesz po sobie sprzątać? Wszystko ja mam za ciebie robić? Ile ty masz lat!? – w takich momentach wcale nie było mu jej żal, że jest skazana na niego. Ale tylko w takich momentach, zazwyczaj była kochaną, słodką żoną… To, że nazbyt się czepiała (zapewne po mamusi) i zawsze musiała mieć to, co chce, to inna sprawa.
Wszedł powoli do malutkiej łazienki, gdzie jedynym światłem była lampa pod sufitem. Martyna stała przed umywalką, nachylając się do lustra i malując się. – Weź te ciuchy, prawie się o nie zabiłam! – wskazała ręką na jego spodnie, leżące koło kosza na brudne ubrania.
Rafał zagryzł zęby, łapiąc za dżinsy i wpychając je do brudów.
- Tak lepiej? – wysyczał. Wczoraj prawie całą noc nie spał, siedział na balkonie z dwie godziny.
- Ale o co ty się teraz denerwujesz? – wytarła nadmiar czarnej kredki z kącika oka. – Gdybyś zrobił to wczoraj, nie byłoby żadnego problemu i mógłbyś dalej spać – zaczęła marudzić, przesuwając po swoich wąskich wargach pomadką.
Mężczyzna sapnął ciężko. Miał dzisiaj wolne, ale nie. Oczywiście musiała go obudzić! Nienawidził, gdy go budzono, kiedy mógł sobie pospać przynajmniej do tej jedenastej. A teraz? Nie dość, że jest SIÓDMA rano, na dworze jeszcze szaro, wczoraj miał (bardzo) męczący wieczór, to jeszcze pewnie teraz będzie miał trudności z ponownym zaśnięciem.
Rafał już odwracał się na pięcie, żeby powrócić do ciepłego łóżka, gdy za plecami usłyszał melodyjny, ale denerwujący głos żony. Denerwujący ze względu na godzinę.
- Zrób mi coś do jedzenia, co? Lekcje zaczynam o ósmej, a za dziesięć minut powinnam wychodzić – poprosiła. Nie… Może to tylko wyglądało jak prośba, ale Rafał z doświadczenia już wiedział, że gdyby jej tego odmówił to dopiero zaczęłoby się gadanie.
- Chleb z szynką? – westchnął pod nosem, wychodząc z łazienki i wchodząc do kuchni.
Martyna była nauczycielką historii w „trójce”. Z tego co wiedział, była nawet dobrym belfrem, chociaż pewnie nie każdemu uczniowi da się dogodzić. Robiła to, co kochała, bo uwielbiała współpracę z młodzieżą. No i historię, więc pewnie osiągnęła to, co chciała. I właśnie za to ją Rafał podziwiał. Bo księgowość nie była szczytem jego marzeń… Zresztą… Miał w ogóle jakieś marzenia dotyczące zawodu?
Chciał być policjantem w dzieciństwie, ale to się chyba nie liczy. A później, jak dorósł, było mu już wszystko jedno.
- Nie, zrób mi z topionym! – odkrzyknęła z łazienki.

