sobota, 20 sierpnia 2011

Rozdział 29 (Zostawić Rzeczywistość)

Rozdział 29 - Od sesji do...

O Boże.
Jestem bezdennie głupi. Na co ja się, do cholery, zgodziłem? Zdjęcia nago… To jak porno, do cholery!
Dobra, może nie jak porno, bo raczej masturbować się nie będę, ale… Rany. No naprawdę, mogłem coś wymyślić! Gracjan się załamie, jak będzie przeglądać te zdjęcia, stwierdzi, że jestem niefotogeniczny i mnie zostawi.
Nie no, ma dużo większe i poważniejsze powody do zostawienia mnie, ale i tak mogłem się nie zgadzać.
Przecież ja nawet nie będę wiedział, jaką pozycję przyjąć, czy patrzeć w obiektyw, czy może gdzieś indziej, co zrobić z rękami, jak ułożyć nogę, usiąść, wstać, leżeć…?
Histeryzuję, wiem. Ale to wszystko jest takie krępujące. Nigdy nie brałem udziału w jakiejkolwiek sesji zdjęciowej! Jedyne zdjęcia, jakie mi robiono, to na rodzinnych zlotach, czy w domowym zaciszu.
Wziąłem głęboki, uspokajający oddech, co i tak niewiele mi dało. Przeczesałem jeszcze niechlujnie dłonią włosy, burząc ich ład.
- To tylko zdjęcia – westchnąłem do siebie, przełykając ślinę i wciąż spoglądając w lustro, jakie miałem przed sobą. – Tylko zdjęcia, nie ma co panikować – uspokajałem się. Podobno rozmowa ze sobą to pierwszy objaw choroby psychicznej.
Szybko założyłem buty, po czym wyszedłem z mieszkania z taką miną, jakbym szedł na własną egzekucję.

