czwartek, 14 lipca 2011

Rozdział 26 (Zostawić Rzeczywistość)

Rozdział 26 – Pierwsza randka.

Uchyliłem powieki, czując jak pulsują mi skronie, a w ustach miałem strasznie sucho. Przełknąłem ślinę, krzywiąc się nieznacznie. Coś ścisnęło mnie za żołądek, a czyjeś krzątanie się w przedpokoju było dla moich uszu i bolącej głowy istną udręką.
Zaraz… Krzątanie się?
Rozejrzałem się po pokoju i odkrywczo stwierdziłem, że nie posiadam takiego pomieszczenia u siebie w domu. Bo nie byłem w swoim mieszkaniu.
Otaczały mnie brzoskwiniowe ściany z fotografiami jakichś miejsc. Na jednej widniało morze podczas zachodu słońca, inna zaś przedstawiała jedną z bydgoskich spichrzy. Wszystkie były bardzo profesjonalnie zrobione, jakby prosto z jakiegoś katalogu bądź kalendarza.
Nagle drzwi się uchyliły, a do pokoju wszedł Gracjan spoglądając na mnie jakoś tak… inaczej. Jakby z wyrzutem.
Zacząłem szybko sobie przypominać wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Powiedziałem albo zrobiłem coś nie tak? Miał prawo być zły?
- Jak się czujesz? – zapytał chłodno, podając mi szklankę wody. Westchnąłem zadowolony, niemal od razu przylegając wargami do szkła i chciwie pijąc.
- Strasznie – powiedziałem, gdy już odkleiłem się od naczynia.
- Zasłużyłeś sobie – prychnął, podchodząc do szafy i otwierając ją. Zaczął czegoś w niej szukać.
Zmarszczyłem zaskoczony brwi. Przecież nie zrobiłem nic złego! Chyba…
Usilnie starałem się przypomnieć sobie wczorajszą drogę do domu. Gracjan stwierdził, że nie ma siły mnie tachać do mojego mieszkania, więc zaciągnął do siebie, gdyż jego blok był bliżej.
A później położył mnie spać.
Tak myślę.
Och, Boże. Nie pamiętam tego! Wszystko z poprzedniego wieczoru pamiętałem, ale to akurat wyleciało mi z pamięci. Mogłem coś zrobić, coś powiedzieć… Przecież byłem kompletnie pijany.
- Powiedziałem coś nie tak...? Albo zrobiłem? – zapytałem w końcu, wbijając w niego uważne spojrzenie.
Zerknął na mnie przez ramię, uśmiechając się ironicznie.
- Oczywiście, że nie – powiedział kpiąco. Pierwszy raz się tak zachowywał, więc pewnie odwaliłem wczoraj coś naprawdę głupiego. – Oprócz tego, że zachwycałeś się Oskarem. W końcu on jest taki przystojny i fajny – prychnął. Tak. To pamiętałem. No i okej, może nie było to na miejscu, w końcu niby jestem z Gracjanem i w ogóle. Ale przecież nie ma prawa się o to obrażać! – No i że z chęcią byś go przeleciał, gdybyś mógł – dodał.
Przełknąłem ślinę.
To właśnie jakoś tak mi umknęło.
Obracałem przez chwilę szklankę w dłoniach, zastanawiając się, co powiedzieć. Serce łomotało mi w piersi, a w głowie huczało. Kac to z pewnością nienajlepszy partner do wysiłku umysłowego.
- Przecież byłem pijany – jęknąłem w końcu. – Nie wiedziałem, co mówię. Nie masz się o co złościć. Gadałem pierwsze, co mi ślina przyniosła na język – tłumaczyłem.
- Yhm – wymruczał, wyciągając wreszcie jakiś ciuch z szafy i wstając z kucek. – To, co mówiłeś o mnie, też było pierwszym, co ślina przyniosła na język? – prychnął.
Mimowolnie się zarumieniłem.
Co za kompromitacja! Powiedziałem mu, że tęskniłem. Że ładnie pachnie i… Niech mnie ktoś stąd zabierze.
- No… Nie
- A to, co mówiłeś o Oskarze, już było, tak? – warknął, zamykając szafę. Kiedy przechodził obok łóżka, zabrał z moich rąk szklankę, po czym tak po prostu wyszedł.
Opadłem na poduszkę z cichym westchnięciem.
Nie miałem pojęcia, co odbiło Gracjanowi. Z jednej strony to jakieś takie pocieszające, że jest o mnie zazdrosny, a z drugiej denerwujące. Przecież nie ma powodów, aby się złościć.
Powiedziałem tak i już.
Chyba piętnaście minut leżałem tępo wpatrując się w sufit. Nie miałem ochoty się ruszać, chociaż pęcherz mnie nieco nieprzyjemnie uciskał. A do tego było mi strasznie niedobrze.
Nagle do pokoju wszedł Gracjan. Spojrzałem na niego kątem oka, trzymał w dłoni jakiś musujący, przeźroczysty napój.
- Co to? – spytałem.
- Na kaca – westchnął, siadając koło mnie. Podniosłem się do siadu, odbierając od niego szklankę i wąchając. Nie pachniało zachęcająco, ale skoro mogło mi pomóc… - Przepraszam – powiedział, kiedy miałem wziąć pierwszy łyk.
Odsunąłem naczynie od ust, zerkając na niego zdziwiony.
- Przepraszasz? – zapytałem, jakbym zapomniał, że wprawdzie ma powód do tego.
- Lubię cię – wyznał, na co tętno mi przyśpieszyło. – I po prostu się zdenerwowałem. Bo pomyślałem, że Oskar… Dobra – machnął ręką, nie dokańczając.
Zmarszczyłem brwi.
Że Oskar co?!
Przygryzłem wargę. No niech dokończy, no! – Co dzisiaj robisz? – zapytał, zmieniając temat, co niezbyt mi się spodobało.
Głupio było wyskoczyć teraz z: „Dokończ!”, więc także dałem sobie spokój. Skoro nie chce mówić, to nie.
Ale teraz będzie mnie to dręczyć, cholera.
- Dziś sobota, nie? – spytałem dla pewności, w końcu zbierając się w sobie i wlewając w siebie to okropieństwo. Szybko dopiłem, krzywiąc się. – Fuj – burknąłem, ocierając usta.
Gracjan się jedynie uśmiechnął, tak jak robił to zawsze, na co ja aż odetchnąłem z ulgą. Dosyć już miałem tego grymasu złości na jego twarzy. – No, nigdzie się nie wybieram – mruknąłem w odpowiedzi na jego pytanie.
- Co powiesz na to, żebyśmy poszli do kina? – zapytał z tym swoim powalającym uśmiechem na ustach.
Zmarszczyłem brwi, a pulsujące skronie wcale nie pomagały w myśleniu. Czy on mnie zaprasza na randkę?
- To randka? – postanowiłem więc spytać. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, potakując.
Serce zabiło mi mocniej.
Jeszcze nigdy, w całym swoim życiu, nie byłem na żadnej randce!
Zagryzłem wargę, ściskając w dłoniach szklankę. Jak ja mam się niby ubrać, co mam robić, kupić kwiaty?!
Odetchnąłem ciężko.
Co ludzie powiedzą widząc dwóch facetów? Przecież Polska nie jest tolerancyjna, wszyscy zawsze wytykają palcami i w ogóle…
Co jeżeli ktoś mnie zobaczy? Kogoś spotkam?
- Nie chcesz iść? – westchnął smutno. – Dobra, rozumiem. Głupi pomysł – dodał nerwowo.
Pokręciłem szybko głową.
Sam pomysł wcale nie był głupi. Bo szczerze mówiąc chciałbym wreszcie mieć za sobą pierwszą randkę.
- To na co? – spytałem, uśmiechając się. Raz kozie śmierć. Jak mnie ktoś zobaczy, to powiem, że Gracjan to tylko kumpel i już.
Boże… Moja pierwsza randka.