Wrócił do domu, marząc tylko o jednym – łóżko. Nie wyspał się z tym facetem, no i na dodatek miał kaca. Świetnie, po prostu świetnie! I jeszcze najlepsze jest w tym wszystkim to, że nie może iść spać, bo musi iść do pracy!
Wziął szybką, w miarę orzeźwiającą kąpiel, po czym napił się życiodajnej kawy. Tak, nic tak nie stawia na nogi jak kofeina. Odstawił swój ulubiony kubek do zlewu, spoglądając na zegarek. Miał jeszcze jakieś pół godziny, musi się więc streszczać.
Nachylił się do włączonego laptopa, sprawdzając wiadomości na poczcie, bo wczoraj wieczorem nie bardzo miał jak to zrobić. Uśmiechnął się do siebie, gdy spojrzał na skrzynkę odbiorczą, w której znajdowały się trzy nowe wiadomości. Miał taką malutką nadzieję, że może ten Nienasycony z czata się jednak odezwał. W końcu fajnie im się gadało… A wbrew wszystkiemu Mateusz był romantykiem. Nawet, jeżeli pieprzył się z każdym przystojniejszym, to uważał, że gdzieś tam jest ten „jedyny”. Fajnie by było, gdyby kogoś takiego znalazł, a kto wie… Może ten Nienasycony byłby inaczej nastawiony do związków? Bo, niestety, każdy gej, jakiego znał, uważał, że: „Pedały się nie zakochują”, co oczywiście, według Mateusza, było idiotyzmem. Każdy miał szansę się zakochać. On sam takie zakochania przeżywał, niestety nieszczęśliwe. Zazwyczaj ciężko było mu odróżnić geja od heteryka, więc zaliczał sporo wpadek, aż odkrył Przystań. Tam nie trzeba było się zastanawiać: „A może jest hetero?”, bo tam wszystko było wiadome. I wiadome było też, że miłości w Przystani nie znajdziesz. Bo do Przystani chodziło się po to, aby znaleźć sobie partnera na noc, a nie na całe życie.
Westchnął ciężko, gdy okazało się, że wiadomości w skrzynce to powiadomienia z Allegro. Wyłączył laptopa w niezbyt dobrym humorze, po czym podszedł do lustra, spoglądając krytycznie na to, co miał na głowie. Przyklepał trochę czuprynę, ale nic to nie dało. Będzie musiał trochę inaczej się z nimi pobawić. Wszedł do łazienki, zabierając kochane przybory, po czym zaczął układać swoje sterczące we wszystkie strony kosmyki. Włosy na bokach głowy miał o wiele krócej przystrzyżone niż te na czubku. Dłuższe zazwyczaj zaczesywał niedbale do tyłu, co dawało zawsze świetny efekt. Coś na styl fryzur z lat sześćdziesiątych, tylko bardziej niechlujnie, i oczywiście stosował do tego mniej żelu, bo nie bardzo chciał wyglądać jakby miał przetłuszczone włosy.
Gdy skończył, puścił oczko do swojego odbicia, zauważając nagle, że nie ma kolczyka w brwi.
- Kurwa! – przeklął głośno, rzucając się na kupkę brudnych ubrań i przeszukując je. Miał nadzieję, że srebrny kolczyk gdzieś tam jest. Gdy jego nadzieje się rozwiały, przeklął jeszcze głośniej. W tym miesiącu zgubił aż trzy kolczyki! I to oczywiście zawsze zauważał po przepitym wieczorze w Przystani albo w Red, bo nigdzie więcej nie chodził. Jego zdaniem to były najlepsze kluby i już.
Chociaż ostatnio zgubił też na koncercie Punk&Reggae Live, ale tego raczej nie liczył, bo tam to się dopiero dziwne rzeczy działy.
- Świetnie, serio – burknął do siebie, zakładając skórzaną kurtkę. Kolejne trzy dychy na kolczyk pójdą się kochać.
Wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami, co spotkało się z głośnym szczekaniem psa sąsiadki. – Głupi kundel – burknął pod nosem, zły na cały świat.

Wpadł do studia spóźniony o pięć minut. Za ladą stał już Kędzior, wpisując coś do ich przedpotopowego komputera i podśpiewując pod nosem refren piosenki I Love Rock’n’Roll, która sączyła się z głośników zawieszonych pod sufitem.
- Masz szczęście, klientki jeszcze nie ma – obrzucił go rozbawionym spojrzeniem, niezrozumiale nucąc to, co jest przed kultowym i głośnym I love rock’n’roll, aby samo główne zdanie refrenu zaśpiewać niezwykle poprawnie fonetycznie i donośnie. Mateusz, mimo lekkiej zadyszki, parsknął śmiechem.
- Cieszmy się, że jesteś perkusistą – rzucił kąśliwie, ściągając kurtkę.
- Najlepszym w swoim fachu – odparł niezrażony Bartek, czekając na swój ulubiony fragment w utworze. – I love rock’n’roll! – wyszczerzył się, wstukując coś w klawiaturę. – Boże, rozumiesz, że cały dzień za mną to chodzi? Normalnie aż musiałem sobie włączyć starą dobrą Joan, bo nie wytrzymałem – pokręcił głową.
- A najgorsze jest to, że znasz tylko jedno zdanie! – Mateusz zaśmiał się złośliwie, opadając na sofę. Kędzior zmrużył groźnie oczy zza swojej grzywki.
- A najgorsze jest to, że wczoraj pewnie znowu wylądowałeś z kimś obcym w łóżku – wytknął mu, znów podśpiewując do refrenu.
Mateusz w pierwszym momencie skrzywił się na wspomnienie minionej nocy, której właściwie nie pamiętał, zaraz jednak przywołał na twarz pełen zadowolenia uśmiech.
- A żebyś wiedział!
- Przystojny? – uniósł brew, a na szczęście dla Mateusza, piosenka się skończyła. W głośnikach przez chwilę była cisza, a później rozbrzmiało You give love a bad name Bon Jovi’ego.
Wszyscy członkowie zespołu, w którym grał, wiedzieli, że jest gejem. Nie widział sensu w ukrywaniu się ani przed rodziną, ani przed przyjaciółmi. Chciał być tym, kim jest, a nie udawać kogoś, kim nie jest.
Na początku oczywiście było ciężko, mama ryczała przez dwa dni, ojciec i brat się do niego nie odzywali, a kumple z zespołu żartobliwie stwierdzili, że: „Póki nie stanowimy dla ciebie obiektu westchnień jest ok.”
- Pf, i to jak! – powiedział na wyrost.
- Ta… chyba nie chcę wiedzieć nic więcej – Kędzior zaśmiał się, a w tym momencie weszły akurat dwie młode dziewczyny.
- Byłam umówiona na tatuaż – powiedziała brunetka z włosami do ramion. Mateusz uśmiechnął się do niej uprzejmie, wstając.
- Oczywiście. Zapraszam do gabinetu.