Wszedłem do jego salonu, którego prawie że nie poznałem. Wyglądało tu jak w studiu fotograficznym. Kilka dużych lamp, na jedną z nich nałożona jakaś parasolka, a wszystko to oświetlało kanapę. Rolety były zasłonięte, tak aby nie wpuszczać do środka światła dziennego.
Przez tą całą aranżację automatycznie poczułem się jeszcze bardziej zdenerwowany. Jestem pewny, że go rozczaruję. Przecież żaden ze mnie model.
- Po co to wszystko? – spytałem, spoglądając na niego majstrującego coś przy aparacie.
- Żeby zdjęcia wyszły lepsze, bo coś czuję, że na następne będę cię długo namawiać - uśmiechnął się, podnosząc swoje piwne spojrzenie. Aż przełknąłem ślinę, zapatrując się w jego tęczówki. – No, rozbieraj się – pogonił, robiąc próbne zdjęcie sofy.
Serce zabiło mi szybciej ze zdenerwowania, a jego ostatnie słowa wcale nie pomogły! Boże… „Rozbieraj się”. Jak rozkaz!
Szybko strzeliłem sobie mentalnego kopa prosto w cztery litery. Filip, ogarnij się, do cholery, i nie zachowuj jak nastoletnia dziewica! To tylko głupia sesja, kilka zdjęć i po kłopocie.
Chociaż… Właściwie, po co ja to robię? Mógłbym się nie zgodzić, prawda?
Mógłbym, ale nie kiedy prosi mnie Gracjan. Czy to przejaw słabości? Chyba staję się miękki.
Złapałem powoli za rąbek koszuli, ściągając ją niespiesznie i rzucając niedbale na fotel, po czym znów nerwowo rozejrzałem się po pomieszczeniu, napotykając na sobie wzrok fotografa. Aż zrobiło mi się goręcej.
- Robisz striptiz, czy się rozbierasz? – zapytał. Chyba chciał, aby wyszło mu żartobliwie, ale to nerwowe oblizanie ust, świadczące o…
Dobra. Stop.
Nabrałem głębokiego oddechu, chcąc szybko ściągnąć spodnie, żeby było już po kłopocie. – Poczekaj – przerwał mi. – Może na razie w spodniach? – zapytał, na co wzruszyłem ramionami.
- To ty tutaj piszesz scenariusz – powiedziałem obojętnie, w duchu sobie gratulując za utrzymanie tego tonu głosu. No i nikt mi teraz nie powie, że nie mam predyspozycji na zostanie aktorem.
Uśmiechnął się szeroko, odkładając aparat na stolik do kawy, aktualnie odsunięty pod samą ścianę.
- Może byś się położył? – wskazał na kanapę, a ja potaknąłem, czując jeszcze bardziej rosnące zdenerwowanie. Odetchnąłem kilka razy, kładąc się na brązową sofę. Leżałem na plecach, wpatrując się sztywno w sufit, aby po chwili usłyszeć parsknięcie śmiechem. Kątem oka spojrzałem na Gracjana wpatrującego się we mnie z rozbawieniem. – Skurcz masz, że tak dłonie zaciskasz?
Wypuściłem ciężko powietrze z płuc. Zamknąłem oczy, starając się sobie wyobrazić, że jestem sam i mam chwilę na odpoczynek, że Gracjana wcale tu nie ma i nie robi mi zdjęć. Przekręciłem się teraz na bok, przodem do fotografa, podkładając sobie jedną z dłoni pod głowę, a drugą spuszczając luźno. – O! Dokładnie o to mi chodziło! – powiedział zadowolony, łapiąc za aparat i kucając. Zrobił kilka zdjęć, po czym wstał i pstryknął kolejną porcję, tylko że z innej perspektywy. – Może na plecy? – podsunął. Obróciłem się, przykrywając ramieniem czoło. Gracjan westchnął, a ja widziałem koleje błyski.
Nie było wcale aż tak źle, jak na początku myślałem. Po prostu nie patrzałem w obiektyw, bo to mnie dosyć krępowało. Zmieniałem co chwilę pozy, to leżąc, to siadając, a nawet stojąc, kiedy przyszło do zdjęcia spodni.
Na początek kilka fotek w bokserkach, więc nie było tak źle, ale kiedy Gracjan poprosił mnie o zdjęcie bielizny… Myślałem, że zapadnę się pod panele.
- Możesz tak nie patrzeć? – wyburczałem, kiedy usiłowałem pozbyć się ostatniej części garderoby, ale uniemożliwiał mi to wzrok Gracjana.
Brunet zaśmiał się rozbawiony, przenosząc wzrok z mojego krocza na twarz.
- Krępujesz się? Przecież już cię tam widziałem – powiedział z szerokim uśmiechem, wzruszając ramionami.
Poczułem jak na moje policzki wpływa gorąco, a ja robiłem się coraz bardziej nerwowy. Znowu! I to przez niego!
- Ale widziałeś jak było ciemno – rzuciłem nim zdążyłem pomyśleć. No pięknie po prostu. Teraz chyba na ugryzienie się w język było już za późno, co?
Gracjan spoglądał przez chwilę na mnie zdziwiony, po czym odłożył aparat i podszedł do mnie, lustrując TAKIM spojrzeniem, że prawie mi stawał. Zatrzymał się przede mną, obejmując w pasie i nagle całując. Mocno, tak jak chyba jeszcze nigdy. Brutalnie, a zarazem namiętnie, że aż zaparło mi dech w piersiach, a ja sam byłem niezdolny do odpowiedzenia na pieszczotę.
Odsunął się ode mnie, wciąż patrząc mi głęboko w oczy.
- Jesteś słodki – powiedział nagle, na co ja zamarłem w bezruchu, by po chwili zmarszczyć niezadowolony brwi.
- Ej, jestem facetem – burknąłem.
- Słodkim – dopowiedział, uśmiechając się zadziornie. Kocham ten jego uśmiech, serio.
- Ale nadal facetem – prychnąłem. – A faceci nie są słodcy.
Gracjan pokręcił rozbawiony głową, odwracając się i podchodząc do stolika, aby zabrać aparat, po czym znowu odwrócił się w moją stronę.
- Ale ty jesteś – odparł. – A teraz zdejmuj gatki – ruchem głowy wskazał na bokserki.
Wziąłem głęboki oddech, łapiąc za gumkę od bielizny i szybko ciągnąc je w dół, co spotkało się z kolejnym szerokim uśmiechem Gracjana.
- Jesteś zboczony – skomentowałem.
- A ty nie? – mruknął, robiąc nieoczekiwane zdjęcie.
- Ej! Jeszcze nie! – zaprotestowałem, zakrywając się nagle. – Nie byłem gotowy i w ogóle!
- Ale byłeś tak słodko skrępowany – zaśmiał się nieco złośliwie, znów coś majstrując przy lustrzance. Przewróciłem oczami, podchodząc do kanapy. Pocieszałem się, że jeszcze tylko kilka pozycji i będę miał tą całą szopkę z głowy.
- Koniec? – zapytałem z nadzieją, gdyż z każdym momentem byłem coraz bardziej… podniecony. Co chwila brałem uspokajające oddechy, ale to wszystko… To, że leżałem nagi przed nim całkowicie ubranym, to, że w pokoju było dosyć ciemno, to, że robił mi zdjęcia i jeszcze TAK na mnie patrzył, było… Oż, cholera – podniecające.
Może i zachowywałem się jak durny nastolatek, ale co ja mogłem na to poradzić? Mam zbyt wybujałą wyobraźnię.
- Tak – powiedział Gracjan, odkładając aparat i wyłączając lampy. Szczerze mówiąc, przez te ustrojstwa zrobiło się w pomieszczeniu całkiem ciepło, co również nie sprzyjało mojemu małemu, powoli budzącemu się do życia przyjacielowi.
Miałem tylko taką malutką nadzieję, że Gracjan nie zauważył mojego twardniejącego członka, bo bym chyba sam się na podwórku ze wstydu zakopał.
Wychyliłem się, sięgając po bieliznę. Wolałem nie wstawać, gdyż obawiałem się, że mój problem zostanie zauważony. Jak na razie brunet chyba go nie dostrzegł.
Szybko nasunąłem na siebie bokserki, po czym z powrotem usiadłem na kanapie, zaciskając z całej siły uda.
Teraz spodnie.
- Źle się czujesz? – spytał nagle Gracjan, spoglądając na mnie z obawą. – Może podejdź do okna, co? Bo tu jest trochę duszno.
- Nie, nie – pokręciłem szybko głową. Coś mi się wydaje, że zbyt szybko, gdyż wyszło sztucznie.
Jedna z brwi fotografa uniosła się w geście zdziwienia, ale fotograf ostatecznie nic nie powiedział. Zaczął zwijać kable, wciąż ukradkiem mi się przyglądając. Właśnie dlatego nie chciałem wstawać i podejść do fotela, przez którego oparcie przewieszone były moje ciuchy. Jeszcze zauważyłby mój problem w bieliźnie.
- Nie ubierasz się? – zadał pytanie po chwili obserwowania mnie.
- No… Zaraz – wydusiłem. Aż miałem ochotę się spoliczkować. To zabrzmiało jak… Jakbym czegoś od niego chciał, do cholery!
- Czekasz na coś? – zaśmiał się, odkładając zwinięty przedłużacz na stolik.
- Nie?
Zagryzł wargę, gdyż najwidoczniej chciał jakoś ukryć uśmiech, cisnący mu się na usta. Podszedł do mnie bliżej, wbijając we mnie te swoje cudowne, piwne tęczówki. Gorąco uderzyło mnie w twarz, a następnie zaczęło kumulować się w wiadomym miejscu. Przełknąłem nerwowo ślinę, oddychając ciężej i jeszcze mocniej zaciskając uda, kiedy jego wzrok prześlizgiwał się po moim ciele i zatrzymał się na…
Och, Boże. Zauważył.
- Więc dlatego tak siedzisz – parsknął, ruchem głowy wskazując na krocze. Prychnąłem, w końcu jestem dorosłym facetem, a nie jakimś nastolatkiem, nie powinienem aż tak reagować, ale… Przy Gracjanie nie zachowuję się normalnie. Zawsze, dla każdego partnera, zachowywałem arogancką postawę, a przy brunecie jestem jak miękka kluska.
Poczułem ciepłe palce łapiące mnie za podbródek. Spojrzałem na fotografa, który schylił się, nakrywając swoimi wargami moje. Westchnąłem cicho, zaskoczony jego ruchem. Nie, żeby mi to nie odpowiadało. Uwielbiałem, jak mnie całował, miał takie cudowne, miękkie usta i jeszcze robił to tak delikatnie…
Objąłem dłonią jego kark, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej i przy okazji pogłębiając ten z początku subtelny pocałunek. Rozsunąłem językiem jego wargi, zagłębiając we wnętrzu ust.
Zamruczał coś w odpowiedzi, siadając nagle na klęczkach nad moimi udami i władczo obejmując ramionami moją szyję. Pchnął mnie lekko tak, że opadłem na oparcie, czekając na jego dalsze ruchy.
A podniecenie tylko rosło. Z każdą chwilą robiło się coraz goręcej.
Otarł się o moje krocze, zsuwając powoli, wręcz drażniąco, wargi z ust na szczękę. Odchyliłem głowę z cichym westchnięciem. Jego dłoń przesunęła się z ramienia na pierś, drażniąc chwilę stwardniałe już sutki, po czym ześlizgnęła się na podbrzusze aż do gumki bokserek.
A ja tylko siedziałem i wzdychałem, poddając się całkowicie jego dotykowi, gdy tylko jednak zdałem sobie z tego sprawę, poczułem się beznadziejnie głupio. Jak jakaś spedziała ciotunia.
Objąłem go powoli, wsuwając dłonie pod materiał bluzki i gładząc z pasją jego smukłe plecy, przesuwając po lekko wystających łopatkach.
Następnie złapałem za rąbek koszulki, podwijając ją do góry. Gracjan zrozumiał ten znak, odsuwając się ode mnie i ściągając szybko zbędną część ubrania. Aż się uśmiechnąłem na widok jego szczupłej, bladej klatki piersiowej.
Mówiłem już, że uwielbiam jego ciało?
Brunet z powrotem się nade mną nachylił, kąsając moje wargi. Zamruczałem z aprobatą, znów czując dłonie w okolicach krocza. Gdyby nie jego usta na moich, uśmiechnąłbym się zadowolony.
Uniosłem jedynie biodra, samemu zwinnie majstrując przy jego rozporku, a następnie zsuwając spodnie z jego kształtnych pośladków.
Chciałbym go kiedyś przelecieć. Ale zatrzymałem to dla siebie, bo przecież nie mogę.
- Niecierpliwisz się? – zapytał ze śmiechem, masując moją twardą męskość przez materiał bokserek.
- Można tak powiedzieć – wychrypiałem, kładąc się na kanapie, gdyż ta pozycja wydawała mi się wygodniejsza.
Gracjan zaraz się nade mną nachylił, co ja wykorzystałem i przewiesiłem mu nogę przez biodro, zachłannie do siebie przyciągając i atakując jego kształtne wargi.
Mmm. Mówiłem już, że je uwielbiam? No to się powtórzę – uwielbiam je. Mógłbym je całować, lizać, kąsać godzinami.
Duża dłoń bruneta przesunęła się władczo po moim udzie, którym go obejmowałem, a usta zaczęły wyznaczać sobie drogę na mojej szyi, odnajdując najczulsze punkty. Jęczałem cicho, gładząc jego kark i wsuwając dłoń we włosy mężczyzny.
Ręka z uda przeniosła się na członka, znów umiejętnie go masując przez materiał bielizny.
- Nn, ściągnij – mruknąłem nieskładnie. Miałem wrażenie, że zaraz eksploduję od zwykłego, delikatnego stymulowania penisa.
Gracjan zaśmiał się cicho, odrywając usta od mojej szyi, co spotkało się z jękiem zawodu, gdyż uwielbiałem być pieszczony w tamtych miejscach. No i jeszcze za uchem…
Uniosłem lekko biodra, pomagając mu w ściągnięciu ostatniej części garderoby na mnie, po czym sam zacząłem spychać z niego do połowy już ściągnięte spodnie, a następnie bieliznę.
Już po chwili obaj leżeliśmy nadzy. Na kanapie.
- Mogę ci obciągnąć – zaproponowałem, kiedy leniwie całował mnie po szyi. W międzyczasie moja dłoń gładziła jego sporych rozmiarów wyprężonego członka.
Nawet nie wiecie, jakbym chciał, żeby znalazł się we mnie. Głęboko.
Szybko jednak odrzuciłem te myśli, wracając do rzeczywistości.
Gracjan uśmiechnął się szeroko, co chyba było oznaką, że chce. Zamieniliśmy się miejscami i to teraz ja się nad nim nachylałem.
A może lepiej powiedzieć, że nachylałem się nad jego penisem? Ująłem zwinnie przyrodzenie w dłoń, po czym przysunąłem do główki wargi.
Jeszcze pamiętałem, jak to się robiło. Powoli wsunąłem go do swojego wnętrza, drażniąc żołądź językiem. Pomagałem sobie ręką, stymulując trzon.
Zacząłem lizać i lekko się na nim zasysać tak, żeby nie sprawić mu bólu. Gracjan rozchylał coraz szerzej nogi, wzdychając ciężko. Spojrzałem na niego z dołu, a nasze spojrzenia się spotkały. Jęknął cicho, wsuwając dłoń w moje włosy, po czym odchylił głowę w tył.
Gdybym mógł, to bym się uśmiechnął.
Poruszałem coraz szybciej głową, biorąc już całego członka do ust. Czułem jak główka prześlizgiwała mi się po gardle i języku, co jeszcze bardziej mnie podniecało.
Dłonią badałem strukturę jego uda, przesuwając rękę coraz bliżej krocza, aż nagle zjechałem nią na miejsce za jądrami. Po chwili zastanowienia, odnalazłem jego szparkę, lekko porośniętą czarnymi włosami łonowymi. Potarłem je, chcąc sprawdzić, jaka będzie reakcja bruneta.
Ten sapnął zaskoczony, po chwili mrucząc z aprobatą i nadstawiając się do mojego dotyku. Mój penis z każdą chwilą stawał się coraz twardszy, ale mimo wszystko zignorowałem swoje podniecenie, zajmując się Gracjanem.
Wsunąłem palec powoli do jego wnętrza, napotykając lekki opór, gdyż nie był w ogóle nawilżony. Ale najwidoczniej brunetowi to nie przeszkadzało, gdyż zaczął sam poruszać biodrami, wsuwając jeszcze głębiej penisa do moich ust.
Prawie się zakrztusiłem, ale i tak nie przerwałem stosunku. Ciężko było mi to zrobić, jeżeli wiedziałem, że jemu jest dobrze.
Nie minęła chwila, a doszedł w moich ustach. Wszystko umiejętnie przełknąłem, wysuwając z niego palec i kładąc się po chwili na nim. Moja erekcja wbijała mu się w udo.
- Dobrze? – zapytałem, jakby trochę niepewnie.
- Świetnie – odparł z leniwym uśmiechem, błądząc dłonią po moich pośladkach. – Coś czuję, że teraz trzeba zająć się tobą.