Stałem przed otwartą szafą, zastanawiając się, co założyć. Kąpiel już wziąłem, pozostał tylko wybór ubrań.
Zerknąłem nerwowo na zegarek. Za godzinę mieliśmy spotkać się na parkingu. Jeny, nie zdążę! Przecież muszę jeszcze włosy ułożyć, spryskać się czymś, ponownie umyć zęby…
Ostatecznie założyłem granatową koszulę i moje ulubione dżinsy Lee. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, stwierdzając, że wyglądam świetnie.
No nie będę sam siebie oszukiwać. Jestem przystojny i tyle.
Zacząłem szybko układać włosy, gdyż nie zostało mi dużo czasu, jedynie pół godziny. A pół godziny to stanowczo za mało na moje włosy!
Muszą wyglądać idealnie.
Rany, moja pierwsza randka!
Na szczęście kac szybko minął po tym, co dostałem od Gracjana.
Gdy wreszcie jako tako ogarnąłem włosy, mogłem wyjść. Po drodze do przedpokoju pogłaskałem jeszcze Lambo. Zaczynam zaniedbywać swoje psy. Muszę znaleźć jutro dla nich trochę czasu.
Założyłem buty, po czym odetchnąłem ciężko. No to idę. Denerwowałem się strasznie, zupełnie jak przed jakimś ważnym egzaminem. Zamykając drzwi, przełknąłem jeszcze ślinę, starając się uspokoić.
Wreszcie doszedłem na parking, gdzie przy srebrnym Seacie stał już Gracjan. Wyglądał cudownie w świetle przyulicznej latarni. Uśmiechnął się do mnie, robiąc krok w moją stronę. Podszedłem do niego, również się uśmiechając.
- Cześć – szepnął i już miał się nachylić, aby mnie pocałować, kiedy zgrabnie się odsunąłem.
- W samochodzie, nie chcę, żeby ktoś widział – wyjaśniłem. Spojrzał na mnie rozczarowany, ale przytaknął, podchodząc do drzwi od strony kierowcy.
Wsiadłem szybko do pojazdu. Tutaj nikt nie powinien zobaczyć… No, chyba że zajrzy przez okno.
Dobrze, że przynajmniej było ciemno.
Gdy tylko zajęliśmy miejsca, Gracjan nachylił się, łapiąc za mój podbródek i powoli całując moje usta. Aż westchnąłem w jego wargi. Uwielbiałem się całować, a z nim to już w szczególności. Wysunąłem swój język na spotkanie z jego, a dłonią objąłem kark.
On jednak po chwili odsunął się ode mnie, uśmiechając zadowolony, po czym odpalił samochód i wyjechaliśmy z parkingu.
- To na co idziemy? – zapytałem, gdyż nawet nie wiedziałem, na jaki film wybieram się do tego kina. Byłem tak zaabsorbowany tym, że to będzie moja pierwsza randka, że nawet zapomniałem spytać.
- Jakiś sensacyjny z Brucem Willisem – powiedział. – Nie pamiętam nazwy… Oczywiście, jeżeli nie lubisz tego typu filmów, to możemy iść na coś innego – dodał po chwili, spoglądając na mnie kątem oka.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kręcąc przecząco głową.
- Nie. Jest okej – mruknąłem. Chociaż właściwie nie lubiłem sensacyjnych, wolałem horrory albo komedie, ale skoro idę na to z Gracjanem, to może być. Byleby tylko mu się podobało.
Rany.
Gadam jak zdrowo kopnięty. Albo przynajmniej jak baba.

Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie. Sala była nadzwyczajnie pusta. Jakieś nastolatki siedziały kilka miejsc przed nami, pięć rzędów dalej gdzieś z boku miejsce zajmowało jakichś dwóch facetów i to było wszystko.
Zwilżyłem wargi, ciesząc się, że nie ma tłumów. To byłoby naprawdę krępujące, nawet jeżeli nie braliby nas za parę.
Gracjan usiadł obok mnie, uśmiechając się i podając mi popcorn. Tak. Popcorn. Jakbym był jakąś jego dziewczyną. Popcorn mi kupił, do cholery…
Ale może tak się robi na randkach? Znaczy… Na pewno facet jest zobowiązany do kupienia dziewczynie popcornu, kiedy idą do kina. Ale jest zasadniczy szczegół, mam taki pewien bonus pomiędzy nogami, który raczej nie pozwala mi być kobietą.
No, ale dobra. Można to przeżyć, nie? Duma do kieszeni i już. Ważne, że jest koło mnie Gracjan i że jest zadowolony.
Miał śliczny uśmiech. Taki szczery… Dla tego uśmiechu mogę nawet zignorować, że kupił mi popcorn.
- Hm? – mruknął, kiedy zauważył, że mu się przyglądam. Uśmiechnąłem się głupawo, zapychając usta słonym przysmakiem i przenosząc wzrok na ekran, gdzie zaczęto wyświetlać reklamy, a światła stopniowo gasły.
Po kilku nudnych zapowiedziach filmów, puszczono trailer jakiegoś horroru, który ewidentnie mi się spodobał.
- Muszę na to iść – mruknąłem, kiedy połknąłem to, co miałem w ustach. Gracjan sięgnął do popcornu, biorąc całą garść.
- Lubisz horrory?
- Uwielbiam – przyznałem. – Lubię nawet te głupie. Przynajmniej można się pośmiać – mruknąłem. – A ty?
- Wolę komedie, ale horrorami nie gardzę – odparł. – Jak chcesz, możemy później na to pójść – powiedział, spoglądając na mnie uważnie. Uśmiechnąłem się szeroko. Z nim to mógłbym chyba nawet iść do kościoła na mszę, a i tak by mi się podobało, bo byłby tuż obok.
Westchnąłem ciężko.
Ze mną jest naprawdę źle. Powinienem wreszcie udać się do jakiegoś psychiatry czy czegoś w tym guście.
- Rany, jak mało ludzi – burknąłem.
- Chyba zły film wybrałem – parsknął cicho śmiechem. – Coś czuję, że trochę się wynudzimy.
Zagryzłem wargę. Przez głowę przebiegła mi bardzo zboczona myśl. No jeny, co ja mogę na to poradzić? Nie kochałem się przez dwa miesiące! Nic dziwnego, że jestem taki niewyżyty… Chociaż szczerze mówiąc, nie chciałbym, aby doszło do zbliżenia. Naprawdę nie chcę, aby mu się coś stało. Żeby winił mnie, że spieprzyłem mu życie.
Ale podotykać w pewnych miejscach można by było, co?
W tamtym momencie miałem ochotę się spoliczkować. Nie przyznaję się do swoich myśli.
W końcu film się zaczął.
Trzeba moje plany na seans odsunąć daleko, daleko. Przecież i tak się nie urzeczywistnią. Jakoś nie widzę Gracjana w takiej scenie. Wydaje mi się zbyt porządny na coś takiego, chociaż podobno pozory mylą.
Przełknąłem ślinę, biorąc się w garść i starając się skupić na filmie. Nic z tego. Czułem jego zapach, jego łokieć stykał się z moim, był tuż obok… Uderzyło mnie nagłe gorąco, zacisnąłem więc uda, starając się myśleć o wszystkim, byleby to nie było związane z Gracjanem.
Zwilżyłem wargi, wgapiając się w ekran, a także lekko się odsuwając. Zerknąłem na niego kątem oka. Siedział zainteresowany filmem. Czyli tylko ja miałem takie głupie myśli? A może to nie ze mną było coś nie tak, a z nim, skoro ten nudny film był ważniejszy?
Dobra, panikuję.
Odetchnąłem ciężko, uspokajając się powoli. Niemal mechanicznie sięgnąłem do popcornu i zapchałem sobie nim usta. Byle nie myśleć o tym, że siedzi koło mnie, że cudownie pachnie, że jego dłonie znajdują się tuż obok i że jesteśmy sami z tyłu.
Kurwa.
Przełknąłem ślinę, czując się coraz bardziej… Podniecony. Rany, jestem w kinie na jakimś głupim filmie sensacyjnym, a się podniecam! Normalnie tylko pogratulować!
Znów zapchałem się popcornem, miałem ochotę zniknąć.