Potarł swoją zarastającą brodę, spoglądając na to, co ludzie wypisywali na czacie dla gejów w oknie głównym.
Jutro w Przystani PianaParty, wybieracie się? Może być ostro!
Z tego, co mówiły Google, Rafał dowiedział się, że Przystań to klub dla gejów, zresztą ponoć bardzo sławny.
Chciałby iść i zobaczyć jak tam jest. Z ludźmi, którzy też są tacy jak on, gdzie nie musiałby się ukrywać. Ale co z Martyną? Co jej powie? Przecież zniknąłby na całą noc, a to byłoby dziwne i niezbyt miałby, co jej wcisnąć.
Westchnął ciężko, przeglądając zdjęcia z Przystani. Chcieć to jedno, a móc to drugie, chociaż może udałoby mu się coś wymyślić? Może, gdyby miał dobrą wymówkę, to by się nie zorientowała?
Zatrzymał się na fotografii jakiegoś półnagiego faceta, przytulającego jakiegoś innego, ale już ubranego, gdy nagle okienko czatu zaczęło migać. Uniósł zdziwiony brew, nastawiony na kolejne pytanie o cyberseks, ale jakie było jego zdziwienie, gdy dostrzegł nick Superman87.
Rafał? – wiadomość zawierała krótkie, treściwe pytanie. Najwidoczniej Superman nie był do końca pewny, z kim pisze, bo tu przecież można przyjąć każdy pseudonim.
Uśmiechnął się mimowolnie do monitora. A jednak o nim pamiętał.
Tak. Nie zmieniłem nicku – odpisał mu, w napięciu czekając na odpowiedź. To było takie miłe, że jednak wciąż chciał prowadzić z nim rozmowę. Nawet, jeżeli był o wiele starszy od niego i nawet nie wiedział, jak wygląda.
Cieszę się, bo gdybyś zmienił, to już bym Cię nie znalazł. Dlaczego nie odpisałeś na maila?