Leżałem, wtulając się w jego bok i wdychając zapach papierosów połączony z wodą kolońską. Jego dłoń obejmowała mnie w pasie, gładząc delikatnie moje biodro. Było tak błogo… Jeszcze nigdy się tak nie czułem po seksie jak z Gracjanem. Wszystko było tak jak być powinno.
Zaciągnął się papierosem, wydychając powoli dym. Ja nie paliłem, ale nie przeszkadzał mi ten zapach, wręcz przeciwnie – pociągał.
Wspominałem już kilkadziesiąt razy, że jestem dziwny, prawda?
- To idziemy w piątek do klubu? – spytałem, spoglądając na niego z dołu. Westchnął ciężko, krzywiąc się nieco.
- Skoro chcesz… - zaciągnął się mocno papierosem, wychylając do popielniczki, która stała na podłodze.
- Będzie fajnie, zobaczysz – przekonywałem. Uśmiechnął się kątem ust, potakując, chyba dalej źle nastawiony do tego pomysłu.
Zgasił papierosa, przewracając się nagle na mnie i całując znienacka. Szybko i dosyć brutalnie, aż jęknąłem w jego usta zaskoczony.
- Nie lubię tego Oskara – przyznał, odrywając się ode mnie. – Za bardzo się do ciebie przystawia – westchnął, kładąc się tuż obok mnie na boku i obejmując ramieniem. Bez słowa wtuliłem się w jego tors, prychając cicho, rozbawiony.
- Masz problemy z zazdrością – wytknąłem mimo wszystko zadowolony.
- Bo dajesz mi powody.
Zmarszczyłem brwi, aż się nieco odsuwając.
- Mówiłem ci coś, nie? – usiadłem, spoglądając na zegarek. No i tu odzywa się smutna potrzeba osoby zarażonej. Leki. – Muszę iść do domu, zbliża się dwudziesta trzecia – oznajmiłem, wstając i zakładając bieliznę. Nie lubiłem rozmawiać o TYCH sprawach, więc miałem nadzieję, że Gracjan zrozumie. Ale o nic więcej nie pytał, pozwolił mi się w spokoju ubrać, za co byłem mu wdzięczny.
- Przyjdź później – odezwał się nagle, gdy już miałem się z nim pożegnać.
Uniosłem zdziwiony brwi.
- Po co?
- Chcesz spać sam w domu? – zapytał z uśmiechem, siadając na brzegu rozłożonej już kanapy.
- Mam psy – wzruszyłem ramionami, niby obojętnie.
- Po prostu przyjdź.