W końcu jednak jako tako udało mi się skoncentrować na filmie, co było niezwykle trudne, gdyż był po prostu nudny. Akcja ciągnęła się jak flaki z olejem, bohaterowie sami nie wiedzieli, czego chcą (zupełnie jak ja), a fabuła zrodziła się chyba w męczarniach.
No naprawdę. Zacząłem żałować, że tu przyszedłem, choć oczywiście nie mogę powiedzieć, że wydałem pieniądze na bilet. Trochę mnie to zdenerwowało, ale okej. Miło było patrzeć, jak Gracjan się uśmiecha. Dla tego uśmiechu zniósłbym prawie wszystko.
- Nie podoba mi się – przyznał nagle fotograf, spoglądając na mnie. Odwróciłem głowę w jego stronę, potakując.
Ciężko było cokolwiek dostrzec w tej ciemności, ale wiedziałem, że mi się przygląda. I to bardzo intensywnie. A może po prostu się nad czymś zastanawiał?
- No, nudny jest – potwierdziłem.
Uśmiechnął się drapieżnie. Serce zabiło mi szybciej i uderzyła mnie nagła fala gorąca.
- I co my z tym fantem zrobimy? – szepnął, nachylając się bardziej w moją stronę, unosząc przy tym jedną z brwi, wyglądając wprost nieziemsko.
No, co ja mogę poradzić na to, że dla mnie Gracjan był bogiem? Oczywiście seksu, czego by innego?
- A nie wiem – podjąłem grę, opierając się bardziej o dzielący nas podłokietnik. A co proponujesz? – także się do niego przybliżyłem.
- Hm… - udał, że się zastanawia. Serce w tamtej chwili chciało mi chyba wyskoczyć. – Dojemy popcorn? – dokończył, na co ja nie potrafiłem opanować parsknięcia. Dwie osoby z przodu obejrzały się z wyrzutem, po czym powróciły do oglądania filmu.
Jesteśmy w miejscu publicznym… Wiecie, że w tamtej chwili niezbyt mnie to obchodziło? Tak, ja też nie wiem, co się ze mną dzieje, ale to coś bardzo złego. Ale przy okazji też przyjemnego.
Odłożyłem popcorn na sąsiednie miejsce.
- Wolałbym coś innego. Przejadłem się – kontynuowałem coraz bardziej podniecony.
Gracjan wygiął usta w drapieżnym uśmiechu, łapiąc mnie nagle za podbródek i wpijając się w moje usta.
Sapnąłem zaskoczony, szybko jednak się uciszając. Nie byliśmy przecież sami… Byliśmy w miejscu publicznym! Pierwszy raz całuję się w kinie! W ogóle nie robiłem tego jeszcze w takim miejscu!
Objąłem dłonią jego kark, przysuwając się (o ile to jeszcze możliwe) bliżej. Jego język prowadził zaciętą walkę z moim o dominację, w końcu jednak się poddałem, wycofując i pozwalając mu wsunąć się do mojego wnętrza.
Nie mogłem racjonalnie myśleć. Otumaniał mnie zapach papierosów połączony z perfumami, te miękkie usta i ten dotyk dużych dłoni na szyi…
W pewnym momencie czas jakby się zatrzymał. Nie wiedziałem już, gdzie jestem, nie obchodziło mnie to. Ważne, że był Gracjan, który mnie całował i tak delikatnie sunął dłonią po mojej szyi…
Nagle oderwał się od moich ust, opierając czoło na moim, starając uspokoić swój oddech. Zresztą mi także brakowało tchu po tym pocałunku.
- Lepiej nie posuwajmy się dalej, bo ktoś jeszcze zobaczy – szepnął. Prychnąłem cicho, przewracając wymownie oczami. Efekt popsuł banan na moich ustach, nie mogłem powstrzymać tego rozmarzonego uśmiechu! Wstyd normalnie.
- A tego nikt nie mógł zobaczyć? – parsknąłem.
- Lepiej, żeby zobaczył pocałunek, niż coś namiętniejszego, nie uważasz? – odpowiedział z szerokim uśmiechem. Wydąłem niezadowolony usta, wolałem pominąć fakt, że kolega pomiędzy nogami już się obudził i trochę mnie uwierał, no ale… Miał rację. – W domu – obiecał, całując mnie jeszcze raz w wargi.
- W łóżeczku, pod kołderką, po bożemu? – zachichotałem, nie mogąc się opanować.
- To zrobimy to na stole – parsknął, wciąż jednak utrzymując cichy ton, tak, aby nikt nie usłyszał.
- Brzmi ciekawie – zagryzłem wargę, spoglądając mu w oczy z bezbrzeżnym uwielbieniem. Tak, wiem, źle ze mną. Odkryłem to już dawno.
Ale mimo wszystko miałem nadzieję, że nie mówi o pełnym zbliżeniu. Może i chciałbym się z nim kochać. Chciałbym wreszcie być blisko kogoś, ale… Ja naprawdę się bałem. Chociaż właściwie to on powinien się obawiać, nie ja.