Odetchnął ciężko, opadając na kanapę. Dzisiaj jeszcze tylko przekłucie języka i ma spokój.
- Ja się zmywam, pamiętaj tylko, że jutro u mnie próba – mruknął Kędzior, zarzucając na siebie nieśmiertelną, powycieraną, skórzaną kurtkę. – Jak się spóźnisz, to własnoręcznie wypruję ci flaki! – zagroził, odgarniając na bok przydługą grzywkę.
Mateusz w odpowiedzi błysnął zębami, rozsiadając się bardziej na sofie.
- W takim razie zaryzykuję. Specjalnie umówię się z którymś z moich byczków, żeby się spóźnić.
Bartek pokręcił rozbawiony głową, łapiąc już za klamkę od drzwi wyjściowych.
- Ale serio. Nie spóźnij się – powiedział tylko, po czym wyszedł.
Szatyn westchnął, podnosząc się z kanapy i obchodząc ladę. Nachylił się do starego komputera, włączając przeglądarkę internetową. Ręką na oślep szukał za plecami krzesła, w końcu jednak na nie natrafił i przyciągnął do siebie, w międzyczasie drugą dłonią wstukując adres czatu dla gejów z jego miejscowości. Co miał robić przez godzinę? Nawet nie opłacało mu się wracać do domu.
Opadł na taboret, przeglądając listę użytkowników, co jakiś czas mijając znane mu nicki. Cóż, trochę już siedzi na tym czacie i mniej więcej orientuje się, co i jak. No a także potrafi niektóre pseudonimy przypasować do osób. Większość z nich, tak jak on, kręci się po klubach.
Jakby mimowolnie przesunął kursor na literę „n”, bo lista użytkowników ułożona była alfabetycznie.
Przemknęły mu przed oczami różne dziwne nicki, aż natrafił na Nienasyconego. Szybko otworzył okienko prywatnej rozmowy, zastanawiając się, jak ów Nienasycony miał na imię.
Rafał? – napisał, przygryzając wargę i mają nadzieję, że jego pamięć jeszcze aż tak bardzo nie szwankuje. Po chwili jednak dostał odpowiedź: Tak, nie zmieniłem nicku. Niemal odetchnął, uśmiechając się do monitora.
Cieszę się, bo gdybyś zmienił to już bym Cię nie znalazł. Dlaczego nie odpisałeś na maila? – wystukał szybko w klawiaturę, wciskając enter i odrywając wzrok od ekranu, aby przenieść go na okno, na którego szybie rozpryskiwały się coraz to większe krople deszczu. Skrzywił się nieznacznie, przyglądając się kobiecie, która właśnie rozkładała parasol. Nie lubił takiej pogody. Nie lubił, gdy było zimno i mokro. Znacznie wolał upały, plus trzydzieści na słońcu i zero wiatru.
Wiedział, że jest dziwny pod tym względem, ale nawet w dzieciństwie wolał wylegiwać się na słońcu niż skakać w kałużach, czy też bawić się w śniegu.
Nie miałem czasu. Może nie wiesz, ale dorośli ludzie pracują – odpisał Nienasycony, a Mateusz aż parsknął śmiechem. Czyżby aż tak przejmował go fakt, że pisze ze sporo młodszym chłopakiem? Wiedział już, że Rafał ma kompleksy na tym punkcie, ale żeby aż takie?
Zaskoczę cię. Wiem, że dorośli pracują. Sam jestem właśnie w pracy – napisał, podrygując nogą do piosenki, która zaczęła płynąć z głośników. Uwielbiał Papa Roach, chociaż gustował w trochę starszych zespołach. Ale To be loved było jednym z jego ulubionych utworów. Mógł go słuchać na okrągło i chyba nigdy mu się nie znudzi. Możliwe, że to przez tekst...
A nie studiujesz?
Szatyn był pewny, że podczas ostatniej rozmowy zdradził mu już co nieco na ten temat. No ale najwidoczniej tylko on zapamiętuje takie szczegóły. Rafał może nawet nie brać go na poważnie. Pisze z nim tak po prostu, żeby popisać. Żeby mu się czas w pracy nie dłużył i tyle. Przecież byłby głupi, gdyby myślał, że z rozmowy na czacie może wyjść coś większego.
Tak, Mateusz chyba w takim razie był głupi. Zawsze mu się wydawało, że takie rozmowy są bardziej szczere niż w rzeczywistości. Bo druga osoba nie wie jak wygląda, więc nie gada z nim tylko dlatego, że ma ładną twarz i fajne ciało. No i można poruszyć każdy temat, najwyżej później szybko zakończy się znajomość, wychodząc z czatu i nigdy na niego nie wracając.
To było prostsze niż poznanie kogoś w świecie realnym.
Nie, nie studiuję. Wolę oddać się najpierw hobby, a później pomyśli się, co dalej. Jesteś w pracy? Szefcio czasem ci tam nie zagląda i nie sprawdza, jakie strony odwiedzasz? Chyba nie byłby zadowolony, co? – napisał, dodając jeszcze mrugającą emotikonkę, po czym wysłał wiadomość.
Nie jestem w pracy i nie jestem też na tyle głupi, żeby wchodzić na tego typu strony, kiedy za plecami mam szefa. Jakie masz hobby? Nie lepiej się najpierw wykształcić, a przyjemności zostawić na później?