Uchyliłem powieki, czując nieprzyjemny uścisk żołądka. Aż jęknąłem w duchu, zdając sobie sprawę z tego, co zaraz może nastąpić.
Dlaczego akurat wtedy, kiedy spędzam noc z Gracjanem? Czy ja zawsze muszę mieć takie cholerne szczęście?
Spojrzałem na śpiącego bruneta, obejmującego mnie przez sen w pasie, co wcale nie pomagało. Było duszno i dosyć ciasno, a zawartość żołądka coraz gorliwiej parła do przodu.
Złapałem za dłoń fotografa, wyplątując się z uścisku. Kątem oka zauważyłem grymas na jego twarzy.
Miałem nadzieję, że go nie obudziłem. Wolałbym, aby tego nie oglądał, bo… Cóż, to nie był zbyt przyjemny widok. Czasem nad muszlą potrafiłem spędzić kilka godzin, a człowiek w takich okolicznościach na pewno nie wygląda zachwycająco.
Z trudem wstałem, jak najszybciej kierując się w stronę łazienki. Dopadłem drzwi, niemal od razu klękając nad ubikacją i otwierając klapę.
Zdążyłem.
Wszystko wypłynęło ze mnie bez najmniejszych trudności, a ja mogłem tylko zaciskać dłonie na muszli, mając nadzieję, że to zaraz minie.
- Filip? – usłyszałem zdziwiony głos Gracjana.
No pięknie.
Z oczywistych powodów nie byłem w stanie mu odpowiedzieć. – Boże, Filip – skomentował, kiedy tylko zobaczył mnie w łazience.
Skończyłem wymiotować. Przynajmniej na razie.
Brunet sięgnął po jakiś ręcznik, maczając go w wodzie, po czym pochylił się nade mną i otarł mi twarz z potu i wymiocin.
A ja czułem się kompletnie wykończony. Szkoda, że to dopiero początek mojej wizyty w toalecie. – Zjadłeś wczoraj coś niestrawnego? – zapytał z troską, pomagając mi usiąść w wygodnej pozycji. Oparłem się o ścianę, kręcąc niemrawo głową.
- To przez leki – wyjaśniłem.
Jego wzrok wyrażał teraz przerażenie.
- Powinieneś iść do lekarza.
- Nie. Tak po prostu już jest. Leki niszczą żołądek, ale nie mogę przestać… - nie dokończyłem. Znów nachyliłem się nad ubikacją, tym razem wymiotując samą żółcią.
Cudownie. Teraz Gracjan pewnie się zastanawia, co będzie, kiedy takie ataki będą się powtarzać.
Dlaczego moje życie jest takie powalone?