Weszliśmy do jego mieszkania, ciągle ukradkiem na siebie zerkając i uśmiechając pod nosem.
Zagryzłem wargę, ściągając obuwie, po czym wyprostowałem się, wbijając w niego wyczekujące spojrzenie. Obiecał mi coś w końcu!
Odwzajemnił spojrzenie, po czym tak po prostu podszedł do mnie. Blisko. Bardzo blisko, aż zrobiło mi się goręcej.
Zwilżyłem powoli wargi, nie odrywając wzroku od jego piwnych oczu. Uśmiechnął się drapieżnie, całując mnie nagle i popychając na ścianę. Westchnąłem ciężko, wpadając na włącznik światła. W pomieszczeniu nagle zapanowała ciemność, ale niezbyt to nam przeszkadzało.
Objąłem jego szyję ramionami, zażarcie oddając pocałunek. Język ocierał się o język, zęby czasem uderzały się o siebie, a oddechy stopiły w jedno.
I ten cudowny zapach papierosów. Aż mi się gorąco zrobiło, serce dudniło mi w piersi, a wszystko dookoła przestało się liczyć. Był tylko Gracjan.
Jego dłonie zsunęły się na moje pośladki, zaciskając na nich lekko. Nie mogłem powstrzymać rozpalonego westchnięcia.
Nagle oderwał się ode mnie, spoglądając na mnie pożądliwie.
- Mówiłeś, że pójdziemy na stół – zażartowałem, przesuwając dłonią po jego torsie zakrytym materiałem koszuli.
- A nie lepiej jednak po bożemu? – parsknął, nieco mocniej ściskając moje pośladki zakryte dżinsami.
- W łóżku, ale nie pod kołderką. Może być za gorąco – wygiąłem usta w uśmiechu, palcem okrążając sutek. Och, jak ja już chciałem pozbyć się tej durnej koszuli!
Zgodnie ze swoimi myślami, zająłem się powolnym rozpinaniem guziczków. Uśmiech, jaki wykwitł na twarzy Gracjana wcale nie pomagał.
Speszyłem się nieco, nie przerywając jednak.
Rany. Dobrze, że nie widzę siebie w lustrze, jestem pewnie czerwony aż po same koniuszki uszu.
Gdy wreszcie rozpiąłem koszulę, zwilżyłem wargi, sunąc dłonią od obojczyków aż po pępek. Gracjan nie był umięśniony, był wysoki, ale szczupły. I to mi się chyba właśnie w nim podobało. Adam posiadał sześciopak, a Gracjan? Płaski brzuch z ciągnącymi się od pępka aż do linii bokserek włoskami.
- Zaciąłeś się? – parsknął. Zamrugałem, przenosząc spojrzenie na jego twarz. Nie było na niej kpiącego uśmiechu. To raczej nie w stylu Gracjana. On po prostu uśmiechał się łagodnie z pożądliwym spojrzeniem, co było dosyć śmieszną mieszanką.
Jednym szybkim ruchem zsunąłem z jego ramion koszulę, przybliżając się do niego i chciwie całując.
Zamruczał zadowolony, przyciągając mnie do siebie i majstrując przy rozporku. Pociągnął mnie za ramiona, powolnymi krokami kierując się ze mną do sypialni. Zarzuciłem mu ręce na szyję, podgryzając jego dolną wargę.
Och. Chciałem już. Szybko.
Nawet nie wiem, kiedy zdjął ze mnie koszulę, a później popchnął na łóżko. Zawisł nade mną, przysysając się do mojej szyi i błądząc po niej językiem. Jęknąłem, czując jak mój penis gwałtownie twardnieje.
Robiło mi się coraz goręcej, a dłonie, które przesuwały po moim ciele, paliły. Normalnie nie jestem w łóżku nieaktywny, ale wtedy… Nie byłem w stanie myśleć. Za długo na to czekałem. Nie byłem z nikim przez dwa miesiące!
Zapomniałem już nawet o moim postanowieniu dotyczącym seksu z Gracjanem. Coś w głowie mi krzyczało, ale skutecznie to uciszałem. Bo przecież było tak przyjemnie. Jak coś tak przyjemnego może być złe?
Jego język błądził w okolicach sutków, a dłoń znalazła się na kroczu, naciskając je lekko poprzez materiał dżinsów. Jęknąłem, wyrzucając gwałtownie biodra.
Jeszcze…
Oddech stawał się urywany. Jeżeli tak dalej pójdzie, to spuszczę się od samego dotyku przez spodnie!
Oderwał usta od moich sutków, spoglądając na mnie chyba trochę zdziwiony, a przy okazji ciągle ugniatając krocze.
Przełknąłem ślinę. Żałosne. Boże, jestem żałosny, żeby tak się zachowywać… A on patrzy! Zamknąłem gwałtownie oczy, próbując hamować wstydliwe dźwięki. Przecież on go tylko dotyka…
- Filip? – zapytał wreszcie.
Żałosne, żałosne, żałosne. Nie patrz na mnie. Zostaw mnie. Co za wstyd… I to przed Gracjanem!
- Dawno z nikim nie byłem – przyznałem, wciąż mając zamknięte oczy. Nie odpowiedział. Tak po prostu nachylił się nade mną, całując. Najpierw powoli przesunął językiem po mojej dolnej wardze, by po chwili wsunąć się do mojego wnętrza.
Nie śpiesząc się, zsunął z moich bioder spodnie wraz z slipkami, w czym mu trochę pomogłem, unosząc się lekko.
Ja również dobrałem się do jego rozporka, wyczuwając, że on także jest już podniecony. No i przy okazji, że jego członek wcale nie jest taki mały. Poczułem gwałtowne drgnięcie własnego penisa.
Przełknąłem ślinę, spoglądając na niego. Uśmiechnął się, zdejmując spodnie i znów się nade mną nachylając. Objąłem go ramieniem, całując i zsuwając dłoń na pośladek. Mmm…
Nagle poczułem palec na moim wejściu, co mnie trochę otrzeźwiło.
Nie!
- Gracjan! – syknąłem, łapiąc za nadgarstek. – Ja nie chcę – skłamałem. Chciałem, oj, bardzo chciałem, ale po prostu nie mogłem. Później zadręczałbym się wyrzutami sumienia. Zbyt duże ryzyko.
- Przecież użyję gumy – powiedział, spoglądając na mnie bez zrozumienia.
- Może pęknąć. Nie chcę tak.
Westchnął ciężko, ale się nie odsunął. Potaknął, znów przywierając wargami do mojej szyi i drażniąco powoli zsuwając się coraz niżej i niżej. Poprzez pierś, brzuch, pępek. Zatrzymał się na podbrzuszu, gdzie zaczął lekko podgryzać skórę.
Jęknąłem, po czym szybko złapałem go za ramiona. W ostatniej chwili. Spojrzał na mnie zdziwiony z dołu, na co aż sapnąłem. Taki widok, a ja muszę rezygnować.
- Tak też nie można – powiedziałem skrępowany, uciekając spojrzeniem w bok.
- Nie można? – zdziwił się. Czułem, jak na moje policzki wpływa czerwień. Odchrząknąłem nerwowo, odsuwając się nieco. I mam mu teraz to wszystko tłumaczyć?
- Bo… - zacząłem powoli. – Połykając nasienie też się możesz zarazić – burknąłem cicho.
- To zaraz coś na to zaradzimy – powiedział, uśmiechając się lekko. Zupełnie, jakby nie wiedział, jakie ryzyko niosą takie zabawy z osobą zarażoną.
Cholera. I ja tu miałem myśleć o jego bezpieczeństwie?
Wychylił się do szafki nocnej, wyciągając prezerwatywę. Rozerwał opakowanie, po czym sięgnął do mojego penisa.
- A jeżeli pęknie czy coś? – nie byłem przekonany.
- Nie pęknie – odparł, nasuwając na mnie kondoma. Sapnąłem cicho opadając na poduszki.
Jego wargi znów znalazły się na moim podbrzuszu, a ja wiedziałem, gdzie dążą jego usta. Aż rozchyliłem bardziej nogi, odsuwając od siebie myśli o możliwości zarażenia.
Wreszcie dotarł do niego, dotykając drażniąco językiem główki. Westchnąłem, wsuwając dłoń w jego włosy.
Objął powoli wargami żołądź, po czym gwałtownie wsunął sobie członka do ust. Jęknąłem głośno, nie potrafiąc się opanować. Jak dobrze…