Szatyn zaśmiał się cicho, przesuwając palcami po brwi, w której znajdował się już kolczyk. Założył go sobie niedawno, w nadziei, że ostatni raz zgubił błyskotkę.
Rafał na pewno musiał być koło tej czterdziestki, skoro tak mówił. Zupełnie, jakby słyszał ojca! „Najpierw studia, młody człowieku, później możesz robić, co ci się żywnie podoba!” Ale, że Mateusz nie lubił się podporządkowywać, to i tym razem nie posłuchał rodziców i jak na razie żyło mu się całkiem dobrze bez tych cholernych studiów.
Później to ja będę stary i brzydki. Nikt nie zechce pomarszczonego tyłka.
Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Mogłoby się zdawać, że pan Nienasycony też się zaangażował w tę rozmowę.
W takim razie nie chcę wiedzieć, co to za hobby, skoro wymaga zgrabnego tyłka.
Szatyn aż zakrył usta, żeby się nie zaśmiać. Dziwnie musiał wyglądać w oczach przechodniów, ale miał nadzieję, że ci zajęci są ulewą i spod tych kapturów i parasoli niezbyt dużo widzą.
Gram na gitarze, kochanie, a to wymaga zgrabnego tyłka. Nikt nie chce patrzeć na pomarszczonego faceta, w szczególności, gdy zespół nie jest znany – napisał szybko, zapragnąwszy nagle spotkać się z tym Rafałem. Wydawał się naprawdę fajnym gościem, chociaż oczywiście był świadomy, że za ekranem komputera można być każdym.
Masz zespół? Jaki typ muzyki gracie? Boże, przy tobie czuję się jeszcze starszy – odpisał Nienasycony, po czym po chwili jeszcze dodał: A wiesz może, o co chodzi z tym całym PianaParty w Przystani?
W międzyczasie drzwi od salonu się otworzyły, a do środka wszedł jakiś wysoki, dosyć postawny mężczyzna. Mateusz jęknął cicho, zawiedzony, że jego spokój został naruszony.
Chociaż z drugiej strony klient oznacza zarobek… Wysłał więc wszystko to, co miał już napisane w oknie roboczym: Głównie punkrock, chociaż najnowszy kawałek to raczej alternatywa. A co do Twojego wieku, to przecież czterdzieści lat to nie tak dużo. Daj spokój, do grobu się jeszcze nie szykujesz.
- Tak? – zapytał uprzejmie, wstając z taboretu i wyłączając monitor.
- Chciałbym się spytać, ile kosztowałby tatuaż. Taki tylko na łopatkę – mruknął mężczyzna, podchodząc do lady. Tak na oko miał jakieś trzydzieści lat i Mateusz stwierdził, że to z pewnością nie jego typ. Raczej nie ślinił się do krótko przystrzyżonych facetów z toną żelu na włosach i z diamencikowymi kolczykami w uszach; ubranych w powycierane, obcisłe i strasznie kiczowate jasne dżinsy i białą kurteczkę. Mimo tego dziwnego ubioru, Mateusz już mógł stwierdzić, że mężczyzna jest hetero, nawet, jeżeli jego geydar niezbyt dobrze funkcjonował.
- To zależy. Chciałby pan czarnobiały czy kolorowy? – zapytał, sięgając po katalog tatuaży. Był ich autorem i musiał przyznać, że był z nich niezwykle zadowolony. Długo nad nimi pracował, ale raczej się opłacało.
Wyjaśnił klientowi, co i jak, a ten stwierdził, że jeszcze się zastanowi, po czym wyszedł. Mateusz sapnął ciężko, ponownie włączając monitor. Miał jeszcze pół godziny wolnego, po czym czeka go ten nieszczęsny język i wreszcie upragniony powrót do mieszkania.
W oknie rozmowy prywatnej czekała na niego odpowiedź od Nienasyconego: Nie pocieszaj mnie, bo ci to nie wychodzi. To jak z tą Przystanią?
Szatyn zaczął szybko odpisywać, ciesząc się, że Rafał jeszcze stąd nie uciekł, bo przecież dosyć długo mu nie odpisywał.
PianaParty to taki temat wieczoru. Ostatnio była Drag Queen, jeszcze wcześniej czipendejsi. Co do tej piany, to taka zabawa w niej może być całkiem przyjemna – wstawił mrugającą emotikonkę. - Chociaż ostatnio w Przystani coraz więcej ciotek, więc nie ma czym się podniecać. A co, wybierasz się jutro do klubu? Może byśmy się jakoś spotkali?
Odpowiedź od Rafała długo nie nadchodziła, jakieś dwadzieścia minut. Mateusz w pewnym momencie chciał już nawet wyłączyć komputer, ale w końcu okno rozmowy zamigotało, oświadczając, że wyczekiwana odpowiedź wreszcie przyszła.
Nie, ja raczej nie kręcę się po klubach. Tak po prostu chciałem wiedzieć, bo wszyscy tu tylko o tym gadają. Muszę kończyć, cześć.
Mateusz westchnął. No trudno, może ten Rafał ma już kogoś, a rozmowy na czacie to dla niego takie urozmaicenie?
Wyłączył komputer, wstając i zaczynając przygotowywać przybory do przekłucia języka.
***