24 komentarze:

  1. Jeju, biedny Filip. A już tak fajnie było o.o
    Nie chcę być niemiła, brzydka i fuj, ale w sumie to nie ma się po co roztkliwiać nad jego losem i nie wiem czemu to właściwie robię. No zdarzyło mu się i nie on jeden.
    Początek był wręcz nieziemski i cudna sytuacja. Uśmiałam się z jego reakcji, a muszę przyznać, że dawno tak nie miałam. Chociaż często mnie coś śmieszy o..o
    No i nie wiem. Dawaj BL i już :C I nowego Fifiego o.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wyśmienity do czytania ;D piękna sielanka, jednak ten koniec ach... nigdy nie może być idealnie.
    Przykre jest to że Filip musi się z tym umęczyć... Ciekawe jak Gracjan sobie to poukłada xD ..
    Czekam cierpliwie :D (czyt. niecierpliwie)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fifi to ma jednak przekichane. I z końcem tego rozdziału właśnie uświadomiłam sobie, że happy endu raczej nie będzie. I mi smutno. I mi źle.
    Ale koniec z tym smęceniem. Rozdział świetny (jak zwykle), Fifi słodki (jak zwykle), Gracjan zachwyca mnie swoją osobowością (jak zwykle). I jest fajnie.
    A co z Rafałem i Danielem? Przegapiłam coś? Raczej nie, bo śledzę losy chłopaków bardzo dokładnie. Ale nic, może następnym razem.
    I tylko tak:
    "Żeby zdjęcia wyszły lepsze. Coś czuję, że na następne będę cię długo namawiać, dlatego chcę, aby wyszły jak najlepsze "
    Lepsze, najlepsze, masło maślane. Żadnych więcej błędów nie znalazłam.
    Cieszę się, że sądzisz, że recezje są coraz lepsze. Choć przyznam szczerze, że 10 Days rodziło sie w bólach xD
    No nic, Wena i pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał... Masz talent, który wykorzystujesz. ^^ No, moim zdaniem Oscar jest palantem. Fifi powinien być z Gracjanem. ;) Jak coś, spróbuj napisać jakieś One-Story z Fifi i Grancanem, żeby poszli do łóżeczka! :D Wiem zboczuch ze mnie. ;]
    ~Yaoistka^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam postać Fifiego, serio. Jak zwykle bardzo dobry rozdział ^^.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam tytuł i uśmiechnęłam się bardzo szeroko... Dodam, że w miejsce tych trzech sugestywnych kropek miałam tak wiele pomysłów i żaden nie sprostał rzeczywistości (nadmienię, że w grę wchodziły różne kąty, liczby, konfiguracje i słówka).

    Ten tekst jest z założenia trochę smutny i przygnębiający. Masz przed oczami wizję dwóch szczęśliwych facetów, wiesz, że nic nie może zakłócic ich szczęścia, no bo jak mogłoby? Nagle jednak wszystko staje na głowie, na pierwszy plan wysuwa się ponura wizja rozbijająca obraz szczęśliwej przyszłości.