Leżałem na plecach, przytulając do siebie Gracjana, którego głowa znajdowała się na mojej piersi. Przeczesywałem palcami jego włosy, mając wbity wzrok w sufit.
- Serio uwielbiasz mój zapach? – zapytał nagle, nawiązując do piątkowego wieczoru, kiedy to kompletnie zalany gadałem takie rzeczy.
Przełknąłem ślinę. Był sens kłamać?
- No… - mruknąłem. On nagle się wychylił, sięgając po coś, co leżało na stoliku. Szybko zorientowałem się, że była to paczka papierosów. Przewrócił się na plecy, wyciągając jednego i podpalając. Zaciągnął się.
- Jeżeli ci to przeszkadza, to mów – uprzedził. Pokręciłem głową, wtulając się w jego bok. Objął mnie ramieniem, gładząc je dłonią.
- Um… My jesteśmy parą? – spytałem, gdyż ta sprawa trochę mnie męczyła.
- Na to wygląda – parsknął. Wydąłem usta niezadowolony z odpowiedzi.
- Ale… Taką parą-parą?
- Parą-parą – zaśmiał się. – No, chyba że nie chcesz…
- Nie! – zaprzeczyłem szybko, aż się unosząc. Odchrząknąłem nerwowo, uciekając spojrzeniem w bok. – Znaczy... Chcę - dodałem już spokojniej, opadając na poduszki tuż koło niego.
- Naprawdę nie przeszkadza ci zapach papierosów? – zdziwił się, unosząc się na łokciu i spoglądając na mnie.
- Nie. Lubię go – przyznałem.
- Dziwny jesteś – zaśmiał się łagodnie.
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
Przez cały dzień ani razu nie pomyślałem o ojcu. Jestem strasznym synem, prawda?