Dla osób, które marudziły, że po tych porządkach na blogu, ciężko będzie połapać się w dodawanych przeze mnie rozdziałach, umieściłam na stronie głównej pięć najnowszych publikacji. Wystarczy tylko kliknąć na "czytaj więcej" i po sprawie :). Mam nadzieję, że to jakoś ułatwi nawigację strony. 

15 komentarzy:

  1. Skasowało mi mega-długi komentarz. ;-< Niech to szlag...

    OdpowiedzUsuń
  2. W ogromnym skrócie wcześniej było o tym, że Rafała można opisać słowami: i chciałbym i się boję, a opis Mateusza zabrzmiał mi jak wyrwany z książki Szczygielskiego "Berek" opis Pawła - pieprzy się z każdym przystojnym, ale jednocześnie wierzy w "tego jedynego" xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Yerba, Słońce zaczęłam pisać krótko po przeczytaniu Berka, więc mogło mi się coś tam z tego przecisnąć, chociaż powiem szczerze, że nawet na to nie zwróciłam uwagi! xD Ale teraz, gdy mnie uświadomiłaś, to stwierdzam, że faktycznie tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę pisać długich "wstępów", bo nie ma to chyba najmniejszego sensu... Od dawna czytam twojego bloga (pisze o tym konkretnie, nie tym wcześniejszym ^^), ale jakoś dopiero zebrałam się z naskrobaniem komentarza. I nie gwarantuję, że będzie jakiś "wzniosły", bo nie mam w tym ja na razie wielkiej wprawy o.O
    Muszę przyznać, że z tych trzech opowiadań, które tutaj prowadzisz najbardziej podoba mi się właśnie to ("Słońce za chmurami"). W sumie nie wiem czemu... ma coś w sobie i jakoś mam przeczucie (pewnie złe znając moje szczęście, ale... :]), że nie będzie ono "miłe i urocze". Chyba najbardziej rusza mnie jego tematyka. To że pokazujesz w nim, jak człowiek przez jedną złą decyzję w swoim życiu (tak naprawdę po części wymuszoną przez innych) może stać się nieszczęśliwy. To że takie przypadki sami możemy spotkać na co dzień. Rafał jest dobrym przykładem tego, jak bardzo "nam" (nie wszystkim oczywiście) zależy na zdaniu innych ludzi... (zwłaszcza bliskich), że nie walczymy o "swoje", uznajemy że mają rację...

    Jak na razie moją ulubioną postacią tutaj jest Mateusz. Nie dlatego, że sypia z wszystkimi, który są przystojni B), ale dlatego że stara się spełniać swoje marzenia, nie daje sobą kierować i sam decyduje o sobie.
    Z drugiej strony Rafał... hm... gdyby był bardziej odważny i mniej zastanawiał się nad tym co inni o nim myślą pewnie też przypadłbym mi do gustu. Mam tylko nadzieję, że się rozkręci (czy raczej, że Mateusz go rozkręci). I moim zdaniem powinien powiedzieć o sobie Gracjanowi, zapewne byłoby mu wtedy zdecydowanie łatwiej.
    I nie wiem dlaczego, ale gdy myślę o twoim "Słońcu za chmurami" od razu przypomina mi się odcinek jednego serialu kryminalnego (tylko kurde nie mogę sobie przypomnieć jakiego... CSI NY?... nie, chyba nie... ale to nie ważne), gdzie był poruszony podobny temat... Jak można się domyślać nie skończyło się dobrze ^^