    Człowiek chciałbym, że wszystko było ładnie, ckliwie i wesoło, trzyma kciuki, wiedząc, że Fifi się przecież męczy, bo nigdy nie był zakochany, że mu się należy, wcale nie majaczy nigdzie choroba, śmierc, ból i strata. Tylko że one wszystkie czekają, ukryte pod płaszczykiem radości, pojawiają się niespodziewanie. A ostatnia z nich cierpliwie wystukuje sekunda, po sekundzie czas do ostatniej chwili...

    Smutne, no! Piekielnie smutne! Ja tutaj zacieram rączki, w nadziei na coś więcej, w końcu tak dobrze się panowie bawili, a tutaj, co? Krater na Księżycu i nic poza tym...

    Naprawdę gratuluję i podziwiam umiejętności wywierania takich emocji. Tekst jest wypełniony stonowanymi momentami, jeden rekompensuje drugi, ale pojawia się trzeci, który burzy nastrój. Potrafisz działać na Czytelnika, naprawdę potrafisz.

    A to zdenerwowanie Fifiego i złośliwości Gracjana? Tak, miód na moje zboczone, marzycielskie serducho zagorzałej fanki tej pary! Tak, zdecydowanie.

    Nic tylko Weny, pomysłów i niemalejącego zapału!

    Pozdrawiam,
    Niebieska Myszka.

    PS. U mnie też nowości, ale że kochane gg współpracuje ze mną, jak Tom z Jerrym, to muszę tutaj się odzywać (polskie produkty nie są złe, ale gg to chyba kwintesencja naszego narodu: nieskłonne do współpracy ludzki).

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję. Potrafisz naprawdę wspaniale pisać. I Poruszyłaś temat z którym nie spotkałam się jeszcze w żadnym z opowiadań (a czytałam ich naprawdę wiele). Jeszcze raz dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam, kiedy Fifi przy swoim facecie, taki jest delikatny, rumieni się, wstydzi. Przy takich miłych scenach, jak dzisiejsze w czasie robienia zdjęć i nie tylko zapomina się o tym, że Filip jest nosicielem Hiv. Później w nocy przychodzi moment, który przypomina o tym, że Filip nie jest zdrowy. :(

    Uch, Gracjan jest uniwersalny, jeżeli chodzi o łóżeczko. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział nieziemski! Cudownie wszystko opisałaś, ta sesja i zachowanie Filipa, zazdrość Gracjana i to wszystko... no po prostu cudowne! :D
    Szkoda mi Filipa, że musi przechodzić przez to wszystko... no ale nie byłoby opowiadania gdyby było wszystko w porządku :]
    Czekam na więcej i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się, że zestawiłaś coś miłego z czymś .. okrutnym? Taki kontrast dużo pokazuje, że oprócz tych miłych chwil , są te mroczne. No i Gracjan przechodzi zaznajomienie z chorobą Filipa.
    pięknie!

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach, czy jest coś romantyczniejszego niż przytrzymywanie włosów ukochanemu podczas gdy ten pochyla się nad muszlą klozetową i oddaje się zwracaniu żywności?

    OdpowiedzUsuń
  12. dziękuję za odpowiedź, której mi udzieliłaś dawien dawno :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świeżo po lekturze całości i jestem, kurczę, zachwycona. Filipa z miejsca pokochałam. Za jego przyziemne zrezygnowanie. Za to, że czuje się ograniczony przez chorobę. Za jakże "optymistyczne" podejście do wielu spraw. Przede wszystkim, za to, że nie robi dramy, tylko cierpi w ciszy, nie okazując nic po sobie. To tak naprawdę jest zawsze najtrudniejsze.
    Co do rozdziału.
    Nie mogę się napatrzeć na ( naczytać o ?) Gracjana i Filipa.
    Kojarzą mi się z taką pierwszą młodzieńczą miłością, ta niepewnościa co do uczuć drugiej osoby, dyskretnymi podchodami. Filip uroczo się przy Gracku peszy. Jezu, jak ja bym chciała zobaczyć minę Fifiego, gdy ten kazał mu ściągnąć gatki XD Wydaje mi się, że Filip ma coraz mniejsze obawy względem ewentualnego seksu. Tak na marginesie to za Chiny nie jestem w stanie uwierzyć, że leżąc po wszystkim w objęciach Gracjana pamiętał jeszcze o lekach. Ja się nie obejdę bez alarmu w telefonie. :D
    Te wieczorne wymioty...
    Takie brutalne zderzenie z szarą rzeczywistością, po nieziemskim dniu z ukochanym :( Po sobie wiem, że często oprócz jednego pozytywnego działania jest dziesięć skutków ubocznych. I tu moje pytanie : Te leki aż tak wyniszczają żołądek? Jeśli tak, to co z lekami osłonowymi?
    Geez, to był chyba najdłuższy komentarz jaki napisałam XD
    Życzę dalszej weny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mocca, bardzo się cieszę, że spodobała Ci się ta moja telenowela :).
    Co do leków, są one bardzo silne, stosowane są kombinacje wielolekowe, a więc wymioty czy złe samopoczucie to u osób zarażonych (ale oczywiście leczących się) chleb powszedni.
    Dziękuję bardzo za komentarz, tym bardziej cieszę się, że ten Twój najdłuższy trafił się właśnie mnie ;D. Mam nadzieję, że jeszcze będziesz do mnie zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dream, proszę Cię, wrzuć dziś kolejny rozdział C: taka otucha przed początkiem roku szkolnego >< a po za tym jak na Twoje standardy to ostatni rozdział był dawno : P
    ~Niepozpozorny