20 komentarzy:

  1. Mój pierwszy komentarz na Twoim błogu. Znalazłem linka jakies 2tygodnie temu i wszystko łyknąłem w jeden dzień. Ogolnie nie lubię takich opowiadań (tj yaoi czy slash) należysz do grona trzech osób (obok Blue i jakiejś dziewczyny) których błogi uwielbiam :D. Mam takie pytanie - co z naszą ciotką, Krystianem? Będziesz w najbliższym czasie to kontynuować? A tak po za tym to weny, weny i jeszcze raz weny ;)
    ~ Niepozpozorny

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, będę kontynuować :). Rozdział do Księcia pisze się, ale jednak powoli, gdyż to opowiadanie traktuję bardziej jako odskocznię, fabuła nie wymaga jakiegoś wielkiego przykładania się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja mam się niby ubrać, co mam robić, kupić kwiaty?! Tekst rozdziału XD O bonusie między nogami nawet nie wspomnę XD Uśmiałam się. Kurde! To opowiadanie jest świetne. Cholernie się do niego przywiązałam i nie mam pojęcia jak ja będe funkcjonować bez Filipa, Gracjana i całej reszty :)Mam nadzieję, że będzie trwało do końca świata i jeden dzień dłużej! Weny kochana, na Zostawić rzeczywistość i na Księcia, bo coś się ostatnio za tym stęskniłam :)
    Pozdrawiam ciepło ;*
    Kuroneko

    OdpowiedzUsuń
  4. Dream. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że już nigdy żaden stół nie będzie dla mnie taki sam?


    Wreszcie się ogarnęłam i ich narysowałam- http://glany-dla-elit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeez. Są parą-parą. Cudownie. Mrumrumrumru. Aż przestałam mieć ochotę cokolwiek pisać, bo jak zawsze nie ma się do czego przyczepić. I nie jest złym synem. To normalne, że stara się żyć dalej.
    Uhm. Idę dalej się zachwycać tym, że są parą-parą :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bawić się z Gracjanem na mszy? Kurde, niezły jest. Rozdział wydaje mi się odstający od pozostałych, chyba jest w nim za dużo drobinek szczęścia czy coś XDD No, ale drugi rozdział z rzędu turlam się po podłodze ze śmiechu. Tak, tak, łatwo mnie rozbawić -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. uroczy ten rozdział, bez pesymizmu i takiej szarej mgiełki smutku xD przyznam szczerze, że byłam zdziwiona niewiedzą Gracjana odnośnie bezpieczeństwa z osobą zarażoną. No ale wiadomo, że różnie bywa z tym u ludzi, co dla nas jest jasne dla innych wręcz odwrotnie.
    Scenka pieszczot miluchna, w końcu Filip dostał trochę tego na co czekał 2 miesiące.
    kurcze czy mi się wydaje, czy coraz dłuższe rozdziały wrzucasz xD? to jakaś sugestia ?;p

    Kohaku

    OdpowiedzUsuń
  8. -dziwny jesteś- zaśmiał się łagodnie.
    To mnie rozbroiło na końcu :D
    Boże ale nasz Filipek jest nie zaspokojony i jego bonus między nogami też ><
    Hmmm... pierwsza randka, to jest koszmar! W co ja mam się ubrać, a najlepsze jest jak ma ułożyć włosy, one muszą być idealne, 30 min mi na nie, nie starczy! Kocham Filipa i Gracjana oni są boscy!
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny, weny i jeszcze raz weny, kochana! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Urocza randka i to co po niej też. :D
    Rozdział taki pozytywny, bez czarnych myśli, smutku, tylko pięknie spędzony czas przez chłopaków. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bonus między nogami mnie rozwalił ^^ Ze trzy razy czytałam to zdanie - perfekcja ;-)
    I bardzo dobrze, że są już oficjalnie parą-parą. Już się bałam, że Gracjan zacznie świrować po tym, co narąbany Fifi nagadał, ale się na szczęście chłopak szybko opamiętał i przeprosił/wybaczył Filipkowi. Sam Gracjan też musi być z siebie raczej zadowolony - w końcu gdyby się kłócili, nie byłoby tak pięknej post-kinowej akcji, prawda? ^^
    Coś mi tu szczerze mówiąc nie pasuje - Gracjan najpierw się przestraszył nie na żarty tego całego HIV-u, a teraz zachowuje się tak, jakby nie miał pojęcia, że chodzi notabene o jego własne życie. Ja rozumiem, że każdemu by się chciało z Fifim pobrykać (że tak to ujmę ;-D), ale przepraszam bardzo jak i kiedy udało mu się przeskoczyć od przerażenia, przez akceptację, aż to takiego... emm... olewactwa i napalenia?
    Mam nadzieję, że jakoś nam wyjaśnisz te wahania nastrojów Gracjana ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. uczennica House'a, Gracjan przecież sobie to wszystko przemyślał. I tak jak powiedział Filipowi - lubi go. Zaczyna mu na nim zależeć, a przez co Filip też go pociąga, no bo tak jak już wiele razy wspomniałam, Fifi jest atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Z nim to mógłbym chyba nawet iść do kościoła na mszę, a i tak by mi się podobało" xDD