    Pzdr i dużo weny życzę (oby jak najwięcej "Słońca za chmurami" :))
    Rin

    Ps. Wiem że tak o niczym i nieskładnie, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rin, bardzo ucieszył mnie Twój komentarz :). I wcale nie był o niczym, przynajmniej dla mnie. Cieszę się, że wypatrujesz w Słońcu drugiego dna.
    Co do miłej atmosfery w opowiadaniu, to zważając na tematykę i to, w jakiej sytuacji są bohaterowie (w szczególności chodzi mi o Rafała), raczej ciężko będzie mi taką sielankę stworzyć.
    Jeszcze raz, dziękuję za długi komentarz :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Dream, a nie ma za co, polecam się na przyszłość, jak tylko będę miała wenę i czas ^^ Drugie dno to moje naturalne zboczenie :x, potrafię go szukać nawet tam, gdzie z pewnością go nie ma...

    A właśnie to, że atmosfera nie jest taka "sielankowa" sprawia, że jest ciekawe. :)
    Choć dla mnie dobijające jest uczucie, że np. ja coś wiem a bohaterowie jeszcze nie i dochodzą do tego rozdziałami, zamiast posłuchać moim mentalnych rad :x Ale to ostatnie to moje bardzo ogólne odczucie ;)

    Rin

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dzisiaj jakieś zaćmienie umysłowe, więc jedynie podziękuję za rozdział, bo dzisiaj nic już w komentarzu nie naskrobię ^^'

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie się zapowiada. Podobają mi się obie główne postacie, gdyż naprawdę świetnie ich opisujesz. Nie tylko jak wyglądają, ale przede wszystkim charakter. I pytanie retoryczne: czy takie dwie różne osoby będą razem? :D
    Już nie mogę się doczekać ich pierwszego spotkania, jeśli nastąpi xD
    A puentą opowiadania będzie rozwód czy upragnione przez Martyne zapłodnienie? xDD

    Pozdrawiam, Ana-chan

    OdpowiedzUsuń
  9. nonono! Niech się spotkają :P
    Rozdział boski i mam nadzieję, że następny szybko się pojawi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm ;D zobaczą się? czy się nie zobaczą? :D:D:D Szczerze czekam na ten moment. Bardzo się cieszę, że akurat tym razem SzC.
    Lubię specyfikę tego opowiadania a dokładniej historii Rafała.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, jak napisałaś, ze Mateusz nie lubi deszczowej pogody a słońce to od razu powiązało mi się to z tytułem. W sensie, że Mateusz to takie słońce a Rafał to ta chmura, co żyje ciągle w szarości i męczy się swoim ukrywaniem. Oh.. nie moge doczekać się kolejnych rozdziałów a zwłaszcza ich spotkania.

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten Rafał momentami mnie drażni... No bo Mateusz się tak stara, pociesza go w tym jego " jestem stary ". Słodki facet z duszą romantyka to coś akurat dla niego, więc do roboty i fru! następny rozdział bo się doczekać nie potrafię. I zaczytuję tu Eldę" Zobaczą się?" Bo ja bym chciała... I to bardzo!
    No i dziękuję za rozdział oczywiście :)
    A tak swoją drogą to właśnie zaczęła czytać "Berka" :D Jaki zbieg okoliczności :))

    Pozdrawiam
    Cadm

    OdpowiedzUsuń
  13. Achhhh... Kocham twoją twórczość. Dziękuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nanananana uwielbiam cię :) Opowiadanie rozwija się powoli, ale zdecydowanie nie nudno, a na dodatek nie jest przewidywalne. Tylko tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  15. To opowiadanie jest dla mnie najsmutniejsze. Żal mi Rafała, bo ma spaprane życie i będzie się musiał nacierpieć, żeby to odkręcić. Żal mi Martyny, bo jest nieszczęśliwa i będzie jeszcze bardziej, jeśli dowie się prawdy. Żal mi Mateusza, bo jeśli się zakocha w Rafale też będzie się męczył. Chyba, że poprowadzisz to inaczej, wtedy może nie będzie aż tak źle. Oczywiście, całość i tak mi się podoba - jest chyba na drugim miejscu, bo jednak wolę "Zostawić rzeczywistość". W każdym razie nie potrafiłabym zbyt łatwo wybrać, czego ciąg dalszy chcę w najbliższym czasie XD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.