    OdpowiedzUsuń
  16. Niepozorny, z moimi chęciami to już tak jest, że zawsze balansują. Raz się wena uśmiechnie do jednego bloga, raz do drugiego. Teraz dopieszczam tego drugiego, ale pewnie niedługo znów mi się odmieni. Musisz poczekać xD.
    Zresztą teraz i tak czas na ostatni rozdział BL.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj!
    Na Twojego bloga trafiłam przypadkiem kilka tygodni temu. Podczytywałam kilka pierwszych rozdziałów, ale jakoś nie miałam czasu, żeby przeczytać całość. Wczoraj postanowiłam to nadrobić i przeczytałam dwadzieścia rozdziałów za jednym zamachem. Dziś dokończyłam ostatni i mogę wyrazić swoją opinię.
    Po pierwsze, ostatnie rozdziały są jak dla mnie ciut za słodkie. Wszystko jest w porządku, Filip jest z Gracjanem, po prostu och i ach. Trochę inaczej wyobrażałam sobie ich związek, nie sądziłam, że fotograf tak szybko pogodzi się z chorobą Filipa. Myślałam, że będą musieli praktycznie budować wszystko od nowa. Tak moim zdaniem byłoby naturalniej, no, ale nie ja jestem autorką opowiadania i nie ode mnie to zależy.
    Ogólnie historia nie powaliła mnie na kolana i nie zakochałam się w niej, ale naprawdę przyjemnie się ją czyta i na pewno czytać ją będę. I masz ode mnie dużego plusa za umieszczenie akcji w polskich realiach. Lubię czytać yaoi z bohaterami książek czy anime, mieszkającymi w Ameryce, Japonii czy gdzie tam jeszcze, ale czasem przyjemnie jest też poczytać coś, co mogłoby się wydarzyć gdzieś tuż obok.
    Co do bohaterów, nie cierpię Gracjana. Jedyne, co mi się w nim podoba, to imię. A reszta... Przystojny, miły, lubi dzieci, świetnie gotuje, nie zraził się chorobą Filipa... Ideał, kurczę! A ja właśnie takich ideałów nie cierpię. No, ale ostatecznie dla innych bohaterów warto się pomęczyć z panem Gracjanem Idealnym. Filip jest poniekąd bardzo do mnie podobny - pesymista, lubi się zamartwiać, zawsze przewiduje najgorsze... Jakbym czytała o sobie! Pod innymi względami nie jest już do mnie tak podobny, ale i tak go bardzo lubię. A stworzenie głównego bohatera, który przypadłby mi do gustu, to spore wyzwanie, bo zazwyczaj najchętniej bym wyrzuciła główną postać gdzieś na obrzeża akcji, żeby poczytać o kim innym. Adam początkowo mnie denerwował, ale teraz go lubię. A Krystian jest tak słodko naiwny, że nie sposób go nie kochać. I cały czas wyobrażam go sobie w różowej sukience, a Adama w zbroi i na białym horse. ;) Można zgadywać, czyja to zasługa, zwłaszcza że zobaczyłam wiadomy obrazek zanim jeszcze doszłam do rozdziału, w którym Krystian się pojawił. Księcia z bajki jeszcze nie czytałam, ale zaraz to nadrobię.
    Od strony technicznej mam dwie uwagi. Po pierwsze, zauważyłam gdzieś (chyba w tym rozdziale) "patrzał" zamiast "patrzył". Niby mała rzecz, ale mocno mnie zakłuła w oczy, więc zwracam na nią uwagę. Po drugie, mężczyźni nie noszą bluzek, tylko koszulki lub koszule. A w Twoim opowiadaniu akurat zawsze w najciekawszych momentach te bluzki mnie waliły po oczach i całe zainteresowanie akcją szlag brał, bo to taki dość blogaskowy błąd i cholernie mnie denerwuje.
    Cóż, trochę się rozpisałam. Pozostaje mi w każdym razie już tylko pozdrowić Cię i życzyć Ci Wena oraz cierpliwości w pisaniu dalszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo dziękuję Ci za komentarz. Nawet nie wiesz, jak poprawił mi on humor :). Wiem, że ZRz dużo brakuje do bycia dobrym opowiadaniem, niektóre rzeczy dzieją się za szybko, czego teraz ogromnie żałuję. Ale postanowiłam już, że doprowadzę to opowiadanie do końca, może dopiero później zabiorę się za wielkie poprawki. Cieszę się jednak, że mimo błędów, opowiadanie da się czytać i mieć z tego jakąś przyjemność.
    Wiem również, że historia niezbyt mogłoby mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jest po prostu zbyt słodka i zbyt naiwna w pewnych momentach, ale już sama nie wiem czy to był zabieg zamierzony, czy wyszło mi to tak przypadkiem. Chyba po prostu chciałam pokazać, że HIV nie oznacza jedynie wegetacji.
    Co do Gracjana, to nie wiem czy zauważyłaś, ale jest on chorobliwie zazdrosny, a to przeszkadza w byciu idealnym. No i nie jest też przystojny, może jedynie dla Filipa, ale on też często powtarzał, że Gracjan jest zwykły. Wysoki i szczupły, niewryóżniający się niczym szczególnym.
    No i cieszę się, że podoba ci się jego imię. Wiele osób tutaj miało co do tego pewne awersje.
    Jeszcze raz naprawdę dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  19. Super ^^ kiedy kolejne rozdziały? ^^ nie mogę się doczekać ^W^
    Pozdrawiam
    ~Hisoka