    Marcin i ja mielismy niezłą polewkę :D Btw masz pozdrowienia.. znów :) Co się nie odzywasz w ogóle? Znudziła ci się ikuko? : (
    A wracając do tekstu.. hm Naprawdę mi się podobal ten rozdzial, mimo, że nie pałam miłoscią do Gracka Placka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo! Rozdział naprawdę wyjątkowy. Między innymi dlatego że do czegoś doszło xD ale i uśmiałam się ;D ;D Pierwsza prawdziwa randka hihi :D Super się czyta i naprawdę wciąga :D Pięknie, pięknie!
    Czekam, czekam zniecierpliwiona!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziwny jesteś - idealna puenta (by była). Ten rozdział był taki... sielski. Jak z resztą całe opowiadanie. Stwarzasz jakiś taki klimat, strasznie domowy. Bardzo ciekawa pierwsz randka, błędów nie znalazłam. Życzę weny i pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aaaa! Wracam sobie z wyjazdu, a tu taki prezent powitalny! Milusi rozdział ^^.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mm... Ponieważ nie komentowałam jeszcze żadnego z Twoich opowiadań (a tak nawiasem mówiąc, czytałam ich co nieco na Twoim blogu fanfiction-dream) pomyślałam, iż wypadałoby naprawić swe zaniedbanie.
    Nie będę nawiązywać tutaj do tamtych Twoich dzieł bo nie wiem, czy chce Ci się tego słuchać, ale na prawdę przykuły moją uwagę, a jestem dość wybredna. I mimo, że para SasuNaru nigdy specjalnie mnie nie fascynowała, w Twoim wykonaniu nabrało to wszystko dreszczyku emocji. Według mnie, na prawdę udane produkcje.
    Natomiast jeśli chodzi o tę powieść, wzbudziła we mnie wiele emocji i uczuć. Przede wszystkim osadzenie akcji w polskich realiach jest czymś nietypowym dla produkcji yaoi. A choroba bohatera nadaje opowiadaniu charakter powagi i dojrzałej treści. Opisy miejsc z punktu widzenia główniej postaci są pełne i ładnie ucharakteryzowane, natomiast opisy uczuć mają w sobie coś takiego poruszającego. Podoba mi się również to, że historia nie jest utrzymana jedynie w ponurych barwach - od początku są chwile załamania, smutku i samotności, z czym boryka się nasz bohater, jednocześnie jednak są lżejsze wstawki, nieco humoru i żartu. Bardzo zauroczył mnie również opis uczuć bohatera, gdy zaczął odczuwać - jak sądzę - pierwszą prawdziwą miłość.
    Opowieść nie jest przesłodzona, co często przytrafia się historiom yaoi, nie ma "słodkiego chłopczyka" i "złego pana". To jest po prostu opowieść jak z życia. Uczucia jak prawdziwe. Troski i cierpienia, które dopadają zwykłych ludzi. Załamania, nadzieje, emocje. Bardzo mnie to zafascynowało. Bo wbrew pozorom najtrudniej jest osiągnąć w dziele realizm.
    Gratuluję Ci talentu, droga Dream i potwierdzam zdanie kogoś, kto nazwał Cię już kiedyś jedną z najlepszych pisarek opowiadań yaoi. Na prawdę jesteś w tym cudowna, a w tej historii przeszłaś samą siebie.
    Życzę Ci dalszej weny i powodzenia w pracy jak i docenienia ze strony czytelników. Czekamy na dalszą akcję.

    Pozdrawiam ciepło.
    Luna

    OdpowiedzUsuń
  17. No dziewczyno ty jesteś boska. Tak pisać, zaskakujesz mnie. :D Czekam na ciąg dalszy i weny życzę. ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej mam na imie Sandra pierwszy raz daje ci komentarz i chciałam napisać że jesteś genialna. Ogólnie nie lubie czytać ale to mnie naprawde wciągnęło mnie to i już nie moge się doczekać następnego rozdziału ; DD

    OdpowiedzUsuń
  19. to opowiadanie jest Megaa ! ;d
    taki trochee inny i ciezki temat, ale switnie Sb poradziłas ; )) Samaa jestem swiadkiem podobnych zdarzen . heheee .. czekam na kolejny rozdział ;d
    Kruszii

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja cie normalnie kocham za to opowiadanie♥♥♥
    Wreszcie mogłam nadrobić zaległości:D od razu mi sie humor poprawił. W twoich opowiadaniach zawsze jest to"coś"co przyciąga i po prostu nie można sie oderwać.A to w szczególności mi sie podoba jest takie prawdziwe;nie przesłodzone, są chwile smutne jak i radosne - jak w prawdziwym zyciu. No i miejsce akcji. Może dlatego tak bardzo mi sie ono spodobało :D Mam nadzieje,ze teraz Fifi zazna tego szczęścia z Gracjanem:D będę trzymać za to kciuki(chociaż pewnie cos sie wydarzy - jak to w życiu bywa, coś niespodziewanego)
    Pozdrawiam i dużooo weny kochana Ci zycze ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy nadesłany komentarz!

Mój banner:

Mój banner:
Zdjęcia opublikowane na blogu nie są moją własnością. Nie mam żadnych korzyści finansowych z powodu umieszczenia ich na stronie.