    OdpowiedzUsuń
  20. kolejna świeżynka

    Nie znoszę narracji pierwszoosobowej i nie lubię opowiadań osadzonych w naszych realiach (trzeba naprawdę umieć pisać), ale ty się wybroniłaś. I to w naprawdę dobrym stylu. I ja to kupuje, Filipa i jego historię (na razie przeczytałam tylko ZRz). Wcale nie jest za szybko, za różowo i za słodko. Jest w sam raz. I chociaż Filip (piękne imię, do Gracjana zresztą też mam pewną słabość) bywa cholernie irytujący, nie sposób go nie lubić i nie kibicować mu na drodze do szczęścia. Gracjan.. jest uroczy i naprawdę pasuje do tego małego pesymisty.
    Nie wnikam w jakieś błędy czy drobnostki które mi sie nie podobały, ale muszę przyznać, że kompletnie nie rozumiałam dlaczego Fifi miałby powiedzieć swojemu ojcu o sobie. Dlaczego miałby rujnować tą nikłą wieź jaka między nimi była i pozwolić, żeby ojciec umierał w rozgoryczeniu i poczuciu klęski. Na szczęście oszczędziłaś jego i mnie.

    Gratuluje pomysłu i przede wszystkim wykonania! masz talent;)


    ps. jako beznadziejna fanka szczęśliwych zakończeń, mam nadzieję, że nie zaserwujesz dramatu! niech sobie żyją i się kochają i niech kolejnego psa adoptują!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiem że filip niema szans z tą chorobą ale strasznie mi go szkoda podoba ni sie to co piszesz i jak piszesz mało osób przyciągnęło mnie na więcej niż 5 notek a twoje przeczytałam jak na razie wszystkie i bardzo mi sie podoba
    Pozdrawiam:
    Narsa

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczytałam całość, powinnam więc skomentować. Od razu mówię, że jestem naprawdę marna w ocenianiu czyjejś pracy i ogólnie nie sądzę, żeby ten wywód ci się do czegoś przydał, no ale ^^;
    Po pierwsze, bardzo podobały mi się kreacje bohaterów. Każde z nich ma jakieś wady, w większości irytujące, ale mimo to są sympatyczni. Filip ma denerwujący zwyczaj wbijania sobie do głowy bzdur i uznawania ich za jedyne słuszne (na litość, kiedy on wreszcie zrozumie, że się zakochał?!). Nie widzę w nim tylko tego pesymizmu, który próbujesz nadać mu w opisach; na mnie robi wrażenie dość rozsądnego. Może sama jestem pesymistką. Bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie Adam – może i myśli fiutem, a w przerwach między jedną myślą a drugą za dużo gada, ale jest naprawdę wiernym przyjacielem. Z Gracjanem mam problem: jasne, jest bardzo sympatyczny i miły, bardzo się stara, jego zazdrość sama doskonale rozumiem, ale dlaczego ciągle powtarza, że „lubi” Filipa, jak smarkata Japonka? Zwłaszcza, że sam chce się ustatkować i wyraźnie to komunikował? Bezsens.
    Po drugie, podoba mi się umieszczenie całej tej historii w Polsce – dokładna znajomość realiów, w których dzieje się akcja stanowczo pomaga opowiadaniu. Może tylko faktycznie jest nieco zbyt cukierkowo… z drugiej strony, Filip naprawdę porządnie się ukrywał, a wszędobylskie staruszki mogą czasem dostać pomroczności jasnej, więc może to nie jest przesada, że ani on, ani żaden jego kumpel nie dostał po ryju.
    Jeszcze jedna rzecz, na którą chciałabym zwrócić uwagę – nieco cię chyba ponosi na rzecz romantycznych fragmentów fabuły: niedługo wcześniej Filip dowiedział się, że jego ojciec umiera, potem przyjechał Adam i ojciec właściwie zniknął na czas jakiś, a na pewno zrobiły tak wszystkie związane z nim rozterki Filipa. Aż do rozdziału, w którym umarł. Może tylko ja tak to odebrałam, ale przez tę część opowiadania wciąż czekałam, aż on odsunie od siebie rozterki uczuciowe i przypomni o planowanym coming oucie.
    Ale tak ogólnie szalenie mi się podobało i muszę przeczytać resztę opowiadań ^^

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniałe opowiadanie, przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień :)
    Uwielbiam Filipa, po prostu go uwielbiam! :D
    Do Adama nic nie mam. Nie przepadałam za nim jak się po raz pierwszy pojawił w opowiadaniu, ale jakoś po pewnym czasie go polubiłam :) Taki wierny z niego kumpel :D
    O Gracjanie mało wiemy, trochę chciałabym się o nim więcej dowiedzieć, ponieważ wtedy jakoś bardziej wydaje mi się ta postać "rzeczywista" :DD Mam nadzieję, że się domyślasz co mam na myśli :D
    Zastanawia mnie postać Dominika. Trochę jest mi go szkoda, że jego facet go zdradza. Ciekawe co będzie jak się z Fifim spotkają :D
    Nie mogę już się doczekać następnego rozdziału, wiadomo może kiedy ujrzy światło dzienne? :)

    Pozdrawiam,
    Elavin

    OdpowiedzUsuń
  24. miękka kluska była cudowna :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.